Rano wstałam jako pierwsza.Spojrzałam na zegarek.7:45.O 11-nastej mamy zawody więc pomyślałam że obudzę dziewczyny o 8:00.W tym czasie poszłam i wzięłam prysznic.Przebrałam się i wysuszyłam włosy.Dzisiaj było ciepło ale wiał wiatr.Do mojej starej torby z Cookie Monster'em zapakowałam strój na dzisiaj,aparat i strój na imprezę Ally.Zmieniłam obudowę mojego iphon'a.Była 8:15.Hmm...Spóźniłam się z budzeniem.Co tam.Wskoczyłam na moje gigantyczne łóżko gdzie we cztery spałyśmy i zaczęłam budzić dziewczyny.
-Wstajemy!Szkoda Takiego Dnia!Pobudka.pobudka kto rano wstaje temu co?WSTAWAĆ!!!-wykrzyczałam.Dziewczyny jak poparzone wstały z łóżka.
-Co się dzieje?-zapytała się Ash
-Nic.Ale trzeba wstawać jak chcecie zdążyć na zawody-powiedziałam z łobuzerskim uśmiechem-Macie 30 minut na ogarnięcie się.Potem widzę was na śniadaniu na dole-powiedziałam i wyszłam.Zaszłam do pokoju Mandy sprawdzić czy śpi.Okazało się że mała leżała w łóżeczku i bawiła się swoim misiem.Podeszłam do łóżeczka.
-Cześć Mandy!-powiedziałam pochylając się w jej stronę.
-Lilo!-krzyknęła wyciągając rączki w moją stronę,więc wzięłam ją na ręce.
-Jesteś głodna?-zapytałam się jej.
-Tak!
-To chodź idziemy na dół robić śniadanko-powiedziałam i wyszłam razem z nią z pokoju.Na dole zastałam dziadka pijącego kawę i czytającego gazetę.
-Dzień Dobry Dziadku!-powiedziałam po polsku,jednocześnie wkładając Mandy do jej krzesełka.
-Dzień Dobry Lileczko!-powiedział dziadek z uśmiechem na ustach.
-Jesteś głodny?Bo będę robić śniadanie dla dziewczyn-powiedziałam wyjmując jajka z lodówki.
-Jak robisz to też mi zrób...-powiedział przyjaźnie-Za to ja zrobię jedzenie Mandy ok?
-Nie ma sprawy-powiedziałam i zaczęłam robić jajecznice.Po chwili zeszły już ogarnięte dziewczyny.Podałam im jajecznice.Zaczęliśmy wszyscy jeść.Po chwili z góry zbiegł Niall,Harry i Ed.
-Mmm...Co tak ładnie pachnie?-zapytał wiecznie głodny Nialler.
-Jajecznica-powiedziałam.W duchu dziękowałam sobie że zrobiłam więcej.Niall zaraz dobrał się do jajek.
-A tak wg to dzień dobry-powiedział Ed.
-No właśnie cześć-powiedział z uśmiechem Harry.Zabrali się do jedzenia.Kiedy kończyliśmy zadzwonił telefon Ally.
-Halo?
-Dzień Dobry....Tak?....Ale jak to?.....Na kiedy?....Za miesiąc?.....Będzie dostarczony list ze szczegółami?....Tak.....Do widzenia!-powiedziała.Było widać że coś ją przybiło.Podeszłam i ją przytuliłam.
-Hej Ally...Co jest?-zapytałam się.Przyjaciółka była bliska płaczu.
-Przenieśli konkurs...-powiedziała.Co?Jak to?
-CO!!!???-krzyknęły Aurora i Ashley razem.
-Przenieśli na za miesiąc.-powiedziała.Co to ma być?O_o.
-Trudno.Zrobimy coś innego.Za miesiąc wygramy te zawody-powiedziałam przyjaznym tonem.
-Masz rację Żeluś-powiedziała Aurora.Posłałyśmy sobie znaczące spojrzenia.Nagle ktoś zadzwonił na tel. domowy.Poszła więc odebrać.
-Halo?
-Dzień Dobry-powiedział damski głos.
-Dzień Dobry!Z Kim mam przyjemność?-zapytałam się uprzejmie.Wszyscy patrzyli się na mnie.
-Nazywam się Eleanor Calder-powiedziała
-Przepraszam ale pani nazwisko mi nic nie mówi...
-Nic nie szkodzi.Zastałam Louis'a?-i właśnie w tym momencie na dół zszedł tata z mamą trzymając się za ręce.
-Tak.Proszę poczekać...-powiedziałam do telefonu.
-Tatoo...Ktoś do ciebie!!krzyknęłam w jego stronę.
