niedziela, 31 marca 2013

Happy Easter!!!

Wesołego jajka,
kurczaków, baranka,
ciasta z rodzynkami,
ostrego chrzanu,
tęczowych mazurków,
mokrego Dyngusa
i ode mnie całusa.





Rozdział 13

Rano wstałam jako pierwsza.Spojrzałam na zegarek.7:45.O 11-nastej mamy zawody więc pomyślałam że obudzę dziewczyny o 8:00.W tym czasie poszłam i wzięłam prysznic.Przebrałam się i wysuszyłam włosy.Dzisiaj było ciepło ale wiał wiatr.Do mojej starej torby z Cookie Monster'em zapakowałam strój na dzisiaj,aparat i strój na imprezę Ally.Zmieniłam obudowę mojego iphon'a.Była 8:15.Hmm...Spóźniłam się z budzeniem.Co tam.Wskoczyłam na moje gigantyczne łóżko gdzie we cztery spałyśmy i zaczęłam budzić dziewczyny.
-Wstajemy!Szkoda Takiego Dnia!Pobudka.pobudka kto rano wstaje temu co?WSTAWAĆ!!!-wykrzyczałam.Dziewczyny jak poparzone wstały z łóżka.
-Co się dzieje?-zapytała się Ash
-Nic.Ale trzeba wstawać jak chcecie zdążyć na zawody-powiedziałam z łobuzerskim uśmiechem-Macie 30 minut na ogarnięcie się.Potem widzę was na śniadaniu na dole-powiedziałam i wyszłam.Zaszłam do pokoju Mandy sprawdzić czy śpi.Okazało się że mała leżała w łóżeczku i bawiła się swoim misiem.Podeszłam do łóżeczka.
-Cześć Mandy!-powiedziałam pochylając się w jej stronę.
-Lilo!-krzyknęła wyciągając rączki w moją stronę,więc wzięłam ją na ręce.
-Jesteś głodna?-zapytałam się jej.
-Tak!
-To chodź idziemy na dół robić śniadanko-powiedziałam i wyszłam razem z nią z pokoju.Na dole zastałam dziadka pijącego kawę i czytającego gazetę.
-Dzień Dobry Dziadku!-powiedziałam po polsku,jednocześnie wkładając Mandy do jej krzesełka.
-Dzień Dobry Lileczko!-powiedział dziadek z uśmiechem na ustach.
-Jesteś głodny?Bo będę robić śniadanie dla dziewczyn-powiedziałam wyjmując jajka z lodówki.
-Jak robisz to też mi zrób...-powiedział przyjaźnie-Za to ja zrobię jedzenie Mandy ok?
-Nie ma sprawy-powiedziałam i zaczęłam robić jajecznice.Po chwili zeszły już ogarnięte dziewczyny.Podałam im jajecznice.Zaczęliśmy wszyscy jeść.Po chwili z góry zbiegł Niall,Harry i Ed.
-Mmm...Co tak ładnie pachnie?-zapytał wiecznie głodny Nialler.
-Jajecznica-powiedziałam.W duchu dziękowałam sobie że zrobiłam więcej.Niall zaraz dobrał się do jajek.
-A tak wg to dzień dobry-powiedział Ed.
-No właśnie cześć-powiedział z uśmiechem Harry.Zabrali się do jedzenia.Kiedy kończyliśmy zadzwonił telefon Ally.
-Halo?
-Dzień Dobry....Tak?....Ale jak to?.....Na kiedy?....Za miesiąc?.....Będzie dostarczony list ze szczegółami?....Tak.....Do widzenia!-powiedziała.Było widać że coś ją przybiło.Podeszłam i ją przytuliłam.
-Hej Ally...Co jest?-zapytałam się.Przyjaciółka była bliska płaczu.
-Przenieśli konkurs...-powiedziała.Co?Jak to?
-CO!!!???-krzyknęły Aurora i Ashley razem.
-Przenieśli na za miesiąc.-powiedziała.Co to ma być?O_o.
-Trudno.Zrobimy coś innego.Za miesiąc wygramy te zawody-powiedziałam przyjaznym tonem.
-Masz rację Żeluś-powiedziała Aurora.Posłałyśmy sobie znaczące spojrzenia.Nagle ktoś zadzwonił na tel. domowy.Poszła więc odebrać.
-Halo?
-Dzień Dobry-powiedział damski głos.
-Dzień Dobry!Z Kim mam przyjemność?-zapytałam się uprzejmie.Wszyscy patrzyli się na mnie.
-Nazywam się Eleanor Calder-powiedziała
-Przepraszam ale pani nazwisko mi nic nie mówi...
-Nic nie szkodzi.Zastałam Louis'a?-i właśnie w tym momencie na dół zszedł tata z mamą trzymając się za ręce.
-Tak.Proszę poczekać...-powiedziałam do telefonu.
-Tatoo...Ktoś do ciebie!!krzyknęłam w jego stronę.
-Okay!Już idę!-odkrzyknął.Po chwili stanął obok mnie z uśmiechem.Przytulił i pocałował w głowę.
-Dzień Dobry córeczko-powiedział do mnie.
-Cześć Tato!A teraz masz ten telefon!-podałam mu go i wyszłam z salonu.Poszłam do kuchni gdzie siedzieli już wszyscy.Podeszłam do mamy,dałam jej buziaka w policzek i przytulaska.
-Dzień Dobry skarbie!-powiedziała z uśmiechem.
-Cześć Mamo!
-Słyszałam że odwołali wam zawody.Jaka szkoda...-powiedziała
-Trochę...Ale za miesiąc znowu się odbędzie-powiedziałam podekscytowana.
-My będziemy się już zbierać-powiedziała Aurora.Wiedziałam dlaczego.
-Okay-powiedziałam i puściłam jej oczko na co się tylko uśmiechnęła.Aurora i Ash zabierają Ally do wesołego miasteczka na poprawę humoru.No i ktoś musi ją czymś zająć aż do czasu przyjęcia.
-Pa!-krzyknęłam i przytuliłam każdą.Odprowadziłam je do drzwi.Pomachałam im jeszcze i wróciłam do kuchni gdzie wszyscy sobie gadali przy stole.Tata ciągle rozmawiał z tą Eleanor czy jak jej tam.Ciekawe co ona od niego chce...Nie ważne dowiem się później.
-Co tam?-zapytał się Zayn
-Gdzie tam?-chciałam się z nim podrażnić.
-Co?-nie załapał o co chodzi.
-Nic.Smacznego-powiedziałam ze śmiechem i odwróciłam się do Mandy która oglądała Myszkę Micki w salonie.Podeszłam do wysepki i tam usiadłam żeby było mi lepiej i wygodniej.
-I co?Alice nie ma pojęcia co ją czeka?-zapytał się Harry.
-Niby skąd by miała wiedzieć?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Dobre-przyznał mi
-Wieem-powiedziałam ze śmiechem.W tym momencie do kuchni wszedł tata.
-Kto dzwonił?-zapytała się mama.
-Pamiętacie Eleanor?-zapytał się z uśmiechem.
-Tą Eleanor?-zapytał się nie dowierzający Liam.Wszyscy patrzyli na tatę z niedowierzaniem.Mama wyglądała jakby dostała w twarz.Chyba nie za bardzo przepada za tą Eleanor.
-Co ona chciała?-zapytała się Dan.Babcia i dziadek poszli do salonu do Mandy.
-Chce się spotkać-powiedział tata,spojrzałam na mamę miała zaciśnięte pięści.Podeszłam do niej i usiadłam obok na  krześle które zwolniła babcia.Złapałam jej dłoń pod stołem i ścisnęłam.Chcę żeby wiedziała że jestem z nią.
-Powiedziałem że możemy się spotkać dzisiaj o 18-nastej-powiedział zadowolony.Pomyślałam że jak mama zechcę to zabiorę ją na imprezę Ally.W końcu będzie tam Pani Jennifer i Pan Mark.Są oni rodzicami Ally,i jeszcze jak się nie mylę będzie pani Caroline.Mama Aurory.
-I zamierzasz się z nią spotkać?-zapytał się nie dowierzający Zayn.
-No to właśnie wam powiedziałem-opowiedział tata jednocześnie wyjmując marchewkę z lodówki.Mama naprężyła mięśnie.Wstała od stołu i wyszła na taras,wyszłam zaraz za nią.Muszę się dowiedzieć o co chodzi z tą dziewczyną.Znalazłam mamę siedzącą na huśtawce.Podeszłam i usiadłam zaraz obok.
-Przepraszam że tak wyszłam,ale potrzebowałam świeżego powietrza-powiedziała
-Nic nie szkodzi.Nie masz mamo za co przepraszać...Kto to jest ta Eleanor?-zapytałam się.
-To jest była dziewczyna twojego ojca.Razem z nią rywalizowałam o twojego ojca.Mam dziwne wrażenie że ona nadal go kocha.Kiedy braliśmy ślub,na moim wieczorze panieńskim przyszła i powiedziała że nigdy nie przestanie o niego walczyć.Boję się że namiesza w naszym życiu...-powiedziała przygnębiona.Przytuliłam ją.
-Nie martw się mamo.Wszystko będzie dobrze.Po prostu mamo musisz jej pokazać że tata jest twój.Walcz!-powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.Mama tylko smutno się na mnie spojrzała.
-A teraz chodź musi mi ktoś pomóc przygotować się na przyjęcie-powiedziałam z uśmiechem.Mamie oczy się zaświeciły.Nigdy nie pozwalałam nikomu się malować itd.Weszłyśmy do domu,wszyscy siedzieli w salonie jak zwykle.
-To ja biegnę coś ci wybrać!-krzyknęła mama.Ja instynktownie spojrzałam na Jade,Perrie i Dan.Oczy im się zaświeciły.
-Mamooo...!-powiedziałam z wyrzutem.Teraz nie dadzą mi spokoju.
-Możemy wam pomóc?Prosimmmmyyy....-wszystkie trzy zrobiły oczy kota ze shrek'a.
-Dzięki Mamuś!-powiedziałam z miną cierpiętnika.Chłopcy zaśmiali się.
-Haha!So freakin' Funny!-powiedziałam zła.Mój telefon zaczął dzwonić.Spojrzałam na ekran.Pigi.
-Haloooo?-zapytałam się
-Hejka!Z kim idziesz na imprezę?
-Eee...Z nikim?-powiedziałam a raczej zapytałam.
-No to Teraz idziesz z Ian'em!!!-krzyknęła uradowana.
-CO!!!???
-No normalnie.Zapytał się mnie czy masz parę,ja mu odpowiedziałam nie i tak wyszło że idziecie razem...
-Żartujesz prawda?-zapytałam się nie dowierzając.
-Nieeee...Zadzwonię później!Pa!-krzyknęła i się rozłączyła.Patrzałam na telefon nie dowierzając.
-Boże!Ta dziewczyna mnie wykończy!-powiedziałam unosząc ręce ku niebu.Wszyscy patrzyli się na mnie zaciekawieni.
-Nie ważne...-machnęłam ręką.Chciałam usiąść koło dziadka na kanapie,kiedy ktoś pociągnął mnie za rękę.Spojrzałam w bok i ujrzałam mamę i ciocię Perrs.
-Niee!!!Dziadku Ratuj!!!-krzyknęłam i wyciągnęłam rękę w jego stronę.On się tylko zaśmiał i pomachał mi na do widzenia.
-I will Never Forgive!!!-krzyknęłam zrozpaczona.Dziewczyny zaciągnęły mnie na górę i zaczęły szykować.Nałożyły mi maskarę,cień do powiek,błyszczyk i eyeliner.Włosy zostawiły rozpuszczone tylko jeszcze trochę je podkręciły.Pomimo moich sprzeciwów że mam tylko 12(już nie długo 13)lat.Założyły mi sukienkę,do tego balerinki i sweterek(bez torebki)wyglądałam jak nie ja.Była godzina 16:30.O 17:30 jest przyjęcie.Ciekawe jak ona mnie umówiła z Ian'em?One jest dla mnie jak przyjaciel.Nawet najlepszy.Wiem że większość ludzi nie wierzy w przyjaźń damsko-męską ale jednak taka istnieje.Przerwałam rozmyślania kiedy do pokoju wpadła mama.
-Cześć przyniosłam ci tą torebkę którą chciałaś-powiedziała podając mi ową rzecz.
-Dziękuje-powiedziałam i dałam jej całusa w policzek.Do torebki zapakowałam:mój telefon,aparat(który nie mam pojęcia jak zmieścił się w środku),chusteczki,słuchawki do telefonu,portfel,klucze do domu.Była już 17:00.Muszę się już zbierać.Zbiegłam na dół,wszyscy nadal byli w salonie.Kiedy weszłam powiedzieć im że wychodzę wszyscy jak na komendę odwrócili się w moją stronę.W oczach dziewczyn było widać zachwyt.W oczach mamy,babci i dziadka wzruszenie(nie wiem z jakiego powodu)w oczach chłopaków zachwyt i niedowierzanie,za to w oczach taty zachwyt,miłość i tak jakby dumę???Nie ważne.
-Dlaczego tak na mnie wszyscy patrzycie?-zapytałam się nie pewnie.Nie lubiłam być w centrum uwagi.
-Nic tylko ładnie wyglądasz wnusiu-powiedział dziadek i mnie przytulił.
-Ładnie to mało powiedziane!Wygląda pięknie!-powiedział zachwycony Niall.To prawda nie mają wiele okazji żeby widzieć mnie w takim stroju ale Calm Down Ok?
-Pięknie?Ona wygląda cudownie!-powiedział Zayn-Chyba idę z tobą na tą imprezę.Będę chłopaków odganiać od ciebie!
-Ja też w tedy idę!-krzyknęli Niall i Harry jednocześnie-Pomożemy ci w razie W-dokończył samodzielnie Harry.Wywróciłam oczami na ich słowa.
-Dajcie spokój!Idę już!Nie wrócę późno!Pa!-krzyknęłam i wyszłam z domu.Zabawę Czas Zacząć...

sobota, 30 marca 2013

Dopełnienie Postaci


                                                         Jennifer Weathley (Mama Alice)
                                                           Mark Weathley(Tata Alice)
                                                 Władzia Mazur(Babaci Lily&Mama Ameli)
                                              Kazimierz Mazur(Dziadek Lily&Tata Ameli)
                                           Anastazja Zielińska(Przyjaciółka Ameli z Polski)
                                                                       Dr.Lubelski
                                                                 Eleanor Calder
                                                         Robby(Trener The Thunder)
                                                                 Melody Stanley
                                                            Kate Stanley(córka Melody)
                                                         Zuzia Zielińska(córka Anastazji)


 
                                                     Caroline Meyer(Mama Aurory)






piątek, 29 marca 2013

Przeróbka postaci!!!

UWAGA!!!
Nowe zdjęcia i pasek Bohaterów już jest!!!
Chcę zmienić trochę wygląd Lily więc się nie zdziwcie ;)
Piszcie czy wam się podoba :D
Pozdrawiam
SLDN :*

Rozdział 12

Skończyliśmy śpiewać a tata mnie przytulił.Uśmiechnęłam się do niego,odwzajemnił to.Otarł łzy i wziął głęboki oddech.
-Wszystko gra?-zapytałam się
-Taak...Chodźmy do środka-odpowiedział.Weszliśmy do domu.Kiedy weszliśmy,wszyscy patrzeli na nas uśmiechnięci.Dopiero zrozumiałam że tata obejmuję mnie ramieniem.
-To co sobie kupiłyście?A w szczególności ty Lily?-powiedziała Perrs.
-No!A ja bym chciała zobaczyć wasze stroję do tańca!-powiedziała podekscytowana Dan.
-No dobra...-powiedziałam i razem z dziewczynami powlekłyśmy się na górę po zakupy.Będąc w pokoju spojrzałam na zegarek.15:46.Nie jest źle.Wzięłyśmy nasze zakupy i zeszłyśmy na dół.Kiedy weszłam do salonu z tymi wszystkimi torbami,wszyscy zebrani wybuchli nie pohamowanym śmiechem.
-I co?Mówiłam że trochę kupiłam.To najpierw pokarzę wam to co sobie kupiłam tak na co dzień...-i zaczęłam pokazywać.Wszyscy się uśmiechali,kiedy Mandy zobaczyła moją bluzę z myszką Minnie wzięła ją i ubrała.Wyglądała perze słodko.Wszyscy zaśmiali się kiedy zobaczyli ile rzeczy z Cookie Monster'a sobie kupiłam.Nadszedł czas na stroje do tańca.Najpierw pokazała Ally,Ash,Pigi i na końcu ja.Dan była nimi zachwycona,z resztą jak wszyscy.
-Boże Lily!Twój najbardziej mi się podoba!-krzyknęła Dan.
-Dziękuje!-powiedziałam.
-To może głosowanie?które wam się najbardziej podoba?-zaproponowała mama.
-Ok
-Dobry pomysł!
-Dobra!
Padły różne odpowiedzi.Wszystkie na końcu wygrałyśmy konkurs,bo wszystkie stroję były ładne.
Mieliśmy właśnie oglądać Madagaskar 3 kiedy zadzwonił telefon Ally,odebrała.
-Halo?
-Cześć Tania!
-Co?Jak to?
-Przecież my zrobiłyśmy układ we czwórkę!
-Jest?To dobrze!
-Ale nadal musimy zrobić układy w dwójkach?
-Ok...
-Dobra!Pogadam z dziewczynami!
-Cześć pa do zobaczenia jutro na zawodach!-i się rozłączyła.
-Co jest?-zapytałam się.
-Musimy zrobić układy w parach a nie w czwórkach...
-CO???Ale jak to?
-Spox!Nadal jest konkurencja w grupach,tylko musimy też mieć duety żeby zdobyć punkty dla drużyny.
-No to na co czekamy?Trzeba coś wymyślić!-krzyknęłam-Chodźcie do mojego pokoju!-miałyśmy już ruszać na górę kiedy zatrzymała nas ciocia Dan.
-Dziewczynki...Jak będziecie potrzebowały pomocy to nie wstydźcie się do mnie przyjść zawszę chętnie wam pomogę-powiedziała z uśmiechem.
-Dobrze będziemy pamiętać!Na pewno przyjdę!-powiedziałam z wielkim bananem na twarzy i pobiegłyśmy z dziewczynami na górę.Podzieliłyśmy się tak:Ja&Alice i Aurora&Ashley.
Zaczęłyśmy wymyślać różne kroki i układy i na końcu razem z Ally wymyśliłyśmy TO! (Lily to Alex a Ally to Twitch)zbiegłam na dół po ciocię Dan żeby nas sprawdziła.Wszyscy siedzieli w salonie więc miałam łatwiej.
-Cioooociuuuu...-specjalnie przeciągnęłam na co Dan się zaśmiała.
-Tak?-powiedziała nadal chichocąc.
-Ocenisz nasz układ?-zapytałam się z oczami kota ze Shrek'a.
-No pewnie!!!-aż się jej oczy zaświeciły.
-Ja teź mogę?-zapytała się Mandy.
-Tak możesz maleńka!-ciocia Dan wzięła ją na ręce i zaczęłyśmy iść po schodach na górę.Odwróciłam się żeby powiedzieć cioci coś i zobaczyłam że tata,Ed i wujkowie idą za nami.
-Przepraszam ale co wy robicie?-zapytałam się
-No co?Idziemy zobaczyć jak tańczycie!-krzyknął Ed
-Prosiłam tylko ciocie o pomoc!Nie was!
-A Mandy?-zapytał się zbulwersowany Harry.
-Mandy jest mała i wg się mnie zapytała!-powiedziałam w jego stronę.
-Dobra chłopaki!Idźcie już!-powiedziała Dan
-Ale ja chcę to zobaczyć!-powiedział tata z miną obrażonego dziecka.
-Jutro może zobaczycie a teraz sio!-krzyknęłam na nich.
-Make us!-powiedział odważny Zayn.
-Ok.Jak chcecie!-powiedziałam z moim diabelskim uśmiechem.
-Mamo!!!-krzyknęłam po polsku-A tata.wujkowie i Ed nie chcą nam dać pokoju!-kiedy skończyłam spojrzałam na nich z wyższością,wszyscy mieli obrażone miny.
-Ejjj...To nie fair!Mówisz po polsku!A my go nie rozumiemy!-powiedział Liam.
-Hahahha!!!To się nauczcie!-i w tym momencie do holu weszła mama.
-Louis!Harry!Zayn!Ed!Liam! i Niall!To salonu i pozwólcie dziewczyną spokojnie pracować!-krzyknęła w ich stronę ale z uśmiechem.Wszyscy powlekli się do salonu mrucząc coś pod nosem.
-Thanks Mum!-krzyknęłam w jej stronę i pobiegłam do pokoju.Po chwili weszła Dan i zaczęła oglądać nasze starania.
-Wow!Same to wymyśliłyście?-zapytała się zdziwiona
-Taa..-powiedziała zawstydzona Ally.Mała Mandy zaczęła klaskać i się śmiać.
-To było super myślę że już macie tą nagrodę w kieszeni-powiedziała Dan z uśmiechem i razem z Mandy wyszły z pokoju.Trenowałyśmy jeszcze trochę i zrobiłyśmy się głodne.Zeszłyśmy na dół,mama właśnie podawała kolację razem z babcią wszyscy jedli w salonie.Za to my usiadłyśmy przy wysepce i tam zjadłyśmy naszą kolację.Potem poszłyśmy się umyć i spać jutro wielki dzień...

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 11

Weszłyśmy do domu.Z holu mogłam zobaczyć jak Mama,Babcia,Jade i obydwie ciocie są w kuchni a mała Mandy siedzi na swoim krzesełku i im się przygląda.Za to mężczyźni siedzą w salonie i oglądają mecz.
-Jesteśmy!!!-krzyknęłam i szybko pobiegłam na górę żeby schować misia przed Mandy,dziewczyny pobiegły za mną.Rzuciłam torby z zakupami na moje łóżko,wyjęłam sukienkę dla Mandy i wzięłam misia.Razem z dziewczynami zeszłyśmy na dół.Dziewczyny pomogły mi schować misia za naszymi plecami czyli stanęłyśmy w wejściu od kuchni i salonu tak że nikt nie widział co chowamy za sobą.
-Cześć Dziewczynki!Co tam ukrywacie?-zapytała się Perrie.
-Cześć Ciociu!
-Dzień Dobry-odpowiedziały dziewczyny.Mandy zaciekawiona patrzyła na nas.
-Mam coś dla ciebie Maleńka-i w tym samym momencie wyciągnęłam z dziewczynami gigantycznego misa zza pleców.Małej na tan widok oczy się zaświeciły.Babci wyjęła ją z krzesełka,a mała troszkę się chwiejąc podbiegła do misia który był sporo od niej wyższy i się przytuliła.
-Ale to nie wszystko...-wyjęłam sukienkę zza pleców.Mandy kochała się stroić w przeciwieństwie do mnie.
-Lilo!!!Ale pikny misio i jak śiczna sukincka!-powiedziała z zachwytem i dalej przytulała się do misia.Uśmiechnęłam się na ten widok.Odwróciłam się do Ally i powiedziałam
-A nie mówiłam że się ucieszy?I zobaczy jak słodko wygląda!Kto może znać ją lepiej od własnej siostry?-i zaśmiałam się.Razem z dziewczynami usiadłyśmy przy wysepce,a babcia dała nam mrożonej herbaty.
- I co dziewczyny kupiłyście coś ciekawego?-zapytał się dziadek który właśnie wszedł do kuchni po pice.
-No właśnie!Co takiego kupiłyście?Chyba nie powiecie że tylko misia i sukienkę dla Mandy-powiedziała mama.
-Nie nie tylko-powiedziałam wymijająco.
-No nie wstydź się Lily1Powiedz mamie ile sobie kupiłaś-powiedziała Pigi śmiejąc sie.
-Cicho Pigi!
-Dużo-zapytała się mama.
-Trochę...
-Ona raz kiedyś robi te zakupy,więc dobrze jak sobie coś kupiłaś-powiedziała babcia z uśmiechem.Odwzajemniłam go.
-Pokarzesz nam?-zapytała się Perrs.
-Później-powiedziałam
-A kupiłyście sobie stroje na jutro?-zapytała się ciocia Dan.
-Tak.Trochę się namęczyłyśmy żeby je znaleźć,ale w końcu się udało-powiedziała Ash.
-To później nam wszystko pokarzecie,a teraz chcecie lody?-zapytała się Jade.
-Z chęcią-powiedziała Ally.
-Są w zamrażarce,Lily wyjmij je-powiedziała Jade
-Ok-wstałam z mojego miejsca i podeszłam do zamrażarki,kiedy ją otworzyłam zobaczyłam że jest wypełniona po brzegi różnymi rodzajami lodów.Spojrzałam na mamę i już wiedziałam że Niall był na zakupach.
-Chce ktoś lody?-krzyknęłam w stronę salonu.
-Truskawkowe!-zawyli Niall i Liam
-Czekoladowe-Zayn i Ed
-Waniliowe-dziadek i Harry.Zdziwiłam się że tata nie powiedział nic,może myśli że i tak mu nie przyniosę?Już chciałam odejść ale zobaczyłam że są tam lody marchewkowe.Wzięłam jednego i poszłam w stronę salonu.Podałam Niall'owi i Liam'owi ich lody,potem Zayn'owi i Ed'owi,dziadkowi i Harr'emu.Na konie podeszłam do taty i podałam mu loda marchewkowego.Wszyscy patrzeli się na mnie osłupiali,no oprócz dziewczyn i Mandy.Zaskoczony tata wziął go ode mnie.
-Dziękuje-powiedział nadal zaskoczony.
-Nie ma za co-powiedziałam bez uczucia i odeszłam z powrotem do zamrażarki,wyjęłam lody dla dziewczyn i dla mnie przy okazji pytając kobiety w kuchni czy też chcą jakieś.Niestety odmówiły mówiąc że muszą robić obiad.Tym razem nie siadałam przy wysepce tylko się o nią oparłam i oglądałam mecz,po chwili zobaczyłam ze to mój mecz!!!!puknęłam dziewczyny żeby się odwróciły i popatrzyły na ekran TV.Mnie,Pigi i Pyśka miałyśmy szeroko otwarte buzie.Kiedy mama to zobaczyła wybuchła śmiechem.Zaciekawiona zapytałam się chłopaków
-Czemu to oglądacie?
-A co nie można?Fajnie jest przeżyć to jeszcze raz!Dostaliście się do Między Narodowych!!!To Niesamowicie!!!-krzyczał Harry.
-Ok Spokojnie-powiedziałam z uśmiechem.
Zaczęłyśmy gadać z dziewczynami o naszych jutrzejszych zawodach,musimy jeszcze kilka razy przećwiczyć układ.Tak gadałyśmy aż nagle poczułam jak coś a raczej ktoś przytula się do moich nóg więc zerknęłam na dół.Zobaczyłam Mandy która się słodko do mnie uśmiechała.Ukucnęłam przy niej i spojrzałam na jej twarz
-Lilo?-wszyscy jak na komendę spojrzeli na nas.
-Tak Mandy?
-Kuje za misio.Jest bardźo ładni*-powiedziała i się do mnie przytuliła i dała całusa w policzek.
-Nie ma za co cieszę się że ci się podoba!-powiedziałam podnosząc ją i sadowiąc na wysepce.
-I śukieńka tęź ładna*-powiedziała i dalej mnie przytulała,było trochę nie wygodne więc wzięłam ją z powrotem na ręce.Wszyscy zrobili jednocześnie "Awww..."na co z Mandy się zaśmiałyśmy.
-Może przymierzymy sukienkę co?-zapytałam się małęj
-Tak!!!-krzyknęła klaszcząc w dłonie.
-To chodź!Postawimy misia w salonie i pójdziemy się przebrać!
-Ja przeniosę misia a wy idźcie ją przebrać ok?-zapytał się Ed.
-Spoko!Dzięki!-i poszłyśmy się przebrać.Mandy wyglądała słodko w swojej sukience.
-Może damy jeszcze jakiś sweterek i buciki co?
-Tak!!!

Uczesałam małą w dwa kucyki i wpiłam kwiatka.
Wyglądała przesłodko.
-I jak podoba się?-zapytałam się małej jak stałyśmy przed lustrem u nie w pokoju.
-Tak!!!Odź pokaźać na dół!-opowiedziała mała.
-Dobrze.Już idziemy!-powiedziałam-Chcesz na ręce czy pójdziesz sama?
-Śama
-Oki doki to idziemy-i złapałam jej wyciągniętą rączkę.Wyszłyśmy z pokoju w schodziłyśmy po schodach.Wszyscy patrzyli na nas a dokładnie na Mandy.Mała jak tylko zeszliśmy pobiegła do taty na kolana.
-Podoba ći śie?-zapytała sie
-Tak córeczko wyglądasz jak prawdziwa Myszka Minnie!-powiedział tata z przekonaniem.Mała zaczęła piszczeć ze szczęścia.Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu.Spojrzałam na ekran i zobaczyłam że to Robby dzwoni.
-Hej dziewczyny!Robby dzwoni!-dziewczyny już po chwili były przy mnie.
-Halo?
-Halo!Cześć Lily!Dzwonię żeby cię poinformować że w poniedziałek macie trening.
-Spoko.Powiem dziewczyną bo akurat są u mnie.
-To fajnie.A powiedz jak się czujesz?Dasz radę grać?
-No pewnie!Czuje się wspaniale!
-To cudownie i pamiętaj że na trening przychodzi mój nowy zastępca i będzie patrzył jak sobie radzicie!
-Aha!Zapomniałam!Ale ty też tam będziesz prawda?-zapytałam się zaniepokojona.
-Oczywiście że tak!Nie ma takiej opcji bym przegapił wasz trening!Dobra muszę kończyć na razie!
-Trzymaj się!Do zobaczenia!
-Słyszałyście?Będzie ten nowy zastępca!Może będzie przystojny?-powiedziała Ally.
-Ty tylko o tym!Ważne żeby był dobry w piłkę i miał dobry charakter!Uroda to nie wszystko!-powiedziałam
-Brawo!To moja córka!-krzyknęła mama,na co wszyscy się zaśmialiśmy.Poszliśmy do salonu i usiadłyśmy na ziemi przed TV.Po chwili położyłam się na brzuchu.I tak oglądałam nasz mecz,właśnie zobaczyłam jak mnie fauluje ten dupek Conor.
-Ej!To wygląda gorzej niż myślałam!A w cale tak nie bolało!-powiedziałam kiedy leżałam na boisku.
-No a wiesz jak się o ciebie martwiliśmy kiedy widzieliśmy jak wypluwasz krew?-zapytał się Niall.
-Oj...Najważniejsze że nic mi już nie jest!-powiedziałam przewracając oczami.Po chwili poczułam jakiś ciężar na plecach,akurat na moim siniaku.Kiedy przekręciłam lekko głowę ujrzałam Mandy z uśmiechem diabełka,i już wiedziałam że chce się bawić.Więc szybko się przekręciłam tak że Mandy siedziała na moim brzuchu.Jednak po chwili usiadłam i zaczęłam ją łaskotać,a ona strasznie się śmiała.Miała tak uroczy śmiech że wszyscy do niej dołączyliśmy.Po chwili ona zaczęła próbować mnie łaskotać,ale niestety jest jeszcze za mała.Wzięłam ją na ręce i pobiegłam do ogrodu.Stanęłam nad basenem.
-I co teraz?-zapytałam się jej.
-Nić!-powiedziała nadal się śmiejąc.Kiedy się odwróciłam zobaczyłam że wszyscy się nam przyglądają.
-Masz szczęście że masz nową sukienkę inaczej dawno już byś była w basenie-powiedziałam w jej stronę i postawiłam ją na ziemi,jednak nie zauważyłam że stałam akurat w kałuży.Mandy pobiegła do domu kiedy jednak chciałam pobiec za nią,poślizgnęłam się i wpadłam do basenu przy okazji uderzając głową o krawędź basenu.Słyszałam przerażone głosy mojej rodziny.Pod plecami poczułam dno basenu,przekręciłam się i odepchnęłam nogami od dna.Po chwili byłam już na powierzchni.Zobaczyłam jak tata,Harry,Niall,Liam wskoczyli do basenu.Pierwszy dopłynął do mnie Harry i przytulił.Po chili dopłyną Liam,tata i Niall wszyscy mnie przytulili nawet tata!
-Boże!Nic ci nie jest?-zapytał się zatroskany tata.
-Nie wszystko w porządku tylko strasznie mi zimno-dzisiaj nie jest za ciepły dzień.
-Szybko wychodzimy z  wody-zarządził Liam.Wszyscy go posłuchaliśmy.Już chciałam płynąc kiedy Harry przytrzymał mnie w pasie i sam zaczął płynąc holując mnie przy tym.
-Ekhm...Wujku?Wiesz że ja umiem pływać?-zapytałam się go z głupią miną.
-Tak wiem!-powiedziała z uśmiechem.
-To może mnie puścisz?
-Ok-puścił mnie ale po chwili byłam w ramionach Niall'a.
-No nie...Ty też wujku?Dam radę sama dopłynąć!
-My się tylko o ciebie martwimy!-powiedział Liam.Dopłynęliśmy do brzegu.Zayn i Ed zaczęli mnie wyciągać z basenu.Mama,babci i reszta dziewczyn mocno mnie przytuliły.
-Dziecko!Ty to masz nieszczęście!Ciągle masz jakieś wypadki!Dokładnie jak twoja matka!-krzyknął dziadek a babcia przytaknęła głową.Zaczęłam trząść się z zimna.
-Ej!Nie widzicie że jej jest zimno?Chodźcie do środka.A ty młoda na górę przebrać się!Na ten tychmiast!-krzyknął Zayn.Szybko pobiegłam do domu.Wbiegłam na górę i przebrałam się w suche ubrania.Tak ubrana zeszłam na dół,gdzie wszyscy byli w jadalni i jedli obiad,zauważyłam że nie było dużo miejsca bo nawet Jade i Dan jadły przy wysepce.Postanowiłam zrobić tak samo.Nałożyłam sobie zapiekanki i usiadłam przy Jade i Dan.Obiad jedliśmy przy zabawnej atmosferze.Po obiedzie razem w kobietami i dziewczynami posprzątałyśmy kuchnię.
-Lily!-powiedziała mama.
-Tak?-zapytałam się pzestraszona
-Chodź tu i siadaj przy wysepce muszę obejrzeć twoją głowę.Czy czasem nie masz rany albo guza!
-Ok,ok już siadam-powiedziałam i niechętnie usiadłam przy wysepce.Mama poszła po apteczkę do łazienki i po chwili wróciła.
-No pokarz to!-powiedziała i zaczęła oglądać moją głowę.Wychodziło na to że mam tylko lekkie zadrapanie na policzku,czole i rękach.Mówiłam że to nic takiego ale mama uparła się że naklei mi plastry.
-Ale jutro je zdejmuje ok?-zapytałam się
-No dobra!
-Jest!-syknęłam bo mama przyłożyła wacik i przeczyszczała mi ranę.Po chwili mama skończyła a ja poszłam usiąść do salonu nie było zbytnio miejsca więc usiadłam na poręczy kanapy i oglądałam jakiś denny film.Po chwili zauważyłam jak dziewczyny przysypiają,z racji tego że wszystkie leżały na kocu na ziemi wzięłam misia Mandy który stał obok mnie i rzuciłam w nie.One nie wiedząc o co chodzi krzyknęła ze strachu.Ze śmiechu razem z Niall'em tarzaliśmy się po ziemi.Reszta też się śmiała tylko nie poszkodowane dziewczyny.Kiedy zobaczyłam jak zmierzają w moją stronę z wściekłymi minami zaczęłam usiekać śmiejąc się przy tym w niebogłosy.Podbiegłam do Zayn'a który zawsze mnie ratuję w takich sytuacjach.
-Wujaszku Ratuj!-krzyknęłam i schowałam się za fotelem na którym siedział.
-Dobra!Ale tylko jak nam pokażesz co sobie kupiłaś!-powiedział.On też nie lubił że nie kupowałam sobie nic.Pieniądze które dostawałam od rodziców,dziadków,wujków,ciociów i meczy,konkurów itd.Zachowywałam sobie,no i muszę powiedzieć że mam całkiem niezłą sumkę.
-Dobrze zgadzam się!-krzyknęłam.
-Dobra dziewczyny!Koniec!Wiecie że Lily ma problemy z głową.W końcu jej rodzicami są Ami i Lou więc nie ma się co dziwić!-powiedział Zayn.Wstałam za fotela i spojrzałam na dziewczyny które ze śmiechu tarzały się po podłodze.Z resztą wszyscy się śmiali tylko nie ja,mama i tata.Chociaz ledwo co się powstrzymywaliśmy.Spojrzałam na mamę i tatę i zapytałam się
-Mogę?-powiedziałam kiwając w stronę Zayn'a.Oni jednocześnie pokiwali głowami.Wzięłam najbliższą poduszkę i trzasnęłam nią w twarz wujka.Na co zdezorientowany spadł z fotela.Teraz śmialiśmy się już wszyscy włącznie z Zayn'em.Szłam właśnie do kuchni po coś do picia kiedy tata zatrzymał mnie.
-Lily...
-Tak?-zapytałam się
-Możemy porozmawiać?-zapytał się.Odwróciłam się i spojrzałam w jego oczy,które wyrażały żal,smutek i nadzieję...?
-Mhmm...Chyba tak...-powiedziałam.
-Może wyjdziemy do ogrodu?-zapytał się.Kiwnęłam głową.Kiedy szliśmy do ogrodu widziałam jak wszyscy posyłają mi pokrzepiające uśmiechy.Wyszliśmy na dwór i usiedliśmy na ławce.
-A więc...o czym chciałeś porozmawiać?-zapytałam się nie patrząc na niego,tylko patrząc przed siebie.
-Chciałem cię przeprosić.Chcę cie przeprosić za to że zawiodłaś się na mnie,za to że nie było mnie przy tobie w tak ważnym dla ciebie dniu,za to co powiedziałem.Zraniłem cię do tego stopnia że przeze mnie płakałaś.To właśnie najgorsze!Płakałaś!I to na dodatek z mojej winy!Byłem podpity ale co to za wymówka?Zraniłem cię!Wiem że będzie ciężko ci mi wybaczyć ale chcę żebyś wiedziała że nigdy prze nigdy nie popełnię tego samego błędu!Przepraszam Lily...Tak bardzo cię przepraszam...-po ostatnich słowach spojrzałam na niego.Widziałam łzy w jego oczach.
-Widzę tato że naprawdę żałujesz,masz rację zraniłeś mnie i to bardzo ale myślę że jestem w stanie ci wybaczyć-powiedziałam chciałam już starego tatę z powrotem,tęskniłam za nim były ze mną od zawszę to z nim miałam najlepszy kontakt,lecz ostatnio trochę się zepsuł i załapałam lepszy z mamą.Kiedy to powiedziałam tata spojrzał na mnie z niedowierzaniem,ja się lekko uśmiechnęłam.Po chwili zauważyłam jak łzy zaczęły mu płynąc po policzkach.Wytarłam je,na co się uśmiechnął.Przytulił mnie i dalej płakał.Zauważyłam że mama patrzy na nas przez okno i jakimś magicznym sposobem moja gitara znalazła się na tarasie.Podeszłam do niej wzięłam ją i zaczęłam grać dobrze mi znaną melodię,po chwili tata zaczął śpiewać a ja dołączyłam do niego po chwili:


Louis:
She's gotta do what she's gotta do
And I've gotta like it or not
She's got dreams too big for this town
And she needs to give 'em a shot
Whatever they are.

Lily:
Looks like I'm all ready to leave
And nothing left to pack
Louis:
Ain't no room for me in that car
Even if she asked me to tag along
Razem:
God I gotta be strong.

Refren:
Lily:
I'm at the startin' line of the rest of my life
As ready as I've ever been
Got the hunger and the stars in my eyes
The prize is mine to win
Louis:
She's waitin' on my blessings 'fore she hits that open road
Baby get ready, (Lily: Oh, I'm ready) get set, don't go.

Lily:
Looks like things are fallen into place
Louis:
Feels like they're fallen apart
I painted this big ol' smile on my face
To hide my broken heart
If only she knew
Lily:
This is where you don't say what you want so bad to say
Louis:
This is where I want to but I won't get in the way
Of her and her dreams
And spreadin' her wings
Lily:
I'm ready to fly

Chorus:
Lily:
I'm at the startin' line of the rest of my life
As ready as I've ever been
Got the hunger and the stars in my eyes
The prize is mine to win
Louis:
She's waitin' on my blessings 'fore she hits that open road
Baby get ready, get set, (both:)don't go.

Chorus:
Lily:
I'm at the startin' line of the rest of my life
As ready as I've ever been
Got the hunger and the stars in my eyes
The prize is mine to win (I'll be ok)
Louis:
She's waitin' on my blessings 'fore she hits that open road
Baby (Lily: Ohhhhh.....) get ready, get set, please don't go.

Louis:
Don't go
Lily:
Let me go now, I'm ready
Louis:
Mmm Don't go
Lily:
I'll be alright.

I'll be okay
Know that I'll be
Thinkin' of you
Each and every day

Razem:
She's gotta do what she's gotta do

Lily:
Let me go now

Razem:
She's gotta do what she's gotta do

Lily:
I gotta do what I gotta do

Razem:
She's gotta do what she's gotta do

Lily:
Fly

Louis:
She's gotta do what she's gotta do...

Rozdział 10

5 Dni Później...
Jutro są nasze zawody taneczne i urodziny Alice.Nasza choreografia jest już dopracowana.Razem z Ally,Auri i Ashley jesteśmy na zakupach by kupić nam kostiumy na jutro.Ashley jest naszą koleżanką ze szkoły,Alice poprosiła ją o pomoc w zawodach i tak wyszło że tańczymy we czwórkę.Właśnie wchodzimy do kolejnego sklepu -_- .Jak na jeden dzień to za dużo jak dla mnie.Usztywnienie z biodra zostało zdjęte wczoraj po południu.
-Macie coś?-zapytała się Ash.
-Nie
-Niestety
-Chodźmy do innego sklepu-powiedziałam.Tak też zrobiłyśmy.Idąc zobaczyłam sklep z artykułami do tańca.
-Dziewczyny!Patrzcie!-krzyknęłam uradowana i wskazałam na sklep.Wszystkie jak na komendę ruszyłyśmy w tamtą stronę.Podzieliłyśmy się na pary,ja byłam z Ally a Pigi z Ash.Po chwili Ally znalazła coś dla siebie.Po 15 minutach dołączyły do nas Ash i Pigi.Też coś dla siebie znalazły tylko ja taka sierota nic mi się nie podoba.Spędziłyśmy tam jeszcze 20 minut aż w końcu znalazłam odpowiedni kostium dla siebie.

Strój Alice:
Strój Ashley:





Strój Aurory:
Mój Strój:



Wszystko było już zakupione w sprawie zawodów,więc miałyśmy spokój jak na razie.Przechodziłyśmy właśnie koło jednej wystawy gdzie zobaczyłam Nike z Cookie Monster'a nie mogłam się powstrzymać i wbiegłam do środka sklepu.Kiedy weszłam do działu z dziewczynami zobaczyłyśmy wszystko z Cookie Monster'a.Raj!!!Kocham tego potworka dlatego kupiłam sobie pełno akcesoriów z nim.Mam fioła na punkcie takich rzeczy jak Cookie Monster.Mickey Mouse,SpongeBob i inne.Kupiłam sobie "trochę"rzeczy:


















Dziewczyny patrzyły się na mnie jak na nie normalną.Kiedy wyszłyśmy ze sklepu zapytałam się
-I co?Myślicie że lekka przeginka?
-Nieee...Wcalee...-powiedziała Aurora sarkastycznie.
-Ojj...-powiedziałam z miną szczeniaczka czym doprowadziłam nas wszystkie do śmiechu.Wszędzie gdzie zobaczyłam moje ulubione postacie szybko biegłam i kupowałam to co mi się podobało:

-Dziewczyno starczy już!Idziemy do MSC!-Zarządziła Ally.
-Dobra,dobra tylko spokojnie-powiedziałam ze śmiechem.Po drodze zobaczyłam piękną sukieneczkę dla Mandy.Zrobiłam maślane oczy do dziewczyn,one jednocześnie wzdychnęły.Rzadko kiedy mam ochotę na zakupy,ale kiedy już jako taką posiadam ciężko mnie zatrzymać.Rzadko kiedy kupuję sukienki lub spódniczki wole spodnie i shorty.
-Tylko szybko!Masz 10 minut!-krzyknęła Pigi.Ja niczym Speedy Gonzales pobiegłam do sklepu wzięłam sukienkę i pobiegłam do kasy,lecz po drodze zobaczyłam cudownego,strasznie dużego pluszaka pomyślałam że Mandy się ucieszy więc go wzięłam.Kiedy wyszłam dziewczyny zaczęły się śmiać.
-Dobrze że nasza mama nas odwiezie do ciebie,bo sama pewnie nie dałabyś rady-powiedziała Ally.
-Śmiej się śmiej a zobaczysz jaka Mansy będzie szczęśliwa.To jest najfajniejsze w tym wszystkim,kiedy na nią patrzysz a ona ma ten cudowny błysk w oku-powiedziałam z uśmiechem.Po chwili ruszyłyśmy w stronę MSC.Zamówiłyśmy sobie shake'i i wyszłyśmy z lokalu.Na parkingu już czekała na nas mama Ally,pani Jeniffer.
-Dzień Dobry dziewczynki!WOW!Widzę że dzisiaj Lily zaszalałaś!-powiedziała ze śmiechem
-Dzień Dobry Pani Jeniffer!Raz kiedyś można-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Masz Rację!Live While We're Young!Pakujcie zakupy do bagażnika!-krzyknęła na co wybuchnęłam śmiechem.Pani Jeniffer była Directionerką w młodości jest w wieku mojej mamy i chyba nadal jest...Z czego wnioskuje?Z tego że jak weszliśmy do samochodu i puściłyśmy radio leciały same piosenki One Direction!Nie dość że żyje z nimi na co dzień to jeszcze muszę słuchać ich piosenek w samochodzie!!!OMG!!!TOO MUCH!!!Hahaha...Żart nigdy nie mam ich dość.Po pół godzinie dojechałyśmy do mojego domu.Dzisiaj dziewczyny będą spały u mnie.Ale fajnie!!!Podziękowałyśmy Pani Jeniffer za podwózkę i wyjęłyśmy zakupy z bagażnika.Po pożegnaniu się z mamą Ally ruszyłyśmy w stronę domu.

The Versatile Blogger!!!

Zostałam nominowana do The Versatile Blogger.Dziękuję za nią Oli z bloga http://on-mnie-kocha.blogspot.co.uk/

Osoba nominowana powinna:

  • podziękować nominującemu
  • ujawnić siedem faktów o sobie
  • nominować dziesięć innych osób
  • poinformować o tym dane osoby 

 A teraz 7 Faktów o mnie:
1)Wolę Najgorszą Prawdę Niż Dobre Kłamstwo.
2)Kocham Kolory:Zielony,Błękitny i Fioletowy.
3)Gdy Jestem W Polsce Śpię z Moim Psem W Jednym Łóżku :)
4)Kocham Słychać Muzyki,Ona Jakby Przenosi mnie do innego lepszego świata.
5)Nie Na widzę kiedy ktoś udaję kogoś kim nie jest.
6) Jestem strasznym zmarźlakiem :)
7)Kocham leniuchować :D

Ja nomianuję:
http://onereasontolovex.blogspot.co.uk/
http://milosc-jest-magiczna.blogspot.co.uk/
http://1dlovestory-3.blogspot.co.uk/
http://sleepinaway.blogspot.co.uk/2012/08/3the-piano-keys-are-black-and-white-but.html
http://1d-by-nikolina.blogspot.co.uk/2013/01/bohaterowie.html
http://opowiadanie-o-onedirection-lovstory.blogspot.co.uk/2012/12/rozdzia-2.html?showComment=1364121315085#c5184986580117171379


Na Razie Tylko Tyle Później Dodam więcej :D
Trzymajcie się ciepło :*
SLDN <3



sobota, 23 marca 2013

:D

Uwaga!!!
Zmieniłam Tło Bloga i Dodałam PlayList'ę!!!
Mam nadzieje że się wam spodoba :)
Komentarze mogą dodawać osoby bez konta Google itd.
Buziole :* :* :*
SLDN

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 9

Po spotkaniu u lekarza,poszłyśmy z mamą na shake'a.Właśnie stałyśmy przy kasie kiedy ktoś popukał mnie w ramie.Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Auror'e
-Pigi!Co ty tutaj robisz?
-Przyszłam na Shake'a a ty nie jesteś na wizycie w szpitalu?-zapytała się zaciekawiona.
-Przed chwilą właśnie wyszłyśmy-powiedziałam z uśmiechem.
-Cześć Aurora!Miałaś dzisiaj przyjść do Lily prawda?Chodź to podjedziemy samochodem do domu.-powiedziała mama.
-Dzień Dobry proszę pani!Z chęcią pojadę z wami jeśli to nie problem...-powiedziała z uśmiechem wymalowanym na twarzy.We trzy z naszymi shake'ami ruszyłyśmy w stronę auta mojej mamy.Kiedy już do niego weszłyśmy mama ruszyła,a Pigi zaczęła rozmowę na temat niespodzianki urodzinowej dla Alice.Miałyśmy kilka pomysłów,musiałyśmy powiadomić drużynę i rodziców Ally.Po pół-godzinie  dojechałyśmy do domu była godzina 12:30.Hmmm...Jednak trochę nam zeszło w tym szpitalu ale dobra tam.Weszłyśmy do domu,kiedy weszłyśmy do salonu zobaczyłyśmy całą rodzinkę Direction nie wliczając w to babci i dziadka którzy jak twierdzi mama wyszli na spacer.Mandy kiedy mnie zobaczyła zaczęła (lekko się połyskając) iść w moją stronę.
-Lilo!-czym spowodowała że każdy odwrócił głowę w naszą stronę.
-Cześć Malutka!Co tam?-zapytałam się jednocześnie biorąc ją na ręce.
-Nić.ujać scem!*
-Dobrze za niedługo pójdziemy,a teraz zobacz kto ze mną jest-i wskazałam na Auri.Mandy na jej widok oczy się zaświeciły.Moja siostra uwielbiała być z moimi przyjaciółkami.One zawszę się z nią bawiły i bardzo ją pokochały.
-Pigi!-krzyknęła i wyciągnęła swoje małe rączki w jej stronę,ta ją wzięła i przytuliła.
-Cześć Mandy!Dzień Dobry!-powiedziała w stronę reszty rodziny.
-Cześć!
-Hej!
-Dobry,dobry!
-Hey!Co tam?-padły pytania w tym samym czasie.Na co się zaśmiałyśmy.Mama weszła do salonu i usiadła obok taty,który objął ramieniem.
-Dziękuje wszystko dobrze!
-A co cię do nas sprowadza?-zapytał się Niall.
-Przyszłam zaplanować urodzinową niespodziankę dla Alice razem z Lily-odpowiedziała uprzejmie Pigi.
-Ooo!Jakbyście potrzebowały pomocy czy rady to prosto do mnie!-Krzyknęła Perrs.
-Dobrze będziemy pamiętać!Ok Pigi.Idę się przebrać i zaraz zejdę na dół ok?
-Ok a ja w tym czasie pobawię się z Mandy!
Pobiegłam na górę i przebrałam się. Z tego powodu że zrobiło się cieplej pomyślałam że wyjdziemy do ogrodu i się pobawimy z Mandy no i zaplanujemy urodziny.Kiedy zeszłam na dół w salonie zobaczyłam jak Aurora i Mandy bawią się klockami.Zauważyłam że Mandy miała zmienione ubranko na sukienkę.
-Chodź Pigi!Idziemy do ogrodu-powiedziałam biorąc Mandy na ręce.
-Ok-powiedziała Aurora wstając.Wyszłyśmy na ogród.Puściłam Mendy sobie pobiegała, a ja z Pigi usiadłyśmy przy stoliku żeby wszystko obgadać.Po dwóch godzinach doszłyśmy do porozumienia w sprawie imprezy,został nam tylko prezent.Była godzina 14:13 więc miałyśmy jeszcze czas na zakupy.Razem z Mandy wróciłyśmy do domu.W salonie przywitali mnie wszyscy oprócz moich rodziców którzy aktualnie byli w kuchni.
-I co?Wymyśliłyście coś?-zapytał się Harry.
-Taa...Można tak powiedzieć.Chcemy iść teraz na zakupy i kupić jej prezent.Dlatego właśnie w tym momencie idę spytać się mamy czy mogę wyjść...-powiedziałam powoli jakbym mówiła do dziecka za co dostałam poduszką w głowę.Zaśmiałam się i popędziłam do kuchni.
-Mamo...Mogę iść z Auror'ą na zakupy?Bo musimy kupić prezent dla Alice!-powiedziałam do mamy.Tata tylko się nam przyglądał mieszając w garnku.
-Dobrze tylko nie wróć za późno ok?
-Dobrze!Dziękuje!-rzuciłam się by ją uściskać i popędziłam do Aurory która czekała na mnie w salonie.
-Możemy iść tylko pójdę na górę po jakąś bluzę ok?
-Ok-i popędziłam na górę do mojego pokoju i wzięłam pierwszą lepszą bluzę i zbiegłam na dół.Razem z Pigi wyszłyśmy i poszłyśmy do najbliższego centrum handlowego.Chodziłyśmy tak przez godzinę kiedy znalazłyśmy odpowiedni prezent.Którym był wisiorek z jej imieniem i bransoletki dla naszej trójki. Wszystko zostało ładnie zapakowane.Musiałyśmy jeszcze ustalić z rodzicami Alice kto kupuje tort i inne duperele.Wszystko idzie jak na razie dobrze.W przyszłym tygodniu mamy zawody taneczne i trening piłki nożnej,potem urodziny Ally,impreza niespodzianka.Mam nadzieje że wszystko pójdzie dobrze...








~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 *Nic.Bujać chcę!

Mam nadzieje że się podoba...Sorry że nie pisałam ale nie miałam pomysłu co pisać...Wiem że ten rozdział nie należy do długich ale Ok.
Pozdrawiam
SLDN <3

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 8

Kiedy spojrzałam na ekran zobaczyłam że dzwoni Aurora.Przeprosiłam rodzinę Direction i wstałam od stołu.Poszłam do salonu i odebrałam połączenie.
-Halo?
-Cześć Lily!!!-wydarła się Ari.
-Cześć!Nie krzycz tak bo ogłuchnę!!!-wydarłam się tak samo jak ona,obie się zaśmiałyśmy.
-Więc w jakie sprawie do mnie dzwonisz?-zapytałam się zaciekawiona.
-A więc wiesz że Ally ma nie długo urodziny które wypadają nam akurat w dniu konkursu tanecznego...-zaczęła smutno Ari.Taa...Konkurs.Tak prawdę mówiąc to o nim zapomniałam.Musimy się spotkać i potrenować jak chcemy wygrać.
-No i co zrobimy?-zapytałam się i w tym samym czasie usiadłam na kanapie-Musimy kupić jej jakiś prezent,chociaż najlepszym prezentem dla niej była by wygrana i kwalifikacja do następnych zawodów w końcu robimy to dla niej nie?
-No racja.Ale może zrobimy imprezę niespodziankę?Po zawodach?U mnie w domu?
-To nie jest taki zły pomysł Pigi!-zgodziłam się z nią.Każda z nas ma swoją ksywę.Aurora-Pigi  ,Alice-Pyśka,Ja-Żeluś.Byłyśmy jeszcze małe kiedy je wymyślałyśmy.Czego można oczekiwać od 4/5 letniego dziecka?
-A co jej kupimy?-zapytała się Ari.
-Nie mam pojęcia...
-Może wpadnę do ciebie i pomyślimy razem?
-Tak to dobry pomysł.Może pójdziemy na spacer z Mandy?Dobra.Jeszcze zobaczymy.Ok.To SeeYa Pigi!
-See Ya Żeluś!!!-jeszcze się zaśmiałyśmy i rozłączyłyśmy się.Poszłam z powrotem do kuchni gzie wszyscy nadal jedli śniadanie.Usiadłam i zaczęłam dokańczać moje śniadanie.
-Mamo...
-Tak?
-Może Aurora dzisiaj do nas przyjść?-zapytałam się
-Może tylko pamiętaj że jedziemy do szpitala za niedługo...-no tak.Zapomniałam.Szpital.Fujjj...
-Zapomniałam...Zadzwonię i powiem jej że jak wrócimy ze szpitala to może wpaść ok?A tak na marginesie to musimy tam jechać...
-Tak Musimy!!!-podniosła mama głos,myśląc pewnie że zacznę się stawiać.
-Okay...Spokojnie...Tylko się spytałam.Nie trzeba się od razu unosić-powiedziałam z uśmiechem,mama widząc to rzuciła we mnie skórką od chleba.Na co się tylko zaśmiałam.
-Ale masz dzisiaj dobry humor-zauważył Ed.
-No a czemu niby miała bym mieć zły?Czy to źle?
-Nie.Nawet bardzo dobrze.Cieszymy się że jesteś w humorze-powiedział wuj.Liam.W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam.
-Lilo...-już wiedziała kto do mnie mówi.Tylko jedna osoba w domu tak mnie nazywa.
-Tak Mandy?
-oć śe awic-powiedziała mała.
-Zjadłaś śniadanie?
-Neee...
-To dokończ i pójdziemy się bawić ok?-zapytałam się jej.Z niechęcią ale zrobiła to o co prosiłam.Miałam już iść z małą do pokoju się bawić ale zatrzymała mnie mama.
-To co jedziemy do szpitala?
-Miałam właśnie bawić się z Mandy...
-To pobawicie się później...
-No dobrze...-powiedziałam nie chętnie i zaczęłam się ubierać do szpitala.Mandy smutna usiadła na schodkach i się mi przyglądała.Podeszłam do niej i ukucnęłam przy niej.
-Przepraszam że nie możemy się pobawić ale kiedy wrócę to pójdziemy do ogrodu o pobawimy się we wszystkie zabawy jakie będziesz chciała.Dobrze?-zapytałam się
-Obrze...-i mnie przytuliła.Akurat do holu wszedł tata,stał tam i na nas patrzył.Po chwili Mandy się ode mnie odczepiła.Uśmiechnęłyśmy się do siebie,i mała pobiegła do taty.On wziął ją na ręce a ja wstałam na  równe nogi.Po chwili na dól zeszła mama,ubrała buty i już byłyśmy gotowe żeby iść.
-Dobra.To my idziemy.Niedługo wrócimy.Pa!-podeszła do taty i ucałowała do w policzek tak samo małą Mandy.Ja tylko im pomachałam,nie byłam gotowa na nic więcej.Skoczyłam do kuchni pożegnać się z rodzinką Direction.
-Ok.My już lecimy.Do zobaczenia!-powiedziałam w ich stronę.
-Cześć!
-Pa!
-Yo!
-Do zobaczenia później!
I razem z mamą wyszłyśmy z domu.Poszłyśmy do garażu,gdzie wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy.Po drodze słuchałyśmy muzyki.Kiedy dotarłyśmy do szpitala ciarki przeszły mi po plecach.Bleeeh!Weszłyśmy do szpitala.Podeszłyśmy do rejestracji i zostałyśmy skierowane do Dr.Lubelskiego.Kiedy weszłyśmy on pobrał mi krew.Fujjj...I powiedział że muszę jeszcze trochę pochodzić z usztywnieniem.Nie ma tego złego,co by na dobre nie wyszło.Prawda?

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 7

Następnego dnia obudziłam się o godzinie 5:30.Nie widząc co robić włączyłam TV,nie znalazłam nic ciekawego więc włączyłam polski kanał.Leciały właśnie powtórki "Rodzinka.pl".Moim ulubionym aktorem jest Kacper.Kocham jego śmiech.Biodro trochę bolało ale było lepiej niż wczoraj.Nagle usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach więc odwróciłam się żeby sprawdzić kto to i ujrzałam dziadka.
-Cześć skarbie.Już nie śpisz?-zapytał się dziadek
-Nie obudziłam się-posłałam mu lekki uśmiech.
-Zrobić ci śniadanie?-zapytał dziadek z kuchni.On wiedział że nie przepadam jadać śniadań ale wciskam w siebie .
-Nie dziękuje!
Dziadek po chwili wrócił i usiadł na fotelu i razem oglądaliśmy Rodzinkę.pl.Nim się zorientowaliśmy minęła godzina 8.Śmialiśmy się właśnie ze śmiechu Kacperka kiedy zeszła mama z Mandy na rękach.
-Dzień Dobryyyy...-powiedziała ziewając mama.Mandy szczęśliwa pomachała do mnie i uśmiechnęła się słodko.
-Cześć Mamo!-powiedziałam w jej stronę z uśmiechem.
- Jak się czujesz?-zapytała się kładąc Mandy obok mnie na kanapie.
-Dobrze.Było by lepiej gdyby nie to że mam usztywnienie na biodrze.
-Może chcesz spróbować wstać?Wczoraj Dr.Lubelski powiedział że dzisiaj już możesz wstać-posłała mi uśmiech.Wstałam z kanapy i zrobiłam parę kroków,nie powiem biodro trochę bolało.Ale wszystko było lepsze od leżenia na kanapie.
-Super!-krzyknęłam zadowolona.
-Tylko nie chodź jednak za dużo,nie nadwyrężaj biodra ok?-powiedziała mama.
-Ok- i wyszłam z salonu.Ruszyłam w stronę schodów z zamiarem wejścia na górę ale moja mama już była przy mnie.
-Co mówiłam?Nie nadwyrężaj biodra!Po co chcesz iść na górę?
-No po ciuchy...-powiedziałam powoli.
Ok.Ja ci przyniosę coś...-powiedziała i już zniknęła na schodach.Nie wiedząc co robić poszłam z powrotem do salonu i usidłam na kanapie.Mandy zaraz wpakowała się mi na kolana i przytuliła.
-Lilo...-powiedziała
-Tak?
-Ysko obrze?*-zapytała się sepleniąc.
-Tak wszystko dobrze M-powiedziałam w jej stronę z uśmiechem.Dzisiaj była znowu ładna pogoda,jak na Londyn.Mama wróciła z moim ubraniem na dzisiaj.Poszłam do łazienki żeby się przebrać.Kiedy wróciłam zobaczyłam jak mama właśnie kończy robić śniadanie dla wszystkich.
-Za chwile skończę to zmienię ci opatrunki-powiedziała w moją stronę.Ciężko wzdychnęłam.Nie lubię opatrunków,krwi,pielęgniarek,lekarzy,strzykawek,wenflonów i reszty szpitalnych rzeczy.
-Trzeba ich wszystkich obudzić.Masz jakiś plan?-zapytał się dziadek
-A mam...Musisz mi tylko przynieść z mojego pokoju mikrofon,gitarę elektryczną i wzmacniacz-powiedziałam z wrednym uśmiechem.Dziadek poszedł do mnie do pokoju i po chwili wrócił z wymienionymi rzeczami.Podłączyłam gitarę do wzmacniacza,wzmacniacz do kina domowego no i jeszcze mikrofon.Mała Mandy siedziała na kanapie i śmiała.Lubiła kiedy grałam lub śpiewałam.Mama tylko patrzyła się na nas z uśmiechem za wysepki kuchennej.
-Ok.Na 3.1...2...3-i zaczęłam grać i śpiewać.Po chwili mama do mnie dołączyła.Ja,mama,Mandy i dziadek wariowaliśmy niesamowicie.Po chwili wszyscy zbiegli się do salonu i patrzeli na nas dziwnym wzrokiem kiedy skończyliśmy śpiewać i się wygłupiać poszliśmy zjeść śniadanie.Po czas śniadanie mój telefon zaczął dzwonić.Kiedy spojrzałam na ekran zobaczyłam.....

GŁOSUJEMY NA ONE DIRECTION!!!!

http://kidschoiceawards.co/vote/votenow.php
http://kidschoiceawards.co/vote/votenow.php
http://kidschoiceawards.co/vote/votenow.php
http://kidschoiceawards.co/vote/votenow.php
http://kidschoiceawards.co/vote/votenow.php

:D

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 6

-Leż spokojnie.Będzie bolało,ale tylko chwile-i już miał zaczynać kiedy go ztrzymałam
-Stop!!!-krzyknęłam-Niech wszyscy z tond wyjdą-powiedziałam hardo.Lekarz zaczął wypraszać ich z salonu, żadno nie chciało się ruszyć i protestowali.Biodro dawało o sobie znać,łzy stanęły mi w oczach.
-Proszę.Wyjdźcie z tond-wyszeptałam błagalnie,każdy po kolei wychodził aż został tata,mama i dziadek.
-Idźcie- powiedziałam w ich stronę.Żadno z nich się nie ruszyło-Dobra zostańcie i patrzeć jak mnie boli.Proszę Bardzo ja wam nie bronie.Ale później będziecie tego żałować.....
-Dobrze wychodzę-powiedział dziadek.Mama i tata zostali,spojrzałam na doktora błagalnie.
-Może tylko jedno z was zostać-powiedział doktor głosem nie znoszącym sprzeciwu.Mama i Tata spojrzeli na siebie.Po chwili tata westchnął.
-Dobrze ja wyjdę-powiedział i już go nie było.Mama za to ukucnęła przy łóżku i pogłaskała mnie po głowię.Doktor zaczął mi nastawiać biodro.
-AAAA!!!!!!!!-po chwili strasznie krzyczałam.Łzy mieszały się z kropelkami potu.Mama płakała razem ze mną.Po pół godzinie lekarz już skończył nastawiać i wsadził mnie w usztywnienie.W każdej chwili mogłam je zdjąć.Przy nakładaniu usztywnienia doktorek zaczął mi gratulować wytrzymałości mówił że normalnie dzieci w moim wieku mają ten zabieg przez prawie 3 godziny bo z bólu nie wytrzymują.
-A i jeszcze gratulacje z powodu meczu.Cudownie zagrałaś,a jak tam twoje żebra widziałem że trochę wymiotowałaś krwią więc myślę że dobrze będzie jak przyjdziesz na badania krwi ponieważ straciłaś jej strasznie dużo-powiedział poważnie doktor i zaczął się pakować-Będzie najlepiej jak nie wstaniesz z tej kanapy do jutra....
-Jak to?A co z myciem?I w ogóle resztą reszty?-zapytałam się a lekarz i mama chyba za bardzo mnie nie zrozumieli.
-Dzisiaj jednak nie będzie to możliwe,dopiero co założyłaś usztywnienie i zostałaś zszyta w nie których miejscach.
-Bartek.Zaopiekuje się nią-powiedziała moja mama.
-Ok.Przynieś jej coś na zmianę jej ciuch są całe podarte i poplamione krwią-mama kiwnęła głową na tak i wyszła z salonu po chwili wróciła z moją piżamą.Dr.Lubelski wyszedł a ja z pomocą mamy się przebrałam,byłam cała oblepiona potem i łzami.Na włosach miałam jeszcze krew.Mama wyjęła z szafki pod telewizorem poduszkę a z pod drugiej kanapy koc i mnie nim przykryła.
-Wszyscy czekają za drzwiami żeby się z tobą zobaczyć....Chcesz żeby weszli?-zapytała się mama.Pomyślałam że raz się żyje.
-Wpuść mamuś ich-powiedziałam słabo bo przez krzyk i płacz straciłam trochę siły.Mama podeszła do drzwi od salonu i je otworzyła i po chwili w pokoju po pojedynczo wpadli:Tata,dziadek,Zayn,Niall,Harry,Liam,Dan,Perrs,Jade,Ed i babcia z Mandy na rękach.Kiedy mnie zobaczyli to stanęli przerażeni w miejscu.
-Co aż tak źle wyglądam?-zapytałam się i cichutko zaśmiałam ale kiedy zobaczyłam że nikt inny się nie śmieje ja tez przestałam-Czyli jednak tak strasznie?
-Nie maleńka tylko chcemy wiedzieć jak to się stało powiedział Niall i ukucnął obok mnie na ziemi.Taaa....wujek Niall jest moim ojcem chrzestnym.To on nauczył mnie grać na gitarze i zaraził miłością do muzyki.
-Mamo opowiesz im co się stało?Ja nie mam siły-i posłałam jej lekki uśmiech.Mama zaczęła swoją opowieść a ja myślałam o tej dziewczynce którą uratowałam.Czy nic jej nie jest?To pytanie właśnie mnie korciło.Kiedy wybudziłam się ze swoich myśli usłyszałam jak mama opowiada jak wybiegłam na jezdnię żeby uratować dziewczynkę i sama zostałam potrącona.
-Siła odrzutu była tak duża że Lily wylądowała na pobliskim drzewie.I tak właśnie się skończyło.Mama dziewczynki zabrała ją do szpitala bez słowa podziękowania......-zakończyła mama.Kiedy spojrzałam na rodzinę Direction,wszystkie oczy(oprócz Perrs,Dan i Jade)były skierowane na mnie i mogłam w nich dostrzec podziw i w przypadku taty dumę.Niall który cały czas kucał przy mnie przytulił mnie ale bardzo delikatnie jakby bał się że mnie zmiażdży.
-Zachowałaś się bardzo odważnie.Nie wiem nawet czy któreś z nas zrobiło by to co ty.Jestem dumny że jesteś moją chrzestną córką.-powiedział Niall i łezka mu się zakręciła w oku.
-Wujek weź nie płacz bo nie ma o co-powiedziałam i otarłam łezkę z jego policzka.On w zamian się do mnie uśmiechnął.Było już późno więc mama poszła położyć Mandy spać.My wszyscy siedzieliśmy w salonie,znaczy ja leżałam i oglądałam jakiś durny horror z chłopakami kiedy dziewczyny poszły zrobić kolację.Szczerze to nie byłam głodna,nie jadłam nic od śniadania oprócz shake'a myślę że to może mieć coś związanego z wypadkiem ale mniejsza z tym.Kiedy dziewczyny weszły do salonu z kanapkami wszyscy się na nie rzucili jakby jedzenia nie widzieli przez rok.
-Masz córcia-powiedziała mama podając mi dwie kanapki.
-Ja dziękuje nie jestem głodna-powiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach.
-Przecież nic nie jadłaś od śniadania!!!Musisz coś jeść!!!
-Ale ja nie mam ochoty na jedzenie!
-No to może się czegoś napijesz?Czekolada?
-Jak muszę-i już nie było mojej mamy,dzięki temu że salon był połączony z kuchnią widziałam jak się krząta po kuchni.Wróciła z moim ulubionym kubkiem który dostałam od Niall'a na gwiazdkę.Podała mi go z uśmiechem,kiedy piłam czekoladę robiło mi się cieplej i cieplej aż zasnęłam z moim kubkiem na klatce piersiowej.Jedyne co usłyszałam było "Dobranoc słoneczko"i poczułam jak ktoś całuje mnie w czoło.Po chwili zorientowałam się że był to tata!!!!Wziął kubek ode mnie i zgasił światło w salonie to było ostatnie co zapamiętałam bo oddałam się w objęcia Morfeusza.....

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 5

-A więc tak........-Zaczęła mama ale znowu przerwał jej dzwonek do drzwi,poszła więc otworzyć.
-Ok.Lily wiesz teraz będę musiał zszyć ranę na brzuchu a później będę musiał obejrzeć twoje plecy i biodro.Rozepnij bluzę i podwiń koszulkę-powiedział doktor.Zrobiłam to co kazał z pomocą dziadka.Kiedy zdjęłam bluzę,zobaczyłam plamę krwi na mojej koszulce.
-Ughhh....-jęknęłam niezadowolona.Tata myśląc że to z bólu podbiegł do mnie i chciał chyba coś powiedzieć ale ja szybko odwróciłam wzrok.
-Dlaczego to robisz?-zapytał się Dr.Lubelski w ojczystym języku.
-Długa i nie przyjemna dla mnie historia.-on pokiwał głową w znaku zrozumienia.Po chwili do salonu weszła zdenerwowana mama.
-Co się stał...Auććć!!!!-krzyknęłam na doktorka który przemywał mi ranę,on na to lekko się zaśmiał.
-Nic kochanie.Nie martw się do twojego taty-powiedziała,a wcześniej wymieniony spojrzał na nią z zaskoczeniem-Twoja cudowna przyjaciółeczka przyszła-i w tej chwili do salonu wszedł pustak czt.Melody.Dr.Lubelski też się śmiał po nosem.Mandy kiedy usłyszała pustaka zaczęła płakać.Mama wzięła ją od babci i zaczęła uspokajać ale nic nie pomagało.
-Lilo...-wychlipała mała wyciągając rączki w moją strone.
-Mamo daj ją tu bok mnie-powiedziałam i poklepałam miejsce obok siebie.Mama posłusznie położyła małą obok mnie a ona się we mnie wtuliła tak że nie przeszkadzała doktorowi w jego pracy.
-Boże....Ledwo weszła do domu i już straszy dzieci...-powiedziałam po polsku i mama,babcia,dziadek i doktorek wybuchli śmiechem,ja po chwili też się trochę śmiałam ale szycie brzucha mi to trochę uniemożliwiało.Reszta patrzyła się na nas zdezorientowana.Mandy jeszcze trochę płacząc,dalej wtulała się we mnie.
-Witaj Melody!Co cię tutaj sprowadza?-zapytał się uprzejmie tata.
-Przyszła się spytać czy nie wyjedziemy gdzieś i pogadamy?
-Nie raczej nie.Moja córka miała wypadek dlatego z nią zostanę-powiedział w jej stronę.
-Ojjj....Małe dziecko potrzebuje opieki?-zapytała się mnie podchodząc do kanapy-Uderzyło się w paluszek?-zapytała z kpiną.Mandy słysząc jej głos zaczęła jeszcze bardziej płakać i mocniej się we mnie wtuliła-I weź zamknij ryj tego bachora-powiedziała z pogardą.Byłam wdzięczna doktorowi że już skończył zszywać ranę na brzuchu.Wstałam z lekkim utrudnieniem i stanęłam twarzą twarz z barbie.
-Po pierwsze:Zamknąć ryj to możesz tylko ty,ponieważ jako jedyna taki o posiadasz.Po drugie:Nie potrzebuje żeby on został i patrzył jak mnie szyją.Po trzecie:Kiedy mówisz mów w inną stronę bo ci jedzie.Po czwarte:Masz japę jak Gargamel.Po piąte:Zamknij japę bo dziecko płacze-powiedziałam w jej stronę.Ona zdenerwowana podniosła na mnie rękę i już miała uderzyć kiedy ktoś złapał jej dłoń.Kiedy się odsunęła zobaczyłam tam mojego tatę.
-Nigdy.Ale to nigdy.Nie podnoś ręki na moje dzieci.Jasne?
-Louis...Ale to nie było tak.Ona mnie sprowokowała...-próbowała się wykręcić Blondi.
-Przecież stałem tu i wszystko słyszałem.Moja córka nie powiedziała nic nie godnego uwagi.Wszystko co padło z jej ust o tobie było 100% prawdą.A teraz opuść mój dom-nigdy nie widziałam taty tak poważnego.
-Ale.....
-Nie ma żadnego "ale"Przez ciebie straciłem zaufanie mojej żony.Mojej córki też i do tego zawiodłem je w ich dniu.Nigdy sobie tego nie wybaczę-powiedział w jej stronę z pogardą.
-Nie moja wina że wolałeś mnie od głupiego meczu swojej córki.
-Głupia to ty jesteś-warknęłam w jej stronę z powrotem kładąc się na kanapie i przytulając płaczącą Mandy.
-Wyjdź z mojego domu-warknął mój tata.
-Ale....
-WYJDŹ!!!TERAZ!!!-wykrzyczał zdenerwowany a Mandy zaczęła jeszcze głośniej łkać.
-Aaaa...kotki dwa.Szaro-bure,szaro-bure obydwa.Ach śpij bo nocą kiedy gwiazdki się na niebie złocą....-zanuciłam jej polską kołysankę.Uspokoiła się trochę,i chyba nawet zasnęła.
-Dobra mała.Musisz się położyć na swoim zdrowym boku a ja spróbuje wstawić ci biodro.Okay?-zapytał się doktor kiedy żywa lalka barbie wyszła z naszego domu.Tata podszedł i wziął Mandy ode mnie.Zrobiłam to co lekarz kazał.Na zagłówku kanapy usidła mama i głaskała mnie po głowię.Wszyscy wpatrywali się teraz w doktor który szykował się do roboty......