sobota, 14 września 2013

Rozdział 34

-LILIANE TOMLINSON!!!!!!!! 
-LOUIS!!!USPOKÓJ SIĘ!!!!-krzyknęła mama.
-JAK MAM SIĘ USPOKOIĆ!!!!!!!?????AMY!!!ONA SIĘ POCIĘŁA!!!!-krzyczał tata.Wszyscy patrzeli się na mnie z niedowierzaniem.Zawstydzona spuściłam głowę.Jak mogłam być taka głupia?Po co to zrobiłam???
-Lily...usiądź proszę...-powiedziała mama.Usiadłam na kanapie obok Zayn'a-Mandy idź już do łóżka spać!-powiedziała w stronę małej która z obrażoną miną wyszła z pokoju.Mama podeszła do mnie i stanęła na przeciwko mnie.
-Lily...Podwiń rękaw...-powiedziała.Pokiwałam przecząco głową-Lily!Pokaż rękę!-zrezygnowana podwinęłam rękaw ukazując moje rany.Wszyscy w salonie wstrzymali oddech-Chodź, musimy je oczyścić...-powiedziała mama podając mi dłoń i prowadząc mnie do łazienki.Kiedy mama czyściła moje rany żadna z nas nic nie powiedziała.Cisza.W końcu zdecydowałam się odezwać.
-Przepraszam...-mama nic nie powiedziała,nawet na mnie nie spojrzała-Sama nie wiem czemu to zrobiłam...-mama skończyła opatrywać moje rany i odwróciła się żeby schować apteczkę.Kiedy się odwróciła z powrotem zobaczyłam że po jej twarzy spływają łzy.Podeszła do mnie i mocno przytuliła.Kiedy poczułam jej ciepło poczułam się lepiej.
-Nigdy! Ale to nigdy nie rób czegoś takiego rozumiesz?!Obiecaj mi że tego nigdy więcej nie zrobisz!Obiecaj!-powiedziałam mama przez łzy.
-Obiecuję! I przepraszam jeszcze raz...-powiedziałam cicho.
-Już dobrze...Już dobrze...-powiedziała mama.Razem wyszłyśmy z łazienki.W salonie dziewczyny siedziały na jednej sofie obejmując siebie i płacząc.Chłopaki stali za tatą który miał kamienną minę.
-Lily to co zrobiłaś jest karygodne!Jak mogłaś!!!-wykrzyczał tata.Uścisk mamy wzmocnił się-BRZYDZĘ SIĘ TOBĄ!!!NIE JESTEŚ MOJĄ CÓRKĄ!!!!WYNOŚ SIĘ!!!NIE CHCE CIĘ WIDZIEĆ NIGDY WIĘCEJ!!!-wykrzyczał w furii.(Włączcie!!!!  <3 aut.)Moje serce po raz kolejny roztrzaskało się w miliard kawałeczków.Spojrzałam na niego z bólem i pobiegłam do góry zaczęłam się pakować.Wszystkie rzeczy.Pobiegłam do łazienki i się przebrałam.Usiadłam przy biurku i napisałam list do Mandy.Kiedyś go przeczyta.Wzięłam list i walizki.Wyszłam z pokoju i podeszłam do pokoju Mandy.Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam płaczącą mamę która klęczała obok łóżka małej.Podeszłam do niej i ją mocno przytuliłam.Mama bardziej zaczęła płakać.Od jej szlochów Mandy się obudziła.
-Mamo czemu płaczesz?-zapytała się zaspana-Lily czemu masz walizki?
-Muszę wyjechać na trochę Smerfiku.-powiedziałam jej.W liście napisałam prawdę.
-Ale dlaczego?I po co?Czy to przeze mnie?-zapytała się mała.
-Nie!Nawet tak nie myśl!Muszę po prostu na trochę wyjechać!Idź spać...Zobaczymy się za niedługo...-powiedziałam chociaż nie miałam pewności czy to prawda.
-No dobrze...-powiedziała ziewając.Położyła się i od razu zasnęła.Pocałowałam ją w czoło.
-Mamo...Tu jest list dla małej ode mnie.Dopilnuj żeby tata go nie przeczytał dobrze?-mama tylko pokiwała głową-Chodź zejdźmy na dół...-mama wstała na nogi nadal mnie obejmując.Złapałam za walizki i spojrzałam na spokojnie śpiącą Mandy.Potem razem z mamą zeszłyśmy na dół po schodach.Kidy stanęłyśmy w holu zobaczyłam że ciocie i Niall przybiegli do mnie płacząc.
-Lily...Błagam zostań...-powiedział Niall.Wytarłam jego łzy i powiedziałam:
-Sam słyszałeś co powiedział...Nie mam zamiaru tu zostać...
-Gdzie pójdziesz?-zapytała się Danielle.
-Gdzieś na pewno...Tylko jeszcze nie wiem gdzie...-powiedziałam.Niall podał mi kluczyki samochodu.
-Weź go.Tobie bardziej się przyda.-powiedział przez łzy.Przytuliłam go mocno i wyszeptałam "Dziękuję".Niall zaczął strasznie mocno szlochać.
-Nie odchodź!!!Błagam!!!Lily nie chcę cię znowu stracić!!!-wyszlochał.
-Muszę wujku...-powiedziałam i poczułam jak łzy zaczynają się zbierać w moich oczach.Przytuliłam Jade,Perrie,Danielle i jeszcze raz Niall'a.Na końcu mocno przytuliłam mamę.
-Kocham cie mamo...-powiedziałam a jedna łza spłynęła mi po policzku.
-Ja ciebie też córeczko...i to bardzo...obiecaj  że zadzwonisz do mnie...Obiecaj mi...-powiedziała cicho.
-Mamo niczego nie obiecuję...-powiedziałam-Teraz muszę już iść...
-Uważaj na siebie...-powiedziała Perrie.Uśmiechnęłam się.
-Będę,Kocham was...-powiedziałam,zapięłam Arona i wyszłam z domu.Zapakowałam walizki do samochodu.Wsiadłam za kierownice,Aron leżał na siedzeniu pasażera i spojrzałam na dom ostatni raz.W drzwiach stali Niall i mama.Pokiwałam im i odpaliłam silnik.Ruszyłam.Zostawiając wszytko za sobą.Teraz zacznę nowe życie.Najbardziej bolało mnie że wujkowie nie przyszli się pożegnać.Może kiedyś sięjeszcze zobaczymy...

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 33

-Jak mogłaś Lily???!!Jak mogłaś???!!!
-Tato!?O co ci chodzi?-zapytałam się zdezorientowana.
-O TO ŻE ON CIĘ ZDRADZIŁ!!!-Tata wykrzyczał
-Wiem ale mu to wybaczyłam!
-Nie mówię tu o Kate!On cię zdradził z Alice!!!Widziałem ich wczoraj rano pod kawiarnią!-Spojrzałam na Ian'a nie dowierzając.Czy to możliwe?Czy to możliwe że zdradził mnie praz kolejny?
-Czy to prawda?-zapytałam się.
-Lily...
-Czy to PRAWDA??
-Tak....-powiedział spuszczając wzrok.To jedno słowo było dla mnie jak nóż w serce.Złapałam go za rękę i wyciągnęłam przed dom.
-Jak mogłeś?Znowu?Z moją najlepszą przyjaciółką?Dlaczego?-zapytałam się.Starałam się na spokojny ton głosu.
-Lily...Ja...Sam nie wiem...Ale wiec że cie kocham!Gdybym cię nie kochał to bym ci się nie oświadczył...
-Nie jakbyś mnie kochał to byś mnie nigdy nie zdradził!-wykrzyczałam.
-Nigdy więcej tego nie zrobię!Proszę musisz mi wierzyć!Kocham cię!
-Nie wierzę...-powiedziałam.Zaczęłam zdejmować pierścionek.Kiedy go już zdjęłam wzięłam jego dłoń i położyłam na niej pierścionek.
-Odejdź i nie wracaj...Już nigdy-powiedziałam patrząc mu w oczy.Chciał coś powiedzieć ale ja mu na to nie pozwoliłam.Wbiegłam do domu zatrzaskując za sobą drzwi.Stanęłam w progu salonu patrząc na wszystkich.Po chwili pobiegłam na górę do mojego pokoju płacząc,rzuciłam się na łóżko.Słyszałam jak wujkowie razem z tatą pukają w drzwi prosząc żebym ich wpuściła.Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.To co Ian zrobił strasznie mnie zabolało.Jak on mógł???!. Na myśl o nim zaczęłam jeszcze bardziej płakać.Jak on i Alice mogli mi to zrobić??? No jak?. Płacząc zasnęłam.Obudziłam się pod wieczór.Przeciągnęłam się na łóżku i wstałam.Poszłam do łazienki i przebrałam się po czym wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.W salonie nadal byli wszyscy,ja jednak nie zwracałam uwagi na nikogo.Wyszłam z domu,szłam przed siebie.Poczułam kropelki deszczu na mojej twarzy,nie zwracając uwagi na nic szłam dalej.Doszłam do jakiegoś parku i usiadłam na ławce.
 (Włączcie to: <3    i to:  <3   na raz!!!  przy.aut.)
 Łzy powoli zaczęły płynąc.Nie obchodził mnie deszcz,byłam tylko ja i moje myśli.Nic więcej.Powoli przez moją głowę przelatywały wspomnienia z dzieciństwa.Kiedy wszystko było takie łatwe i proste.Siedziałam tak wspominając nie zwracając uwagi na czas.Nim się obejrzałam było już ciemno,a ja dalej siedziałam na ławce i płakałam.Tym razem nie płakałam tylko z powodu Ian'a.Płakałam za wszystkie złe rzeczy które mi się przytrafiły w życiu.Nagle obok ławki zobaczyłam coś świecącego.Kiedy się pochyliłam i zobaczyłam że to jest żyletka.Podwinęłam rękaw kurtki oraz swetra i przyłożyłam ostrzę do skóry.Z każdym cięciem czułam się lepiej.Po kilku minutach upuściłam żyletkę i kopnęłam ją w dal.Odwinęłam rękaw z powrotem i zaczęłam jeszcze raz płakać. Po chyba kolejnej godzinie  usłyszałam jak ktoś woła moje imię.Po chwili pojawiły się kolejne głosy,rozpoznałam że to Tata z wujkami wyruszyli by mnie szukać.Musiało być już naprawdę późno.Usłyszałam kroki blisko mnie.
-LILY!!!-krzyknęła cała 5-tka.Zaraz znaleźli się obok mnie na ławce.Tata jako pierwszy mnie przytulił.
-Nigdy już tak nie rób!Wszyscy strasznie się o ciebie martwiliśmy!-praktycznie wykrzyczał.
-Przepraszam...powiedziałam cicho-Musiałam wszystko przemyśleć...
-Proszę cię Lily, następnym razem weź ze sobą telefon!Czy tu w ogóle masz pojęcie która jest godzina?-zapytał się Harry.
-Nie ważne!Najważniejsze że ją znaleźliśmy!Wracajmy od domu...-powiedział Liam.Tata pomógł mi wstać ale niestety płacz mnie osłabił i upadła bym gdyby nie tata i Zayn.
-Wezmę ją na ręce-powiedział Zayn pochylając się by mnie podnieść.
-Ja to zrobię!To moja córka-powiedział tata odpychając Zayn'a.Z tego wyszła mała kłótnia kto ma mnie nieść.W tym czasie podszedł do mnie Niall i mnie podniósł.Zaniósł mnie do samochodu,za nami ruszyli Liam i Harry.Wszyscy wsiedli do samochodu i czekaliśmy aż tata i Zayn przestaną się kłócić.W tym czasie siedziałam na tylnym siedzeniu samochodu opierając głowę o klatkę piersiową Harr'ego który głaskał mnie po głowie.Po jakiś 10 minutach do samochodu wsiedli tata i Zayn.Zayn usiadł obok mnie na wolnym miejscu.Tata usiadł naprzeciwko mnie obok Liam'a,Niall prowadził.Przez całą drogę nikt się nie odzywał.W końcu dojechaliśmy do domu.Harry pomógł mi wyjść z samochodu i zaprowadził do domu.Kiedy przekroczyliśmy próg salonu mama i ciocie rzuciły się na mnie by mnie przytulić.Kiedy wszystkie mnie przytuliły poszłam do góry do mojego pokoju,gdzie przebrałam się w piżamę.Kiedy zakładałam górę do pokoju weszła Mandy.Mała zobaczyła moje nacięcia na ręce.Zrobiła wielkie oczy i wybiegła z pokoju.Ja szybko założyłam bluzkę i wybiegłam za nią.Dogoniłam ją jak już była w salonie i zdążyła wszystkim powiedzieć co widziała.
-LILIANE TOMLINSON!!!!!!!!
Oj...Będzie się działo....

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 32

Po około 20 minutach byłam pod domem mojego chłopaka.Weszłam bez pukania bo wiedziała że Ian nie będzie miał nic przeciwko.Położyłam mój plecak w holu i powoli zaczęłam wspinać się po schodach.Doszłam do pokoju Ian'a i cichutko otworzyła drzwi.Ujrzałam coś wspaniałego...WoW...Na łóżku było ułożone serce z płatków róż.Był tam również szampan.Płatki róż były również na podłodze.Podeszłam do łóżka i dotknęłam opuszkami palców narzuty.Nagle poczułam dotyk na biodrach i ciepły oddech na szyi.
-Witaj piękna...-wymruczał mi Ian do ucha.
-Cześć...Zrobiłeś to wszystko sam?-zapytałam się nie dowierzając.
-Dla ciebie wszystko Lily..-Odwrócił mnie przodem do siebie-Kocham cię strasznie mocno...Nie wiem co bym zrobił bez ciebie... Wiem że nadal jesteśmy młodzi...-Ian uklękną na jedno kolano i wyciągnął małe pudełeczko i je otworzył- Liliane Tomlinson Kocham cię nad życie...Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie?-Poczułam łzy w oczach.
-Tak...-powiedziałam łamiącym się głosem.Ian założył mi pierścionek na palec i pocałował mnie namiętnie.W trakcie pocałunku Ian popchnął mnie na łóżko.
-Kocham.Cię.Strasznie.Mocno.-powiedział pomiędzy pocałunkami.
-Też.Cię.Kocham.-To były ostatnie słowa jakie wypowiedzieliśmy tej nocy.
Następnego ranka obudziłam się w ramionach mojego narzeczonego.Ohh...Jak to pięknie brzmi :) Podniosłam głowę i zobaczyłam że Ian jeszcze słodko śpi.Uśmiechnęłam się i nie mogłam się oprzeć żeby go nie pocałować.Delikatnie dotknęłam jego ust swoimi,po chwili poczułam jak Ian pogłębia pocałunek.Złapał mnie za tył głowy i przyciągnął bliżej do siebie.Doszło do tego że siedziałam na jego brzuchu.
-Mmm...Dzień Dobry...-powiedział Ian przy moich ustach.
-Dzień Dobry...-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Możesz mnie tak budzić codziennie.Na pewno bym się nie pogniewał-puścił do mnie oczko.Zaśmiałam się i sturlałam się z niego.Spojrzałam na zegarek.Dochodziła 12:00.
-Czas się ubierać!-powiedziałam i wstałam z łóżka.Złapałam jakieś ciuch i uszyłam do łazienki.
-Liluś...słoneczko!Kiedy chcesz powiedzieć rodzicom o naszych zaręczynach?-zapytał się Ian przez drzwi.
-Nie wiem...Co powiesz na dzisiaj?-zapytałam się.
-Nie ma sprawy.
Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się,po czym wyszłam z łazienki.Ian siedział na łóżku już przebrany.
-Wziąłem prysznic na dole-powiedział z uśmiechem.Ian objął mnie w pasie i wyszliśmy z jego pokoju.Ruszyliśmy w stronę mojego domu.Trochę się denerwowałam...Po 20 minutach doszliśmy do mojego domu.Na podjeździe stały samochody wujków.Posłałam Ian'owi przerażone spojrzenie.Nie spodziewałam się że będę musiała od razu wszystko oznajmić przed prawie całą rodziną.Powoli weszliśmy do mojego domu.Ruszyliśmy w stronę salonu gdzie można było usłyszeć rozmowy.
-Cześć wszytki!-krzyknęłam.
-Cześć Lily!Cześć Ian!-wszyscy przywitali się z nami.
-Przyszliśmy by coś wam powiedzieć...-Ian spojrzał się na mnie.Wzięłam głęboki oddech.
- Pobieramy się...-powiedziałam.Nikt nic nie powiedział.Nagle tata  wstał.Spojrzał na mnie ze złością.
-Jak mogłaś Lily???!!Jak mogłaś???!!!

sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 31

Po Zawodach Między Narodowych...(Kilka mięsięcy później)

Ja i Ian jesteśmy na nowo razem.Kiedy przyjechałam do domu dowiedziałam się że Danielle jest w ciąży!!!OMG!To jest po prostu...SUPER!W końcu!Jeszcze tylko Perrie i Jade :P Parę razy spotkałam się z Alex'em.Bez skojarzeń!Jako przyjaciele.Tata nie był zbytnio zachwycony tym że ja i Ian jesteśmy znowu razem.No ale cóż...Teraz właśnie siedzę u siebie w pokoju słuchając muzyki.Rozejrzałam się po pokoju i stwierdziłam że przydało by się go odnowić.Zbiegłam na dół gdzie była mama razem z tatą.
-Mamo?
-Tak Lily?
-Pomyślałam że fajnie by było gdybyśmy odnowili mój pokój,Mandy też by się przydało...Co wy na to?-powiedziałam-Znaczy ja tam lubię mój pokój chodzi mi tylko o nowe meble jak biurko bo jest zniszczone albo nowe pudełka do garderoby...
-Masz rację Liluś,Może pojedziemy na zakupy teraz?-zapytał się tata.
-Tak!-pobiegłam na górę się przebrać.Kiedy zeszłam na dół była już tam Mandy.
-Gotowe?-zapytał się tata.Skinęłyśmy głowami i wyszliśmy na dwór.Dojechaliśmy do sklepu i kupiliśmy różne nowe meble i dodatki.Po zakupach pojechaliśmy do Nandos coś zjeść.W Nandos spotkaliśmy Niall'a i Jade.Usiedliśmy razem przy stoliku i zamówiliśmy jedzonko :3 W połowie obiadu zadzwonił mój telefon i okazało się że mam trening.Szybko pożegnałam się z rodzinką i pobiegłam w stronę domu żeby złapać mój strój na trening.Szybko złapałam torbę i pobiegłam na stadion gdzie mieliśmy trening.Kiedy dotarłam zobaczyłam wszystko rozgrzewających się.Ian widząc mnie szybko podbiegł do mnie i pocałował.Odwzajemniłam pocałunek upuszczając torbę i oplatając Ian'a rękoma za szyję.On za to złapał mnie w tali i przyciągnął bliżej siebie.
-HEY!GOŁĄBECZKI!JAK CHCECIE TO CAŁUJCIE SIĘ W SZATNI A NIE TUTAJ!!!-Krzyknęła Ally ze śmiechem reszta jej zawtórowała.Odsunęłam się od Ian'a z uśmiechem.Ian dał mi szybkiego całusa w usta i się uśmiechnął.
-Idę się przebrać-powiedziałam łapiąc moją torbę.Odeszłam w stronę szatni,miałam już zamykać  drzwi ale przeszkodził mi Ian.
-Może ci pomogę?-zapytał uśmiechając się łobuzersko poruszając brwiami.Zaśmiałam się i wpuściłam go do szatni.On nie marnując czasu przycisnął mnie do ściany i zaczął namiętnie całować.Oplotłam mu biodra nogami i przyciągnęłam bliżej.Po paru inutach odsunęłiśmy się od siebie dysząc.
-Przyszła byś dzisiaj do mnie?Tak na kilka dni?-wyszeptał mi do ucha.Przeszły mnie przyjemne ciarki.Nie mogłam wykrztusić ani słowa więc tylko przytaknęłam ruchem głowy.On uśmiechnął się i pocałował mnie ostatni raz.Potem opuścił mnie na ziemie i odgarnął mi włosy z twarzy.
-Przebierasz się czy nie?-zapytał uśmiechając się.Wytknęłam mu język na co się tylko zaśmiał i wyszedł z szatni.Szybko się przebrałam i wybiegłam z szatni na boisko.Zaczęliśmy trenować.Razem z Ian'em posyłaliśmy sobie uśmiechy.Nasz trening skończył się koło 19.Do domu szłam razem z Ally i Auror'ą.Pod domem rozeszłyśmy się każda w swoją stronę.Wbiegłam na górę i spakowałam wszystko do mojego plecaka.Zbiegłam na dól i powiedziałam rodzicom że idę na noc do Ian'a.Mama nie miała nic przeciwko ale tata nie był tym zachwycony ale i tak mi chociaż nie chętnie pozwolił iść.Wyszłam z domu i spacerkiem ruszyłam w stronę mieszkania Ian'a...







PRZEPRASZAM!!!ZA TO ŻE MUSIELIŚCIE TAK DŁUGO CZEKAĆ NA NN!!!NIE MIALAM WENY I TA CAŁA PRZEPROWADZKA ;/ SPRÓBUJĘ DODAWAĆ NN CZĘŚCIEJ!!!
POZDRAWIAM I BUZIAKI :*
SLDN

niedziela, 16 czerwca 2013

Sorry

Guys! Przeprowadzam się w inna.część Londynu:-( co znaczy ze nie będę miała neta:'( przepraszam!!!
Wybaczcie mi!:-(
Pozdrawiam
SLDN

niedziela, 9 czerwca 2013

Dark!

Hejo!!!
Mam dla was małą informację!!!Tłumaczenie opowiadania "Dark" mam nadzieje że się spodoba :*
http://dark-harry-styles-fanfic.blogspot.co.uk/

PS.Niedługo dodam rozdział :*
Pozdrawiam
SLDN

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 30

Oczami Lily...
Dojechaliśmy do Adams Park w High Wycombe.Wyskoczyłyśmy we trzy z busa i pobiegłyśmy rozglądać się po ośrodku.Chłopaki wnieśli nasze bagaże do pokoi.Dziewczyny miały osobne pokoje a chłopaki podwójne.Podziękowałam Robb'iemu za wniesienie walizki i zaczęłam się rozglądać.Zadziwiło mnie to że miałam podwójne łóżko.Wyszłam na taras i podziwiałam widoki.Nagle poczułam jak ktoś staje za mną.Odwróciłam się i ujrzałam Ian'a.Miałam już się zapytać co on tu robi kiedy mnie wyprzedził.
-Robby zarezerwował nam pokoje kiedy byliśmy jeszcze razem...
-Ok...-powiedziałam i odwróciłam się z powrotem.On stanął obok i patrzył na mnie.Nic sobie z tego nie robiąc dalej patrzyłam na gwiazdy.
-Dlaczego?-wypłynęło z moich ust.Ian wiedział że chodzi mi o Kate.
-To ona mnie pocałowała proszę uwierz mi...-powiedział łapiąc mnie za rękę.Wyrwałam ją z jego uścisku.
-Jak Ian?Jak?-zapytałam go odwracając się w jego stronę.
-Czy kiedykolwiek cię okłamałem?
-...
-Lily!Będę cię błagał na kolanach!Wróć do mnie!
-...-nadal żadnej odpowiedzi z mojej strony.
Ian padł na kolana przede mną.
--Błagam Lily ja cię kocham!!!-krzyknął.Też go kocham....W miłości i na wojnie wszystko wolno.Ukucnęłam przed nim i pocałowałam w usta.
On oddał mi go z zapałem.Całowaliśmy się parę minut.Kiedy się oderwaliśmy spojrzałam mu w oczy.Ian uśmiechnął się i podniósł mnie.Wziął na ręce i zaniósł do pokoju.Położył na łóżku i całował.Jego ręce jeździły po moim ciele.Jego usta zjechały na moją szyję delikatnie ją całując.Wplątałam mu palce we włosy.Po chwili Ian wrócił do całowania moich ust.Kiedy jego dłonie wsunęły się pod moją spódniczkę przestałam go całować.Delikatnie go od siebie odepchnęłam.
-Przepraszam...-wyszeptał dysząc.
-Jest jeszcze za wcześnie...-powiedziałam.Ian pocałował mnie i przytulił.
-Nie będę naciskał...-powiedział i położył się obok mnie a ja położyłam mu głowę na klatce piersiowej.Po jakimś czasie stwierdziłam że idę pod prysznic.Po prysznicu przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki.Ian zagwizdał a ja się zaczerwieniłam.
-Idź teraz twoja kolej!-powiedziałam rzucając w jego stronę ręcznikiem.
-A umyjesz mi plecki?-zapytał się z miną szczeniaczka.
-Może...-odpowiedziałam i puściłam mu oczko.Ian posłał mi wietrznego całusa i wszedł do łazienki.Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą.Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć.Do pokoju wszedł Ian.Cichutko położył się obok mnie i przytulił od tyłu.
-Dobranoc kochanie...Kocham cię-wyszeptał mi do ucha.
-Też cię kocham...Dobranoc-powiedziałam i zapadłam w sen...














Przepraszam że taki krótki ale nie miałam pomysłów... :/ To była rozgrzewka :P
Sorki że tak długo mnie nie było
Pozdrawiam
SLDN

czwartek, 16 maja 2013

Yeah!!!!

Dzięki za 2,000 WYŚWIETLEŃ!!!na tym blogu!!!



Nie wiem czy wiecie...
   1D!!!!"WHERE WE ARE"




WOW!!!!Jadę na Wembley!!!Żeby zobaczyć chłopców!!!

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 29

3 miesiące później...
Dzisiaj wyjeżdżałam na Zawody Między Narodowe.Jupi! Moja choroba powoli zanika.Dobry znak.Zamieszkałyśmy z mamą i Mandy u taty.Chłopaki kupili sobie własne domy razem z ich żonami i są szczęśliwi.My w sumie też.Widujemy się dość często.Mój i mamy poprzedni dom stoi tam gdzie stoi aktualnie mieszka tam Anastazja z Zuzią.Babcia i dziadek aktualnie są w Polsce i planują tam zostać aż do listopada.Cały prawie że rok!Skończyłam się pakować złapałam za moją walizkę i zniosłam ją na dół.Wróciłam do góry i spakowałam podręczne rzeczy do plecaka.Telefon złapałam w dłoń i podeszłam do drzwi,odwróciłam się i ostatni raz rzuciłam okiem na mój pokój w którym nie będę przez parę miesięcy.Odetchnęłam ciężko i wyszłam z pokoju.Na dole do plecaka spakowałam jeszcze picie i jakieś tam przekąski jak:Chipsy,żelki i inne.Wyszłam do holu i zaczęłam ubierać moje Converse na ramiona narzuciłam mój sweterek.Postawiłam plecak obok walizki i poszłam w stronę salonu gdzie byli wszyscy żeby się pożegnać.Pierwsi byli Liam i Dan.Uściskałam obu i dałam po policzku całusa.Następny w kolejce był Harry.To samo co z poprzednimi buziak i przytulas.Potem Niall i Jade,Zayn i Perrie ,Mandy oraz na końcu mama i tata.Mama płakała.Przytuliłam ją i powiediałam
-Mamo...Nie jadę na wojnę.Wrócę za niedługo zobaczysz...
-Wiem ale nigdy nie wyjeżdżałaś na tak długo.Dziwnie pusto tu bez ciebie będzie słoneczko...-odpowiedziała.Uśmiechnęłam się.
-Teraz tak mówicie...Zobaczycie!Kiedy wrócę będziecie mnie mieli dość!-powiedziałam ze śmiechem.Reszta mi zawtórowała-Oglądajcie moje mecze w TV!!!A jak nie...-pogroziłam im palcem-Kocham cię mamuś...-Na zewnątrz zatrąbił ktoś.
-To pewnie po mnie przyjechał Bus...-powiedziałam.Podeszłam do taty i go przytuliłam.
-Kocham cię córeczko...-wyszeptał
-Ja ciebie też tatusiu...-odszepnęłam.Odsunęłam się i uśmiechnęłam.Złapałam za plecak narzuciłam go na plecy potem chwyciłam walizkę i wyszłam z domu.Z busa wyszedł Robby i złapał moją walizkę i wniósł do środka.Ja byłam ostatnia do odebrania,tak będziemy podróżować busem.Z busa wybiegły Pigi i Ally.Przytuliłyśmy się i weszłyśmy do środka,ale na schodkach zatrzymałam się i pomachałam w stronę domu.Weszłam do środka busa i drzwi się za mną zamknęły.Przywitały mnie okrzyki drużyny.Uśmiechnęłam się i krzyknęłam:
-Cześć!
Na końcu busa zobaczyłam Ian'a który smutno wpatrywał się we mnie.Spuściłam wzrok i usiadłam koło Ally i Pigi.Ruszyliśmy.Ostatni raz rzuciłam okiem na mój dom...

Włączcie "Summer Love"
Oczami Louis'a(Surprised???przy.aut.)
Odjechała.Przez kilka miesięcy nie zobaczę mojej córki...Stałem przy oknie i patrzyłem w dal.Poczułem jak ktoś przytula się do moich pleców.
-Odjechała...-usłyszałem głos Amy.
-Tak...Odjechała...
-Lou.Ona dorasta.Nie dasz rady tego zmienić.Pewnego dnia wyfrunie całkowicie w gniazda.Założy rodzinę,pójdzie do pracy,wyjdzie za mąż.Nie powstrzymasz tego...-powiedziała.
-Wiem ale...Nieważne.-powidziałem.
-Chodź.Wracamy do salonu.-powiedziała.
-Zaraz przyjdę-powiedziałem.Amy odeszła.Stałem tam jeszcze chwilę myśląc o Lily.Odetchnąłem ciężko.Amelia ma rację.Nie powstrzymam dorastania Lily.Kiedyś wyprowadzi się,wyjdzie za mąż,założy rodzinę...Nie pokoi mnie Ian na tym wyjeździe.Jeśli skrzywdzi Lily to nie wiem co mu zrobię...Ale Lily sobie sama poradzi,jest silną kobietą...Przeszła tak dużo...Boże...I ona się jeszcze nie załamała?Podziwiam ją.Spojrzałem na niebo,po chwili wróciłem do salonu i usiadłem obok Amelii.Pocałowałem ją i objąłem ramieniem.Mandy wskoczyła mi na kolana z uroczym chichotem.Uśmiechnąłem się do moich myśli.Mała ma jeszcze wiele lat przed sobą i tak samo wyrośnie na silną kobietę tak jej matka i siostra.Zacząłem ją łaskotać a jej uroczy śmiech rozniósł się po domu.Wszyscy do niej dołączyliśmy.Lily...Do zobaczenia....













~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że taki krótki ale musiałam mieć jakiś start...Brak weny...Cholerstwo...Mam nadzieje że się podoba rozdział...Pierwszy raz dodała punkt widzenia innej postaci na tym blogu...I jak się podoba?
Trzymajcie się ciepło i buziaki
SLDN

sobota, 4 maja 2013

Dla Tych...

Dla tych którzy czytali mój poprzedni blog"Bella Samotna Matka"
Sequel------->http://until-your-heart-stops-beating-foreva.blogspot.co.uk/
Pozdrawiam
SLDN

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 28

Obudziłam się w jasnym miejscu miałam na sobie białą sukienkę do kostek.Kojarzę to miejsce...
-Witaj Lily...-Co?OLIVIER!!!
-Olivier!?Co ja tu znowu robię?Ja nie chce umierać!!!-krzyknęłam w białą przestrzeń.
-Spokojnie Lily.Nie umierasz.Zapadłaś w śpiączkę.Lekarze odkryli że masz białaczkę...-przerwałam mu.
-Jak długo jestem w śpiączce?
-Jutro będą 3 miesiące...
-Data?
-23 grudnia...-powiedział.Chciał jeszcze coś dodać ale mu nie pozwoliłam.
-Chcę wrócić do żywych.-powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Jak sobie życzysz...Tylko pamiętaj!Musisz stanąć przed wieloma przeszkodami!-zastrzegł.
-Wiem!Pozwól mi teraz wrócić na dół!!!-krzyknęłam.
-Do zobaczenia Lily...-i już wirowałam w dół.Obudziłam się w szpitalu.Spojrzałam na zegarek 23:57.
Obok mnie na łóżku siedzieli tata z mamą potem na kanapie przy oknie siedzieli Niall,Harry i Zayn.Wszyscy spali.Pomyślałam że zrobię tacie niespodziankę i obudzę go o 24:00 żeby być pierwszą która złoży mu życzenia urodzinowo świąteczne.Zaczęłam się trochę ruszać na łóżku bo zdrętwiałam.Spojrzałam znowu na zegarek 23:59.Hihi!Ale fajnie!Nie mogę się doczekać żeby zobaczyć minę taty jak mnie zobaczy.Wyślizgnęłam się z pod kołdry i stanęłam na zimnej podłodze.24:00.Podeszłam do taty i zaczęłam nim trochę potrząsać.Nic.Damn.24:01.Szturchnęłam go mocniej.Otworzyła oczy i spojrzał na mnie.
-Lily...?-zapytał się penie żeby się upewnić.
-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i Świąt Bożego Narodzenia!-powiedziałam ściszonym głosem i go przytuliłam uważając żeby nie obudzić mamy.
-Dziękuje!Nie mogę uwierzyć że się obudziłaś!Trzy miesiące byłaś w śpiączce!-powiedział smutnym tonem.
-Ale ważne że już jestem w śród żywych...-powiedziałam z uśmiechem.Wgramoliłam się z powrotem do łóżka i zrobiłam tacie miejsce.Siedzieliśmy sobie i gadaliśmy do godziny 7:30.Pierwszy obudził się Niall i kiedy zobaczył że siedzę i rozmawiam krzyknął:
-LILY!!!!-i podbiegł do mnie.Przez jego krzyk mama i wujkowie się obudzili.Byłam w niedźwiedzim uścisku przez całą czwórkę.Potem przyszedł doktor i mnie zbadał.Coś tam gadał ale wg go nie słuchałam.
-Mogę iść do domu do Nowego Roku?-zapytałam się.
-Tak.Ale musisz wrócić tutaj 2 stycznia ok?-skinęłam głową i zaczęłam się ubierać.Wyszłam z sali gdzie na korytarzu czekali na mnie rodzice i wujkowie.Pociągnęłam mamę na bok.
-Mamo!Nie mam prezentu dla nikogo!Musimy jechać do sklepu!Dzisiaj jest jeszcze otwarte do 16.Mało czasu!-powiedziałam.Mama przytaknęła i wzięłyśmy Taxi kiedy chłopaki pojechali do domu.Chcieli wiedzieć gdzie jedziemy ale nic nie powiedziałyśmy.Dojechałyśmy i kupiłam prezenty dla wszystkich.Dla taty dodatkowy na urodziny :) Wróciłyśmy do domu wszyscy biegali i chyba nie wiedzieli że już nie jestem w śpiączce ale to dobrze.Postanowiłyśmy z mamą że będę niespodzianką.Schowałam się u siebie w pokoju kiedy mama poszła szukać taty i wujków żeby powiedzieć im że mają trzymać mnie w tajemnicy.Słyszałam jak na dole wszyscy się krzątają.Zapakowałam wszystkie prezenty i jeden dodatkowy dla taty.Wszyscy wiemy że on kocha piłkę nożną tak samo jak ja,a może ja ją kocham tak jak on?Dobra nie ważne.Zaczęłam nucić sobie kolędy pod nosem.Spojrzałam na zegarek.16:45.Ale ten czas szybko leci!Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.Potem przebrałam się,i usiadłam czekając aż mama wyśle mi sms że mam zejść na dół.Usiadłam na łóżku i sobie myślałam o Olivierze.Mam białaczkę?WTF?Aha...To są te trudności...D@mn!Dostałam sms.
Liluś!Możesz już schodzić na dół!!!xxx
(Włączcie -----> o_O )
Dobra,założyłam moją czapkę Mikołaja,wzięłam prezenty i zaczęłam cichutko schodzić na dół.Kiedy doszłam do jadalni/salonu zobaczyłam wszystko piękne udekorowane.Światełka,aniołki i inne świąteczne ozdoby.Przez te trzy lata brakowało mi tego.Wszyscy byli w jadalni,postawiłam prezenty pod choinkę i ruszyłam w tamtą stronę bardzo cicho.Akurat trafiłam na składanie życzeń,byli tam wszyscy:Babcia,Dziadek,Mama,Tata,Wujek Niall i Jade,Wujek Zayn i Ciocia Perrie,Wujek Liam i Ciocia Danielle,Wujek Harry oraz Mandy.Stanęłam za krzesłem Mandy która była smutna.Zauważył mnie Liam ale pokazałam mu gestem ręki że ma być cicho.
-Mandy a ty czego sobie życzysz?-zapytał się Harry.
-Ja chcę żeby była tu z nami Lily...Tak mi jej brakuję...Tych jej docinków i sprzeczania się ze mną...Tak.To moje życzenie.Żeby teraz tu z nami była Lily.-powiedziała.Wzruszyłam się.
-Mandy...?A czy wiesz że życzenia się spełniają?-zapytał się Liam z uśmiechem.Mandy spojrzała na niego z niezrozumieniem.Kiedy ona patrzyła na Liam'a ja stanęłam po drugiej stronie krzesła.Perrie,Jade i Dan zauważyły mnie i już miały krzyczeć ale chłopcy zakryli im usta w samą porę,ja dodatkowo pokazałam palcem że mają być cicho.Zrozumiały i  uśmiechnęły się do mnie.Babcia i Dziadek nadal mnie nie widzieli byli po drugiej stronie stołu.Mandy odwróciła się przodem do stołu,jednak po chwili zauważyła że coś a raczej ktoś kuca obok jej krzesła bo się odwróciła.Przez chwilę patrzyła na moją twarz w szoku,uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-Wesołych Świąt!-ona z krzykiem radości rzuciła się na mnie.Babcia i dziadek zaskoczeni podnieśli głowy.Wszyscy zaczęli się cieszyć.A Mandy wisiała mi na szyi.
-Wujek Liam miał rację...Życzenia się spełniają...-wyszeptała mi do ucha.Uśmiechnęłam się i usiadłam na jej miejscu z nią na kolanach.Ciotki,dziadkowie i Li przytulili mnie.I zaczęliśmy jeść.Potem przyszedł czas na prezenty...Dużo tego było....Potem zaśpiewaliśmy tacie "Happy Birthday"i daliśmy prezentu urodzinowe oraz tort...Gadaliśmy sobie w salonie,śpiewaliśmy kolędy i w pewnym momencie po prostu zasnęłam........







Sorry za Crap'owy rozdział :( Za niedługo dodam kto co dostał w wg :D Jeszcze raz przepraszam za Shit
Trzymajcie się ciepło :*
SLDN

