wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 30

Oczami Lily...
Dojechaliśmy do Adams Park w High Wycombe.Wyskoczyłyśmy we trzy z busa i pobiegłyśmy rozglądać się po ośrodku.Chłopaki wnieśli nasze bagaże do pokoi.Dziewczyny miały osobne pokoje a chłopaki podwójne.Podziękowałam Robb'iemu za wniesienie walizki i zaczęłam się rozglądać.Zadziwiło mnie to że miałam podwójne łóżko.Wyszłam na taras i podziwiałam widoki.Nagle poczułam jak ktoś staje za mną.Odwróciłam się i ujrzałam Ian'a.Miałam już się zapytać co on tu robi kiedy mnie wyprzedził.
-Robby zarezerwował nam pokoje kiedy byliśmy jeszcze razem...
-Ok...-powiedziałam i odwróciłam się z powrotem.On stanął obok i patrzył na mnie.Nic sobie z tego nie robiąc dalej patrzyłam na gwiazdy.
-Dlaczego?-wypłynęło z moich ust.Ian wiedział że chodzi mi o Kate.
-To ona mnie pocałowała proszę uwierz mi...-powiedział łapiąc mnie za rękę.Wyrwałam ją z jego uścisku.
-Jak Ian?Jak?-zapytałam go odwracając się w jego stronę.
-Czy kiedykolwiek cię okłamałem?
-...
-Lily!Będę cię błagał na kolanach!Wróć do mnie!
-...-nadal żadnej odpowiedzi z mojej strony.
Ian padł na kolana przede mną.
--Błagam Lily ja cię kocham!!!-krzyknął.Też go kocham....W miłości i na wojnie wszystko wolno.Ukucnęłam przed nim i pocałowałam w usta.
On oddał mi go z zapałem.Całowaliśmy się parę minut.Kiedy się oderwaliśmy spojrzałam mu w oczy.Ian uśmiechnął się i podniósł mnie.Wziął na ręce i zaniósł do pokoju.Położył na łóżku i całował.Jego ręce jeździły po moim ciele.Jego usta zjechały na moją szyję delikatnie ją całując.Wplątałam mu palce we włosy.Po chwili Ian wrócił do całowania moich ust.Kiedy jego dłonie wsunęły się pod moją spódniczkę przestałam go całować.Delikatnie go od siebie odepchnęłam.
-Przepraszam...-wyszeptał dysząc.
-Jest jeszcze za wcześnie...-powiedziałam.Ian pocałował mnie i przytulił.
-Nie będę naciskał...-powiedział i położył się obok mnie a ja położyłam mu głowę na klatce piersiowej.Po jakimś czasie stwierdziłam że idę pod prysznic.Po prysznicu przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki.Ian zagwizdał a ja się zaczerwieniłam.
-Idź teraz twoja kolej!-powiedziałam rzucając w jego stronę ręcznikiem.
-A umyjesz mi plecki?-zapytał się z miną szczeniaczka.
-Może...-odpowiedziałam i puściłam mu oczko.Ian posłał mi wietrznego całusa i wszedł do łazienki.Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą.Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć.Do pokoju wszedł Ian.Cichutko położył się obok mnie i przytulił od tyłu.
-Dobranoc kochanie...Kocham cię-wyszeptał mi do ucha.
-Też cię kocham...Dobranoc-powiedziałam i zapadłam w sen...














Przepraszam że taki krótki ale nie miałam pomysłów... :/ To była rozgrzewka :P
Sorki że tak długo mnie nie było
Pozdrawiam
SLDN

czwartek, 16 maja 2013

Yeah!!!!

Dzięki za 2,000 WYŚWIETLEŃ!!!na tym blogu!!!



Nie wiem czy wiecie...
   1D!!!!"WHERE WE ARE"




WOW!!!!Jadę na Wembley!!!Żeby zobaczyć chłopców!!!

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 29

3 miesiące później...
Dzisiaj wyjeżdżałam na Zawody Między Narodowe.Jupi! Moja choroba powoli zanika.Dobry znak.Zamieszkałyśmy z mamą i Mandy u taty.Chłopaki kupili sobie własne domy razem z ich żonami i są szczęśliwi.My w sumie też.Widujemy się dość często.Mój i mamy poprzedni dom stoi tam gdzie stoi aktualnie mieszka tam Anastazja z Zuzią.Babcia i dziadek aktualnie są w Polsce i planują tam zostać aż do listopada.Cały prawie że rok!Skończyłam się pakować złapałam za moją walizkę i zniosłam ją na dół.Wróciłam do góry i spakowałam podręczne rzeczy do plecaka.Telefon złapałam w dłoń i podeszłam do drzwi,odwróciłam się i ostatni raz rzuciłam okiem na mój pokój w którym nie będę przez parę miesięcy.Odetchnęłam ciężko i wyszłam z pokoju.Na dole do plecaka spakowałam jeszcze picie i jakieś tam przekąski jak:Chipsy,żelki i inne.Wyszłam do holu i zaczęłam ubierać moje Converse na ramiona narzuciłam mój sweterek.Postawiłam plecak obok walizki i poszłam w stronę salonu gdzie byli wszyscy żeby się pożegnać.Pierwsi byli Liam i Dan.Uściskałam obu i dałam po policzku całusa.Następny w kolejce był Harry.To samo co z poprzednimi buziak i przytulas.Potem Niall i Jade,Zayn i Perrie ,Mandy oraz na końcu mama i tata.Mama płakała.Przytuliłam ją i powiediałam
-Mamo...Nie jadę na wojnę.Wrócę za niedługo zobaczysz...
-Wiem ale nigdy nie wyjeżdżałaś na tak długo.Dziwnie pusto tu bez ciebie będzie słoneczko...-odpowiedziała.Uśmiechnęłam się.
-Teraz tak mówicie...Zobaczycie!Kiedy wrócę będziecie mnie mieli dość!-powiedziałam ze śmiechem.Reszta mi zawtórowała-Oglądajcie moje mecze w TV!!!A jak nie...-pogroziłam im palcem-Kocham cię mamuś...-Na zewnątrz zatrąbił ktoś.
-To pewnie po mnie przyjechał Bus...-powiedziałam.Podeszłam do taty i go przytuliłam.
-Kocham cię córeczko...-wyszeptał
-Ja ciebie też tatusiu...-odszepnęłam.Odsunęłam się i uśmiechnęłam.Złapałam za plecak narzuciłam go na plecy potem chwyciłam walizkę i wyszłam z domu.Z busa wyszedł Robby i złapał moją walizkę i wniósł do środka.Ja byłam ostatnia do odebrania,tak będziemy podróżować busem.Z busa wybiegły Pigi i Ally.Przytuliłyśmy się i weszłyśmy do środka,ale na schodkach zatrzymałam się i pomachałam w stronę domu.Weszłam do środka busa i drzwi się za mną zamknęły.Przywitały mnie okrzyki drużyny.Uśmiechnęłam się i krzyknęłam:
-Cześć!
Na końcu busa zobaczyłam Ian'a który smutno wpatrywał się we mnie.Spuściłam wzrok i usiadłam koło Ally i Pigi.Ruszyliśmy.Ostatni raz rzuciłam okiem na mój dom...

Włączcie "Summer Love"
Oczami Louis'a(Surprised???przy.aut.)
Odjechała.Przez kilka miesięcy nie zobaczę mojej córki...Stałem przy oknie i patrzyłem w dal.Poczułem jak ktoś przytula się do moich pleców.
-Odjechała...-usłyszałem głos Amy.
-Tak...Odjechała...
-Lou.Ona dorasta.Nie dasz rady tego zmienić.Pewnego dnia wyfrunie całkowicie w gniazda.Założy rodzinę,pójdzie do pracy,wyjdzie za mąż.Nie powstrzymasz tego...-powiedziała.
-Wiem ale...Nieważne.-powidziałem.
-Chodź.Wracamy do salonu.-powiedziała.
-Zaraz przyjdę-powiedziałem.Amy odeszła.Stałem tam jeszcze chwilę myśląc o Lily.Odetchnąłem ciężko.Amelia ma rację.Nie powstrzymam dorastania Lily.Kiedyś wyprowadzi się,wyjdzie za mąż,założy rodzinę...Nie pokoi mnie Ian na tym wyjeździe.Jeśli skrzywdzi Lily to nie wiem co mu zrobię...Ale Lily sobie sama poradzi,jest silną kobietą...Przeszła tak dużo...Boże...I ona się jeszcze nie załamała?Podziwiam ją.Spojrzałem na niebo,po chwili wróciłem do salonu i usiadłem obok Amelii.Pocałowałem ją i objąłem ramieniem.Mandy wskoczyła mi na kolana z uroczym chichotem.Uśmiechnąłem się do moich myśli.Mała ma jeszcze wiele lat przed sobą i tak samo wyrośnie na silną kobietę tak jej matka i siostra.Zacząłem ją łaskotać a jej uroczy śmiech rozniósł się po domu.Wszyscy do niej dołączyliśmy.Lily...Do zobaczenia....













