-LILIANE TOMLINSON!!!!!!!!
-LOUIS!!!USPOKÓJ SIĘ!!!!-krzyknęła mama.
-JAK MAM SIĘ USPOKOIĆ!!!!!!!?????AMY!!!ONA SIĘ POCIĘŁA!!!!-krzyczał tata.Wszyscy patrzeli się na mnie z niedowierzaniem.Zawstydzona spuściłam głowę.Jak mogłam być taka głupia?Po co to zrobiłam???
-Lily...usiądź proszę...-powiedziała mama.Usiadłam na kanapie obok Zayn'a-Mandy idź już do łóżka spać!-powiedziała w stronę małej która z obrażoną miną wyszła z pokoju.Mama podeszła do mnie i stanęła na przeciwko mnie.
-Lily...Podwiń rękaw...-powiedziała.Pokiwałam przecząco głową-Lily!Pokaż rękę!-zrezygnowana podwinęłam rękaw ukazując moje rany.Wszyscy w salonie wstrzymali oddech-Chodź, musimy je oczyścić...-powiedziała mama podając mi dłoń i prowadząc mnie do łazienki.Kiedy mama czyściła moje rany żadna z nas nic nie powiedziała.Cisza.W końcu zdecydowałam się odezwać.
-Przepraszam...-mama nic nie powiedziała,nawet na mnie nie spojrzała-Sama nie wiem czemu to zrobiłam...-mama skończyła opatrywać moje rany i odwróciła się żeby schować apteczkę.Kiedy się odwróciła z powrotem zobaczyłam że po jej twarzy spływają łzy.Podeszła do mnie i mocno przytuliła.Kiedy poczułam jej ciepło poczułam się lepiej.
-Nigdy! Ale to nigdy nie rób czegoś takiego rozumiesz?!Obiecaj mi że tego nigdy więcej nie zrobisz!Obiecaj!-powiedziałam mama przez łzy.
-Obiecuję! I przepraszam jeszcze raz...-powiedziałam cicho.
-Już dobrze...Już dobrze...-powiedziała mama.Razem wyszłyśmy z łazienki.W salonie dziewczyny siedziały na jednej sofie obejmując siebie i płacząc.Chłopaki stali za tatą który miał kamienną minę.
-Lily to co zrobiłaś jest karygodne!Jak mogłaś!!!-wykrzyczał tata.Uścisk mamy wzmocnił się-BRZYDZĘ SIĘ TOBĄ!!!NIE JESTEŚ MOJĄ CÓRKĄ!!!!WYNOŚ SIĘ!!!NIE CHCE CIĘ WIDZIEĆ NIGDY WIĘCEJ!!!-wykrzyczał w furii.(Włączcie!!!! <3 aut.)Moje serce po raz kolejny roztrzaskało się w miliard kawałeczków.Spojrzałam na niego z bólem i pobiegłam do góry zaczęłam się pakować.Wszystkie rzeczy.Pobiegłam do łazienki i się przebrałam.Usiadłam przy biurku i napisałam list do Mandy.Kiedyś go przeczyta.Wzięłam list i walizki.Wyszłam z pokoju i podeszłam do pokoju Mandy.Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam płaczącą mamę która klęczała obok łóżka małej.Podeszłam do niej i ją mocno przytuliłam.Mama bardziej zaczęła płakać.Od jej szlochów Mandy się obudziła.
-Mamo czemu płaczesz?-zapytała się zaspana-Lily czemu masz walizki?
-Muszę wyjechać na trochę Smerfiku.-powiedziałam jej.W liście napisałam prawdę.
-Ale dlaczego?I po co?Czy to przeze mnie?-zapytała się mała.
-Nie!Nawet tak nie myśl!Muszę po prostu na trochę wyjechać!Idź spać...Zobaczymy się za niedługo...-powiedziałam chociaż nie miałam pewności czy to prawda.
-No dobrze...-powiedziała ziewając.Położyła się i od razu zasnęła.Pocałowałam ją w czoło.
-Mamo...Tu jest list dla małej ode mnie.Dopilnuj żeby tata go nie przeczytał dobrze?-mama tylko pokiwała głową-Chodź zejdźmy na dół...-mama wstała na nogi nadal mnie obejmując.Złapałam za walizki i spojrzałam na spokojnie śpiącą Mandy.Potem razem z mamą zeszłyśmy na dół po schodach.Kidy stanęłyśmy w holu zobaczyłam że ciocie i Niall przybiegli do mnie płacząc.
-Lily...Błagam zostań...-powiedział Niall.Wytarłam jego łzy i powiedziałam:
-Sam słyszałeś co powiedział...Nie mam zamiaru tu zostać...
-Gdzie pójdziesz?-zapytała się Danielle.
-Gdzieś na pewno...Tylko jeszcze nie wiem gdzie...-powiedziałam.Niall podał mi kluczyki samochodu.
-Weź go.Tobie bardziej się przyda.-powiedział przez łzy.Przytuliłam go mocno i wyszeptałam "Dziękuję".Niall zaczął strasznie mocno szlochać.
-Nie odchodź!!!Błagam!!!Lily nie chcę cię znowu stracić!!!-wyszlochał.
-Muszę wujku...-powiedziałam i poczułam jak łzy zaczynają się zbierać w moich oczach.Przytuliłam Jade,Perrie,Danielle i jeszcze raz Niall'a.Na końcu mocno przytuliłam mamę.
-Kocham cie mamo...-powiedziałam a jedna łza spłynęła mi po policzku.
-Ja ciebie też córeczko...i to bardzo...obiecaj że zadzwonisz do mnie...Obiecaj mi...-powiedziała cicho.
-Mamo niczego nie obiecuję...-powiedziałam-Teraz muszę już iść...
-Uważaj na siebie...-powiedziała Perrie.Uśmiechnęłam się.
-Będę,Kocham was...-powiedziałam,zapięłam Arona i wyszłam z domu.Zapakowałam walizki do samochodu.Wsiadłam za kierownice,Aron leżał na siedzeniu pasażera i spojrzałam na dom ostatni raz.W drzwiach stali Niall i mama.Pokiwałam im i odpaliłam silnik.Ruszyłam.Zostawiając wszytko za sobą.Teraz zacznę nowe życie.Najbardziej bolało mnie że wujkowie nie przyszli się pożegnać.Może kiedyś sięjeszcze zobaczymy...