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 27

Kiedy się obudziłam przy mnie nie było już Mandy.Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek.8:15.Zeszłam na dół w mojej sexy piżamce i papciach.Na dole zastałam wszystkich oprócz Zayn'a i Niall'a.
-Dzień Dobry Sweetheart!Jak się spało?-zapytał się Harry.
-Dzieeeń Dooobry...-odpowiedziałam ziewając-Nawet dobrze.-dodałam siadając przy stole w jadalni gdzie dziewczyny podawały śniadanie.
-Dziewczynki!Pójdziecie obudzić tych dwóch śpiochów?-zapytał się Liam.Pokiwałam z Mandy głową i się diabolicznie uśmiechnęłyśmy.Harry doskoczył do nas i powiedział że chce to zobaczyć.Po chwili w jadalni pojawiła się mama i tata.Tata obejmował mamę w pasie.
-Cześć słoneczka moje kochane!-wykrzyknęła moja mama.Zrobiłam minę typu "WTF???"Nigdy nie mówiła do nas z takim entuzjazmem.Ok...Nevermind!
-Cześć!-opowiedziałyśmy z Mandy-A teraz przepraszamy bo mamy misję!-dodałam.
-A jaką?-zapytał się zaciekawiony tata biorąc Mandy na ręce.
-Idziemy obudzić Zayn'a i Niall'a...-opowiedziałam i zachichotałam.
-A mogę iść wam pomóc?-zapytał się z błyskiem w oku.Skinęłam głową i ruszyłam w stronę schodów a za mną Harry i tata z Mandy.Najpierw Zayn.Po cichu weszliśmy do jego pokoju.Pomyślałam że zaczniemy delikatnie.
-Wujku!Wstajemy!Szkoda takiego dania!-nic go nie ruszało.Ruchem głowy wskazałam na niego a pozostała trójka zaczęła po nim skakać.Nic!Trzeba sięgnąć po drastyczne środki.Podeszłam do łożka i powiedziałam:
-Wujku!Jak za chwilę nie wstaniesz to wyrzucimy twoje wszystkie produkty do włosów na śmieci!-zadziałało jak kubeł zimnej wody.Od razu był na nogach.Zaczął mnie ganiać po pokoju a ja jak głupia uciekałam.W końcu się poddał.A my ruszyliśmy do pokoju Niall'a.Z nim to było łatwo.Powiedzieliśmy tylko że śniadanie jest gotowe.Wszyscy zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole.Ja i Mandy dostałyśmy kakao a reszta kawę lub herbatę.Niall obraził się że piję w normalnym kubku a nie tym od niego.Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi.Pokręcił głową i poszedł do kuchni.Wrócił po chwili z jakimś przedmiotem w dłoni.Podał mi go i dopiero zauważyłam że to jest mój kubek!Ten sam który dostałam od niego na gwiazdkę parę lat temu.Uśmiechnęłam się.Przelałam moje kakao do mojego kubka i pokazałam Niall'owi.Uśmiechnął się i pocałował mnie w głowę.
-Dobra dzieciaki!Szykować się!Idziemy na ZAKUPY!!!!-krzyknęła Perrie.Boże!Z czego ona tak się cieszy?To tylko zakupy!Pokręciłam głową i razem z Mandy ruszyłyśmy na górę żeby się przygotować.Podałam małej ciuchy i zaplotłam jej warkoczyki a potem sama ruszyłam poszukać sobie czegoś fajnego.W końcu znalazłam!Ubrałam się,zapakowałam potrzebne rzeczy do torby,złapałam rączkę Mandy i ruszyłyśmy na dół.Wszyscy byli gotowi.Postanowiliśmy że pójdziemy spacerkiem bo jest ładny dzień.Wyszliśmy ja z Mandy szłyśmy z przodu,za nami Liam,Danielle oraz Niall i Jade.Potem z tyłu Zayn,Perrie,Harry oraz Mama i tata.
-Hej Lily!Ładnie dziś wyglądasz!-krzyknął Liam z uśmiechem.Spojrzałam na siebie i dopiero w tedy zobaczyłam że jestem cała ubrana na fioletowo!Ulubiony kolor Liam'a.
-Dzięki wujku!-krzyknęłam przez ramię.Harry chyba miał dosyć par bo dołączył do nas z przodu.
Gadaliśmy o różnych błahych rzeczach.Zaczepiło nas kilka fanek.Doszliśmy wreszcie do centrum.Tam się rozdzieliliśmy.Grupy były takie:Ja,Perrie,Zayn,Niall,Jade i Harry.Druga grupa:Mama,tata,Mandy,Danielle i Liam.Mi to tam pasowało,tylko bałam się Perrie.Nie wiem co jej do głowy strzeli...Najpierw obskoczyliśmy męskie sklepy twierdząc że tak pójdzie szybciej.Chłopaki kupili sobie trochę ciuchów i tak dalej.
-Skoczymy jeszcze do sklepu sportowego szybko?-zapytałam się.
-A co z niego potrzebujesz?-zapytała się Jade.
-Rzeczy na treningi i na zawody...-powiedziałam.Szybko wskoczyliśmy do sklepu z czego chłopcy byli zadowoleni bo mogli pooglądać sobie różne sprzęty.Kupiłam sobie komplet Nike, komplet Adidas,i taki sobie.Wyszliśmy ze sklepu.Ruszyliśmy w stronę sklepów z damską odzieżą.Ja i chłopaki wymieniliśmy błagające spojrzenia.Nic nie chciało przekonać Perrie.Dziewczyny kazały mi wejść do przymierzalni i czekać aż podadzą mi jakieś ciuchy.Podobno chłopaki też mają wybierać komplety.Aućć!!!Już się boje pierwszy komplet wybrał Harry.Wyszłam a przymierzalni tak ubrana chłopakom opadły szczęki.Jade i Perrie jednocześnie zdecydowały:
-Bierzemy!
Drugi komplet był wybierany przez Niall'a.Była mu wdzięczna.Wyszłam z przymierzalni.Sama powiedziałam.
-Biorę!-i wbiegłam z powrotem do przymierzalni słysząc śmiechy chłopaków za sobą.Trzeci komplet wybierał Zayn.Ten też wzięłam.Czwarty komplet wybierała Perrie ten też wzięłam.Piąty komplet wybierała Jade.Ten mi się spodobał i również go wzięłam.Podeszłam do kasy z moimi kompletami i za nie zapłaciłam.Wyszliśmy ze sklepu i ruszyliśmy sobie spacerkiem.Dziewczyny kupiły sobie pełno rzeczy i nasi chłopcy byli cali obładowani torbami.Zobaczyłam sklep "Cartoon World"(nie wiem czy taki istnieje :P przy.aut.)biegiem pobiegłam w jego stronę a za mną reszta.Kupiłam sobie komplet batman'a,komplet Superman'a,komplet SongeBob'a,komplet Elmo,komplet Atomówki,komplet Simpson,komplet Smerfy,Garfield 1,Garfield 2,Garfield 3,komplet Kermit o komplet Angry Birds.Chłopacy otworzyli szeroko oczy kiedy zobaczyli ile kupiłam.
-Zapamiętać!Nigdy nie puszczać Lily samej do "Cartoon World"-powiedział Harry i wszyscy razem się zaśmialiśmy.Chłopacy byli tak mili że zabrali wszystkie torby ode mnie tak że miałam wolne ręce.Szliśmy sobie rozmawiając kiedy nagle poczułam jak coś a raczej ktoś przylega do mojej nogi.Spojrzałam w dół i zobaczyłam Mandy.Wzięłam ją na ręce.
-I co tam?Jak zakupy?-zapytałam się.
-Dobrze!Widzialam takigo pienkgego misia!-powiedziała zachwycona.
-Chodź pokaż mi!-powiedziałam.Doszli do nas Dan,Li,ma i ta.Usiedli sobie w kafeterii przy której się zatrzymaliśmy.
-Idę z Mandy zobaczyć misia!-krzyknęłam w ich stronę.
-Zaczekajcie!Ja też idę!-krzyknął Harry.Razem ruszyliśmy za Mandy która prowadziła mnie za rękę.Doszliśmy do sklepu z zabawkami a na wystawię stał wielki misiek.Pomyślałam chwilę i zostawiłam Mandy z Harry przed sklepem.Podeszłam do sprzedawczyni w sklepię i poprosiłam o tego misia.Podała mi go a ja zapłaciłam i wyszłam ze sklepu.Miś był tak wielki że zakrywał mi połowę ciała,wystawały mi tylko nogi.Odsłoniłam twarz i pokazałam się moim towarzyszą.Mandy widząc misia rzuciła się na mnie z okrzykiem radości.Podałam jej go.Była większy od niej.Harry zaśmiał się i zaproponował pomoc.Razem zaczęliśmy iść w stronę kafeterii.Nagle Mandy powiedziała:
(Włączcie  "Love The Way You Lie" w playliście przy.aut.)
-Lily!Czy To nie jest Ian?-wskazała paluszkiem w stronę pobliskiej ławki.Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Ian'a całującego się z Kate!!!Córkę Melody!!!Podeszłam do nich z bolem w oczach.
-Ekhmm...-odkaszlnęłam.Kate oderwała się od Ian'a.On przerażony spojrzał na mnie a ten plastik miał diabelski uśmiech na twarzy.
-Lily...To nie tak jak myślisz...-uciszyłam go gestem dłoni.Spojrzałam na Kate.
-Wygrałaś...-wyszeptałam w jej stronę.Potem odwróciłam się do Ian'a-Myślałam że mnie kochasz.Jednak myliłam się...-powiedziała.Jego oczy zaszkliły się.Cofnęłam się i zaczęłam iść w stronę Harr'ego i Mandy.
-LILY!JA CIĘ KOCHAM!!!-krzyczał za mną Ian.Jedna łza spłynęła mi po policzku.Wzięłam Mandy na ręce a Harry objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do kafeterii.Ian pobiegła za nami.Dogonił nas przy kafeterii.Łzy po cichutku płynęły po moich policzkach.Odstawiłam Mandy na ziemię ona podbiegła do mamy i się przytuliła.Nikt nie wiedział o co chodzi.Harry odstawił misia obok mamy i Mandy i podszedł z powrotem do mnie.Stanął kilka kroków za mną.Tata również podszedł i stanął obok niego.Odwróciłam się do Ian'a.Łzy spływały po jego policzkach.
-Lily...Błagam...Wysłuchaj mnie...-powiedział.Pokręciłam przecząco głową.
-Idź do Kate!Dokonałeś już swojego wyboru...-powiedziałam wycierając łzy.
-JAKIEGO WYBORU!JA CIĘ KOCHAM!TO ONA MNIE POCAŁOWAŁA!NIGDY BYM CI TAKIEGO CZEGOŚ NIE ZROBIŁ!!!-krzyknął Ian.Ludzie wokół patrzyli na nas.
-Ian!Kochasz mnie a całowałeś się z nią!Jak ja mam ci wierzyć!?Skąd mam mieć pewność że nie zrobisz mi tego kolejny raz?-zapytałam się.Wyglądał jakby dostał czymś w głowę.
-Nie ufasz mi?-wyszeptał w moją stronę.
-Już nie.Za dużo razy ufałam ludziom którzy mnie później ranili...-odpowiedziałam.Spojrzał mi w oczy.
-Już mnie nie kochasz?-zapytał się.
-To nie tak...-powiedziałam-Straciłam do ciebie zaufanie.Nie można przestać kochać od tak!-pstryknęłam palcami.Podszedł bliżej mnie.
-Czy jest jakaś szansa że będziemy jeszcze kiedyś razem?-zapytał się patrząc mi w oczy.
-Nie wiem Ian...-powiedziałam.
-W takim razie...Mogę cię pocałować na pożegnanie?-zapytał się.Pokręciłam przecząco głową.Łzy spłynęły mi po policzkach.
-Proszę...-błagał.Nadal kręciłam głową na nie.
-Błagam,ten ostatni raz...-nadal kręciłam głową.Złapał mnie za policzki.
-Proszę...-wyszeptał przy moich ustach.Nadal kręciłam głowa na nie.On nic sobie z tego nie robiąc pocałował mnie bardzo namiętnie.Nie oddawałam pocałunku.Oderwał się ode mnie spojrzał w oczy i jeszcze raz szybko pocałował.
-Będę czekać...choćby i  wieczność...bo cię kocham...-wyszeptał mi do ucha.Łzy płynęły po naszych policzkach.Przytulił mnie i odszedł.Ja też się odwróciłam i stanęłam przed tata i wujkiem.Spojrzałam na nich.W ich oczach widziałam ból.Czy naprawdę byliśmy tak blisko?Ominęłam ich bez słowa i usiadłam przy stoliku.Mandy od razu przeszła na moje kolana.Z nią to byłam strasznie blisko!Nie wiem czy są tak bliskie siostry jak my na świecie!
-Nie płacz Lily!Jak chcesz to możesz się przytulić do mnie albo do Gordona!-powiedziała.Gordona?
-Gordona?-zapytałam się przez łzy.
-To mój misio!-powiedziała oczywistym tonem.Uśmiechnęłam się.Wybrałam że przytulę się do niej.Ona głaskała mnie po głowię.Boże przecież ona ma tylko 5 lat!Kiedy poczułam ciepło jej malutkiego ciałka zaczęłam jeszcze bardziej płakać.Odczepiłam się od niej i dałam buziaka w policzek.Ona zeszła z moich kolan i podbiegła do Gordona który stał niedaleko stolika.Obok mnie usiadł tata i Niall.Łzy znowu zaczęły płynąć.Damn!
-Jak chcesz to możesz się do mnie przytulić...-powiedział nieśmiało tata.
-Ja o sobie nawet nie wspominam bo to oczywiste!-powiedział Niall a Liam,Zayn i Harry mu przytaknęli.Mama patrzyła na mnie smutnym wzrokiem.Ona wie jak kocham Ian'a.Spojrzałam po wszystkich zebranych.Uśmiechnęli się do mnie pokrzepiająco.Spojrzałam na tatę i już po chwili byłam w jego ramionach i płakałam.On stopniowo mnie kołysał i nucił mi "Little Things"to moja ulubiona piosenka zaraz za "Moments". Usłyszałam jeszcze refren i potem była już tylko ciemność...