~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że taki krótki ale musiałam mieć jakiś start...Brak weny...Cholerstwo...Mam nadzieje że się podoba rozdział...Pierwszy raz dodała punkt widzenia innej postaci na tym blogu...I jak się podoba?
Trzymajcie się ciepło i buziaki
SLDN

sobota, 4 maja 2013

Dla Tych...

Dla tych którzy czytali mój poprzedni blog"Bella Samotna Matka"
Sequel------->http://until-your-heart-stops-beating-foreva.blogspot.co.uk/
Pozdrawiam
SLDN

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 28

Obudziłam się w jasnym miejscu miałam na sobie białą sukienkę do kostek.Kojarzę to miejsce...
-Witaj Lily...-Co?OLIVIER!!!
-Olivier!?Co ja tu znowu robię?Ja nie chce umierać!!!-krzyknęłam w białą przestrzeń.
-Spokojnie Lily.Nie umierasz.Zapadłaś w śpiączkę.Lekarze odkryli że masz białaczkę...-przerwałam mu.
-Jak długo jestem w śpiączce?
-Jutro będą 3 miesiące...
-Data?
-23 grudnia...-powiedział.Chciał jeszcze coś dodać ale mu nie pozwoliłam.
-Chcę wrócić do żywych.-powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Jak sobie życzysz...Tylko pamiętaj!Musisz stanąć przed wieloma przeszkodami!-zastrzegł.
-Wiem!Pozwól mi teraz wrócić na dół!!!-krzyknęłam.
-Do zobaczenia Lily...-i już wirowałam w dół.Obudziłam się w szpitalu.Spojrzałam na zegarek 23:57.
Obok mnie na łóżku siedzieli tata z mamą potem na kanapie przy oknie siedzieli Niall,Harry i Zayn.Wszyscy spali.Pomyślałam że zrobię tacie niespodziankę i obudzę go o 24:00 żeby być pierwszą która złoży mu życzenia urodzinowo świąteczne.Zaczęłam się trochę ruszać na łóżku bo zdrętwiałam.Spojrzałam znowu na zegarek 23:59.Hihi!Ale fajnie!Nie mogę się doczekać żeby zobaczyć minę taty jak mnie zobaczy.Wyślizgnęłam się z pod kołdry i stanęłam na zimnej podłodze.24:00.Podeszłam do taty i zaczęłam nim trochę potrząsać.Nic.Damn.24:01.Szturchnęłam go mocniej.Otworzyła oczy i spojrzał na mnie.
-Lily...?-zapytał się penie żeby się upewnić.
-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i Świąt Bożego Narodzenia!-powiedziałam ściszonym głosem i go przytuliłam uważając żeby nie obudzić mamy.
-Dziękuje!Nie mogę uwierzyć że się obudziłaś!Trzy miesiące byłaś w śpiączce!-powiedział smutnym tonem.
-Ale ważne że już jestem w śród żywych...-powiedziałam z uśmiechem.Wgramoliłam się z powrotem do łóżka i zrobiłam tacie miejsce.Siedzieliśmy sobie i gadaliśmy do godziny 7:30.Pierwszy obudził się Niall i kiedy zobaczył że siedzę i rozmawiam krzyknął:
-LILY!!!!-i podbiegł do mnie.Przez jego krzyk mama i wujkowie się obudzili.Byłam w niedźwiedzim uścisku przez całą czwórkę.Potem przyszedł doktor i mnie zbadał.Coś tam gadał ale wg go nie słuchałam.
-Mogę iść do domu do Nowego Roku?-zapytałam się.
-Tak.Ale musisz wrócić tutaj 2 stycznia ok?-skinęłam głową i zaczęłam się ubierać.Wyszłam z sali gdzie na korytarzu czekali na mnie rodzice i wujkowie.Pociągnęłam mamę na bok.
-Mamo!Nie mam prezentu dla nikogo!Musimy jechać do sklepu!Dzisiaj jest jeszcze otwarte do 16.Mało czasu!-powiedziałam.Mama przytaknęła i wzięłyśmy Taxi kiedy chłopaki pojechali do domu.Chcieli wiedzieć gdzie jedziemy ale nic nie powiedziałyśmy.Dojechałyśmy i kupiłam prezenty dla wszystkich.Dla taty dodatkowy na urodziny :) Wróciłyśmy do domu wszyscy biegali i chyba nie wiedzieli że już nie jestem w śpiączce ale to dobrze.Postanowiłyśmy z mamą że będę niespodzianką.Schowałam się u siebie w pokoju kiedy mama poszła szukać taty i wujków żeby powiedzieć im że mają trzymać mnie w tajemnicy.Słyszałam jak na dole wszyscy się krzątają.Zapakowałam wszystkie prezenty i jeden dodatkowy dla taty.Wszyscy wiemy że on kocha piłkę nożną tak samo jak ja,a może ja ją kocham tak jak on?Dobra nie ważne.Zaczęłam nucić sobie kolędy pod nosem.Spojrzałam na zegarek.16:45.Ale ten czas szybko leci!Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.Potem przebrałam się,i usiadłam czekając aż mama wyśle mi sms że mam zejść na dół.Usiadłam na łóżku i sobie myślałam o Olivierze.Mam białaczkę?WTF?Aha...To są te trudności...D@mn!Dostałam sms.
Liluś!Możesz już schodzić na dół!!!xxx
(Włączcie -----> o_O )
Dobra,założyłam moją czapkę Mikołaja,wzięłam prezenty i zaczęłam cichutko schodzić na dół.Kiedy doszłam do jadalni/salonu zobaczyłam wszystko piękne udekorowane.Światełka,aniołki i inne świąteczne ozdoby.Przez te trzy lata brakowało mi tego.Wszyscy byli w jadalni,postawiłam prezenty pod choinkę i ruszyłam w tamtą stronę bardzo cicho.Akurat trafiłam na składanie życzeń,byli tam wszyscy:Babcia,Dziadek,Mama,Tata,Wujek Niall i Jade,Wujek Zayn i Ciocia Perrie,Wujek Liam i Ciocia Danielle,Wujek Harry oraz Mandy.Stanęłam za krzesłem Mandy która była smutna.Zauważył mnie Liam ale pokazałam mu gestem ręki że ma być cicho.
-Mandy a ty czego sobie życzysz?-zapytał się Harry.
-Ja chcę żeby była tu z nami Lily...Tak mi jej brakuję...Tych jej docinków i sprzeczania się ze mną...Tak.To moje życzenie.Żeby teraz tu z nami była Lily.-powiedziała.Wzruszyłam się.
-Mandy...?A czy wiesz że życzenia się spełniają?-zapytał się Liam z uśmiechem.Mandy spojrzała na niego z niezrozumieniem.Kiedy ona patrzyła na Liam'a ja stanęłam po drugiej stronie krzesła.Perrie,Jade i Dan zauważyły mnie i już miały krzyczeć ale chłopcy zakryli im usta w samą porę,ja dodatkowo pokazałam palcem że mają być cicho.Zrozumiały i  uśmiechnęły się do mnie.Babcia i Dziadek nadal mnie nie widzieli byli po drugiej stronie stołu.Mandy odwróciła się przodem do stołu,jednak po chwili zauważyła że coś a raczej ktoś kuca obok jej krzesła bo się odwróciła.Przez chwilę patrzyła na moją twarz w szoku,uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-Wesołych Świąt!-ona z krzykiem radości rzuciła się na mnie.Babcia i dziadek zaskoczeni podnieśli głowy.Wszyscy zaczęli się cieszyć.A Mandy wisiała mi na szyi.
-Wujek Liam miał rację...Życzenia się spełniają...-wyszeptała mi do ucha.Uśmiechnęłam się i usiadłam na jej miejscu z nią na kolanach.Ciotki,dziadkowie i Li przytulili mnie.I zaczęliśmy jeść.Potem przyszedł czas na prezenty...Dużo tego było....Potem zaśpiewaliśmy tacie "Happy Birthday"i daliśmy prezentu urodzinowe oraz tort...Gadaliśmy sobie w salonie,śpiewaliśmy kolędy i w pewnym momencie po prostu zasnęłam........







Sorry za Crap'owy rozdział :( Za niedługo dodam kto co dostał w wg :D Jeszcze raz przepraszam za Shit
Trzymajcie się ciepło :*
SLDN