sobota, 16 marca 2013

Rozdział 7

Następnego dnia obudziłam się o godzinie 5:30.Nie widząc co robić włączyłam TV,nie znalazłam nic ciekawego więc włączyłam polski kanał.Leciały właśnie powtórki "Rodzinka.pl".Moim ulubionym aktorem jest Kacper.Kocham jego śmiech.Biodro trochę bolało ale było lepiej niż wczoraj.Nagle usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach więc odwróciłam się żeby sprawdzić kto to i ujrzałam dziadka.
-Cześć skarbie.Już nie śpisz?-zapytał się dziadek
-Nie obudziłam się-posłałam mu lekki uśmiech.
-Zrobić ci śniadanie?-zapytał dziadek z kuchni.On wiedział że nie przepadam jadać śniadań ale wciskam w siebie .
-Nie dziękuje!
Dziadek po chwili wrócił i usiadł na fotelu i razem oglądaliśmy Rodzinkę.pl.Nim się zorientowaliśmy minęła godzina 8.Śmialiśmy się właśnie ze śmiechu Kacperka kiedy zeszła mama z Mandy na rękach.
-Dzień Dobryyyy...-powiedziała ziewając mama.Mandy szczęśliwa pomachała do mnie i uśmiechnęła się słodko.
-Cześć Mamo!-powiedziałam w jej stronę z uśmiechem.
- Jak się czujesz?-zapytała się kładąc Mandy obok mnie na kanapie.
-Dobrze.Było by lepiej gdyby nie to że mam usztywnienie na biodrze.
-Może chcesz spróbować wstać?Wczoraj Dr.Lubelski powiedział że dzisiaj już możesz wstać-posłała mi uśmiech.Wstałam z kanapy i zrobiłam parę kroków,nie powiem biodro trochę bolało.Ale wszystko było lepsze od leżenia na kanapie.
-Super!-krzyknęłam zadowolona.
-Tylko nie chodź jednak za dużo,nie nadwyrężaj biodra ok?-powiedziała mama.
-Ok- i wyszłam z salonu.Ruszyłam w stronę schodów z zamiarem wejścia na górę ale moja mama już była przy mnie.
-Co mówiłam?Nie nadwyrężaj biodra!Po co chcesz iść na górę?
-No po ciuchy...-powiedziałam powoli.
Ok.Ja ci przyniosę coś...-powiedziała i już zniknęła na schodach.Nie wiedząc co robić poszłam z powrotem do salonu i usidłam na kanapie.Mandy zaraz wpakowała się mi na kolana i przytuliła.
-Lilo...-powiedziała
-Tak?
-Ysko obrze?*-zapytała się sepleniąc.
-Tak wszystko dobrze M-powiedziałam w jej stronę z uśmiechem.Dzisiaj była znowu ładna pogoda,jak na Londyn.Mama wróciła z moim ubraniem na dzisiaj.Poszłam do łazienki żeby się przebrać.Kiedy wróciłam zobaczyłam jak mama właśnie kończy robić śniadanie dla wszystkich.
-Za chwile skończę to zmienię ci opatrunki-powiedziała w moją stronę.Ciężko wzdychnęłam.Nie lubię opatrunków,krwi,pielęgniarek,lekarzy,strzykawek,wenflonów i reszty szpitalnych rzeczy.
-Trzeba ich wszystkich obudzić.Masz jakiś plan?-zapytał się dziadek
-A mam...Musisz mi tylko przynieść z mojego pokoju mikrofon,gitarę elektryczną i wzmacniacz-powiedziałam z wrednym uśmiechem.Dziadek poszedł do mnie do pokoju i po chwili wrócił z wymienionymi rzeczami.Podłączyłam gitarę do wzmacniacza,wzmacniacz do kina domowego no i jeszcze mikrofon.Mała Mandy siedziała na kanapie i śmiała.Lubiła kiedy grałam lub śpiewałam.Mama tylko patrzyła się na nas z uśmiechem za wysepki kuchennej.
-Ok.Na 3.1...2...3-i zaczęłam grać i śpiewać.Po chwili mama do mnie dołączyła.Ja,mama,Mandy i dziadek wariowaliśmy niesamowicie.Po chwili wszyscy zbiegli się do salonu i patrzeli na nas dziwnym wzrokiem kiedy skończyliśmy śpiewać i się wygłupiać poszliśmy zjeść śniadanie.Po czas śniadanie mój telefon zaczął dzwonić.Kiedy spojrzałam na ekran zobaczyłam.....

4 komentarze:

  1. Super rozdział. Taki...normalny. Jak ja je lubię. Nie będę się rozpisywać z komentarzem bo nie chcę zaśmiecać ci bloga spamem. Mogę tylko czekać niecierpliwie na nn i życzyć ci weny.
    Pozdrawiam.
    Ola.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochana!
    Prawdę mówiąc po raz pierwszy czytam opowiadanie o tematyce One Direction... i jestem mile zaskoczona, twój blog jest na prawdę ciekawy, będę tu wpadać częściej :D
    Zapraszam też do siebie, < http://milosc-jest-magiczna.blogspot.com/ >
    Marta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że ci się podoba :D.Twój blog jest bardzo ciekawy...Muszę powiedzieć że podoba mi się ;)
      Trzymaj się ciepło.
      SLDN :*

      Usuń