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 26

Obudziły mnie jakieś głosy.Nadal siedziałam na kanapie i czułam ciężar na kolanach więc Mandy jeszcze spała.Wsłuchałam się w głosy...
-Louis!Ty to masz szczęście!Twoje córki wyrastają na piękne dziewczyny!-powiedziała chyba Jade.
-Też tak uważacie?Lily wyrosła na piękną i silną kobietę!A Mandy ma jeszcze czas na dorastanie...-odpowiedział.
-Ja też chcę takie córki!Jade!Na górę!Już!-krzyknął Niall a ja ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
-Później...-odpowiedziała z małym chichotem.
-No mam nadzieję!-powiedział niby to oburzony Niall-A wracając co Lily.Nie podziękowaliśmy jej za uratowanie z łap psychicznej Eleanor.Trzeba coś wymyślić...
-Racja!Tylko co?-zapytał się Liam.Co ja nic nie chcę!!!
-Nie mam pomysłu...Zapytam się Amelii,może ona podsunie nam jakiś pomysł!-powiedział tata.
-Jutro wszyscy razem jedziemy na zakupy!Trzeba zobaczyć czy poprawił jej się gust!-powiedziała Perrie-Z tego co jednak zauważyłam zaczęła się ubierać dość dziewczęco.Może to dla tego jej chłopaka?
-ONA MA CHŁOPAKA?!-Wykrzyczał zdziwiony Niall,Harry i Zayn.Co nie wiedzieliście?Surprise!
-Cichoo Pacany obudzicie je!!!-syknął Liam.Poczułam jak ktoś siada obok mnie na kanapie i głaszcze po głowię.
-Ona tyle zła przeżyła...Nie należało jej się to...Gdyby nie ta Eleanor bym ich nie zostawił i by nic się nie stało!Jestem strasznym ojcem!Nie zasługuje na nie!Nie zasługuje...-powiedział tata załamującym się głosem.
-Lousi!Co ty mówisz!?Jesteś wspaniałym ojcem!Tylko zrobiłeś kilka błędów i tyle!Każdy człowiek je popełnia...-powiedział Harry.
-Oj...Chodź tutaj Haroldzie!
-Larry Stylinson is Real Bitch!!!-wypowiedzieli jednocześnie.Ja postanowiłam się "wybudzić"Otworzyłam powieki i spojrzałam na wszystkich.Potem rzuciłam okiem na Mandy.Słodko spała z kciukiem w buzi.SWEET!
-Obudziły cię te debile?Wiem co czujesz młoda!-powiedziała Jade.Zaśmiałam się cicho żeby nie obudzić mojej małej wróżki.
-Mama jeszcze nie przyjechała?-zapytałam się zachrypniętym głosem.Odkaszlnęłam.
-Nie ale pisała że będzie za 5 minut...-odpowiedział mi Niall.Kiwnęłam głową i spojrzałam na dwóch osobników obok mnie.Tata i Harry przytulali się jak za dawnych czasów.Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzącego sms'a.Zdjęłam Mandy z kolan i położyłam na moim miejscu.Bez problemu się zmieściła.I ruszyłam do holu po moją torebkę gdzie miałam telefon.Wróciłam do salonu i usiadłam na oparciu kanapy zaraz nad głową Mandy.Spojrzałam na telefon i przeczytałam widomość:
Jak tam u taty i 1D?Wszystko dobrze?
Ian
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza.
-Co tak suszysz ząbki do telefonu?-zapytał się ciekawski Harry.
-A co nie można?
-Nie.No oczywiście że można!Tylko zadałem pytanie!-powiedział podnosząc ręce w geście poddania.
-Wpadliśmy na pomysł że wszyscy pojedziemy jutro na zakupy!Co ty na to?-zapytała się Perrie.
-Spoko!
-Jupi!!!-krzyknęła jak mała dziewczynka.Zaśmiałam się i zaczęłam odpisywać Ian'owi.
Wszystko dobrze!Zostajemy dzisiaj na noc a jutro idziemy wszyscy na zakupy!Fajnie co?Wszystko się układa! :)
Lily xxx
Wysłałam wiadomość i spojrzałam na ekran TV.Oglądali nadal bajki dla dzieci.Hahah...Usłyszałam że znowu dostałam wiadomość.
To super!Bardzo się cieszę!Spotkamy się jutro w centrum handlowym?
PS.Kocham się <3
Zaśmiałam się i odpisałam.
Pewnie!
PS.Też cię KOCHAM!i dobranoc <3 :*
Nie musiałam długo czekać aż odpisze
Dobranoc Lilusiu !KC! :*
Położyłam telefon na szafce obok kanapy i zaczęłam oglądać Ulicę Sezamkową  z resztą.Kiedy tak sobie oglądaliśmy Mandy zaczęła jęczeć i rzucać się przez sen.Spanikowana pierwsza rzuciłam się żeby ją wybudzić.Nie dałam  rady.Za mnie wskoczył Tata i Danielle z Liam'em.Obudzili ją.Mała płakała.Tata ją przytulił ale się wyrwała.Potem Danielle i ta sama sytuacja się przytrafiła.Wszyscy próbowali ją przytulić ale każdego odpychała.W pewnej chwili powiedziała przez płacz
-Lily!Lily!-czym prędzej podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.Kołysałam ją rytmicznie aż przestała płakać.
-Co ci się śniło maleńka?-zapytałam się małej kiedy się uspokoiła.
-Źie śłam ź tobą pźeź las z Aron'em.Chwiłkę potiem Aron ućekł a ti za nim pobiegłasi i zostawiłasi mnie w ciemnm lesie gdzie biło pęlnio przydkich źwieźąt!(Że szłam z tobą przez las z Aron'em.Chwilkę potem Aron uciekł a ty za nim pobiegłaś i zostawiłaś mnie w ciemnym lesie gdzie biło pełno brzydkich zwierząt)-powiedziała a ostania łza spłynęła jej po policzku.Szybkim ruchem ją wytarłam i przytuliłam jeszcze mocniej.
-Pamiętaj!Nigdy ale to prze NIGDY cie nie zostawię samej!Zawszę będę tu żeby cię wspierać!Rozumiesz?-mała pokiwała główką na tak i dała mi buziaka w policzek.
- A gdzie jest mama?
-Mama jest...-i w tym momencie do salonu weszła mama-Tam!-powiedziałam wskazując na drzwi.Mała zerwała się i podbiegła do niej.Mama wzięła ją na ręce i pocałowała w głowę.Wszyscy patrzeli na to z uśmiechami.
-Nie Jade!Ja też chcę takie córki no!!!-powiedział Niall z miną rozkapryszonego dziecka.Zaśmiałam się,zawtórowała mi reszta.
-Złe wiadomości Niall!One są jedyne w swoim rodzaju!-powiedziała mama.Spojrzałam na nią z uśmiechem-No to teraz Mandy trzeba się umyć!
-Hmm...Gdzie położymy małą?-zapytał się sam siebie tata.
-Może spać ze mną w moim starym pokoju,no chyba nie położymy jej do małego łóżeczka prawda?-powiedziałam.
-Masz rację...Ale nie będzie ci to przeszkadzało?
-No co ty!Ten mały Gargamel przychodzi do mnie dość często!Nie zrobi mi to żadnej różnicy!-odpowiedziałam
-Ej!Ty jesteś Gargamiel!-krzyknęła Mandy w moją stronę.Wytknęłam jej język.Mama z małą na rękach ruszyła na górę z torbą Mandy.
-Widzę że nie miałyście z mamą nudno przez te 3 lata...-powiedział a raczej stwierdził Liam.
-Niestety nie.A;e w sumie wole to życie niż takie nudne.Życie bez problemu,jest życiem nudnym-powiedziałam-Za niedługo wyjeżdżam i nie będzie mnie przez kilka miesięcy...
-Co?Gzie ty dziewczyno wyjeżdżasz?-zapytał się Niall zaskoczony.
-Pamiętacie kilka lat temu moja drużyna przeszła do Między Narodowych zawodów,będę jeździć po UK i grać.-powiedziałam i na samą myśl miałam uśmiech na twarzy.
-Nadal grasz w piłkę?-zapytał się zaciekawiony tata.Przytaknęłam.
-Rywalizuję z Ian'em o miejsce kapitana.-powiedziałam ze śmiechem.
-Musimy kiedyś zagrać...-powiedział Zayn.Wszyscy wiedzą że Zayn nie jest dobry w piłkę.
-Wujku nie chcę być wredna albo coś ale ty nie umiesz grać w piłkę!-powiedziałam mu prawdę.Ale o Hello!Prawda lepsza od Kłamstwa!
-Tak uważasz?-zapytał się z diabelskim uśmiechem
-Taak..-powiedziałam nie pewna co chce zrobić.Wstał z fotela i zaczął się zbliżać.
-Może masz rację ale zawszę będę lepszy w jednej rzeczy...-powiedział tajemniczo.Był coraz bliżej.
-Jaaakiej?
-ŁASKOTANIU!!!!-i się zaczęło.Śmiałam się tak bardzo że w pewnym momencie spadłam z kanapy na podłogę.Zayn'a to nie obchodziło i dalej mnie łaskotał.Przestał dopiero kiedy do salonu wpadła mama z Mandy na rękach.Mandy miała piżamę z Hello Kitty i założony kaptur na głowę.Wstałam na nogi i posłałam Zayn'owi mrożące krew w żyłach spojrzenie.
-Gargamiel leżał na ziemi!!!Hahaha!-śmiała się Mandy kiedy mama stawiała ją na ziemi.
-Wiesz czemu Gargamel leżał na ziemi?-zapytałam się.Mała zaprzeczyła głową-Bo zbierał siły żeby zjeść takie małe smerfy jak Ty!-krzyknęłam i złapałam ją.Zaczęłam ją łaskotać tak jak wcześniej Zayn mnie.
-Prze...stań!!!-krzyczała Mandy przez śmiech.Przestałam.Mała chciała mnie zacząć łaskotać ale jej to nie wychodziło-To nie fair!!!-powiedziała z obrażona miną.Zaśmiałam się i ruszyłam do mojego pokoju.Ale zwróciłam i zapytałam się tu mieszkających.
-Nie przeszkadza wam to że tak się żądzę w waszym domu?-zapytałam się trochę skrępowana.
-No co ty!To także wasz dom!Bardzo nas to cieszy że się rozgościłyście.-powiedziała Dan.Kamień z serca.Ruszyłam na górę po drodze łapiąc moją torbę.W łazience napuściłam wody do wanny i przygotowałam piżamę.Wzięłam kąpiel,wytarłam mokre włosy,założyłam ciepłe papcie i zeszłam na dół.Usiadłam obok mamy na kanapie a ona objęła mnie ramieniem.Mała siedziała Liam'owi na kolanach a reszta gdzieś się tam walała po salonie.Czy to nie jest dziwne że oni wszyscy mają ponad 30 lat a nadal mieszkają razem?To słodkie!Tak sobie wszyscy siedzieliśmy kiedy z mojego nosa zaczęła płynąc krew.Nikomu nic nie mówiąc szybko podniosłam się z kanapy i z dłonią przy nosie pobiegłam do łazienki na parterze.Słyszałam jak rodzice pytają się co się dzieje ale nie mogłam odpowiedzieć.Kucnęłam przy ubikacji i czekałam aż krew przestanie lecieć.Co się ze mną dzieje?Coraz częściej mam krwotoki,bóle mięśni i inne rzeczy.
-Lily?Wszystko gra?-zapytała się mama zza drzwi.
-Tak.-powiedziałam słabym głosem.Nie lubiłam widoki krwi.Fu!!!
-Uważaj wchodzę...Ty krwawisz!
-Tylko trochę...O już przestaje!
-Idź już spać!Może jutro ci się polepszy...
-Masz rację mamo...-powiedziałam.Przemyłam nos i wyszłam z mamą z łazienki.Weszłam do salonu i powiedziałam dobranoc.Mandy też już chciała spać więc wzięłam ją na ręce i zaniosłam do mojego pokoju.Położyłyśmy się i zgasiłam lampkę nocną.
-Dobranoc Gargamelu...-powiedziała Mandy.
-Dobranoc Smerfiku...-odpowiedziałam.Mandy chwilę później się do mnie przytuliła i tak zasnęłyśmy...

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 25

Policja zabrała Eleanor i Conor'a mówiąc że poszukają pozostałej dwójki.Razem z policją przyjechał dziadek.Kiedy mnie zobaczył podbiegł do mnie i mocno przytulił.Policjanci zaprowadzili nas do samochodów,dziadek kazał mi zadzwonić do mamy.Także zrobiłam opowiedziałam jej co się stało i o rozmowie z tatą.Powiedziała że przyjedzie do nas najszybciej jak się da a w tym czasie mam pojechać do domu babci i dziadka.Ja i dziadek wsiedliśmy do jego samochodu.Mieliśmy już odjeżdżać kiedy podszedł do naszego samochodu policjant i zastukał w szybę.Powiedział że dobrze będzie jak obejrzy mnie lekarz.Dziadek powiedział że mamy sprawdzonego doktora który przyjedzie do domu żeby mnie obejrzeć.Pożegnaliśmy się z oficerem i ruszyliśmy do domu.Było sporo po 12 w nocy.Jejku ale ten czas szybko leci!!!Ból ustąpił trochę,może dlatego że się rozluźniłam?kto wie...Po 20 minutach byliśmy w domu.Dziadek wziął mnie na ręce chociaż protestowałam.Weszliśmy do domu gdzie babcia siedziała w salonie.Kiedy nas zobaczyła podniosła się z sofy i podeszła do nas.Rozkazała dziadkowi mnie zanieść do pokoju gościnnego.Babcia pomogła mi się przebrać w piżamę mamy :)I już po chwili zasnęłam.Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano bo miałam koszmary o tym co się stało w fabryce.Dzięki że złapali Conor'a.Nie wstałam tak od razu poleżałam sobie i myślałam o moim życiu.Myślałam właśnie o 1D kiedy ktoś leciutko uchylił drzwi od pokoju.Chwilę potem mogłam zauważyć twarz osoby,była to mama.Kiedy zobaczyła że już nie śpię podeszła do łóżka i na nim usiadła.Nic nie mówiła.Wszystko jej opowiedziałam wczoraj więc luz...Powiedziała że pojedziemy do Dr.Lubelskiego jesteśmy umówione na 13:00.Przytaknęłam.Mama mnie przytuliła i wyszła z pokoju.Spojrzałam na zegarek.7:45.Czas się ubierać!Dzięki bogu mama przywiozła mi parę rzeczy na przebranie.Poszłam do kuchni gdzie babcia dała mi śniadanie.Potem oglądaliśmy razem TV i tak nam czas szybko zleciał.Mama nie zabrała Mandy tylko zostawiła ja u jakiejś koleżanki razem z Aron'em.Ubrałam płaszcz,a mama swój sweterek i wyszłyśmy.W samochodzie żadna z nas się nie odzywała,po godzinie byłyśmy w szpitalu.Ruszyłyśmy do recepcji gdzie miła pani pokierowała nas do gabinetu doktora.Nikogo nie było przed gabinet więc zapukałyśmy i po krótkim "proszę"weszłyśmy.Mama opowiedziała wszystko co się stało.Dr.Lubelski tylko pokręcił głową.
-Lily!Po kim ty masz to nieszczęście?-zapytał się żartobliwie.Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami.Doktor zbadał mnie i powiedział że nie ma większych obrażeń tylko kilka zadrapań i siniaków ale w razie pogorszenia mamy przyjechać.Podziękowałyśmy z mamą i wyszłyśmy z gabinetu.
-Może pójdziemy na shak'a?-zapytała się mama.
-W sumie z chęcią bym sobie jednego wypiła...-powiedziałam.Mama uśmiechnęła się.Doszłyśmy do samochodu i wsiadłyśmy do środka.Podjechałyśmy do MSC.Kupiłyśmy sobie po shak'u i ruszyłyśmy na spacer po parku.Usiadłyśmy na naszej ulubionej ławeczce przy jeziorku i gadałyśmy o różnych rzeczach.Powiedziałam jej o rozmowie z Danielle w fabryce co się dokładnie stało i jak się tam znalazłam.Dzisiejszy dzień był chłodniejszy ale dzieciom to nie przeszkadzało.Biegały,krzyczały i się bawiły.W tym roku skończyłam moje GCSE(w anglii jest to coś na wzór matury w wieku 15-16 lat ,dziecko po napisaniu GCSE na dobrą ocenę może się dostać do dobrego uniwersytetu lub colleg'u przy.aut.)
Oj...Ciekawe co będzie potem...Ok.Ale teraz jest Teraz,potem jest potem.Życie się zmienia.Zaczęłam rozmowę z mamą na temat taty.Może trzeba mu dać drugą szansę?Z mamą obgadałyśmy wszystkie za i przeciw.Została jedna kwestia...
-Mamo...
-Tak?
-Kochasz go?-zapytałam się patrząc jej w oczy.
-Tak...Nigdy nie przestałam...Nie zauważyłaś że przez te 3 lata z nikim się nie umawiałam?To wszystko bo dalej kocham twojego ojca...-powiedziała.Łza sturlała się po jej policzku.Szybkim ruchem ją wytarłam.Mama uśmiechnęła się do mnie.Odwzajemniłam to najpiękniejszym uśmiechem jaki posiadałam.Siedziałyśmy sobie tak na ławeczce w ciszy.Nagle zobaczyłam że ktoś idzie ścieżką,osobnik miał spuszczoną głowę.Usiadał na ławce  niedaleko nas.Podniósł głowę i spojrzał na jezioro.Chyba poczuł że mu się przyglądam bo się odwrócił i spojrzał na mnie.Uśmiechnęłam się do niego,po chili namysłu wstałam i podeszłam do jego ławki.
-Usiądziesz z nami?-zapytałam się z nadzieją.CO???Czyżby mi zależało?Co się stało z nową Lily?OMG!
-Jak chcecie...-powiedział nie pewny.Skinęłam głową i zaprowadziłam go do naszej ławki.Usiadł na jednym końcu ławki a mama na drugim ja siedziałam po środku.
-To może was zostawię...-powiedziałam i wstałam z ławki.Ruszyłam ścieżką,spacerując i myśląc o tym jaki jest piękny ten świat.Szłam sobie nucąc kiedy na kogoś wpadłam.Był to przystojny chłopak.
-Przepraszam zamyśliłam się...-powiedziałam w jego stronę.
-Nic nie szkodzi.To ja przepraszam powinienem być bardziej ostrożny...-powiedział z boskim uśmiechem-Jestem Alex
-A ja Lily-powiedziałam podając mu dłoń która delikatnie ujął-Miło mi cię poznać...
-Mi również!Czekaj to ty jesteś Lily Tomlinson?
-Taaak...
-Moja siostra uwielbia cię!Grasz wspaniale w football!Za to moja mama lubi zespół twojego taty!One...-chyba nie wiedział dokładnie więc mu pomogłam.
-Direction...
-Tak!Masz ochotę się spotkać?
-Przepraszam ale nie mam czasu...
-Nic nie szkodzi!Masz to mój numer...-podał mi kartkę z ciągiem cyfr.
-Masz tutaj mój!Trzymaj się i do zobaczenia!Pozdrów siostrę!
-Dzięki!Do Zobaczenia!-i odszedł.Ja dalej ruszyłam ścieżką i nuciłam sobie.Szłam kiedy nagle obaczyłam parę całującą się na ławce.Uśmiechnęłam się na ten widok.Szlam dalej.Nagle coś do mnie podbiegło i zaczęło skakać po nogach.Spojrzałam na dół i zobaczyłam
-Gabi?!Co ty robisz psiaku?-zapytałam się psa kucają jednocześnie żeby ją pogłaskać.Mała zaszczekała i zamerdała wesoło ogonkiem.Zaśmiałam się.Nagle usłyszałam krzyk
-GABI!Chodź tu!Przepraszam za nią,uciekła mi zazwyczaj mi tego nie robi...-nie dokończył bo podniosłam głowę.Zamarł w szoku.
-Lily...?-chyba nie mógł uwierzyć.
-Z tego co wiem tak dali mi na imię rodzice-powiedziałam wytykając język.Wstałam i posłałam mu uśmiech.On przysunął się i mnie pocałował.Potem mnie podniósł i opieraliśmy się czołem o czoło,uśmiechaliśmy się do siebie.
-Co ty tu robisz serduszko?
-Aj...Długa historia!Myślę że może dłużej tu zostanę!Nie wiem jeszcze!Chodź idziemy do mojej mamy!-powiedziałam i chciałam zeskoczyć z niego kiedy on mocniej mnie przytrzymał i pocałował.Uśmiechnęłam się przez pocałunek.
-Teraz możesz zejść...-powiedział z diabelskim uśmiechem.Dałam mu szybkiego całusa i zeskoczyłam z niego.Złapał mnie za rękę,zawołał Gabi i ruszyliśmy.Pomyślałam że później powiem mu co się stało.Ciekawe jak on to przyjmie...My jeszcze tego...nie robiliśmy.I teraz chyba boję się że mnie skrzywdzi...Lily to przecież Ian.TWÓJ IAN!!!Odwróciłam się do niego i patrzyłam jak patrzy przed siebie.Wyglądał tak pięknie,wg on był cały piękny.Kiedy zobaczył że mu się przyglądam odwrócił się do mnie i uśmiechnął.Nie wiedząc czemu zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
-Oj...Co ja widzę!Lily ty się rumienisz!-nabijał się ze mnie.Pacnęłam go w ramię i jeszcze bardziej się zarumieniłam.Przytulił mnie i wyszeptał do ucha
-Słodko wyglądasz gdy się rumienisz...-pocałował mnie w czoło.Wywróciłam tylko oczami.Szliśmy dalej a Gabi biegała wokół nas wesoło szczekając.Doszliśmy do ławki gdzie była mama i tata.SZOK!ONI SIĘ PRZYTULALI!Ian spojrzał na mnie z nie zrozumiałam mina.Podeszłam do nich i przytuliłam od tyłu.
-Wyjaśniliście sobie wszystko?-zapytałam się.
-Tak...Gdyby nie ty i ta wczorajsza akcja to pewnie byśmy się nie pogodzili...-powiedział tata.Wstał z ławki i mnie przytulił.
-Wpadniecie do nas dzisiaj o 19:00?-zapytał się-Zrobimy niespodziankę innym.
-Jak dla mnie to super!
-Dla mnie też!O witaj Ian-powiedziała mama.
-Dzień Dobry państwu!
-Cześć Ian!-powiedział tata-To będziecie dzisiaj?
-Tak!Muszę pojechać po Mandy i Aron'a-powiedziała mama.Pożegnałyśmy się z chłopakami i ruszyłyśmy do samochodu zdecydowałyśmy że jak chcemy zdążyć to musimy już jechać po Mandy.Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy po drodze mama zadzwoniła do babci i zapytała się czy możemy u nich trochę pomieszkać.Zgodziła się,powiedziałyśmy jej również że jedziemy po Mandy i za niedługo jesteśmy z powrotem.Mama od spotkania z tatą miała cudowny humor.Podróż minęła szybko mama podjechała pod dom i kazała mi spakować rzeczy w tym czasie ona pojedzie po Mandy i Aron'a do koleżanki.Weszłam do domu i spakowałam trochę ciuchów i innych rzeczy.Potem spakowałam rzeczy Mandy i mamy.Wzięłam torby i wyszłam z domu.Właśnie podjechała mama.Od razu zapakowałam torby do bagażnika i wsiadłam na tylne siedzenie.
-LILY!-krzyknęła ucieszona Mandy, a Aron aszczekał.
-Cześć Mandy!-przytuliłam ją-Cześć Aron!-powiedziałam do psiaka który po chwili siedział już na moich kolanach.Podróż z powrotem minęła nam wesoło.Śpiewałyśmy piosenki,śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy.Nim się obejrzałam już stałyśmy pod domem dziadków.Była godzina 18:15.Mandy pierwsza wyskoczyła z samochodu i pobiegła do drzwi.Otworzyła jej babcia,mała od razu się na nią rzuciła.Po chwili w drzwiach znalazł się dziadek i też uścisnął się z Mandy.Razem z mamą wniosłyśmy bagaże do domu.Poszłam się szykować.Mama w tym czasie opowiedziała dziadkom co się stało dzisiaj po południu.Jednak zanim przygotowałam siebie poszłam do pokoju mamy i Mandy.Pomogłam małej się ubrać.Pomyślałam że mamie też coś przygotuję.Po skończonej pracy wyszłam z ich pokoju i ruszyłam do swojego.Pomyślałam skoro mama i Mandy założyły spódniczki to ja też.Wzięłam szybki prysznic,wysuszyłam i rozczesałam moje loki,trochę się pomalowałam,ubrałam się i spojrzałam na zegarek 18:28.Wyszłam z pokoju i ruszyłam do przedpokoju gdzie dziewczyny ubierały płaszcze.Kiedy mama mnie zobaczyła oczy jej normalnie wyszły.Ok wiem że często się tak nie ubieram ale dzisiaj mam ochotę się tak ubrać i pomalować i koniec.
-Ładnie wyglądasz Lily-powiedziała mama z uśmiechem.
-Nioo..Bajdzo(bardzo)-przytaknęła Mandy.
-Dziękuje!A teraz ubieramy się i jedziemy!-ubrałam mój płaszcz i wzięłam torebkę do której wcześniej wsadziłam wszystkie potrzebne rzeczy.Aron został z babcią i dziadkiem.Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę samochodu.Wsiadłyśmy do auta i mama ruszyła.Na miejscu byłyśmy 2 minuty przed czasem.Odpięłam Mandy z pasów i wyszłam z samochodu.Wzięłam ją na ręce bo nie czuła się zbyt komfortowo nie pamiętała naszego domu.Dom.W końcu mogłam mu się dokładnie przyjrzeć.Wszyscy tam razem mieszkaliśmy bo był ogromny.Całe 1D,my,Perrie i Dan.
Oj...Wspomnienia.Do drzwi zastukałyśmy dokładnie o 19:00.Otworzył nam tata.Z uśmiechem na ustach przytulił mamę i dał jej buziaka w policzek.Przy mnie się zawahał.Uśmiechnęłam się do niego i postawiłam Mandy na ziemi ona nadal wystraszona się mnie trzymała.Tata mnie przytulił i potem ukucnął przy Mandy.Mama widząc że mała nie czuję się komfortowo podeszła do niej i zaczęła jej tłumaczyć kim jest Louis.Mała nie chciała słuchać i nadal chowała się za moim nogami.Zdjęłam płaszcz i pomogłam Mandy.Wzięłam ją na ręce,a ta schowała twarz w mojej szyi.Tate chyba to zabolało ale nie chciał dać po sobie poznać.
-Nie mają pojęcia że przychodzicie!Siedzą w salonie i oglądają jakiś głupi film.-zaśmiał się tata.Zaprowadził nas do salonu.Ruchem głowy wskazał mi że mam wejść pierwsza.Kiedy weszłam do salonu z Mandy zaległa cisza było tylko słychać TV.Wszyscy patrzeli na mnie.Uśmiechnęłam się promiennie w tej samej chwili do salonu weszli mam i tata trzymający się za ręce.Jedyne co było wypisane na twarzach zebranych to SZOK!
-Hej żyjecie!?-zapytałam się.
-O.MÓJ.BOŻE!!!-krzyknęła Perrie,Danielle i Jade na raz i rzuciły się na mnie,małą i mamę.Mandy wystraszona krzykiem lekko się spięła.Po chwili dołączyli do nich chłopcy.Ja powoli przeszłam pod okno i zaczęłam uspokajać Mandy bo nie wiedziała o co chodzi.Po chwili krzyki ucichły.
-Siadajcie!-powiedział Tata.Tak zrobiłam usiadłam na najbliższym fotelu i posadziłam Mandy na kolanach.Mała nie chciała odkryć swojej twarzy.Wstydziła się,ale przecież nie dawno widziała wujków.
-Nic jej nie jest?-zapytał się zaniepokojony Liam.
-Nie.Tylko ona was nie pamięta...-powiedziałam-Mandy...-zwróciłam się do małej-Pamiętasz wujków jak byli u nas nie dawno,W tedy gdy oglądałyśmy wróżki?
-To ci sami?-wyszeptała
-Tak...-mała delikatnie podniosła głowę i spojrzała na resztę zgromadzonych.Uśmiechali się do niej przyjaźnie.Mała widząc że są dobrze nastawieni trochę się ośmieliła.Pociągnęła mnie na dół żebym się schyliła.
-A te panie to kto?
-To jest ciocia Danielle-powiedziałam wskazując mulatkę która pokiwała do Mandy-To jest ciocia Jade-też jej pokiwała-A ro jest ciocia Perrie-dokończyłam wskazują blondynkę.
-A ten pan obok mamusi kto to?-wyszeptała.Spojrzałam na mamę i tatę.
-Idź do mamy ona ci powie...-i pozwoliłam jej zejść z kolan.Podeszła do mamy i zdała jej to same pytanie.
(Włączcie "Kiss Me" w playliście przy.aut)
-Mandy to jest tatuś-powiedziała mama wskazując na Louis'a.Mandy przez chwilę przyglądała mu się i potem spojrzała na mnie z znajomym błyskiem w oku.Wiedziałam że już ich pamięta.Spojrzałam na mamę i się uśmiechnęłam.Mama też zrozumiała że Mandy już wie.Mandy zeszła z kolan mamy i podeszła do taty który siedział na kanapie razem z Zayn'em,Niall'em i Harry'm.Na drugiej siedziały Perrie,Jade,Dan i mama.A na fotelu siedział Liam.Przyglądała mu się przez chwilę i potem wdrapała się na jego kolana i przytuliła.On odwzajemnił jej uścisk.Łza spłynęła mu po policzku.Uśmiechnęłam się na ten widok.Potem Mandy wędrowała z rąk do rąk ale najlepiej było jej u Jade.Gadaliśmy o różnych rzeczach ale jednak i tak zeszliśmy na temat wczorajszy.Automatycznie spojrzenia skierowały się na mnie.
-Co jestem gdzieś brudna?-udawałam że nie wiem o co chodzi.
-Lily...-powiedziała mama.
-Tak mam na imię!-powiedziałam przygryzając koniuszek języka.Zaśmiali się i zrozumieli że nie chcę o tym gadać.Nagle Harry powiedział coś co mnie zdziwiło.
-Nie dziwię się że tyle chłopaków leci na Lily!Wyrosła z niej piękna dziewczyna!
-Zgadzam się z tobą!-powiedział Niall.Zaśmiałam się.Nagle poczułam jak ktoś skacze mi na plecy.Mała Mandy chce się bawić! A te skubańce odciągnęli moją uwagę!Przerzuciłam Mandy przez ramię tak że wylądowała na moich kolanach i zaczęłam ją łaskotać.Wszyscy wokół się śmiali.Mała w pewnym momencie zeskoczyła z moich kolan i zaczęła uciekać.Ja zaczęłam ją gonić.Nawet się nie zorientowałam że trafiłam do mojego starego pokoju.Nic się nie zmienił.Podeszłam do "łowiska"i dotknęłam plastikowej rybki.Potem podeszłam do półki gdzie stały ramki ze zdjęciami.Moja crużyna w wieku 12-13 lat.Ja,Ally i Pigi,Mała Mandy,ja i mama,ja i tata,ja i 1D,ja i ciocie,ja i dziadkowie,ja i Ed...Łezka zakręciła mi się w oku.Poczułam jak ktoś stoi za mną więc się odwróciłam.Zobaczyłam tatę.
-Nic tu nie zmieniałem bo miałem nadzieję że któregoś dnia wbiegniesz do domu krzycząc "Niespodzianka!!!"ale nic takiego nie nastąpiło...-powiedział załamującym się głosem.
-Ale jednak jestem tu...-powiedziałam.Podszedł i mnie przytulił.
-Bardzo się cieszę i mam nadzieje że wrócicie do domu...-powiedział
-Oj...To musisz z mamą o tym gadać-powiedziałam śmiejąc się-Chodźmy lepiej poszukać tego gumochłona zwanego Mandy!
-Jest już na dole!A tak na marginesie Zayn chce z tobą pogadać...-powiedział.
-A więc chodźmy!
Zeszliśmy sobie na dół gdzie dziewczyny robiły kolację w kuchni,Niall próbował coś podjeść a chłopaki siedzieli z Mandy i mamą i oglądali "Małą Syrenkę"Hahaha!Weszłam do salonu i stanęłam za kanpą.
-Słyszałam że chcesz ze mną pogadać...-powiedziałam.Chłopaki oderwali wzrok od TV i spojrzeli na mnie.
-Chodźmy na taras.-powiedział Zayn.
Usiadłam na ławeczce a on koło mnie.Przez chwilę trwaliśmy w ciszy.Ja zastanawiałam się o czym o chce ze mną pogadać.
-Lily...
-Hmm?
-Chcę cię przeprosić!W tedy kiedy przyszliśmy co krzyczałem na ciebie z przypomniałem ci tamten wieczór kiedy ten ktoś cię...-nie dokończył-Jak go znajdę to go zabiję,jego i tego Conor'a!Jak oni mogli ci to zrobić?
-Wujku...To był tylko Conor w tedy również...-powiedziałam i wszystkie wspomnienia przyleciały.Staram się o tym nie myśleć,kiedy o tym pomyślę zaczynam się na nowo bać.Zayn spojrzał na mnie przerażony.Przytulił mnie.
-Boże...Tyle przeżyłaś...I nie miałaś nikogo żeby cię obronił...-Głos Zayn'a się załamał.
-Błagam tylko nie płacz...-powiedziałam doniego.
-Co?Bradford Bad Boi nie płacze!-powiedział ale zauważyłam jak szybko starł łzę.Posłałam mu znaczące spojrzenie.Uśmiechnął się.Wstałam.
-Idziemy do środka?Zimno się zrobiło...-powiedziałam.Weszliśmy do środka.Usiadłam na fotelu,ale zanim się ułożyłam Mandy była już na moich kolanach i zaczęła opowiadać mi "Małą Syrenkę"spojrzałam na chłopaków proszącym wzrokiem,zaśmiali się i udawali że niczego nie widzą.Oparłam głowę o oparcie fotela i przymknęłam oczy słuchając małej.
-Słychaś mnie ci nie?(słuchasz mnie czy nie)-zapytała się Mandy.
-Oczywiście że cię słucham,tylko podziwiałam moje powieki od spodu...-powiedziałam.Mandy właśnie miała coś powiedzieć ale wybawił mnie głos Danielle z jadalni.
-KOLACJA!-Szybko wzięłam Mandy na ręce i poszłam do kuchni.Posadziłam ją na krześle i wsadziłam kanapkę do ust.Byłam pierwsza w jadalni,nawet szybsza od Niall'a!!!Usiadłam kilka krzeseł dalej od Mandy.Nalałam sobie herbaty i w tym momencie do jadalni wszedł Niall i reszta.Usiedli i zaczęli jeść.Ja sama jakoś nie miałam apetytu wzięłam tylko jedną kanapkę.Ostatnio nie chcę mi się jeść.Ciekawe dlaczego?Dobra nie ważne...Spojrzałam na zegarek ścienny.Była godzina 20:36.Mama również spojrzała na zegarek.
-Musimy się już zbierać...-powiedziała mama.
-Już?Może zostaniecie na noc?Jestem pewien że reszta się zgodzi...-powiedział tata a reszta mu przytaknęła.
-To będę musiała jechać po piżamy do babci i dziadka po piżamy...-powiedziała.
-Ja mogę się przejść,wcale nie jest tak daleko...-powiedziałam.
-Nie Lily.Nie wiadomo co może się stać,a z twoim szczęściem na pewno coś się stanie...-zaprzeczyła mama.
-Ok.Spokojnie.Tylko rzuciłam pomysł!
-To jadę!-powiedziała mama i wyszła.Zobaczyłam że Mandy już skończyła jeść więc wzięłam jej i swój talerz i zaniosłam do kuchni.
-Już się najadłyście?-zapytała się zatroskana Danielle.
-Ja tak i mały gumochłon chyba też...-powiedziałam siadając na miejscu mamy koło Mandy.
-Wypijcie jeszcze herbaty...-poradził Liam.
-Chcesz herbatki?-zapytałam się Mandy.Mała pokiwała głową na tak.Nalałam jej herbaty i podałam-Uważaj.Nie poparz się!-zastrzegłam.
-Dobzię(Dobrze)-odpowiedziała.Wypiła herbatę i odstawiła kubek na stół.
-Idźcie do salonu!My tu posprzątamy-powiedziała Perrie.Skinęłam głową.Mandy wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do salonu.Usiadłyśmy na kanapie,a Mandy położyła mi głowę na kolanach.Chyba zasnęła...Również zamknęłam oczy i oddałam się w objęcia Morfeusza...

piątek, 19 kwietnia 2013

Notka do Rozdziału 24

Macie długi rozdział bo ostatnio ich nie dodawałam :D

Enjoy!!!
SLDN :*

Rozdział 24

Rano obudziłam się w wyśmienitym humorze.Słońce grzało niesamowicie.Piękna Pogoda!Idę dzisiaj się po opalać!Trzeba trochę nabrać kolorków!Ubrałam na siebie bikini na to narzuciłam jakąś koszule i zbiegłam na dół.Na śniadanie zjadłam tylko jabłko.Wzięłam mój telefon,wodę i jakieś magazyny z domu i wyszłam na taras gdzie znajdował się basen i kilka leżaków.Położyłam się na jednym z nich.Po chwili dołączyła do mnie mama z Mandy.Mama po mimo upływu lat nadal miała fantastyczną figurę.One poszły do basenu i zaczęły się chlapać.
-Lily!Chodź pobaw się z Mandy!Ja chcę trochę odpocząć!-krzyknęła mama.
-Ok!Już idę!-podeszłam do basenu i delikatnie się do niego weszłam.Mama wyłożyła się na leżaku i zaczęła opalać.Bawiłyśmy się z Mandy w wodzie aż do obiadu.Było super!Na obiad zjedliśmy zupę pomidorową.Mmm...Pycha!!!Kiesy skończyłam pobiegłam na górę się przebrać.Weszłam na mojego McBook'a i odwiedziłam FB,TT i odpisałam na pytania fanów 1D.Włączyłam stronę naszej drużyny kiedy moją uwagę przyciągnęła pewna reklama.
"Członkowie One Direction zniknęli!!!Źródła donoszą że One Direction zakończyło swoją karierę!Czy aby na pewno?"
CO???!!!Jak to zniknęli?Kiedy to przeczytałam zbiegłam na dół i powiedziałam mamię co się stało.Zaczęłyśmy dzwonić do wszystkich członków 1D ale nikt nie odbierał.Spróbowałyśmy zadzwonić do Danielle,Perrie i Jade ale one też nie odbierały.Przeczuwałam że to ma coś wspólnego z Eleanor...Pobiegłam na górę i do mojej torby spakowałam telefon,klucze od domu i inne potrzebne rzeczy.Zbiegłam z powrotem na dół i powiedziałam mamie że jadę do Londynu.Ona też chciała ale musiała zostać z Mandy.Dała mi pieniądze i powiedziała że mam na siebie uważać.Wzięłam bluzę i wybiegłam z domu.Teraz została jedna kwestia...Czym ja pojadę do Londynu?Aha!Taxi!Siedziałam w taksówce i poprosiłam żeby mnie zawiózł do Londynu.Dzięki temu że znam się z Taksiarzem mam trochę taniej.To dobry starsy pan i jest w połowię Polakiem.O koło 18:00 zajechaliśmy pod dom mojej rodziny.Podziękowałam i zapłaciłam taksiarzowi i pobiegłam w stronę domu.Bramka była otwarta,podbiegłam do drzwi domu.Nacisnęłam klamkę i drzwi ustąpiły.Hmm...Dziwne.Ruszyłam w stronę salonu.Na stole zauważyłam kartkę.
"Jeśli chcecie zobaczyć swoją  rodzinkę,niech Lily Tomlinson stawi się w starej fabryce za mostem.Pamiętajcie żadnych glin.!!!"
Nie wiele myśląc pobiegłam do garażu i wzięłam motor Zayn'a.Nie mam pozwolenia na prowadzenie ale cóż...Umiem jeździć bo wujek mnie uczył.Ruszyłam.Po 15 minutach zatrzymałam się przed mostem.Zeszłam z niego bo nie chciałam żeby mnie usłyszeli.Pobiegłam w stronę fabryki.Powoli weszłam do środka.Wszędzie było ciemno.Starałam się być cicho,gdy nagle usłyszałam głośne oddychanie i huk zamykanych drwi.Nagle zapaliło się światło.Na krzesłach ujrzałam 1D,Perrie,Jade i Danielle. Byli do nich przywiązani,i jak mogłam zauważyć byli trochę poobijani.Pobigłam do Perrie i zdjęłam jej taśmę z ust.Ciekawe jako jedyna miała taśmę reszta była chyba nie przytomna.
-Li...li co ty tu robisz?-wypowiedziała z wielkim trudem.
-Przyjechałam do Londynu kiedy zobaczyłam że zniknęliście.Dzwoniłam z mamą ale nikt z was nie odbierał...-urwałam bo zobaczyłam że Perrie patrzy się na coś przerażona.Podnosiłam się z klęczek bo odwiązywałam Perrie i odwróciłam się.Stała tam Eleanor.W ręce trzymała nóż a w drugiej pistolet.Na twarzy miała obłąkany uśmiech.
-Proszę,proszę,proszę...Kogo to moje piękne oczy widzą!Lily Tomlinson!Może obudzimy resztę żeby popatrzyła sobie na ciebie!?-strzeliła w sufit.Wszyscy obudzili się od huku wystrzału.Ja powoli zaczęłam okrążać Elenor.Chodziłyśmy w takim kółku.
-Lily...?
-Uciekaj!!!
-Co ty tutaj robisz?
-Czy ty jesteś normalna?
Posypały się pytania w moja stronę.Zignorowałam je.Patrzyłam Eleanor w oczy.
-Co ty próbujesz zrobić?Co ty chcesz przez to osiągnąć?-zapytałam się jej.
-Pfff...A jak myślisz?Przez to że się pojawiłaś na nowa w życiu swojego ojca on zaczął mnie olewać!Ty i twoja nic nie warta matka zniszczyłyście mi życie!!!-wykrzyczała.Podniosła Pistolet w moją stronę.
-NIE!!!-krzyknęli wszyscy.Oddała strzał.Ale chyba nie ma  dobrego cela bo strzał przeleciał kawałek ode mnie.Mam plan.Złapałam się za miejsce gdzie mnie"postrzelono"i padłam na ziemię.Zamknęłam oczy i starałam się nie widocznie oddychać.
-HA!Zabiłam ją!-ale ona jest pusta!"postrzeliła" mnie tylko w ramię.Boże dzięki bogu że jest ładna po rozumem to ona nie grzeszy.
-Nie!Lily!Nie!!!-słyszałam krzyki mojej rodziny.Najgłośniej krzyczał tata.Poczułam jak Eleanor odchodzi ode mnie i idzie w stronę rodziny.Otworzyłam oczy w moją stronę patrzyli się wszyscy oprócz Eleanor która szła do nich odwrócona do mnie plecami.Pokazałam im że mają być cicho.Kawałek od siebie zauważyłam linę.Bingo!Już mam plan.Zaczęłam się skradać w stronę Eleanor.Stanęła przed tatą i się zapytała:
-I co teraz?Twoja kochana córeczka nie żyje!Ups!Teraz czas na tą małą smarkule i twoja niec nie wartą żonę...-zagotowało się we mnie.Jak ona się wyzywać Mandy i mamę?Podeszłam do niej i popukałam w ramię.Ona zaskoczona odwróciła się w moją stronę.W tedy ja uderzyłam ją z całej siły w twarz,upadła na ziemię trzymając się za bolące miejsce.Kopnęłam ją tak że przeturlała się bliżej liny.
-Nigdy!Ale to prze NIGDY!!!NIE NAZYWAJ CZŁONKÓW MOJEJ RODZINY BEZ WARTOŚCIOWYMI!!!JEDYNYM OSOBNIKIEM KTÓRY JEST NIC NE WARTY JESTEŚ TY!!!NAWET 1000000000 TAKICH JAK TY NIE BĘDZIE WIĘCEJ WARTA OD MOJEJ RODZINY!!!ROZUMIESZ???!!!-krzyczałam w jej stronę.Wszyscy byli cicho jak makiem zasiał.Korzystając z okazji szybko związałam Eleanor.Nagle do głowy wpadła mi myśl"Przecież ona sama by sobie nie poradziła  porwaniem ósemki osób!"ktoś musi z nią pracować...Dobra nie ważne.
-Lily!Nic ci nie jest?-zapytała się Perrie.
-Nie.Mi nie!A wam?Nie macie żadnych większych obrażeń?-zapytałam się podchodząc do Perrie i dalej próbując ją rozwiązać.Pistolet i nóż kopnęłam dalej od Eleanor żeby się czasem nimi nie posłużyła.Więzy na nogach odpuściły,miałam już brać się za ręce kiedy poczułam straszny ból z tyłu głowy.Złapałam się za miejsce bólu i padłam na ziemię.Po chwili poczułam mocne uderzenie w brzuch.Poturlałam się po podłodze.Słyszałam jakieś krzyki ale nie mogłam zrozumieć co znaczą bo ból mi to uniemożliwiał.Otworzyłam powoli oczy i obaczyłam jakiś trzech kolesi.Jeden podszedł do mnie i brutalnie postawił na nogi.Uderzył mnie w brzuch zgięłam się.We troje się zaśmiali.
-Ale z ciebie ładna laleczka...-powiedział ten który mnie trzymał.Przycisnął mnie do siebie od tyłu(tak że plecy Lily dotykały jego klatki piersiowej :P przy.aut.)trzymał mnie mocno w tali unieruchamiając przy tym moje ręce.Jeden z tych gości wyglądał dość znajomo.
-Łapy precz od niej!!!-krzyknął tata.Za to dostał w twarz.
-Trzeba ją odwiązać...-powiedział pierwszy z nich wskazując na Eleanor.
-Daj spokój!Jeszcze jest czas!Zobacz jakie laleczki tu są do zabawy!-powiedział ten który mnie trzymał.
-Jednak ją obudzimy!Trzeba iść według planu!
-Dobra dobra!Spokojnie!Rób co chcesz!-ten pierwszy podszedł do Eleanor i ją odwiązał.
-Zawiozę ją w odpowiednie miejsce!Wy zajmijcie się tymi tu!-i wyszedł.Ten który mnie trzymał zaczął się o mnie pocierać.
-Możesz przestać!!!???-krzyknęłam na niego-Chcesz sobie popukać to do burdelu!!!
-Oj...Zobacz Conor jaka pyskata!-to ona!To on mnie zgwałcił!!!Spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach.To Conor McAdam.Fuck!Za co!?Olivier jeśli mnie słyszysz!Pomóż!
-O widzę że mnie pamiętasz!I co tam jak życie ci mija?
-Lepiej niż ci się wyobraża!Mam cudownego chłopaka którego kocham!-kiedy to powiedziałam to zaśmiał mi się w twarz.Podszedł do mnie i uderzył w twarz.Facet który mnie trzymał puścił mnie i upadłam na kolana przed tym wypłoszem.
-To chyba ten twój chłoptaś się nie ucieszy...-powiedział kucając przede mną.
-Z czego?-zapytałam się podnosząc głowę i patrząc mu twardo w oczy.Zobaczyłam jego diabelski uśmiech.Wiedziałam że to nic dobrego nie znaczy.Podniósł się z klęczek i zaczął iść w stronę reszty.Nie zbliżył się do nich za bardzo.Zaczął chodzić przed nimi w tą i z powrotem.Patrzyłam na niego uważnie.Jego telefon ogłosił że dostał sms.Spojrzał się na ekran i uśmiechnął się jeszcze szerzej.Kiwnął na kolesia.On zrozumiał co ma zrobić.Ruszył w stronę jakiś drzwi.Wrócił po jakimś czasie i kiwnął w stronę Conor'a.
-A więc tak piękna-powiedział kierując się w moją stronę-Zrobisz to co ci każe albo oni na tym ucierpią-wskazał na resztę.
-Lily!Nie rób nic!My wytrzymamy!-krzyknął Harry.
-Hahah!Naprawdę Liluś chcesz się przekonać co potrafimy?Nie?To rób co każe!-krzyknął Conor-Wstawaj!-zrobiłam tak jak kazał.Popchnął mnie w stronę tych drzwi.W pomieszczeniu znajdowało się łóżko.Bałam się.Boże daj mi siłę.
-Mała powtórka z tamtej nocy hmm?-zapytał się stojąc za mną-Pamiętaj nic się nie stanie twojej rodzinie...-nie miałam siły odpowiedzieć-Mówię coś do ciebie!-i uderzył mnie w głowę.Zemdlałam.

SCENA +18!!!CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!!
Gdy otworzyłam powieki widziałam tylko ciemność... Byłam do czegoś przywiązana. Najprawdopodobniej do łóżka. Nie miałam na sobie ubrań. Nagle usłyszałam skrzypienie podłogi. Ktoś do mnie podszedł. Poczułam silną woń męskich perfum oraz jego oddech na mojej szyi. Jego włosy łaskotały mnie w policzek. Jego masywni silne dłonie spoczęły na moich biodrach.
-Zostaw mnie zboczeńcu! Na pomoc!-krzyczałam ile tylko miałam siły.
-Przestań, nikt cię tu nie usłyszy-mogłabym przysiąc, że gdyby nie ciemność to zobaczyłabym złowieszczy uśmiech na jego twarzy-Ten pokój jest dźwiękoszczelny.-zaczęłam niespokojnie oddychać.
-Spokojnie, jeszcze nic ci nie zrobiłem...
-Jakie JESZCZE?! No chyba c...-urwałam bo zachłannie wpił się w moje usta. Gdyby nie fakt, że byłam przywiązana do leżącego łóżka już dawno dostałby po jajach. Próbowałam się wyrwać, ale nie miałam szans. Był zbyt silny. Zaczął całować mnie niżej, po dekolcie, piersiach i po brzuchu. Usiadł na mnie okrakiem a ja poczułam, że on też jest nagi. Jego kolega ocierał się o moje podbrzusze kiedy on masował moje piersi. Nie mogłam uwierzyć, że on mi to robił...
Nagle Conor wsadził we mnie swojego kutasa i zaczął gwałtownie się we mnie poruszać. Bolało. Bolało jak cholera. A najgorsze było to, że nie mogłam z tym nic zrobić. Przyspieszał  i przyspieszał.  Krzyczałam, błagałam, żeby przestał, żeby mnie puścił. Wszystko na próżno. Łzy lały mi się strumieniami. Już dawno miałam dość, ale on nie przestawał. Wiłam się z bólu. Nagle przestał. Po prostu wyszedł ze mnie. Nie wiedziałam, dlaczego, ale cieszyłam się, że to już koniec. A jednak się myliłam.
Chłopak wstał ze mnie, podszedł do czegoś, chyba do szafki i wrócił. Siłą obrócił mnie na brzuch. Teraz leżałam tyłkiem w jego stronę. Słyszałam chwilowe pocieranie dłonią o dłoń, a później jeden jego palec wylądował we mnie. Poruszał nim najpierw powoli a później coraz szybciej i szybciej. Po chwili dołączył do niego drugi palec a później trzeci. Szybko je ze mnie wyjął, a ich miejsce zastąpił jego gruby i długi penis. Dla dodatkowej satysfakcji wsadził mi palce w pizdę.  Znów zajebiście mnie bolało, ale jego to nie obchodziło. Był brutalny i gwałtowny. Nie obchodziło go, co czuję. On chciał tylko swojej przyjemności. To jemu miało być dobrze, nie mi.
-Conor! Błagam! Przestań już! To boli!! Aaaa! Koniec!-błagałam go.
O dziwo wykonał kilka ostatnich, najmocniejszych pchnięć i spuścił się w moją ciasną dziurkę. Wyjął ze mnie penisa oraz palce, zszedł ze mnie i obrócił na plecy.
  KONIEC SCENY +18!!!  
-Ubierz się...-powiedział odwiązując mnie.Zrobiłam to co kazał a łzy nadal płynęły.Wyszliśmy z pokoju,ja ledwo stojąc na nogach.Nie miałam siły na nic.Kiedy nas zobaczyli moja rodzina miała przerażone miny a ten koleś uśmiech na twarzy.
-I jak było?-zapytał się głupkowato.
-Nie twój interes...Nie musisz jej związywać,ma ostrzeżenie na przyszłość.Teraz posłuchaj mnie zrobisz coś źle a to będzie twoja kara a moja nagroda-powiedział w moją stronę-I nie płacz-wytarł mi łzy z policzków-Nie lubię kiedy się zmusisz-dodał.Spojrzałam na niego z dziwnym grymasem na twarzy.
-Pamiętaj!Zawszę cię kochałem,kocham i kochać będę.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Gdybyś mnie kochał to byś mi tego nie zrobił...-wyszeptałam.Pogłaskał mnie po policzku i kiwnął na drugiego kolesia.
-Idziemy...Wrócimy jutro-powiedział Conor i wyszli z fabryki.Upadłam na ziemię i pozwoliłam łzą płynąć.Zapomniałam że oni tam wszyscy są.Otrząsnęłam się,wytarłam łzy i podniosłam się z ziemi.Podeszłam do Perrie i zaczęłam odwiązywać jej ręce.Moje dłonie tak się trzęsły że nie miałam szansy rozwiązać węzłów.Rozejrzałam się po hali.Ha idioci!Zostawili pistolet i nóż.Ruszyłam w stronę noża.Trochę było ciężko bo ból nie dawał o sobie zapomnieć.Wróciłam do Perrie.
-Teraz się nie ruszaj bo mogę zranić twoje dłonie...-wyszeptałam zachrypniętym głosem.Wszyscy patrzeli się na mnie.Już po chwili Perrie była wolna.
-Lily...-przytuliła mnie do siebie.Moja łza skapnęła na jej bluzkę.Odsunęłam się od niej i wytarłam łzy.Próbowałam się uśmiechnąć.
-Uwolnijmy resztę...-powiedziałam mim zachrypniętym głosem.Odkaszlnęłam.Z nożem uwolniłam wszystkich raz dwa.Potem bez żadnego słowa usiadłam pod ścianą.Oliver!Czemu mi to robisz?Wiem mówiłeś że będę musiała przejść wiele przeszkód itd.ale dlaczego mieszasz moją rodzinę w to?No dlaczego?Kiedy tak rozmyślałam usłyszałam piosenkę "We Found Love"po chwili zrozumiałam że to mój telefon.Rozejrzałam się po hali.Jest moja torba!Wysiliłam się na tyle ile potrafiłam i ruszyłam w stronę torby.Reszta patrzyła na mnie zdziwiona.Wyciągnęłam mój telefon i spojrzałam na ekran.Dziadek!
-Halo?
-Halo?Lily?To ty?
-Tak dziadku...-rozmawialiśmy po polsku.
-Gdzie ty jesteś?Nikt nie wie co się z tobą stało!Mama powiedziała że pojechałaś do Londynu a tak się składa  że ja i babcia też tu jesteśmy!
-Dziadku spokojnie!A więc pojechałam do domu One Direction bo usłyszałam że zniknęli...-i opowiedziałam mu całą historię,gdzie się znajduje.
-Posłuchaj...Dzwonię na policję!
-Ale dziadku!W liście pisało że nie możemy!
-Ci bandyci są teraz w fabryce?
-Niee...
-A gdzieś na jej terenie?
-Tego nie wiem bo jestem w środku!
-Masz gdzieś możliwość spojrzenia na teren fabryki?-zapytał się.Zaczęłam się rozglądać po fabryce.Bingo!U sufitu fabryki były średniej wielkości okna.Z tej racji że po ścianie wspinały się belki miałam szanse po nich dojść do góry.
-Przy suficie są małe okienka.Chyba dam radę po nich wejść!
-Super tylko się nie rozłączaj!-powiedział.Spojrzałam na resztę.Po krótkim namyślę podałam telefon Perrie.
-Tylko się nie rozłączaj!-powiedziałam jej-Dziadku Perrie ma telefon!Idę!-i ruszyłam w stronę ściany.Zaczęłam powoli się wspinać.Słyszałam przerażone krzyki mojej rodziny.Doszłam!Hell Yeah!Spojrzałam pod siebie.Ja cię kręcę!Ale wysoko!Fuck!Dobra nie myśl o tym!Zaczęłam rozglądać się po podwórku fabryki.Nic żadnego samochodu!Nic!Ale za mostem widziała mój motor!
Zaczęłam schodzić na dół.Na ostatnich dwóch metrach skoczyłam.Uff...`Udało się.Nigdy więcej!Nie dość że wszystko mnie boli to jeszcze musiałam się wspinać!Podeszłam do Perrie i zabrałam jej telefon.
-Nie ma nikogo ani niczego!Pusto!-powiedziałam do dziadka.
-Ok!Bądźmy w kontakcie!Będę pisać wiadomości!Trzymajcie się!-i się rozłączył.O co mu chodziło z tymi wiadomościami?Jaki kontakt?Co on kombinuje?Dobra!Pożyjemy obaczymy!Spojrzałam na nich.Nie wyglądali tak źle...Ok.Dosyć!Włączyłam wibrację w telefonie w razie czego!Podeszłam do ściany i znowu przy niej usiadłam.Nic nikt nie mówił.Spojrzałam na zegarek na mojej ręce 20:45.Trochę czasu minęło.Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy.Oddychałam powoli i miarowo żeby się uspokoić i żeby złagodzić chociaż trochę ból.W głowie śpiewałam sobie moją kołysankę którą skomponował dla mnie tata kiedy byłam mała.Tak sobie nucąc w głowie poczułam jak ktoś siada obok mnie.Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę obok.Była to Danielle.Patrzyła na mnie z współczuciem,dumą i chyba miłością taką rodzinną oczywiście.Położyła mi dłoń na ramieniu.
-Dziękuje że byłaś na tyle odważna że przyjechałaś nas uratować...Jesteś taka odważna i dzielna...Tyle przeżyłaś i nadal się nie poddajesz tak jakby to zrobiła większość z nas...Nie wiem jak  ci dziękować za przybycie...Szczerze mówiąc myślałam że...-nie dokończyła.
-Mimo wszystko jesteśmy rodziną,a ja rodziny nie ostawiam w potrzebie...-powiedziałam.Po twarzy Danielle zaczęły spływać łzy.
-Ale mówiłaś że cię skrzywdziliśmy!
-Wiele osób zdążyło mnie skrzywdziło...-kiedy skończyłam Danielle rzuciła się na mnie żeby mnie przytulić.Mimo wszystko brakowało mi ich wszystkich.Ku jej zdziwieniu oddałam uścisk.
-Tyle przez nas wycierpiałaś...Ale musisz wiedzieć że mieliśmy powód żeby to zrobić...
-Nie chcę teraz o tym rozmawiać...-wyszeptałam i położyłam jej głowę na ramieniu.
-Lily muszę się ciebie zapytać...Co się stało tak w pomieszczeniu?-zapytała się Danielle lekko skrępowana.Samo wspomnienie wywołało u mnie łzy.
-Nie chcę o tym mówić...-wyszeptałam przez łzy.Ona tylko mnie mocniej przytuliła.
-Czy on zgwałcił cię?-wyszeptała mi do ucha.Nie chciałam odpowiadać tylko pokiwałam głową na tak.Przytuliła mnie jeszcze mocniej.
-Wstawaj!Chodź usiądziesz na krześle...-powiedziała i pomogła mi wstać.Twarz zasłoniłam włosami żeby nikt nie widział moich łez.Usiadłam na krześle i patrzyłam na moje ręce.Były gdzie,nie gdzie podrapane.Poczułam jak ktoś mnie przytula po obu stronach.Były to Jade i Perrie.Oddałam uścisk.Ściskały mnie tak mocno że nie mogłam złapać oddechu.
-Dzie...wczyny nie...mogę odd...chać...-wysapałam.Zaśmiały się i mnie puściły.Uśmiechnęłam się.Spojrzałam na nie,kiedy zobaczyły że mam uśmiech na ustach zaczęły jeszcze bardziej się śmiać ale tym razem ze szczęścia.Kiedy skończyły się śmiać,przez chwilę była cisza.Nagle usłyszałam krzyk.
-LILY!!!-spojrzałam w stronę z skąd dochodził krzyk i zobaczyłam jak Niall biegnie na mnie z rozłożonymi ramionami i wielkim uśmiechem na ustach.Po chwili byłam w jego ramionach.Trochę zajęło mu zdanie sobie sprawy że tu jestem.Nie powiem szybki to on jest(czujecie ten sarkazm?)zaśmiałam się i też go przytuliłam.
-LILY!-dołączył do nas Harry,ale myślę że oni chcieli rozładować trochę atmosferę.
-LILUNIA!-Liam
-LILUŚ!-Zayn.Wszyscy rzucili się na mnie.Jednak tata stał dalej.Nie podszedł.Chłopcy w końcu mnie puścili.
-Myślałam że przez te 3 lata trochę zmądrzeliście ale jednak się myliłam...-powiedziałam.Zaśmiali się.
-I ty w cuda wierzysz?-zapytał się Liam.Pokręciłam głową.Spojrzałam na tatę.On na mnie również,patrzeliśmy sobie w oczy.W jego widziałam troskę,dumę,przerażenie,miłość i coś na kształt nadziei.Podszedł do krzesła na którym siedziałam.Usiadł na krześle obok,reszta udawała że są zajęci ale ja wiedziałam że nas uważnie słuchają.
-Lily mogę ci teraz wszystko wytłumaczyć?-zapytał się
-Jak chcesz...-i zaczął mi wszystko tłumaczyć.Że to ich menago(menadżer)kazał im wszystko zrobić.Miał powiedzieć nam wszystko ale nie miał czasu.Tata Eleanor jest jakimś wpływowym kolesiem który powiedział że jak tata nie będzie z Eleanor to on zniszczy One Direction.Zrozumiałam go ale nie chciałam mu tego jeszcze pokazywać.Chce najpierw opowiedzieć mamie.I w tedy zdecydujemy co się stanie.
-Rozumiem.Ale to nie zmienia faktu że mogłeś chociaż wysłać sms'a żeby nam wszytko wytłumaczyć...Każde z was mogło...-powiedziałam.
-Nie mogliśmy!Nasze telefony były pod ciągłą obserwacją...-powiedział.To już zmienia trochę sprawę.Miałam coś powiedzieć kiedy ma podjazd fabryki zajechało jakieś auto,szybko wstałam w krzesła podbiegłam do mojej torby,wzięłam ja i schowałam w cieniu.Telefon wsadziłam w stanik.Na wszelki wypadek.Nóż i pistolet schowałam do torby.Nagle drzwi się otworzyły i weszła dwójka osób.Byli to Eleanor i Conor.Co oni tu robią?Przecież mieli przyjechać jutro!
-O!Widzę że jednak miałaś siłę by ich uwolnić!-krzyknął Conor.Chłopaki stanęli po moich bokach.A dziewczyny za mną-O i masz obstawę!Cóż za piękny pokaz rodzinnej miłości!-zaśmiał się szyderczo.
-I tak tylko dwoje was przeżyje!Louis i Lily!Ale tylko pod warunkiem że będziecie z nami.Jak my nie możemy mieć was to nikt was nie będzie miał!!!-krzyknęła Eleanor.Jakaś dziwna siła dodała mi odwagi.
-Chyba kobieto cię coś boli!!!Idź się lecz!Razem z tym wypłoszem!!-Kiedy Conor to usłyszał zaczął iść w moją stronę.Ja wyszłam mu na przeciw.Nie zwracałam uwagi że chłopaki chcieli mnie powstrzymać.Kiedy staliśmy z Conor'em przed sobą spojrzałam mu w oczy.On powoli zaczął się pochylać do pocałunku.Ja korzystając z okazji kopnęłam go z kolanka w jego skarb!Musiało boleć bo zwijał się na ziemi.Haha!Brawo Lily!Za sobą usłyszałam pomruki podziwu.
-Nienormalna jesteś!-krzyknęła Eleanor.
-Czemu mówisz o sobie?-chciałam ją wkurzyć.
-Zamknij się!
-Znowu gadasz do siebie?
-Przestań!
-Ale co ja robię?
-PRZESTAŃ W TEJ CHWILI!!!!
-Oj...Trzymaj swoje konie!Keep Calm and Carry On!!!-to ją musiało ostro wkurzyć bo zaczęła biec w moją stronę ale niestety(dla niej)nie zauważyła swojego pomocnika i się o niego potknęła lądując na ziemi.Zaśmiałam się.Nagle usłyszeliśmy syreny policyjne!Uratowani jest!!!!