-Okay!Już idę!-odkrzyknął.Po chwili stanął obok mnie z uśmiechem.Przytulił i pocałował w głowę.
-Dzień Dobry córeczko-powiedział do mnie.
-Cześć Tato!A teraz masz ten telefon!-podałam mu go i wyszłam z salonu.Poszłam do kuchni gdzie siedzieli już wszyscy.Podeszłam do mamy,dałam jej buziaka w policzek i przytulaska.
-Dzień Dobry skarbie!-powiedziała z uśmiechem.
-Cześć Mamo!
-Słyszałam że odwołali wam zawody.Jaka szkoda...-powiedziała
-Trochę...Ale za miesiąc znowu się odbędzie-powiedziałam podekscytowana.
-My będziemy się już zbierać-powiedziała Aurora.Wiedziałam dlaczego.
-Okay-powiedziałam i puściłam jej oczko na co się tylko uśmiechnęła.Aurora i Ash zabierają Ally do wesołego miasteczka na poprawę humoru.No i ktoś musi ją czymś zająć aż do czasu przyjęcia.
-Pa!-krzyknęłam i przytuliłam każdą.Odprowadziłam je do drzwi.Pomachałam im jeszcze i wróciłam do kuchni gdzie wszyscy sobie gadali przy stole.Tata ciągle rozmawiał z tą Eleanor czy jak jej tam.Ciekawe co ona od niego chce...Nie ważne dowiem się później.
-Co tam?-zapytał się Zayn
-Gdzie tam?-chciałam się z nim podrażnić.
-Co?-nie załapał o co chodzi.
-Nic.Smacznego-powiedziałam ze śmiechem i odwróciłam się do Mandy która oglądała Myszkę Micki w salonie.Podeszłam do wysepki i tam usiadłam żeby było mi lepiej i wygodniej.
-I co?Alice nie ma pojęcia co ją czeka?-zapytał się Harry.
-Niby skąd by miała wiedzieć?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Dobre-przyznał mi
-Wieem-powiedziałam ze śmiechem.W tym momencie do kuchni wszedł tata.
-Kto dzwonił?-zapytała się mama.
-Pamiętacie Eleanor?-zapytał się z uśmiechem.
-Tą Eleanor?-zapytał się nie dowierzający Liam.Wszyscy patrzyli na tatę z niedowierzaniem.Mama wyglądała jakby dostała w twarz.Chyba nie za bardzo przepada za tą Eleanor.
-Co ona chciała?-zapytała się Dan.Babcia i dziadek poszli do salonu do Mandy.
-Chce się spotkać-powiedział tata,spojrzałam na mamę miała zaciśnięte pięści.Podeszłam do niej i usiadłam obok na krześle które zwolniła babcia.Złapałam jej dłoń pod stołem i ścisnęłam.Chcę żeby wiedziała że jestem z nią.
-Powiedziałem że możemy się spotkać dzisiaj o 18-nastej-powiedział zadowolony.Pomyślałam że jak mama zechcę to zabiorę ją na imprezę Ally.W końcu będzie tam Pani Jennifer i Pan Mark.Są oni rodzicami Ally,i jeszcze jak się nie mylę będzie pani Caroline.Mama Aurory.
-I zamierzasz się z nią spotkać?-zapytał się nie dowierzający Zayn.
-No to właśnie wam powiedziałem-opowiedział tata jednocześnie wyjmując marchewkę z lodówki.Mama naprężyła mięśnie.Wstała od stołu i wyszła na taras,wyszłam zaraz za nią.Muszę się dowiedzieć o co chodzi z tą dziewczyną.Znalazłam mamę siedzącą na huśtawce.Podeszłam i usiadłam zaraz obok.
-Przepraszam że tak wyszłam,ale potrzebowałam świeżego powietrza-powiedziała
-Nic nie szkodzi.Nie masz mamo za co przepraszać...Kto to jest ta Eleanor?-zapytałam się.
-To jest była dziewczyna twojego ojca.Razem z nią rywalizowałam o twojego ojca.Mam dziwne wrażenie że ona nadal go kocha.Kiedy braliśmy ślub,na moim wieczorze panieńskim przyszła i powiedziała że nigdy nie przestanie o niego walczyć.Boję się że namiesza w naszym życiu...-powiedziała przygnębiona.Przytuliłam ją.
-Nie martw się mamo.Wszystko będzie dobrze.Po prostu mamo musisz jej pokazać że tata jest twój.Walcz!-powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.Mama tylko smutno się na mnie spojrzała.
-A teraz chodź musi mi ktoś pomóc przygotować się na przyjęcie-powiedziałam z uśmiechem.Mamie oczy się zaświeciły.Nigdy nie pozwalałam nikomu się malować itd.Weszłyśmy do domu,wszyscy siedzieli w salonie jak zwykle.
-To ja biegnę coś ci wybrać!-krzyknęła mama.Ja instynktownie spojrzałam na Jade,Perrie i Dan.Oczy im się zaświeciły.
-Mamooo...!-powiedziałam z wyrzutem.Teraz nie dadzą mi spokoju.
-Możemy wam pomóc?Prosimmmmyyy....-wszystkie trzy zrobiły oczy kota ze shrek'a.
-Dzięki Mamuś!-powiedziałam z miną cierpiętnika.Chłopcy zaśmiali się.
-Haha!So freakin' Funny!-powiedziałam zła.Mój telefon zaczął dzwonić.Spojrzałam na ekran.Pigi.
-Haloooo?-zapytałam się
-Hejka!Z kim idziesz na imprezę?
-Eee...Z nikim?-powiedziałam a raczej zapytałam.
-No to Teraz idziesz z Ian'em!!!-krzyknęła uradowana.
-CO!!!???
-No normalnie.Zapytał się mnie czy masz parę,ja mu odpowiedziałam nie i tak wyszło że idziecie razem...
-Żartujesz prawda?-zapytałam się nie dowierzając.
-Nieeee...Zadzwonię później!Pa!-krzyknęła i się rozłączyła.Patrzałam na telefon nie dowierzając.
-Boże!Ta dziewczyna mnie wykończy!-powiedziałam unosząc ręce ku niebu.Wszyscy patrzyli się na mnie zaciekawieni.
-Nie ważne...-machnęłam ręką.Chciałam usiąść koło dziadka na kanapie,kiedy ktoś pociągnął mnie za rękę.Spojrzałam w bok i ujrzałam mamę i ciocię Perrs.
-Niee!!!Dziadku Ratuj!!!-krzyknęłam i wyciągnęłam rękę w jego stronę.On się tylko zaśmiał i pomachał mi na do widzenia.
-I will Never Forgive!!!-krzyknęłam zrozpaczona.Dziewczyny zaciągnęły mnie na górę i zaczęły szykować.Nałożyły mi maskarę,cień do powiek,błyszczyk i eyeliner.Włosy zostawiły rozpuszczone tylko jeszcze trochę je podkręciły.Pomimo moich sprzeciwów że mam tylko 12(już nie długo 13)lat.Założyły mi sukienkę,do tego balerinki i sweterek(bez torebki)wyglądałam jak nie ja.Była godzina 16:30.O 17:30 jest przyjęcie.Ciekawe jak ona mnie umówiła z Ian'em?One jest dla mnie jak przyjaciel.Nawet najlepszy.Wiem że większość ludzi nie wierzy w przyjaźń damsko-męską ale jednak taka istnieje.Przerwałam rozmyślania kiedy do pokoju wpadła mama.
-Cześć przyniosłam ci tą torebkę którą chciałaś-powiedziała podając mi ową rzecz.
-Dziękuje-powiedziałam i dałam jej całusa w policzek.Do torebki zapakowałam:mój telefon,aparat(który nie mam pojęcia jak zmieścił się w środku),chusteczki,słuchawki do telefonu,portfel,klucze do domu.Była już 17:00.Muszę się już zbierać.Zbiegłam na dół,wszyscy nadal byli w salonie.Kiedy weszłam powiedzieć im że wychodzę wszyscy jak na komendę odwrócili się w moją stronę.W oczach dziewczyn było widać zachwyt.W oczach mamy,babci i dziadka wzruszenie(nie wiem z jakiego powodu)w oczach chłopaków zachwyt i niedowierzanie,za to w oczach taty zachwyt,miłość i tak jakby dumę???Nie ważne.
-Dlaczego tak na mnie wszyscy patrzycie?-zapytałam się nie pewnie.Nie lubiłam być w centrum uwagi.
-Nic tylko ładnie wyglądasz wnusiu-powiedział dziadek i mnie przytulił.
-Ładnie to mało powiedziane!Wygląda pięknie!-powiedział zachwycony Niall.To prawda nie mają wiele okazji żeby widzieć mnie w takim stroju ale Calm Down Ok?
-Pięknie?Ona wygląda cudownie!-powiedział Zayn-Chyba idę z tobą na tą imprezę.Będę chłopaków odganiać od ciebie!
-Ja też w tedy idę!-krzyknęli Niall i Harry jednocześnie-Pomożemy ci w razie W-dokończył samodzielnie Harry.Wywróciłam oczami na ich słowa.
-Dajcie spokój!Idę już!Nie wrócę późno!Pa!-krzyknęłam i wyszłam z domu.Zabawę Czas Zacząć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz