niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 25

Policja zabrała Eleanor i Conor'a mówiąc że poszukają pozostałej dwójki.Razem z policją przyjechał dziadek.Kiedy mnie zobaczył podbiegł do mnie i mocno przytulił.Policjanci zaprowadzili nas do samochodów,dziadek kazał mi zadzwonić do mamy.Także zrobiłam opowiedziałam jej co się stało i o rozmowie z tatą.Powiedziała że przyjedzie do nas najszybciej jak się da a w tym czasie mam pojechać do domu babci i dziadka.Ja i dziadek wsiedliśmy do jego samochodu.Mieliśmy już odjeżdżać kiedy podszedł do naszego samochodu policjant i zastukał w szybę.Powiedział że dobrze będzie jak obejrzy mnie lekarz.Dziadek powiedział że mamy sprawdzonego doktora który przyjedzie do domu żeby mnie obejrzeć.Pożegnaliśmy się z oficerem i ruszyliśmy do domu.Było sporo po 12 w nocy.Jejku ale ten czas szybko leci!!!Ból ustąpił trochę,może dlatego że się rozluźniłam?kto wie...Po 20 minutach byliśmy w domu.Dziadek wziął mnie na ręce chociaż protestowałam.Weszliśmy do domu gdzie babcia siedziała w salonie.Kiedy nas zobaczyła podniosła się z sofy i podeszła do nas.Rozkazała dziadkowi mnie zanieść do pokoju gościnnego.Babcia pomogła mi się przebrać w piżamę mamy :)I już po chwili zasnęłam.Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano bo miałam koszmary o tym co się stało w fabryce.Dzięki że złapali Conor'a.Nie wstałam tak od razu poleżałam sobie i myślałam o moim życiu.Myślałam właśnie o 1D kiedy ktoś leciutko uchylił drzwi od pokoju.Chwilę potem mogłam zauważyć twarz osoby,była to mama.Kiedy zobaczyła że już nie śpię podeszła do łóżka i na nim usiadła.Nic nie mówiła.Wszystko jej opowiedziałam wczoraj więc luz...Powiedziała że pojedziemy do Dr.Lubelskiego jesteśmy umówione na 13:00.Przytaknęłam.Mama mnie przytuliła i wyszła z pokoju.Spojrzałam na zegarek.7:45.Czas się ubierać!Dzięki bogu mama przywiozła mi parę rzeczy na przebranie.Poszłam do kuchni gdzie babcia dała mi śniadanie.Potem oglądaliśmy razem TV i tak nam czas szybko zleciał.Mama nie zabrała Mandy tylko zostawiła ja u jakiejś koleżanki razem z Aron'em.Ubrałam płaszcz,a mama swój sweterek i wyszłyśmy.W samochodzie żadna z nas się nie odzywała,po godzinie byłyśmy w szpitalu.Ruszyłyśmy do recepcji gdzie miła pani pokierowała nas do gabinetu doktora.Nikogo nie było przed gabinet więc zapukałyśmy i po krótkim "proszę"weszłyśmy.Mama opowiedziała wszystko co się stało.Dr.Lubelski tylko pokręcił głową.
-Lily!Po kim ty masz to nieszczęście?-zapytał się żartobliwie.Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami.Doktor zbadał mnie i powiedział że nie ma większych obrażeń tylko kilka zadrapań i siniaków ale w razie pogorszenia mamy przyjechać.Podziękowałyśmy z mamą i wyszłyśmy z gabinetu.
-Może pójdziemy na shak'a?-zapytała się mama.
-W sumie z chęcią bym sobie jednego wypiła...-powiedziałam.Mama uśmiechnęła się.Doszłyśmy do samochodu i wsiadłyśmy do środka.Podjechałyśmy do MSC.Kupiłyśmy sobie po shak'u i ruszyłyśmy na spacer po parku.Usiadłyśmy na naszej ulubionej ławeczce przy jeziorku i gadałyśmy o różnych rzeczach.Powiedziałam jej o rozmowie z Danielle w fabryce co się dokładnie stało i jak się tam znalazłam.Dzisiejszy dzień był chłodniejszy ale dzieciom to nie przeszkadzało.Biegały,krzyczały i się bawiły.W tym roku skończyłam moje GCSE(w anglii jest to coś na wzór matury w wieku 15-16 lat ,dziecko po napisaniu GCSE na dobrą ocenę może się dostać do dobrego uniwersytetu lub colleg'u przy.aut.)
Oj...Ciekawe co będzie potem...Ok.Ale teraz jest Teraz,potem jest potem.Życie się zmienia.Zaczęłam rozmowę z mamą na temat taty.Może trzeba mu dać drugą szansę?Z mamą obgadałyśmy wszystkie za i przeciw.Została jedna kwestia...
-Mamo...
-Tak?
-Kochasz go?-zapytałam się patrząc jej w oczy.
-Tak...Nigdy nie przestałam...Nie zauważyłaś że przez te 3 lata z nikim się nie umawiałam?To wszystko bo dalej kocham twojego ojca...-powiedziała.Łza sturlała się po jej policzku.Szybkim ruchem ją wytarłam.Mama uśmiechnęła się do mnie.Odwzajemniłam to najpiękniejszym uśmiechem jaki posiadałam.Siedziałyśmy sobie tak na ławeczce w ciszy.Nagle zobaczyłam że ktoś idzie ścieżką,osobnik miał spuszczoną głowę.Usiadał na ławce  niedaleko nas.Podniósł głowę i spojrzał na jezioro.Chyba poczuł że mu się przyglądam bo się odwrócił i spojrzał na mnie.Uśmiechnęłam się do niego,po chili namysłu wstałam i podeszłam do jego ławki.
-Usiądziesz z nami?-zapytałam się z nadzieją.CO???Czyżby mi zależało?Co się stało z nową Lily?OMG!
-Jak chcecie...-powiedział nie pewny.Skinęłam głową i zaprowadziłam go do naszej ławki.Usiadł na jednym końcu ławki a mama na drugim ja siedziałam po środku.
-To może was zostawię...-powiedziałam i wstałam z ławki.Ruszyłam ścieżką,spacerując i myśląc o tym jaki jest piękny ten świat.Szłam sobie nucąc kiedy na kogoś wpadłam.Był to przystojny chłopak.
-Przepraszam zamyśliłam się...-powiedziałam w jego stronę.
-Nic nie szkodzi.To ja przepraszam powinienem być bardziej ostrożny...-powiedział z boskim uśmiechem-Jestem Alex
-A ja Lily-powiedziałam podając mu dłoń która delikatnie ujął-Miło mi cię poznać...
-Mi również!Czekaj to ty jesteś Lily Tomlinson?
-Taaak...
-Moja siostra uwielbia cię!Grasz wspaniale w football!Za to moja mama lubi zespół twojego taty!One...-chyba nie wiedział dokładnie więc mu pomogłam.
-Direction...
-Tak!Masz ochotę się spotkać?
-Przepraszam ale nie mam czasu...
-Nic nie szkodzi!Masz to mój numer...-podał mi kartkę z ciągiem cyfr.
-Masz tutaj mój!Trzymaj się i do zobaczenia!Pozdrów siostrę!
-Dzięki!Do Zobaczenia!-i odszedł.Ja dalej ruszyłam ścieżką i nuciłam sobie.Szłam kiedy nagle obaczyłam parę całującą się na ławce.Uśmiechnęłam się na ten widok.Szlam dalej.Nagle coś do mnie podbiegło i zaczęło skakać po nogach.Spojrzałam na dół i zobaczyłam
-Gabi?!Co ty robisz psiaku?-zapytałam się psa kucają jednocześnie żeby ją pogłaskać.Mała zaszczekała i zamerdała wesoło ogonkiem.Zaśmiałam się.Nagle usłyszałam krzyk
-GABI!Chodź tu!Przepraszam za nią,uciekła mi zazwyczaj mi tego nie robi...-nie dokończył bo podniosłam głowę.Zamarł w szoku.
-Lily...?-chyba nie mógł uwierzyć.
-Z tego co wiem tak dali mi na imię rodzice-powiedziałam wytykając język.Wstałam i posłałam mu uśmiech.On przysunął się i mnie pocałował.Potem mnie podniósł i opieraliśmy się czołem o czoło,uśmiechaliśmy się do siebie.
-Co ty tu robisz serduszko?
-Aj...Długa historia!Myślę że może dłużej tu zostanę!Nie wiem jeszcze!Chodź idziemy do mojej mamy!-powiedziałam i chciałam zeskoczyć z niego kiedy on mocniej mnie przytrzymał i pocałował.Uśmiechnęłam się przez pocałunek.
-Teraz możesz zejść...-powiedział z diabelskim uśmiechem.Dałam mu szybkiego całusa i zeskoczyłam z niego.Złapał mnie za rękę,zawołał Gabi i ruszyliśmy.Pomyślałam że później powiem mu co się stało.Ciekawe jak on to przyjmie...My jeszcze tego...nie robiliśmy.I teraz chyba boję się że mnie skrzywdzi...Lily to przecież Ian.TWÓJ IAN!!!Odwróciłam się do niego i patrzyłam jak patrzy przed siebie.Wyglądał tak pięknie,wg on był cały piękny.Kiedy zobaczył że mu się przyglądam odwrócił się do mnie i uśmiechnął.Nie wiedząc czemu zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
-Oj...Co ja widzę!Lily ty się rumienisz!-nabijał się ze mnie.Pacnęłam go w ramię i jeszcze bardziej się zarumieniłam.Przytulił mnie i wyszeptał do ucha
-Słodko wyglądasz gdy się rumienisz...-pocałował mnie w czoło.Wywróciłam tylko oczami.Szliśmy dalej a Gabi biegała wokół nas wesoło szczekając.Doszliśmy do ławki gdzie była mama i tata.SZOK!ONI SIĘ PRZYTULALI!Ian spojrzał na mnie z nie zrozumiałam mina.Podeszłam do nich i przytuliłam od tyłu.
-Wyjaśniliście sobie wszystko?-zapytałam się.
-Tak...Gdyby nie ty i ta wczorajsza akcja to pewnie byśmy się nie pogodzili...-powiedział tata.Wstał z ławki i mnie przytulił.
-Wpadniecie do nas dzisiaj o 19:00?-zapytał się-Zrobimy niespodziankę innym.
-Jak dla mnie to super!
-Dla mnie też!O witaj Ian-powiedziała mama.
-Dzień Dobry państwu!
-Cześć Ian!-powiedział tata-To będziecie dzisiaj?
-Tak!Muszę pojechać po Mandy i Aron'a-powiedziała mama.Pożegnałyśmy się z chłopakami i ruszyłyśmy do samochodu zdecydowałyśmy że jak chcemy zdążyć to musimy już jechać po Mandy.Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy po drodze mama zadzwoniła do babci i zapytała się czy możemy u nich trochę pomieszkać.Zgodziła się,powiedziałyśmy jej również że jedziemy po Mandy i za niedługo jesteśmy z powrotem.Mama od spotkania z tatą miała cudowny humor.Podróż minęła szybko mama podjechała pod dom i kazała mi spakować rzeczy w tym czasie ona pojedzie po Mandy i Aron'a do koleżanki.Weszłam do domu i spakowałam trochę ciuchów i innych rzeczy.Potem spakowałam rzeczy Mandy i mamy.Wzięłam torby i wyszłam z domu.Właśnie podjechała mama.Od razu zapakowałam torby do bagażnika i wsiadłam na tylne siedzenie.
-LILY!-krzyknęła ucieszona Mandy, a Aron aszczekał.
-Cześć Mandy!-przytuliłam ją-Cześć Aron!-powiedziałam do psiaka który po chwili siedział już na moich kolanach.Podróż z powrotem minęła nam wesoło.Śpiewałyśmy piosenki,śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy.Nim się obejrzałam już stałyśmy pod domem dziadków.Była godzina 18:15.Mandy pierwsza wyskoczyła z samochodu i pobiegła do drzwi.Otworzyła jej babcia,mała od razu się na nią rzuciła.Po chwili w drzwiach znalazł się dziadek i też uścisnął się z Mandy.Razem z mamą wniosłyśmy bagaże do domu.Poszłam się szykować.Mama w tym czasie opowiedziała dziadkom co się stało dzisiaj po południu.Jednak zanim przygotowałam siebie poszłam do pokoju mamy i Mandy.Pomogłam małej się ubrać.Pomyślałam że mamie też coś przygotuję.Po skończonej pracy wyszłam z ich pokoju i ruszyłam do swojego.Pomyślałam skoro mama i Mandy założyły spódniczki to ja też.Wzięłam szybki prysznic,wysuszyłam i rozczesałam moje loki,trochę się pomalowałam,ubrałam się i spojrzałam na zegarek 18:28.Wyszłam z pokoju i ruszyłam do przedpokoju gdzie dziewczyny ubierały płaszcze.Kiedy mama mnie zobaczyła oczy jej normalnie wyszły.Ok wiem że często się tak nie ubieram ale dzisiaj mam ochotę się tak ubrać i pomalować i koniec.
-Ładnie wyglądasz Lily-powiedziała mama z uśmiechem.
-Nioo..Bajdzo(bardzo)-przytaknęła Mandy.
-Dziękuje!A teraz ubieramy się i jedziemy!-ubrałam mój płaszcz i wzięłam torebkę do której wcześniej wsadziłam wszystkie potrzebne rzeczy.Aron został z babcią i dziadkiem.Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę samochodu.Wsiadłyśmy do auta i mama ruszyła.Na miejscu byłyśmy 2 minuty przed czasem.Odpięłam Mandy z pasów i wyszłam z samochodu.Wzięłam ją na ręce bo nie czuła się zbyt komfortowo nie pamiętała naszego domu.Dom.W końcu mogłam mu się dokładnie przyjrzeć.Wszyscy tam razem mieszkaliśmy bo był ogromny.Całe 1D,my,Perrie i Dan.
Oj...Wspomnienia.Do drzwi zastukałyśmy dokładnie o 19:00.Otworzył nam tata.Z uśmiechem na ustach przytulił mamę i dał jej buziaka w policzek.Przy mnie się zawahał.Uśmiechnęłam się do niego i postawiłam Mandy na ziemi ona nadal wystraszona się mnie trzymała.Tata mnie przytulił i potem ukucnął przy Mandy.Mama widząc że mała nie czuję się komfortowo podeszła do niej i zaczęła jej tłumaczyć kim jest Louis.Mała nie chciała słuchać i nadal chowała się za moim nogami.Zdjęłam płaszcz i pomogłam Mandy.Wzięłam ją na ręce,a ta schowała twarz w mojej szyi.Tate chyba to zabolało ale nie chciał dać po sobie poznać.
-Nie mają pojęcia że przychodzicie!Siedzą w salonie i oglądają jakiś głupi film.-zaśmiał się tata.Zaprowadził nas do salonu.Ruchem głowy wskazał mi że mam wejść pierwsza.Kiedy weszłam do salonu z Mandy zaległa cisza było tylko słychać TV.Wszyscy patrzeli na mnie.Uśmiechnęłam się promiennie w tej samej chwili do salonu weszli mam i tata trzymający się za ręce.Jedyne co było wypisane na twarzach zebranych to SZOK!
-Hej żyjecie!?-zapytałam się.
-O.MÓJ.BOŻE!!!-krzyknęła Perrie,Danielle i Jade na raz i rzuciły się na mnie,małą i mamę.Mandy wystraszona krzykiem lekko się spięła.Po chwili dołączyli do nich chłopcy.Ja powoli przeszłam pod okno i zaczęłam uspokajać Mandy bo nie wiedziała o co chodzi.Po chwili krzyki ucichły.
-Siadajcie!-powiedział Tata.Tak zrobiłam usiadłam na najbliższym fotelu i posadziłam Mandy na kolanach.Mała nie chciała odkryć swojej twarzy.Wstydziła się,ale przecież nie dawno widziała wujków.
-Nic jej nie jest?-zapytał się zaniepokojony Liam.
-Nie.Tylko ona was nie pamięta...-powiedziałam-Mandy...-zwróciłam się do małej-Pamiętasz wujków jak byli u nas nie dawno,W tedy gdy oglądałyśmy wróżki?
-To ci sami?-wyszeptała
-Tak...-mała delikatnie podniosła głowę i spojrzała na resztę zgromadzonych.Uśmiechali się do niej przyjaźnie.Mała widząc że są dobrze nastawieni trochę się ośmieliła.Pociągnęła mnie na dół żebym się schyliła.
-A te panie to kto?
-To jest ciocia Danielle-powiedziałam wskazując mulatkę która pokiwała do Mandy-To jest ciocia Jade-też jej pokiwała-A ro jest ciocia Perrie-dokończyłam wskazują blondynkę.
-A ten pan obok mamusi kto to?-wyszeptała.Spojrzałam na mamę i tatę.
-Idź do mamy ona ci powie...-i pozwoliłam jej zejść z kolan.Podeszła do mamy i zdała jej to same pytanie.
(Włączcie "Kiss Me" w playliście przy.aut)
-Mandy to jest tatuś-powiedziała mama wskazując na Louis'a.Mandy przez chwilę przyglądała mu się i potem spojrzała na mnie z znajomym błyskiem w oku.Wiedziałam że już ich pamięta.Spojrzałam na mamę i się uśmiechnęłam.Mama też zrozumiała że Mandy już wie.Mandy zeszła z kolan mamy i podeszła do taty który siedział na kanapie razem z Zayn'em,Niall'em i Harry'm.Na drugiej siedziały Perrie,Jade,Dan i mama.A na fotelu siedział Liam.Przyglądała mu się przez chwilę i potem wdrapała się na jego kolana i przytuliła.On odwzajemnił jej uścisk.Łza spłynęła mu po policzku.Uśmiechnęłam się na ten widok.Potem Mandy wędrowała z rąk do rąk ale najlepiej było jej u Jade.Gadaliśmy o różnych rzeczach ale jednak i tak zeszliśmy na temat wczorajszy.Automatycznie spojrzenia skierowały się na mnie.
-Co jestem gdzieś brudna?-udawałam że nie wiem o co chodzi.
-Lily...-powiedziała mama.
-Tak mam na imię!-powiedziałam przygryzając koniuszek języka.Zaśmiali się i zrozumieli że nie chcę o tym gadać.Nagle Harry powiedział coś co mnie zdziwiło.
-Nie dziwię się że tyle chłopaków leci na Lily!Wyrosła z niej piękna dziewczyna!
-Zgadzam się z tobą!-powiedział Niall.Zaśmiałam się.Nagle poczułam jak ktoś skacze mi na plecy.Mała Mandy chce się bawić! A te skubańce odciągnęli moją uwagę!Przerzuciłam Mandy przez ramię tak że wylądowała na moich kolanach i zaczęłam ją łaskotać.Wszyscy wokół się śmiali.Mała w pewnym momencie zeskoczyła z moich kolan i zaczęła uciekać.Ja zaczęłam ją gonić.Nawet się nie zorientowałam że trafiłam do mojego starego pokoju.Nic się nie zmienił.Podeszłam do "łowiska"i dotknęłam plastikowej rybki.Potem podeszłam do półki gdzie stały ramki ze zdjęciami.Moja crużyna w wieku 12-13 lat.Ja,Ally i Pigi,Mała Mandy,ja i mama,ja i tata,ja i 1D,ja i ciocie,ja i dziadkowie,ja i Ed...Łezka zakręciła mi się w oku.Poczułam jak ktoś stoi za mną więc się odwróciłam.Zobaczyłam tatę.
-Nic tu nie zmieniałem bo miałem nadzieję że któregoś dnia wbiegniesz do domu krzycząc "Niespodzianka!!!"ale nic takiego nie nastąpiło...-powiedział załamującym się głosem.
-Ale jednak jestem tu...-powiedziałam.Podszedł i mnie przytulił.
-Bardzo się cieszę i mam nadzieje że wrócicie do domu...-powiedział
-Oj...To musisz z mamą o tym gadać-powiedziałam śmiejąc się-Chodźmy lepiej poszukać tego gumochłona zwanego Mandy!
-Jest już na dole!A tak na marginesie Zayn chce z tobą pogadać...-powiedział.
-A więc chodźmy!
Zeszliśmy sobie na dół gdzie dziewczyny robiły kolację w kuchni,Niall próbował coś podjeść a chłopaki siedzieli z Mandy i mamą i oglądali "Małą Syrenkę"Hahaha!Weszłam do salonu i stanęłam za kanpą.
-Słyszałam że chcesz ze mną pogadać...-powiedziałam.Chłopaki oderwali wzrok od TV i spojrzeli na mnie.
-Chodźmy na taras.-powiedział Zayn.
Usiadłam na ławeczce a on koło mnie.Przez chwilę trwaliśmy w ciszy.Ja zastanawiałam się o czym o chce ze mną pogadać.
-Lily...
-Hmm?
-Chcę cię przeprosić!W tedy kiedy przyszliśmy co krzyczałem na ciebie z przypomniałem ci tamten wieczór kiedy ten ktoś cię...-nie dokończył-Jak go znajdę to go zabiję,jego i tego Conor'a!Jak oni mogli ci to zrobić?
-Wujku...To był tylko Conor w tedy również...-powiedziałam i wszystkie wspomnienia przyleciały.Staram się o tym nie myśleć,kiedy o tym pomyślę zaczynam się na nowo bać.Zayn spojrzał na mnie przerażony.Przytulił mnie.
-Boże...Tyle przeżyłaś...I nie miałaś nikogo żeby cię obronił...-Głos Zayn'a się załamał.
-Błagam tylko nie płacz...-powiedziałam doniego.
-Co?Bradford Bad Boi nie płacze!-powiedział ale zauważyłam jak szybko starł łzę.Posłałam mu znaczące spojrzenie.Uśmiechnął się.Wstałam.
-Idziemy do środka?Zimno się zrobiło...-powiedziałam.Weszliśmy do środka.Usiadłam na fotelu,ale zanim się ułożyłam Mandy była już na moich kolanach i zaczęła opowiadać mi "Małą Syrenkę"spojrzałam na chłopaków proszącym wzrokiem,zaśmiali się i udawali że niczego nie widzą.Oparłam głowę o oparcie fotela i przymknęłam oczy słuchając małej.
-Słychaś mnie ci nie?(słuchasz mnie czy nie)-zapytała się Mandy.
-Oczywiście że cię słucham,tylko podziwiałam moje powieki od spodu...-powiedziałam.Mandy właśnie miała coś powiedzieć ale wybawił mnie głos Danielle z jadalni.
-KOLACJA!-Szybko wzięłam Mandy na ręce i poszłam do kuchni.Posadziłam ją na krześle i wsadziłam kanapkę do ust.Byłam pierwsza w jadalni,nawet szybsza od Niall'a!!!Usiadłam kilka krzeseł dalej od Mandy.Nalałam sobie herbaty i w tym momencie do jadalni wszedł Niall i reszta.Usiedli i zaczęli jeść.Ja sama jakoś nie miałam apetytu wzięłam tylko jedną kanapkę.Ostatnio nie chcę mi się jeść.Ciekawe dlaczego?Dobra nie ważne...Spojrzałam na zegarek ścienny.Była godzina 20:36.Mama również spojrzała na zegarek.
-Musimy się już zbierać...-powiedziała mama.
-Już?Może zostaniecie na noc?Jestem pewien że reszta się zgodzi...-powiedział tata a reszta mu przytaknęła.
-To będę musiała jechać po piżamy do babci i dziadka po piżamy...-powiedziała.
-Ja mogę się przejść,wcale nie jest tak daleko...-powiedziałam.
-Nie Lily.Nie wiadomo co może się stać,a z twoim szczęściem na pewno coś się stanie...-zaprzeczyła mama.
-Ok.Spokojnie.Tylko rzuciłam pomysł!
-To jadę!-powiedziała mama i wyszła.Zobaczyłam że Mandy już skończyła jeść więc wzięłam jej i swój talerz i zaniosłam do kuchni.
-Już się najadłyście?-zapytała się zatroskana Danielle.
-Ja tak i mały gumochłon chyba też...-powiedziałam siadając na miejscu mamy koło Mandy.
-Wypijcie jeszcze herbaty...-poradził Liam.
-Chcesz herbatki?-zapytałam się Mandy.Mała pokiwała głową na tak.Nalałam jej herbaty i podałam-Uważaj.Nie poparz się!-zastrzegłam.
-Dobzię(Dobrze)-odpowiedziała.Wypiła herbatę i odstawiła kubek na stół.
-Idźcie do salonu!My tu posprzątamy-powiedziała Perrie.Skinęłam głową.Mandy wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do salonu.Usiadłyśmy na kanapie,a Mandy położyła mi głowę na kolanach.Chyba zasnęła...Również zamknęłam oczy i oddałam się w objęcia Morfeusza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz