Kiedy się obudziłam przy mnie nie było już Mandy.Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek.8:15.Zeszłam na dół w mojej sexy piżamce i papciach.Na dole zastałam wszystkich oprócz Zayn'a i Niall'a.
-Dzień Dobry Sweetheart!Jak się spało?-zapytał się Harry.
-Dzieeeń Dooobry...-odpowiedziałam ziewając-Nawet dobrze.-dodałam siadając przy stole w jadalni gdzie dziewczyny podawały śniadanie.
-Dziewczynki!Pójdziecie obudzić tych dwóch śpiochów?-zapytał się Liam.Pokiwałam z Mandy głową i się diabolicznie uśmiechnęłyśmy.Harry doskoczył do nas i powiedział że chce to zobaczyć.Po chwili w jadalni pojawiła się mama i tata.Tata obejmował mamę w pasie.
-Cześć słoneczka moje kochane!-wykrzyknęła moja mama.Zrobiłam minę typu "WTF???"Nigdy nie mówiła do nas z takim entuzjazmem.Ok...Nevermind!
-Cześć!-opowiedziałyśmy z Mandy-A teraz przepraszamy bo mamy misję!-dodałam.
-A jaką?-zapytał się zaciekawiony tata biorąc Mandy na ręce.
-Idziemy obudzić Zayn'a i Niall'a...-opowiedziałam i zachichotałam.
-A mogę iść wam pomóc?-zapytał się z błyskiem w oku.Skinęłam głową i ruszyłam w stronę schodów a za mną Harry i tata z Mandy.Najpierw Zayn.Po cichu weszliśmy do jego pokoju.Pomyślałam że zaczniemy delikatnie.
-Wujku!Wstajemy!Szkoda takiego dania!-nic go nie ruszało.Ruchem głowy wskazałam na niego a pozostała trójka zaczęła po nim skakać.Nic!Trzeba sięgnąć po drastyczne środki.Podeszłam do łożka i powiedziałam:
-Wujku!Jak za chwilę nie wstaniesz to wyrzucimy twoje wszystkie produkty do włosów na śmieci!-zadziałało jak kubeł zimnej wody.Od razu był na nogach.Zaczął mnie ganiać po pokoju a ja jak głupia uciekałam.W końcu się poddał.A my ruszyliśmy do pokoju Niall'a.Z nim to było łatwo.Powiedzieliśmy tylko że śniadanie jest gotowe.Wszyscy zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole.Ja i Mandy dostałyśmy kakao a reszta kawę lub herbatę.Niall obraził się że piję w normalnym kubku a nie tym od niego.Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi.Pokręcił głową i poszedł do kuchni.Wrócił po chwili z jakimś przedmiotem w dłoni.Podał mi go i dopiero zauważyłam że to jest mój kubek!Ten sam który dostałam od niego na gwiazdkę parę lat temu.Uśmiechnęłam się.Przelałam moje kakao do mojego kubka i pokazałam Niall'owi.Uśmiechnął się i pocałował mnie w głowę.
-Dobra dzieciaki!Szykować się!Idziemy na ZAKUPY!!!!-krzyknęła Perrie.Boże!Z czego ona tak się cieszy?To tylko zakupy!Pokręciłam głową i razem z Mandy ruszyłyśmy na górę żeby się przygotować.Podałam małej ciuchy i zaplotłam jej warkoczyki a potem sama ruszyłam poszukać sobie czegoś fajnego.W końcu znalazłam!Ubrałam się,zapakowałam potrzebne rzeczy do torby,złapałam rączkę Mandy i ruszyłyśmy na dół.Wszyscy byli gotowi.Postanowiliśmy że pójdziemy spacerkiem bo jest ładny dzień.Wyszliśmy ja z Mandy szłyśmy z przodu,za nami Liam,Danielle oraz Niall i Jade.Potem z tyłu Zayn,Perrie,Harry oraz Mama i tata.
-Hej Lily!Ładnie dziś wyglądasz!-krzyknął Liam z uśmiechem.Spojrzałam na siebie i dopiero w tedy zobaczyłam że jestem cała ubrana na fioletowo!Ulubiony kolor Liam'a.
-Dzięki wujku!-krzyknęłam przez ramię.Harry chyba miał dosyć par bo dołączył do nas z przodu.
Gadaliśmy o różnych błahych rzeczach.Zaczepiło nas kilka fanek.Doszliśmy wreszcie do centrum.Tam się rozdzieliliśmy.Grupy były takie:Ja,Perrie,Zayn,Niall,Jade i Harry.Druga grupa:Mama,tata,Mandy,Danielle i Liam.Mi to tam pasowało,tylko bałam się Perrie.Nie wiem co jej do głowy strzeli...Najpierw obskoczyliśmy męskie sklepy twierdząc że tak pójdzie szybciej.Chłopaki kupili sobie trochę ciuchów i tak dalej.
-Skoczymy jeszcze do sklepu sportowego szybko?-zapytałam się.
-A co z niego potrzebujesz?-zapytała się Jade.
-Rzeczy na treningi i na zawody...-powiedziałam.Szybko wskoczyliśmy do sklepu z czego chłopcy byli zadowoleni bo mogli pooglądać sobie różne sprzęty.Kupiłam sobie komplet Nike, komplet Adidas,i taki sobie.Wyszliśmy ze sklepu.Ruszyliśmy w stronę sklepów z damską odzieżą.Ja i chłopaki wymieniliśmy błagające spojrzenia.Nic nie chciało przekonać Perrie.Dziewczyny kazały mi wejść do przymierzalni i czekać aż podadzą mi jakieś ciuchy.Podobno chłopaki też mają wybierać komplety.Aućć!!!Już się boje pierwszy komplet wybrał Harry.Wyszłam a przymierzalni tak ubrana chłopakom opadły szczęki.Jade i Perrie jednocześnie zdecydowały:
-Bierzemy!
Drugi komplet był wybierany przez Niall'a.Była mu wdzięczna.Wyszłam z przymierzalni.Sama powiedziałam.
-Biorę!-i wbiegłam z powrotem do przymierzalni słysząc śmiechy chłopaków za sobą.Trzeci komplet wybierał Zayn.Ten też wzięłam.Czwarty komplet wybierała Perrie ten też wzięłam.Piąty komplet wybierała Jade.Ten mi się spodobał i również go wzięłam.Podeszłam do kasy z moimi kompletami i za nie zapłaciłam.Wyszliśmy ze sklepu i ruszyliśmy sobie spacerkiem.Dziewczyny kupiły sobie pełno rzeczy i nasi chłopcy byli cali obładowani torbami.Zobaczyłam sklep "Cartoon World"(nie wiem czy taki istnieje :P przy.aut.)biegiem pobiegłam w jego stronę a za mną reszta.Kupiłam sobie komplet batman'a,komplet Superman'a,komplet SongeBob'a,komplet Elmo,komplet Atomówki,komplet Simpson,komplet Smerfy,Garfield 1,Garfield 2,Garfield 3,komplet Kermit o komplet Angry Birds.Chłopacy otworzyli szeroko oczy kiedy zobaczyli ile kupiłam.
-Zapamiętać!Nigdy nie puszczać Lily samej do "Cartoon World"-powiedział Harry i wszyscy razem się zaśmialiśmy.Chłopacy byli tak mili że zabrali wszystkie torby ode mnie tak że miałam wolne ręce.Szliśmy sobie rozmawiając kiedy nagle poczułam jak coś a raczej ktoś przylega do mojej nogi.Spojrzałam w dół i zobaczyłam Mandy.Wzięłam ją na ręce.
-I co tam?Jak zakupy?-zapytałam się.
-Dobrze!Widzialam takigo pienkgego misia!-powiedziała zachwycona.
-Chodź pokaż mi!-powiedziałam.Doszli do nas Dan,Li,ma i ta.Usiedli sobie w kafeterii przy której się zatrzymaliśmy.
-Idę z Mandy zobaczyć misia!-krzyknęłam w ich stronę.
-Zaczekajcie!Ja też idę!-krzyknął Harry.Razem ruszyliśmy za Mandy która prowadziła mnie za rękę.Doszliśmy do sklepu z zabawkami a na wystawię stał wielki misiek.Pomyślałam chwilę i zostawiłam Mandy z Harry przed sklepem.Podeszłam do sprzedawczyni w sklepię i poprosiłam o tego misia.Podała mi go a ja zapłaciłam i wyszłam ze sklepu.Miś był tak wielki że zakrywał mi połowę ciała,wystawały mi tylko nogi.Odsłoniłam twarz i pokazałam się moim towarzyszą.Mandy widząc misia rzuciła się na mnie z okrzykiem radości.Podałam jej go.Była większy od niej.Harry zaśmiał się i zaproponował pomoc.Razem zaczęliśmy iść w stronę kafeterii.Nagle Mandy powiedziała:
(Włączcie "Love The Way You Lie" w playliście przy.aut.)
-Lily!Czy To nie jest Ian?-wskazała paluszkiem w stronę pobliskiej ławki.Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Ian'a całującego się z Kate!!!Córkę Melody!!!Podeszłam do nich z bolem w oczach.
-Ekhmm...-odkaszlnęłam.Kate oderwała się od Ian'a.On przerażony spojrzał na mnie a ten plastik miał diabelski uśmiech na twarzy.
-Lily...To nie tak jak myślisz...-uciszyłam go gestem dłoni.Spojrzałam na Kate.
-Wygrałaś...-wyszeptałam w jej stronę.Potem odwróciłam się do Ian'a-Myślałam że mnie kochasz.Jednak myliłam się...-powiedziała.Jego oczy zaszkliły się.Cofnęłam się i zaczęłam iść w stronę Harr'ego i Mandy.
-LILY!JA CIĘ KOCHAM!!!-krzyczał za mną Ian.Jedna łza spłynęła mi po policzku.Wzięłam Mandy na ręce a Harry objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do kafeterii.Ian pobiegła za nami.Dogonił nas przy kafeterii.Łzy po cichutku płynęły po moich policzkach.Odstawiłam Mandy na ziemię ona podbiegła do mamy i się przytuliła.Nikt nie wiedział o co chodzi.Harry odstawił misia obok mamy i Mandy i podszedł z powrotem do mnie.Stanął kilka kroków za mną.Tata również podszedł i stanął obok niego.Odwróciłam się do Ian'a.Łzy spływały po jego policzkach.
-Lily...Błagam...Wysłuchaj mnie...-powiedział.Pokręciłam przecząco głową.
-Idź do Kate!Dokonałeś już swojego wyboru...-powiedziałam wycierając łzy.
-JAKIEGO WYBORU!JA CIĘ KOCHAM!TO ONA MNIE POCAŁOWAŁA!NIGDY BYM CI TAKIEGO CZEGOŚ NIE ZROBIŁ!!!-krzyknął Ian.Ludzie wokół patrzyli na nas.
-Ian!Kochasz mnie a całowałeś się z nią!Jak ja mam ci wierzyć!?Skąd mam mieć pewność że nie zrobisz mi tego kolejny raz?-zapytałam się.Wyglądał jakby dostał czymś w głowę.
-Nie ufasz mi?-wyszeptał w moją stronę.
-Już nie.Za dużo razy ufałam ludziom którzy mnie później ranili...-odpowiedziałam.Spojrzał mi w oczy.
-Już mnie nie kochasz?-zapytał się.
-To nie tak...-powiedziałam-Straciłam do ciebie zaufanie.Nie można przestać kochać od tak!-pstryknęłam palcami.Podszedł bliżej mnie.
-Czy jest jakaś szansa że będziemy jeszcze kiedyś razem?-zapytał się patrząc mi w oczy.
-Nie wiem Ian...-powiedziałam.
-W takim razie...Mogę cię pocałować na pożegnanie?-zapytał się.Pokręciłam przecząco głową.Łzy spłynęły mi po policzkach.
-Proszę...-błagał.Nadal kręciłam głową na nie.
-Błagam,ten ostatni raz...-nadal kręciłam głową.Złapał mnie za policzki.
-Proszę...-wyszeptał przy moich ustach.Nadal kręciłam głowa na nie.On nic sobie z tego nie robiąc pocałował mnie bardzo namiętnie.Nie oddawałam pocałunku.Oderwał się ode mnie spojrzał w oczy i jeszcze raz szybko pocałował.
-Będę czekać...choćby i wieczność...bo cię kocham...-wyszeptał mi do ucha.Łzy płynęły po naszych policzkach.Przytulił mnie i odszedł.Ja też się odwróciłam i stanęłam przed tata i wujkiem.Spojrzałam na nich.W ich oczach widziałam ból.Czy naprawdę byliśmy tak blisko?Ominęłam ich bez słowa i usiadłam przy stoliku.Mandy od razu przeszła na moje kolana.Z nią to byłam strasznie blisko!Nie wiem czy są tak bliskie siostry jak my na świecie!
-Nie płacz Lily!Jak chcesz to możesz się przytulić do mnie albo do Gordona!-powiedziała.Gordona?
-Gordona?-zapytałam się przez łzy.
-To mój misio!-powiedziała oczywistym tonem.Uśmiechnęłam się.Wybrałam że przytulę się do niej.Ona głaskała mnie po głowię.Boże przecież ona ma tylko 5 lat!Kiedy poczułam ciepło jej malutkiego ciałka zaczęłam jeszcze bardziej płakać.Odczepiłam się od niej i dałam buziaka w policzek.Ona zeszła z moich kolan i podbiegła do Gordona który stał niedaleko stolika.Obok mnie usiadł tata i Niall.Łzy znowu zaczęły płynąć.Damn!
-Jak chcesz to możesz się do mnie przytulić...-powiedział nieśmiało tata.
-Ja o sobie nawet nie wspominam bo to oczywiste!-powiedział Niall a Liam,Zayn i Harry mu przytaknęli.Mama patrzyła na mnie smutnym wzrokiem.Ona wie jak kocham Ian'a.Spojrzałam po wszystkich zebranych.Uśmiechnęli się do mnie pokrzepiająco.Spojrzałam na tatę i już po chwili byłam w jego ramionach i płakałam.On stopniowo mnie kołysał i nucił mi "Little Things"to moja ulubiona piosenka zaraz za "Moments". Usłyszałam jeszcze refren i potem była już tylko ciemność...
czwartek, 25 kwietnia 2013
wtorek, 23 kwietnia 2013
Rozdział 26
Obudziły mnie jakieś głosy.Nadal siedziałam na kanapie i czułam ciężar na kolanach więc Mandy jeszcze spała.Wsłuchałam się w głosy...
-Louis!Ty to masz szczęście!Twoje córki wyrastają na piękne dziewczyny!-powiedziała chyba Jade.
-Też tak uważacie?Lily wyrosła na piękną i silną kobietę!A Mandy ma jeszcze czas na dorastanie...-odpowiedział.
-Ja też chcę takie córki!Jade!Na górę!Już!-krzyknął Niall a ja ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
-Później...-odpowiedziała z małym chichotem.
-No mam nadzieję!-powiedział niby to oburzony Niall-A wracając co Lily.Nie podziękowaliśmy jej za uratowanie z łap psychicznej Eleanor.Trzeba coś wymyślić...
-Racja!Tylko co?-zapytał się Liam.Co ja nic nie chcę!!!
-Nie mam pomysłu...Zapytam się Amelii,może ona podsunie nam jakiś pomysł!-powiedział tata.
-Jutro wszyscy razem jedziemy na zakupy!Trzeba zobaczyć czy poprawił jej się gust!-powiedziała Perrie-Z tego co jednak zauważyłam zaczęła się ubierać dość dziewczęco.Może to dla tego jej chłopaka?
-ONA MA CHŁOPAKA?!-Wykrzyczał zdziwiony Niall,Harry i Zayn.Co nie wiedzieliście?Surprise!
-Cichoo Pacany obudzicie je!!!-syknął Liam.Poczułam jak ktoś siada obok mnie na kanapie i głaszcze po głowię.
-Ona tyle zła przeżyła...Nie należało jej się to...Gdyby nie ta Eleanor bym ich nie zostawił i by nic się nie stało!Jestem strasznym ojcem!Nie zasługuje na nie!Nie zasługuje...-powiedział tata załamującym się głosem.
-Lousi!Co ty mówisz!?Jesteś wspaniałym ojcem!Tylko zrobiłeś kilka błędów i tyle!Każdy człowiek je popełnia...-powiedział Harry.
-Oj...Chodź tutaj Haroldzie!
-Larry Stylinson is Real Bitch!!!-wypowiedzieli jednocześnie.Ja postanowiłam się "wybudzić"Otworzyłam powieki i spojrzałam na wszystkich.Potem rzuciłam okiem na Mandy.Słodko spała z kciukiem w buzi.SWEET!
-Obudziły cię te debile?Wiem co czujesz młoda!-powiedziała Jade.Zaśmiałam się cicho żeby nie obudzić mojej małej wróżki.
-Mama jeszcze nie przyjechała?-zapytałam się zachrypniętym głosem.Odkaszlnęłam.
-Nie ale pisała że będzie za 5 minut...-odpowiedział mi Niall.Kiwnęłam głową i spojrzałam na dwóch osobników obok mnie.Tata i Harry przytulali się jak za dawnych czasów.Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzącego sms'a.Zdjęłam Mandy z kolan i położyłam na moim miejscu.Bez problemu się zmieściła.I ruszyłam do holu po moją torebkę gdzie miałam telefon.Wróciłam do salonu i usiadłam na oparciu kanapy zaraz nad głową Mandy.Spojrzałam na telefon i przeczytałam widomość:
Jak tam u taty i 1D?Wszystko dobrze?
Ian
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza.
-Co tak suszysz ząbki do telefonu?-zapytał się ciekawski Harry.
-A co nie można?
-Nie.No oczywiście że można!Tylko zadałem pytanie!-powiedział podnosząc ręce w geście poddania.
-Wpadliśmy na pomysł że wszyscy pojedziemy jutro na zakupy!Co ty na to?-zapytała się Perrie.
-Spoko!
-Jupi!!!-krzyknęła jak mała dziewczynka.Zaśmiałam się i zaczęłam odpisywać Ian'owi.
Wszystko dobrze!Zostajemy dzisiaj na noc a jutro idziemy wszyscy na zakupy!Fajnie co?Wszystko się układa! :)
Lily xxx
Wysłałam wiadomość i spojrzałam na ekran TV.Oglądali nadal bajki dla dzieci.Hahah...Usłyszałam że znowu dostałam wiadomość.
To super!Bardzo się cieszę!Spotkamy się jutro w centrum handlowym?
PS.Kocham się <3
Zaśmiałam się i odpisałam.
Pewnie!
PS.Też cię KOCHAM!i dobranoc <3 :*
Nie musiałam długo czekać aż odpisze
Dobranoc Lilusiu !KC! :*
Położyłam telefon na szafce obok kanapy i zaczęłam oglądać Ulicę Sezamkową z resztą.Kiedy tak sobie oglądaliśmy Mandy zaczęła jęczeć i rzucać się przez sen.Spanikowana pierwsza rzuciłam się żeby ją wybudzić.Nie dałam rady.Za mnie wskoczył Tata i Danielle z Liam'em.Obudzili ją.Mała płakała.Tata ją przytulił ale się wyrwała.Potem Danielle i ta sama sytuacja się przytrafiła.Wszyscy próbowali ją przytulić ale każdego odpychała.W pewnej chwili powiedziała przez płacz
-Lily!Lily!-czym prędzej podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.Kołysałam ją rytmicznie aż przestała płakać.
-Co ci się śniło maleńka?-zapytałam się małej kiedy się uspokoiła.
-Źie śłam ź tobą pźeź las z Aron'em.Chwiłkę potiem Aron ućekł a ti za nim pobiegłasi i zostawiłasi mnie w ciemnm lesie gdzie biło pęlnio przydkich źwieźąt!(Że szłam z tobą przez las z Aron'em.Chwilkę potem Aron uciekł a ty za nim pobiegłaś i zostawiłaś mnie w ciemnym lesie gdzie biło pełno brzydkich zwierząt)-powiedziała a ostania łza spłynęła jej po policzku.Szybkim ruchem ją wytarłam i przytuliłam jeszcze mocniej.
-Pamiętaj!Nigdy ale to prze NIGDY cie nie zostawię samej!Zawszę będę tu żeby cię wspierać!Rozumiesz?-mała pokiwała główką na tak i dała mi buziaka w policzek.
- A gdzie jest mama?
-Mama jest...-i w tym momencie do salonu weszła mama-Tam!-powiedziałam wskazując na drzwi.Mała zerwała się i podbiegła do niej.Mama wzięła ją na ręce i pocałowała w głowę.Wszyscy patrzeli na to z uśmiechami.
-Nie Jade!Ja też chcę takie córki no!!!-powiedział Niall z miną rozkapryszonego dziecka.Zaśmiałam się,zawtórowała mi reszta.
-Złe wiadomości Niall!One są jedyne w swoim rodzaju!-powiedziała mama.Spojrzałam na nią z uśmiechem-No to teraz Mandy trzeba się umyć!
-Hmm...Gdzie położymy małą?-zapytał się sam siebie tata.
-Może spać ze mną w moim starym pokoju,no chyba nie położymy jej do małego łóżeczka prawda?-powiedziałam.
-Masz rację...Ale nie będzie ci to przeszkadzało?
-No co ty!Ten mały Gargamel przychodzi do mnie dość często!Nie zrobi mi to żadnej różnicy!-odpowiedziałam
-Ej!Ty jesteś Gargamiel!-krzyknęła Mandy w moją stronę.Wytknęłam jej język.Mama z małą na rękach ruszyła na górę z torbą Mandy.
-Widzę że nie miałyście z mamą nudno przez te 3 lata...-powiedział a raczej stwierdził Liam.
-Niestety nie.A;e w sumie wole to życie niż takie nudne.Życie bez problemu,jest życiem nudnym-powiedziałam-Za niedługo wyjeżdżam i nie będzie mnie przez kilka miesięcy...
-Co?Gzie ty dziewczyno wyjeżdżasz?-zapytał się Niall zaskoczony.
-Pamiętacie kilka lat temu moja drużyna przeszła do Między Narodowych zawodów,będę jeździć po UK i grać.-powiedziałam i na samą myśl miałam uśmiech na twarzy.
-Nadal grasz w piłkę?-zapytał się zaciekawiony tata.Przytaknęłam.
-Rywalizuję z Ian'em o miejsce kapitana.-powiedziałam ze śmiechem.
-Musimy kiedyś zagrać...-powiedział Zayn.Wszyscy wiedzą że Zayn nie jest dobry w piłkę.
-Wujku nie chcę być wredna albo coś ale ty nie umiesz grać w piłkę!-powiedziałam mu prawdę.Ale o Hello!Prawda lepsza od Kłamstwa!
-Tak uważasz?-zapytał się z diabelskim uśmiechem
-Taak..-powiedziałam nie pewna co chce zrobić.Wstał z fotela i zaczął się zbliżać.
-Może masz rację ale zawszę będę lepszy w jednej rzeczy...-powiedział tajemniczo.Był coraz bliżej.
-Jaaakiej?
-ŁASKOTANIU!!!!-i się zaczęło.Śmiałam się tak bardzo że w pewnym momencie spadłam z kanapy na podłogę.Zayn'a to nie obchodziło i dalej mnie łaskotał.Przestał dopiero kiedy do salonu wpadła mama z Mandy na rękach.Mandy miała piżamę z Hello Kitty i założony kaptur na głowę.Wstałam na nogi i posłałam Zayn'owi mrożące krew w żyłach spojrzenie.
-Gargamiel leżał na ziemi!!!Hahaha!-śmiała się Mandy kiedy mama stawiała ją na ziemi.
-Wiesz czemu Gargamel leżał na ziemi?-zapytałam się.Mała zaprzeczyła głową-Bo zbierał siły żeby zjeść takie małe smerfy jak Ty!-krzyknęłam i złapałam ją.Zaczęłam ją łaskotać tak jak wcześniej Zayn mnie.
-Prze...stań!!!-krzyczała Mandy przez śmiech.Przestałam.Mała chciała mnie zacząć łaskotać ale jej to nie wychodziło-To nie fair!!!-powiedziała z obrażona miną.Zaśmiałam się i ruszyłam do mojego pokoju.Ale zwróciłam i zapytałam się tu mieszkających.
-Nie przeszkadza wam to że tak się żądzę w waszym domu?-zapytałam się trochę skrępowana.
-No co ty!To także wasz dom!Bardzo nas to cieszy że się rozgościłyście.-powiedziała Dan.Kamień z serca.Ruszyłam na górę po drodze łapiąc moją torbę.W łazience napuściłam wody do wanny i przygotowałam piżamę.Wzięłam kąpiel,wytarłam mokre włosy,założyłam ciepłe papcie i zeszłam na dół.Usiadłam obok mamy na kanapie a ona objęła mnie ramieniem.Mała siedziała Liam'owi na kolanach a reszta gdzieś się tam walała po salonie.Czy to nie jest dziwne że oni wszyscy mają ponad 30 lat a nadal mieszkają razem?To słodkie!Tak sobie wszyscy siedzieliśmy kiedy z mojego nosa zaczęła płynąc krew.Nikomu nic nie mówiąc szybko podniosłam się z kanapy i z dłonią przy nosie pobiegłam do łazienki na parterze.Słyszałam jak rodzice pytają się co się dzieje ale nie mogłam odpowiedzieć.Kucnęłam przy ubikacji i czekałam aż krew przestanie lecieć.Co się ze mną dzieje?Coraz częściej mam krwotoki,bóle mięśni i inne rzeczy.
-Lily?Wszystko gra?-zapytała się mama zza drzwi.
-Tak.-powiedziałam słabym głosem.Nie lubiłam widoki krwi.Fu!!!
-Uważaj wchodzę...Ty krwawisz!
-Tylko trochę...O już przestaje!
-Idź już spać!Może jutro ci się polepszy...
-Masz rację mamo...-powiedziałam.Przemyłam nos i wyszłam z mamą z łazienki.Weszłam do salonu i powiedziałam dobranoc.Mandy też już chciała spać więc wzięłam ją na ręce i zaniosłam do mojego pokoju.Położyłyśmy się i zgasiłam lampkę nocną.
-Dobranoc Gargamelu...-powiedziała Mandy.
-Dobranoc Smerfiku...-odpowiedziałam.Mandy chwilę później się do mnie przytuliła i tak zasnęłyśmy...
-Louis!Ty to masz szczęście!Twoje córki wyrastają na piękne dziewczyny!-powiedziała chyba Jade.
-Też tak uważacie?Lily wyrosła na piękną i silną kobietę!A Mandy ma jeszcze czas na dorastanie...-odpowiedział.
-Ja też chcę takie córki!Jade!Na górę!Już!-krzyknął Niall a ja ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
-Później...-odpowiedziała z małym chichotem.
-No mam nadzieję!-powiedział niby to oburzony Niall-A wracając co Lily.Nie podziękowaliśmy jej za uratowanie z łap psychicznej Eleanor.Trzeba coś wymyślić...
-Racja!Tylko co?-zapytał się Liam.Co ja nic nie chcę!!!
-Nie mam pomysłu...Zapytam się Amelii,może ona podsunie nam jakiś pomysł!-powiedział tata.
-Jutro wszyscy razem jedziemy na zakupy!Trzeba zobaczyć czy poprawił jej się gust!-powiedziała Perrie-Z tego co jednak zauważyłam zaczęła się ubierać dość dziewczęco.Może to dla tego jej chłopaka?
-ONA MA CHŁOPAKA?!-Wykrzyczał zdziwiony Niall,Harry i Zayn.Co nie wiedzieliście?Surprise!
-Cichoo Pacany obudzicie je!!!-syknął Liam.Poczułam jak ktoś siada obok mnie na kanapie i głaszcze po głowię.
-Ona tyle zła przeżyła...Nie należało jej się to...Gdyby nie ta Eleanor bym ich nie zostawił i by nic się nie stało!Jestem strasznym ojcem!Nie zasługuje na nie!Nie zasługuje...-powiedział tata załamującym się głosem.
-Lousi!Co ty mówisz!?Jesteś wspaniałym ojcem!Tylko zrobiłeś kilka błędów i tyle!Każdy człowiek je popełnia...-powiedział Harry.
-Oj...Chodź tutaj Haroldzie!
-Larry Stylinson is Real Bitch!!!-wypowiedzieli jednocześnie.Ja postanowiłam się "wybudzić"Otworzyłam powieki i spojrzałam na wszystkich.Potem rzuciłam okiem na Mandy.Słodko spała z kciukiem w buzi.SWEET!
-Obudziły cię te debile?Wiem co czujesz młoda!-powiedziała Jade.Zaśmiałam się cicho żeby nie obudzić mojej małej wróżki.
-Mama jeszcze nie przyjechała?-zapytałam się zachrypniętym głosem.Odkaszlnęłam.
-Nie ale pisała że będzie za 5 minut...-odpowiedział mi Niall.Kiwnęłam głową i spojrzałam na dwóch osobników obok mnie.Tata i Harry przytulali się jak za dawnych czasów.Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzącego sms'a.Zdjęłam Mandy z kolan i położyłam na moim miejscu.Bez problemu się zmieściła.I ruszyłam do holu po moją torebkę gdzie miałam telefon.Wróciłam do salonu i usiadłam na oparciu kanapy zaraz nad głową Mandy.Spojrzałam na telefon i przeczytałam widomość:
Jak tam u taty i 1D?Wszystko dobrze?
Ian
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza.
-Co tak suszysz ząbki do telefonu?-zapytał się ciekawski Harry.
-A co nie można?
-Nie.No oczywiście że można!Tylko zadałem pytanie!-powiedział podnosząc ręce w geście poddania.
-Wpadliśmy na pomysł że wszyscy pojedziemy jutro na zakupy!Co ty na to?-zapytała się Perrie.
-Spoko!
-Jupi!!!-krzyknęła jak mała dziewczynka.Zaśmiałam się i zaczęłam odpisywać Ian'owi.
Wszystko dobrze!Zostajemy dzisiaj na noc a jutro idziemy wszyscy na zakupy!Fajnie co?Wszystko się układa! :)
Lily xxx
Wysłałam wiadomość i spojrzałam na ekran TV.Oglądali nadal bajki dla dzieci.Hahah...Usłyszałam że znowu dostałam wiadomość.
To super!Bardzo się cieszę!Spotkamy się jutro w centrum handlowym?
PS.Kocham się <3
Zaśmiałam się i odpisałam.
Pewnie!
PS.Też cię KOCHAM!i dobranoc <3 :*
Nie musiałam długo czekać aż odpisze
Dobranoc Lilusiu !KC! :*
Położyłam telefon na szafce obok kanapy i zaczęłam oglądać Ulicę Sezamkową z resztą.Kiedy tak sobie oglądaliśmy Mandy zaczęła jęczeć i rzucać się przez sen.Spanikowana pierwsza rzuciłam się żeby ją wybudzić.Nie dałam rady.Za mnie wskoczył Tata i Danielle z Liam'em.Obudzili ją.Mała płakała.Tata ją przytulił ale się wyrwała.Potem Danielle i ta sama sytuacja się przytrafiła.Wszyscy próbowali ją przytulić ale każdego odpychała.W pewnej chwili powiedziała przez płacz
-Lily!Lily!-czym prędzej podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.Kołysałam ją rytmicznie aż przestała płakać.
-Co ci się śniło maleńka?-zapytałam się małej kiedy się uspokoiła.
-Źie śłam ź tobą pźeź las z Aron'em.Chwiłkę potiem Aron ućekł a ti za nim pobiegłasi i zostawiłasi mnie w ciemnm lesie gdzie biło pęlnio przydkich źwieźąt!(Że szłam z tobą przez las z Aron'em.Chwilkę potem Aron uciekł a ty za nim pobiegłaś i zostawiłaś mnie w ciemnym lesie gdzie biło pełno brzydkich zwierząt)-powiedziała a ostania łza spłynęła jej po policzku.Szybkim ruchem ją wytarłam i przytuliłam jeszcze mocniej.
-Pamiętaj!Nigdy ale to prze NIGDY cie nie zostawię samej!Zawszę będę tu żeby cię wspierać!Rozumiesz?-mała pokiwała główką na tak i dała mi buziaka w policzek.
- A gdzie jest mama?
-Mama jest...-i w tym momencie do salonu weszła mama-Tam!-powiedziałam wskazując na drzwi.Mała zerwała się i podbiegła do niej.Mama wzięła ją na ręce i pocałowała w głowę.Wszyscy patrzeli na to z uśmiechami.
-Nie Jade!Ja też chcę takie córki no!!!-powiedział Niall z miną rozkapryszonego dziecka.Zaśmiałam się,zawtórowała mi reszta.
-Złe wiadomości Niall!One są jedyne w swoim rodzaju!-powiedziała mama.Spojrzałam na nią z uśmiechem-No to teraz Mandy trzeba się umyć!
-Hmm...Gdzie położymy małą?-zapytał się sam siebie tata.
-Może spać ze mną w moim starym pokoju,no chyba nie położymy jej do małego łóżeczka prawda?-powiedziałam.
-Masz rację...Ale nie będzie ci to przeszkadzało?
-No co ty!Ten mały Gargamel przychodzi do mnie dość często!Nie zrobi mi to żadnej różnicy!-odpowiedziałam
-Ej!Ty jesteś Gargamiel!-krzyknęła Mandy w moją stronę.Wytknęłam jej język.Mama z małą na rękach ruszyła na górę z torbą Mandy.
-Widzę że nie miałyście z mamą nudno przez te 3 lata...-powiedział a raczej stwierdził Liam.
-Niestety nie.A;e w sumie wole to życie niż takie nudne.Życie bez problemu,jest życiem nudnym-powiedziałam-Za niedługo wyjeżdżam i nie będzie mnie przez kilka miesięcy...
-Co?Gzie ty dziewczyno wyjeżdżasz?-zapytał się Niall zaskoczony.
-Pamiętacie kilka lat temu moja drużyna przeszła do Między Narodowych zawodów,będę jeździć po UK i grać.-powiedziałam i na samą myśl miałam uśmiech na twarzy.
-Nadal grasz w piłkę?-zapytał się zaciekawiony tata.Przytaknęłam.
-Rywalizuję z Ian'em o miejsce kapitana.-powiedziałam ze śmiechem.
-Musimy kiedyś zagrać...-powiedział Zayn.Wszyscy wiedzą że Zayn nie jest dobry w piłkę.
-Wujku nie chcę być wredna albo coś ale ty nie umiesz grać w piłkę!-powiedziałam mu prawdę.Ale o Hello!Prawda lepsza od Kłamstwa!
-Tak uważasz?-zapytał się z diabelskim uśmiechem
-Taak..-powiedziałam nie pewna co chce zrobić.Wstał z fotela i zaczął się zbliżać.
-Może masz rację ale zawszę będę lepszy w jednej rzeczy...-powiedział tajemniczo.Był coraz bliżej.
-Jaaakiej?
-ŁASKOTANIU!!!!-i się zaczęło.Śmiałam się tak bardzo że w pewnym momencie spadłam z kanapy na podłogę.Zayn'a to nie obchodziło i dalej mnie łaskotał.Przestał dopiero kiedy do salonu wpadła mama z Mandy na rękach.Mandy miała piżamę z Hello Kitty i założony kaptur na głowę.Wstałam na nogi i posłałam Zayn'owi mrożące krew w żyłach spojrzenie.
-Gargamiel leżał na ziemi!!!Hahaha!-śmiała się Mandy kiedy mama stawiała ją na ziemi.
-Wiesz czemu Gargamel leżał na ziemi?-zapytałam się.Mała zaprzeczyła głową-Bo zbierał siły żeby zjeść takie małe smerfy jak Ty!-krzyknęłam i złapałam ją.Zaczęłam ją łaskotać tak jak wcześniej Zayn mnie.
-Prze...stań!!!-krzyczała Mandy przez śmiech.Przestałam.Mała chciała mnie zacząć łaskotać ale jej to nie wychodziło-To nie fair!!!-powiedziała z obrażona miną.Zaśmiałam się i ruszyłam do mojego pokoju.Ale zwróciłam i zapytałam się tu mieszkających.
-Nie przeszkadza wam to że tak się żądzę w waszym domu?-zapytałam się trochę skrępowana.
-No co ty!To także wasz dom!Bardzo nas to cieszy że się rozgościłyście.-powiedziała Dan.Kamień z serca.Ruszyłam na górę po drodze łapiąc moją torbę.W łazience napuściłam wody do wanny i przygotowałam piżamę.Wzięłam kąpiel,wytarłam mokre włosy,założyłam ciepłe papcie i zeszłam na dół.Usiadłam obok mamy na kanapie a ona objęła mnie ramieniem.Mała siedziała Liam'owi na kolanach a reszta gdzieś się tam walała po salonie.Czy to nie jest dziwne że oni wszyscy mają ponad 30 lat a nadal mieszkają razem?To słodkie!Tak sobie wszyscy siedzieliśmy kiedy z mojego nosa zaczęła płynąc krew.Nikomu nic nie mówiąc szybko podniosłam się z kanapy i z dłonią przy nosie pobiegłam do łazienki na parterze.Słyszałam jak rodzice pytają się co się dzieje ale nie mogłam odpowiedzieć.Kucnęłam przy ubikacji i czekałam aż krew przestanie lecieć.Co się ze mną dzieje?Coraz częściej mam krwotoki,bóle mięśni i inne rzeczy.
-Lily?Wszystko gra?-zapytała się mama zza drzwi.
-Tak.-powiedziałam słabym głosem.Nie lubiłam widoki krwi.Fu!!!
-Uważaj wchodzę...Ty krwawisz!
-Tylko trochę...O już przestaje!
-Idź już spać!Może jutro ci się polepszy...
-Masz rację mamo...-powiedziałam.Przemyłam nos i wyszłam z mamą z łazienki.Weszłam do salonu i powiedziałam dobranoc.Mandy też już chciała spać więc wzięłam ją na ręce i zaniosłam do mojego pokoju.Położyłyśmy się i zgasiłam lampkę nocną.
-Dobranoc Gargamelu...-powiedziała Mandy.
-Dobranoc Smerfiku...-odpowiedziałam.Mandy chwilę później się do mnie przytuliła i tak zasnęłyśmy...
niedziela, 21 kwietnia 2013
Rozdział 25
Policja zabrała Eleanor i Conor'a mówiąc że poszukają pozostałej dwójki.Razem z policją przyjechał dziadek.Kiedy mnie zobaczył podbiegł do mnie i mocno przytulił.Policjanci zaprowadzili nas do samochodów,dziadek kazał mi zadzwonić do mamy.Także zrobiłam opowiedziałam jej co się stało i o rozmowie z tatą.Powiedziała że przyjedzie do nas najszybciej jak się da a w tym czasie mam pojechać do domu babci i dziadka.Ja i dziadek wsiedliśmy do jego samochodu.Mieliśmy już odjeżdżać kiedy podszedł do naszego samochodu policjant i zastukał w szybę.Powiedział że dobrze będzie jak obejrzy mnie lekarz.Dziadek powiedział że mamy sprawdzonego doktora który przyjedzie do domu żeby mnie obejrzeć.Pożegnaliśmy się z oficerem i ruszyliśmy do domu.Było sporo po 12 w nocy.Jejku ale ten czas szybko leci!!!Ból ustąpił trochę,może dlatego że się rozluźniłam?kto wie...Po 20 minutach byliśmy w domu.Dziadek wziął mnie na ręce chociaż protestowałam.Weszliśmy do domu gdzie babcia siedziała w salonie.Kiedy nas zobaczyła podniosła się z sofy i podeszła do nas.Rozkazała dziadkowi mnie zanieść do pokoju gościnnego.Babcia pomogła mi się przebrać w piżamę mamy :)I już po chwili zasnęłam.Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano bo miałam koszmary o tym co się stało w fabryce.Dzięki że złapali Conor'a.Nie wstałam tak od razu poleżałam sobie i myślałam o moim życiu.Myślałam właśnie o 1D kiedy ktoś leciutko uchylił drzwi od pokoju.Chwilę potem mogłam zauważyć twarz osoby,była to mama.Kiedy zobaczyła że już nie śpię podeszła do łóżka i na nim usiadła.Nic nie mówiła.Wszystko jej opowiedziałam wczoraj więc luz...Powiedziała że pojedziemy do Dr.Lubelskiego jesteśmy umówione na 13:00.Przytaknęłam.Mama mnie przytuliła i wyszła z pokoju.Spojrzałam na zegarek.7:45.Czas się ubierać!Dzięki bogu mama przywiozła mi parę rzeczy na przebranie.Poszłam do kuchni gdzie babcia dała mi śniadanie.Potem oglądaliśmy razem TV i tak nam czas szybko zleciał.Mama nie zabrała Mandy tylko zostawiła ja u jakiejś koleżanki razem z Aron'em.Ubrałam płaszcz,a mama swój sweterek i wyszłyśmy.W samochodzie żadna z nas się nie odzywała,po godzinie byłyśmy w szpitalu.Ruszyłyśmy do recepcji gdzie miła pani pokierowała nas do gabinetu doktora.Nikogo nie było przed gabinet więc zapukałyśmy i po krótkim "proszę"weszłyśmy.Mama opowiedziała wszystko co się stało.Dr.Lubelski tylko pokręcił głową.
-Lily!Po kim ty masz to nieszczęście?-zapytał się żartobliwie.Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami.Doktor zbadał mnie i powiedział że nie ma większych obrażeń tylko kilka zadrapań i siniaków ale w razie pogorszenia mamy przyjechać.Podziękowałyśmy z mamą i wyszłyśmy z gabinetu.
-Może pójdziemy na shak'a?-zapytała się mama.
-W sumie z chęcią bym sobie jednego wypiła...-powiedziałam.Mama uśmiechnęła się.Doszłyśmy do samochodu i wsiadłyśmy do środka.Podjechałyśmy do MSC.Kupiłyśmy sobie po shak'u i ruszyłyśmy na spacer po parku.Usiadłyśmy na naszej ulubionej ławeczce przy jeziorku i gadałyśmy o różnych rzeczach.Powiedziałam jej o rozmowie z Danielle w fabryce co się dokładnie stało i jak się tam znalazłam.Dzisiejszy dzień był chłodniejszy ale dzieciom to nie przeszkadzało.Biegały,krzyczały i się bawiły.W tym roku skończyłam moje GCSE(w anglii jest to coś na wzór matury w wieku 15-16 lat ,dziecko po napisaniu GCSE na dobrą ocenę może się dostać do dobrego uniwersytetu lub colleg'u przy.aut.)
Oj...Ciekawe co będzie potem...Ok.Ale teraz jest Teraz,potem jest potem.Życie się zmienia.Zaczęłam rozmowę z mamą na temat taty.Może trzeba mu dać drugą szansę?Z mamą obgadałyśmy wszystkie za i przeciw.Została jedna kwestia...
-Mamo...
-Tak?
-Kochasz go?-zapytałam się patrząc jej w oczy.
-Tak...Nigdy nie przestałam...Nie zauważyłaś że przez te 3 lata z nikim się nie umawiałam?To wszystko bo dalej kocham twojego ojca...-powiedziała.Łza sturlała się po jej policzku.Szybkim ruchem ją wytarłam.Mama uśmiechnęła się do mnie.Odwzajemniłam to najpiękniejszym uśmiechem jaki posiadałam.Siedziałyśmy sobie tak na ławeczce w ciszy.Nagle zobaczyłam że ktoś idzie ścieżką,osobnik miał spuszczoną głowę.Usiadał na ławce niedaleko nas.Podniósł głowę i spojrzał na jezioro.Chyba poczuł że mu się przyglądam bo się odwrócił i spojrzał na mnie.Uśmiechnęłam się do niego,po chili namysłu wstałam i podeszłam do jego ławki.
-Usiądziesz z nami?-zapytałam się z nadzieją.CO???Czyżby mi zależało?Co się stało z nową Lily?OMG!
-Jak chcecie...-powiedział nie pewny.Skinęłam głową i zaprowadziłam go do naszej ławki.Usiadł na jednym końcu ławki a mama na drugim ja siedziałam po środku.
-To może was zostawię...-powiedziałam i wstałam z ławki.Ruszyłam ścieżką,spacerując i myśląc o tym jaki jest piękny ten świat.Szłam sobie nucąc kiedy na kogoś wpadłam.Był to przystojny chłopak.
-Przepraszam zamyśliłam się...-powiedziałam w jego stronę.
-Nic nie szkodzi.To ja przepraszam powinienem być bardziej ostrożny...-powiedział z boskim uśmiechem-Jestem Alex
-A ja Lily-powiedziałam podając mu dłoń która delikatnie ujął-Miło mi cię poznać...
-Mi również!Czekaj to ty jesteś Lily Tomlinson?
-Taaak...
-Moja siostra uwielbia cię!Grasz wspaniale w football!Za to moja mama lubi zespół twojego taty!One...-chyba nie wiedział dokładnie więc mu pomogłam.
-Direction...
-Tak!Masz ochotę się spotkać?
-Przepraszam ale nie mam czasu...
-Nic nie szkodzi!Masz to mój numer...-podał mi kartkę z ciągiem cyfr.
-Masz tutaj mój!Trzymaj się i do zobaczenia!Pozdrów siostrę!
-Dzięki!Do Zobaczenia!-i odszedł.Ja dalej ruszyłam ścieżką i nuciłam sobie.Szłam kiedy nagle obaczyłam parę całującą się na ławce.Uśmiechnęłam się na ten widok.Szlam dalej.Nagle coś do mnie podbiegło i zaczęło skakać po nogach.Spojrzałam na dół i zobaczyłam
-Gabi?!Co ty robisz psiaku?-zapytałam się psa kucają jednocześnie żeby ją pogłaskać.Mała zaszczekała i zamerdała wesoło ogonkiem.Zaśmiałam się.Nagle usłyszałam krzyk
-GABI!Chodź tu!Przepraszam za nią,uciekła mi zazwyczaj mi tego nie robi...-nie dokończył bo podniosłam głowę.Zamarł w szoku.
-Lily...?-chyba nie mógł uwierzyć.
-Z tego co wiem tak dali mi na imię rodzice-powiedziałam wytykając język.Wstałam i posłałam mu uśmiech.On przysunął się i mnie pocałował.Potem mnie podniósł i opieraliśmy się czołem o czoło,uśmiechaliśmy się do siebie.
-Co ty tu robisz serduszko?
-Aj...Długa historia!Myślę że może dłużej tu zostanę!Nie wiem jeszcze!Chodź idziemy do mojej mamy!-powiedziałam i chciałam zeskoczyć z niego kiedy on mocniej mnie przytrzymał i pocałował.Uśmiechnęłam się przez pocałunek.
-Teraz możesz zejść...-powiedział z diabelskim uśmiechem.Dałam mu szybkiego całusa i zeskoczyłam z niego.Złapał mnie za rękę,zawołał Gabi i ruszyliśmy.Pomyślałam że później powiem mu co się stało.Ciekawe jak on to przyjmie...My jeszcze tego...nie robiliśmy.I teraz chyba boję się że mnie skrzywdzi...Lily to przecież Ian.TWÓJ IAN!!!Odwróciłam się do niego i patrzyłam jak patrzy przed siebie.Wyglądał tak pięknie,wg on był cały piękny.Kiedy zobaczył że mu się przyglądam odwrócił się do mnie i uśmiechnął.Nie wiedząc czemu zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
-Oj...Co ja widzę!Lily ty się rumienisz!-nabijał się ze mnie.Pacnęłam go w ramię i jeszcze bardziej się zarumieniłam.Przytulił mnie i wyszeptał do ucha
-Słodko wyglądasz gdy się rumienisz...-pocałował mnie w czoło.Wywróciłam tylko oczami.Szliśmy dalej a Gabi biegała wokół nas wesoło szczekając.Doszliśmy do ławki gdzie była mama i tata.SZOK!ONI SIĘ PRZYTULALI!Ian spojrzał na mnie z nie zrozumiałam mina.Podeszłam do nich i przytuliłam od tyłu.
-Wyjaśniliście sobie wszystko?-zapytałam się.
-Tak...Gdyby nie ty i ta wczorajsza akcja to pewnie byśmy się nie pogodzili...-powiedział tata.Wstał z ławki i mnie przytulił.
-Wpadniecie do nas dzisiaj o 19:00?-zapytał się-Zrobimy niespodziankę innym.
-Jak dla mnie to super!
-Dla mnie też!O witaj Ian-powiedziała mama.
-Dzień Dobry państwu!
-Cześć Ian!-powiedział tata-To będziecie dzisiaj?
-Tak!Muszę pojechać po Mandy i Aron'a-powiedziała mama.Pożegnałyśmy się z chłopakami i ruszyłyśmy do samochodu zdecydowałyśmy że jak chcemy zdążyć to musimy już jechać po Mandy.Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy po drodze mama zadzwoniła do babci i zapytała się czy możemy u nich trochę pomieszkać.Zgodziła się,powiedziałyśmy jej również że jedziemy po Mandy i za niedługo jesteśmy z powrotem.Mama od spotkania z tatą miała cudowny humor.Podróż minęła szybko mama podjechała pod dom i kazała mi spakować rzeczy w tym czasie ona pojedzie po Mandy i Aron'a do koleżanki.Weszłam do domu i spakowałam trochę ciuchów i innych rzeczy.Potem spakowałam rzeczy Mandy i mamy.Wzięłam torby i wyszłam z domu.Właśnie podjechała mama.Od razu zapakowałam torby do bagażnika i wsiadłam na tylne siedzenie.
-LILY!-krzyknęła ucieszona Mandy, a Aron aszczekał.
-Cześć Mandy!-przytuliłam ją-Cześć Aron!-powiedziałam do psiaka który po chwili siedział już na moich kolanach.Podróż z powrotem minęła nam wesoło.Śpiewałyśmy piosenki,śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy.Nim się obejrzałam już stałyśmy pod domem dziadków.Była godzina 18:15.Mandy pierwsza wyskoczyła z samochodu i pobiegła do drzwi.Otworzyła jej babcia,mała od razu się na nią rzuciła.Po chwili w drzwiach znalazł się dziadek i też uścisnął się z Mandy.Razem z mamą wniosłyśmy bagaże do domu.Poszłam się szykować.Mama w tym czasie opowiedziała dziadkom co się stało dzisiaj po południu.Jednak zanim przygotowałam siebie poszłam do pokoju mamy i Mandy.Pomogłam małej się ubrać.Pomyślałam że mamie też coś przygotuję.Po skończonej pracy wyszłam z ich pokoju i ruszyłam do swojego.Pomyślałam skoro mama i Mandy założyły spódniczki to ja też.Wzięłam szybki prysznic,wysuszyłam i rozczesałam moje loki,trochę się pomalowałam,ubrałam się i spojrzałam na zegarek 18:28.Wyszłam z pokoju i ruszyłam do przedpokoju gdzie dziewczyny ubierały płaszcze.Kiedy mama mnie zobaczyła oczy jej normalnie wyszły.Ok wiem że często się tak nie ubieram ale dzisiaj mam ochotę się tak ubrać i pomalować i koniec.
-Ładnie wyglądasz Lily-powiedziała mama z uśmiechem.
-Nioo..Bajdzo(bardzo)-przytaknęła Mandy.
-Dziękuje!A teraz ubieramy się i jedziemy!-ubrałam mój płaszcz i wzięłam torebkę do której wcześniej wsadziłam wszystkie potrzebne rzeczy.Aron został z babcią i dziadkiem.Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę samochodu.Wsiadłyśmy do auta i mama ruszyła.Na miejscu byłyśmy 2 minuty przed czasem.Odpięłam Mandy z pasów i wyszłam z samochodu.Wzięłam ją na ręce bo nie czuła się zbyt komfortowo nie pamiętała naszego domu.Dom.W końcu mogłam mu się dokładnie przyjrzeć.Wszyscy tam razem mieszkaliśmy bo był ogromny.Całe 1D,my,Perrie i Dan.
Oj...Wspomnienia.Do drzwi zastukałyśmy dokładnie o 19:00.Otworzył nam tata.Z uśmiechem na ustach przytulił mamę i dał jej buziaka w policzek.Przy mnie się zawahał.Uśmiechnęłam się do niego i postawiłam Mandy na ziemi ona nadal wystraszona się mnie trzymała.Tata mnie przytulił i potem ukucnął przy Mandy.Mama widząc że mała nie czuję się komfortowo podeszła do niej i zaczęła jej tłumaczyć kim jest Louis.Mała nie chciała słuchać i nadal chowała się za moim nogami.Zdjęłam płaszcz i pomogłam Mandy.Wzięłam ją na ręce,a ta schowała twarz w mojej szyi.Tate chyba to zabolało ale nie chciał dać po sobie poznać.
-Nie mają pojęcia że przychodzicie!Siedzą w salonie i oglądają jakiś głupi film.-zaśmiał się tata.Zaprowadził nas do salonu.Ruchem głowy wskazał mi że mam wejść pierwsza.Kiedy weszłam do salonu z Mandy zaległa cisza było tylko słychać TV.Wszyscy patrzeli na mnie.Uśmiechnęłam się promiennie w tej samej chwili do salonu weszli mam i tata trzymający się za ręce.Jedyne co było wypisane na twarzach zebranych to SZOK!
-Hej żyjecie!?-zapytałam się.
-O.MÓJ.BOŻE!!!-krzyknęła Perrie,Danielle i Jade na raz i rzuciły się na mnie,małą i mamę.Mandy wystraszona krzykiem lekko się spięła.Po chwili dołączyli do nich chłopcy.Ja powoli przeszłam pod okno i zaczęłam uspokajać Mandy bo nie wiedziała o co chodzi.Po chwili krzyki ucichły.
-Siadajcie!-powiedział Tata.Tak zrobiłam usiadłam na najbliższym fotelu i posadziłam Mandy na kolanach.Mała nie chciała odkryć swojej twarzy.Wstydziła się,ale przecież nie dawno widziała wujków.
-Nic jej nie jest?-zapytał się zaniepokojony Liam.
-Nie.Tylko ona was nie pamięta...-powiedziałam-Mandy...-zwróciłam się do małej-Pamiętasz wujków jak byli u nas nie dawno,W tedy gdy oglądałyśmy wróżki?
-To ci sami?-wyszeptała
-Tak...-mała delikatnie podniosła głowę i spojrzała na resztę zgromadzonych.Uśmiechali się do niej przyjaźnie.Mała widząc że są dobrze nastawieni trochę się ośmieliła.Pociągnęła mnie na dół żebym się schyliła.
-A te panie to kto?
-To jest ciocia Danielle-powiedziałam wskazując mulatkę która pokiwała do Mandy-To jest ciocia Jade-też jej pokiwała-A ro jest ciocia Perrie-dokończyłam wskazują blondynkę.
-A ten pan obok mamusi kto to?-wyszeptała.Spojrzałam na mamę i tatę.
-Idź do mamy ona ci powie...-i pozwoliłam jej zejść z kolan.Podeszła do mamy i zdała jej to same pytanie.
(Włączcie "Kiss Me" w playliście przy.aut)
-Mandy to jest tatuś-powiedziała mama wskazując na Louis'a.Mandy przez chwilę przyglądała mu się i potem spojrzała na mnie z znajomym błyskiem w oku.Wiedziałam że już ich pamięta.Spojrzałam na mamę i się uśmiechnęłam.Mama też zrozumiała że Mandy już wie.Mandy zeszła z kolan mamy i podeszła do taty który siedział na kanapie razem z Zayn'em,Niall'em i Harry'm.Na drugiej siedziały Perrie,Jade,Dan i mama.A na fotelu siedział Liam.Przyglądała mu się przez chwilę i potem wdrapała się na jego kolana i przytuliła.On odwzajemnił jej uścisk.Łza spłynęła mu po policzku.Uśmiechnęłam się na ten widok.Potem Mandy wędrowała z rąk do rąk ale najlepiej było jej u Jade.Gadaliśmy o różnych rzeczach ale jednak i tak zeszliśmy na temat wczorajszy.Automatycznie spojrzenia skierowały się na mnie.
-Co jestem gdzieś brudna?-udawałam że nie wiem o co chodzi.
-Lily...-powiedziała mama.
-Tak mam na imię!-powiedziałam przygryzając koniuszek języka.Zaśmiali się i zrozumieli że nie chcę o tym gadać.Nagle Harry powiedział coś co mnie zdziwiło.
-Nie dziwię się że tyle chłopaków leci na Lily!Wyrosła z niej piękna dziewczyna!
-Zgadzam się z tobą!-powiedział Niall.Zaśmiałam się.Nagle poczułam jak ktoś skacze mi na plecy.Mała Mandy chce się bawić! A te skubańce odciągnęli moją uwagę!Przerzuciłam Mandy przez ramię tak że wylądowała na moich kolanach i zaczęłam ją łaskotać.Wszyscy wokół się śmiali.Mała w pewnym momencie zeskoczyła z moich kolan i zaczęła uciekać.Ja zaczęłam ją gonić.Nawet się nie zorientowałam że trafiłam do mojego starego pokoju.Nic się nie zmienił.Podeszłam do "łowiska"i dotknęłam plastikowej rybki.Potem podeszłam do półki gdzie stały ramki ze zdjęciami.Moja crużyna w wieku 12-13 lat.Ja,Ally i Pigi,Mała Mandy,ja i mama,ja i tata,ja i 1D,ja i ciocie,ja i dziadkowie,ja i Ed...Łezka zakręciła mi się w oku.Poczułam jak ktoś stoi za mną więc się odwróciłam.Zobaczyłam tatę.
-Nic tu nie zmieniałem bo miałem nadzieję że któregoś dnia wbiegniesz do domu krzycząc "Niespodzianka!!!"ale nic takiego nie nastąpiło...-powiedział załamującym się głosem.
-Ale jednak jestem tu...-powiedziałam.Podszedł i mnie przytulił.
-Bardzo się cieszę i mam nadzieje że wrócicie do domu...-powiedział
-Oj...To musisz z mamą o tym gadać-powiedziałam śmiejąc się-Chodźmy lepiej poszukać tego gumochłona zwanego Mandy!
-Jest już na dole!A tak na marginesie Zayn chce z tobą pogadać...-powiedział.
-A więc chodźmy!
Zeszliśmy sobie na dół gdzie dziewczyny robiły kolację w kuchni,Niall próbował coś podjeść a chłopaki siedzieli z Mandy i mamą i oglądali "Małą Syrenkę"Hahaha!Weszłam do salonu i stanęłam za kanpą.
-Słyszałam że chcesz ze mną pogadać...-powiedziałam.Chłopaki oderwali wzrok od TV i spojrzeli na mnie.
-Chodźmy na taras.-powiedział Zayn.
Usiadłam na ławeczce a on koło mnie.Przez chwilę trwaliśmy w ciszy.Ja zastanawiałam się o czym o chce ze mną pogadać.
-Lily...
-Hmm?
-Chcę cię przeprosić!W tedy kiedy przyszliśmy co krzyczałem na ciebie z przypomniałem ci tamten wieczór kiedy ten ktoś cię...-nie dokończył-Jak go znajdę to go zabiję,jego i tego Conor'a!Jak oni mogli ci to zrobić?
-Wujku...To był tylko Conor w tedy również...-powiedziałam i wszystkie wspomnienia przyleciały.Staram się o tym nie myśleć,kiedy o tym pomyślę zaczynam się na nowo bać.Zayn spojrzał na mnie przerażony.Przytulił mnie.
-Boże...Tyle przeżyłaś...I nie miałaś nikogo żeby cię obronił...-Głos Zayn'a się załamał.
-Błagam tylko nie płacz...-powiedziałam doniego.
-Co?Bradford Bad Boi nie płacze!-powiedział ale zauważyłam jak szybko starł łzę.Posłałam mu znaczące spojrzenie.Uśmiechnął się.Wstałam.
-Idziemy do środka?Zimno się zrobiło...-powiedziałam.Weszliśmy do środka.Usiadłam na fotelu,ale zanim się ułożyłam Mandy była już na moich kolanach i zaczęła opowiadać mi "Małą Syrenkę"spojrzałam na chłopaków proszącym wzrokiem,zaśmiali się i udawali że niczego nie widzą.Oparłam głowę o oparcie fotela i przymknęłam oczy słuchając małej.
-Słychaś mnie ci nie?(słuchasz mnie czy nie)-zapytała się Mandy.
-Oczywiście że cię słucham,tylko podziwiałam moje powieki od spodu...-powiedziałam.Mandy właśnie miała coś powiedzieć ale wybawił mnie głos Danielle z jadalni.
-KOLACJA!-Szybko wzięłam Mandy na ręce i poszłam do kuchni.Posadziłam ją na krześle i wsadziłam kanapkę do ust.Byłam pierwsza w jadalni,nawet szybsza od Niall'a!!!Usiadłam kilka krzeseł dalej od Mandy.Nalałam sobie herbaty i w tym momencie do jadalni wszedł Niall i reszta.Usiedli i zaczęli jeść.Ja sama jakoś nie miałam apetytu wzięłam tylko jedną kanapkę.Ostatnio nie chcę mi się jeść.Ciekawe dlaczego?Dobra nie ważne...Spojrzałam na zegarek ścienny.Była godzina 20:36.Mama również spojrzała na zegarek.
-Musimy się już zbierać...-powiedziała mama.
-Już?Może zostaniecie na noc?Jestem pewien że reszta się zgodzi...-powiedział tata a reszta mu przytaknęła.
-To będę musiała jechać po piżamy do babci i dziadka po piżamy...-powiedziała.
-Ja mogę się przejść,wcale nie jest tak daleko...-powiedziałam.
-Nie Lily.Nie wiadomo co może się stać,a z twoim szczęściem na pewno coś się stanie...-zaprzeczyła mama.
-Ok.Spokojnie.Tylko rzuciłam pomysł!
-To jadę!-powiedziała mama i wyszła.Zobaczyłam że Mandy już skończyła jeść więc wzięłam jej i swój talerz i zaniosłam do kuchni.
-Już się najadłyście?-zapytała się zatroskana Danielle.
-Ja tak i mały gumochłon chyba też...-powiedziałam siadając na miejscu mamy koło Mandy.
-Wypijcie jeszcze herbaty...-poradził Liam.
-Chcesz herbatki?-zapytałam się Mandy.Mała pokiwała głową na tak.Nalałam jej herbaty i podałam-Uważaj.Nie poparz się!-zastrzegłam.
-Dobzię(Dobrze)-odpowiedziała.Wypiła herbatę i odstawiła kubek na stół.
-Idźcie do salonu!My tu posprzątamy-powiedziała Perrie.Skinęłam głową.Mandy wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do salonu.Usiadłyśmy na kanapie,a Mandy położyła mi głowę na kolanach.Chyba zasnęła...Również zamknęłam oczy i oddałam się w objęcia Morfeusza...
-Lily!Po kim ty masz to nieszczęście?-zapytał się żartobliwie.Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami.Doktor zbadał mnie i powiedział że nie ma większych obrażeń tylko kilka zadrapań i siniaków ale w razie pogorszenia mamy przyjechać.Podziękowałyśmy z mamą i wyszłyśmy z gabinetu.
-Może pójdziemy na shak'a?-zapytała się mama.
-W sumie z chęcią bym sobie jednego wypiła...-powiedziałam.Mama uśmiechnęła się.Doszłyśmy do samochodu i wsiadłyśmy do środka.Podjechałyśmy do MSC.Kupiłyśmy sobie po shak'u i ruszyłyśmy na spacer po parku.Usiadłyśmy na naszej ulubionej ławeczce przy jeziorku i gadałyśmy o różnych rzeczach.Powiedziałam jej o rozmowie z Danielle w fabryce co się dokładnie stało i jak się tam znalazłam.Dzisiejszy dzień był chłodniejszy ale dzieciom to nie przeszkadzało.Biegały,krzyczały i się bawiły.W tym roku skończyłam moje GCSE(w anglii jest to coś na wzór matury w wieku 15-16 lat ,dziecko po napisaniu GCSE na dobrą ocenę może się dostać do dobrego uniwersytetu lub colleg'u przy.aut.)
Oj...Ciekawe co będzie potem...Ok.Ale teraz jest Teraz,potem jest potem.Życie się zmienia.Zaczęłam rozmowę z mamą na temat taty.Może trzeba mu dać drugą szansę?Z mamą obgadałyśmy wszystkie za i przeciw.Została jedna kwestia...
-Mamo...
-Tak?
-Kochasz go?-zapytałam się patrząc jej w oczy.
-Tak...Nigdy nie przestałam...Nie zauważyłaś że przez te 3 lata z nikim się nie umawiałam?To wszystko bo dalej kocham twojego ojca...-powiedziała.Łza sturlała się po jej policzku.Szybkim ruchem ją wytarłam.Mama uśmiechnęła się do mnie.Odwzajemniłam to najpiękniejszym uśmiechem jaki posiadałam.Siedziałyśmy sobie tak na ławeczce w ciszy.Nagle zobaczyłam że ktoś idzie ścieżką,osobnik miał spuszczoną głowę.Usiadał na ławce niedaleko nas.Podniósł głowę i spojrzał na jezioro.Chyba poczuł że mu się przyglądam bo się odwrócił i spojrzał na mnie.Uśmiechnęłam się do niego,po chili namysłu wstałam i podeszłam do jego ławki.
-Usiądziesz z nami?-zapytałam się z nadzieją.CO???Czyżby mi zależało?Co się stało z nową Lily?OMG!
-Jak chcecie...-powiedział nie pewny.Skinęłam głową i zaprowadziłam go do naszej ławki.Usiadł na jednym końcu ławki a mama na drugim ja siedziałam po środku.
-To może was zostawię...-powiedziałam i wstałam z ławki.Ruszyłam ścieżką,spacerując i myśląc o tym jaki jest piękny ten świat.Szłam sobie nucąc kiedy na kogoś wpadłam.Był to przystojny chłopak.
-Przepraszam zamyśliłam się...-powiedziałam w jego stronę.
-Nic nie szkodzi.To ja przepraszam powinienem być bardziej ostrożny...-powiedział z boskim uśmiechem-Jestem Alex
-A ja Lily-powiedziałam podając mu dłoń która delikatnie ujął-Miło mi cię poznać...
-Mi również!Czekaj to ty jesteś Lily Tomlinson?
-Taaak...
-Moja siostra uwielbia cię!Grasz wspaniale w football!Za to moja mama lubi zespół twojego taty!One...-chyba nie wiedział dokładnie więc mu pomogłam.
-Direction...
-Tak!Masz ochotę się spotkać?
-Przepraszam ale nie mam czasu...
-Nic nie szkodzi!Masz to mój numer...-podał mi kartkę z ciągiem cyfr.
-Masz tutaj mój!Trzymaj się i do zobaczenia!Pozdrów siostrę!
-Dzięki!Do Zobaczenia!-i odszedł.Ja dalej ruszyłam ścieżką i nuciłam sobie.Szłam kiedy nagle obaczyłam parę całującą się na ławce.Uśmiechnęłam się na ten widok.Szlam dalej.Nagle coś do mnie podbiegło i zaczęło skakać po nogach.Spojrzałam na dół i zobaczyłam
-Gabi?!Co ty robisz psiaku?-zapytałam się psa kucają jednocześnie żeby ją pogłaskać.Mała zaszczekała i zamerdała wesoło ogonkiem.Zaśmiałam się.Nagle usłyszałam krzyk
-GABI!Chodź tu!Przepraszam za nią,uciekła mi zazwyczaj mi tego nie robi...-nie dokończył bo podniosłam głowę.Zamarł w szoku.
-Lily...?-chyba nie mógł uwierzyć.
-Z tego co wiem tak dali mi na imię rodzice-powiedziałam wytykając język.Wstałam i posłałam mu uśmiech.On przysunął się i mnie pocałował.Potem mnie podniósł i opieraliśmy się czołem o czoło,uśmiechaliśmy się do siebie.
-Co ty tu robisz serduszko?
-Aj...Długa historia!Myślę że może dłużej tu zostanę!Nie wiem jeszcze!Chodź idziemy do mojej mamy!-powiedziałam i chciałam zeskoczyć z niego kiedy on mocniej mnie przytrzymał i pocałował.Uśmiechnęłam się przez pocałunek.
-Teraz możesz zejść...-powiedział z diabelskim uśmiechem.Dałam mu szybkiego całusa i zeskoczyłam z niego.Złapał mnie za rękę,zawołał Gabi i ruszyliśmy.Pomyślałam że później powiem mu co się stało.Ciekawe jak on to przyjmie...My jeszcze tego...nie robiliśmy.I teraz chyba boję się że mnie skrzywdzi...Lily to przecież Ian.TWÓJ IAN!!!Odwróciłam się do niego i patrzyłam jak patrzy przed siebie.Wyglądał tak pięknie,wg on był cały piękny.Kiedy zobaczył że mu się przyglądam odwrócił się do mnie i uśmiechnął.Nie wiedząc czemu zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
-Oj...Co ja widzę!Lily ty się rumienisz!-nabijał się ze mnie.Pacnęłam go w ramię i jeszcze bardziej się zarumieniłam.Przytulił mnie i wyszeptał do ucha
-Słodko wyglądasz gdy się rumienisz...-pocałował mnie w czoło.Wywróciłam tylko oczami.Szliśmy dalej a Gabi biegała wokół nas wesoło szczekając.Doszliśmy do ławki gdzie była mama i tata.SZOK!ONI SIĘ PRZYTULALI!Ian spojrzał na mnie z nie zrozumiałam mina.Podeszłam do nich i przytuliłam od tyłu.
-Wyjaśniliście sobie wszystko?-zapytałam się.
-Tak...Gdyby nie ty i ta wczorajsza akcja to pewnie byśmy się nie pogodzili...-powiedział tata.Wstał z ławki i mnie przytulił.
-Wpadniecie do nas dzisiaj o 19:00?-zapytał się-Zrobimy niespodziankę innym.
-Jak dla mnie to super!
-Dla mnie też!O witaj Ian-powiedziała mama.
-Dzień Dobry państwu!
-Cześć Ian!-powiedział tata-To będziecie dzisiaj?
-Tak!Muszę pojechać po Mandy i Aron'a-powiedziała mama.Pożegnałyśmy się z chłopakami i ruszyłyśmy do samochodu zdecydowałyśmy że jak chcemy zdążyć to musimy już jechać po Mandy.Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy po drodze mama zadzwoniła do babci i zapytała się czy możemy u nich trochę pomieszkać.Zgodziła się,powiedziałyśmy jej również że jedziemy po Mandy i za niedługo jesteśmy z powrotem.Mama od spotkania z tatą miała cudowny humor.Podróż minęła szybko mama podjechała pod dom i kazała mi spakować rzeczy w tym czasie ona pojedzie po Mandy i Aron'a do koleżanki.Weszłam do domu i spakowałam trochę ciuchów i innych rzeczy.Potem spakowałam rzeczy Mandy i mamy.Wzięłam torby i wyszłam z domu.Właśnie podjechała mama.Od razu zapakowałam torby do bagażnika i wsiadłam na tylne siedzenie.
-LILY!-krzyknęła ucieszona Mandy, a Aron aszczekał.
-Cześć Mandy!-przytuliłam ją-Cześć Aron!-powiedziałam do psiaka który po chwili siedział już na moich kolanach.Podróż z powrotem minęła nam wesoło.Śpiewałyśmy piosenki,śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy.Nim się obejrzałam już stałyśmy pod domem dziadków.Była godzina 18:15.Mandy pierwsza wyskoczyła z samochodu i pobiegła do drzwi.Otworzyła jej babcia,mała od razu się na nią rzuciła.Po chwili w drzwiach znalazł się dziadek i też uścisnął się z Mandy.Razem z mamą wniosłyśmy bagaże do domu.Poszłam się szykować.Mama w tym czasie opowiedziała dziadkom co się stało dzisiaj po południu.Jednak zanim przygotowałam siebie poszłam do pokoju mamy i Mandy.Pomogłam małej się ubrać.Pomyślałam że mamie też coś przygotuję.Po skończonej pracy wyszłam z ich pokoju i ruszyłam do swojego.Pomyślałam skoro mama i Mandy założyły spódniczki to ja też.Wzięłam szybki prysznic,wysuszyłam i rozczesałam moje loki,trochę się pomalowałam,ubrałam się i spojrzałam na zegarek 18:28.Wyszłam z pokoju i ruszyłam do przedpokoju gdzie dziewczyny ubierały płaszcze.Kiedy mama mnie zobaczyła oczy jej normalnie wyszły.Ok wiem że często się tak nie ubieram ale dzisiaj mam ochotę się tak ubrać i pomalować i koniec.
-Ładnie wyglądasz Lily-powiedziała mama z uśmiechem.
-Nioo..Bajdzo(bardzo)-przytaknęła Mandy.
-Dziękuje!A teraz ubieramy się i jedziemy!-ubrałam mój płaszcz i wzięłam torebkę do której wcześniej wsadziłam wszystkie potrzebne rzeczy.Aron został z babcią i dziadkiem.Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę samochodu.Wsiadłyśmy do auta i mama ruszyła.Na miejscu byłyśmy 2 minuty przed czasem.Odpięłam Mandy z pasów i wyszłam z samochodu.Wzięłam ją na ręce bo nie czuła się zbyt komfortowo nie pamiętała naszego domu.Dom.W końcu mogłam mu się dokładnie przyjrzeć.Wszyscy tam razem mieszkaliśmy bo był ogromny.Całe 1D,my,Perrie i Dan.
Oj...Wspomnienia.Do drzwi zastukałyśmy dokładnie o 19:00.Otworzył nam tata.Z uśmiechem na ustach przytulił mamę i dał jej buziaka w policzek.Przy mnie się zawahał.Uśmiechnęłam się do niego i postawiłam Mandy na ziemi ona nadal wystraszona się mnie trzymała.Tata mnie przytulił i potem ukucnął przy Mandy.Mama widząc że mała nie czuję się komfortowo podeszła do niej i zaczęła jej tłumaczyć kim jest Louis.Mała nie chciała słuchać i nadal chowała się za moim nogami.Zdjęłam płaszcz i pomogłam Mandy.Wzięłam ją na ręce,a ta schowała twarz w mojej szyi.Tate chyba to zabolało ale nie chciał dać po sobie poznać.
-Nie mają pojęcia że przychodzicie!Siedzą w salonie i oglądają jakiś głupi film.-zaśmiał się tata.Zaprowadził nas do salonu.Ruchem głowy wskazał mi że mam wejść pierwsza.Kiedy weszłam do salonu z Mandy zaległa cisza było tylko słychać TV.Wszyscy patrzeli na mnie.Uśmiechnęłam się promiennie w tej samej chwili do salonu weszli mam i tata trzymający się za ręce.Jedyne co było wypisane na twarzach zebranych to SZOK!
-Hej żyjecie!?-zapytałam się.
-O.MÓJ.BOŻE!!!-krzyknęła Perrie,Danielle i Jade na raz i rzuciły się na mnie,małą i mamę.Mandy wystraszona krzykiem lekko się spięła.Po chwili dołączyli do nich chłopcy.Ja powoli przeszłam pod okno i zaczęłam uspokajać Mandy bo nie wiedziała o co chodzi.Po chwili krzyki ucichły.
-Siadajcie!-powiedział Tata.Tak zrobiłam usiadłam na najbliższym fotelu i posadziłam Mandy na kolanach.Mała nie chciała odkryć swojej twarzy.Wstydziła się,ale przecież nie dawno widziała wujków.
-Nic jej nie jest?-zapytał się zaniepokojony Liam.
-Nie.Tylko ona was nie pamięta...-powiedziałam-Mandy...-zwróciłam się do małej-Pamiętasz wujków jak byli u nas nie dawno,W tedy gdy oglądałyśmy wróżki?
-To ci sami?-wyszeptała
-Tak...-mała delikatnie podniosła głowę i spojrzała na resztę zgromadzonych.Uśmiechali się do niej przyjaźnie.Mała widząc że są dobrze nastawieni trochę się ośmieliła.Pociągnęła mnie na dół żebym się schyliła.
-A te panie to kto?
-To jest ciocia Danielle-powiedziałam wskazując mulatkę która pokiwała do Mandy-To jest ciocia Jade-też jej pokiwała-A ro jest ciocia Perrie-dokończyłam wskazują blondynkę.
-A ten pan obok mamusi kto to?-wyszeptała.Spojrzałam na mamę i tatę.
-Idź do mamy ona ci powie...-i pozwoliłam jej zejść z kolan.Podeszła do mamy i zdała jej to same pytanie.
(Włączcie "Kiss Me" w playliście przy.aut)
-Mandy to jest tatuś-powiedziała mama wskazując na Louis'a.Mandy przez chwilę przyglądała mu się i potem spojrzała na mnie z znajomym błyskiem w oku.Wiedziałam że już ich pamięta.Spojrzałam na mamę i się uśmiechnęłam.Mama też zrozumiała że Mandy już wie.Mandy zeszła z kolan mamy i podeszła do taty który siedział na kanapie razem z Zayn'em,Niall'em i Harry'm.Na drugiej siedziały Perrie,Jade,Dan i mama.A na fotelu siedział Liam.Przyglądała mu się przez chwilę i potem wdrapała się na jego kolana i przytuliła.On odwzajemnił jej uścisk.Łza spłynęła mu po policzku.Uśmiechnęłam się na ten widok.Potem Mandy wędrowała z rąk do rąk ale najlepiej było jej u Jade.Gadaliśmy o różnych rzeczach ale jednak i tak zeszliśmy na temat wczorajszy.Automatycznie spojrzenia skierowały się na mnie.
-Co jestem gdzieś brudna?-udawałam że nie wiem o co chodzi.
-Lily...-powiedziała mama.
-Tak mam na imię!-powiedziałam przygryzając koniuszek języka.Zaśmiali się i zrozumieli że nie chcę o tym gadać.Nagle Harry powiedział coś co mnie zdziwiło.
-Nie dziwię się że tyle chłopaków leci na Lily!Wyrosła z niej piękna dziewczyna!
-Zgadzam się z tobą!-powiedział Niall.Zaśmiałam się.Nagle poczułam jak ktoś skacze mi na plecy.Mała Mandy chce się bawić! A te skubańce odciągnęli moją uwagę!Przerzuciłam Mandy przez ramię tak że wylądowała na moich kolanach i zaczęłam ją łaskotać.Wszyscy wokół się śmiali.Mała w pewnym momencie zeskoczyła z moich kolan i zaczęła uciekać.Ja zaczęłam ją gonić.Nawet się nie zorientowałam że trafiłam do mojego starego pokoju.Nic się nie zmienił.Podeszłam do "łowiska"i dotknęłam plastikowej rybki.Potem podeszłam do półki gdzie stały ramki ze zdjęciami.Moja crużyna w wieku 12-13 lat.Ja,Ally i Pigi,Mała Mandy,ja i mama,ja i tata,ja i 1D,ja i ciocie,ja i dziadkowie,ja i Ed...Łezka zakręciła mi się w oku.Poczułam jak ktoś stoi za mną więc się odwróciłam.Zobaczyłam tatę.
-Nic tu nie zmieniałem bo miałem nadzieję że któregoś dnia wbiegniesz do domu krzycząc "Niespodzianka!!!"ale nic takiego nie nastąpiło...-powiedział załamującym się głosem.
-Ale jednak jestem tu...-powiedziałam.Podszedł i mnie przytulił.
-Bardzo się cieszę i mam nadzieje że wrócicie do domu...-powiedział
-Oj...To musisz z mamą o tym gadać-powiedziałam śmiejąc się-Chodźmy lepiej poszukać tego gumochłona zwanego Mandy!
-Jest już na dole!A tak na marginesie Zayn chce z tobą pogadać...-powiedział.
-A więc chodźmy!
Zeszliśmy sobie na dół gdzie dziewczyny robiły kolację w kuchni,Niall próbował coś podjeść a chłopaki siedzieli z Mandy i mamą i oglądali "Małą Syrenkę"Hahaha!Weszłam do salonu i stanęłam za kanpą.
-Słyszałam że chcesz ze mną pogadać...-powiedziałam.Chłopaki oderwali wzrok od TV i spojrzeli na mnie.
-Chodźmy na taras.-powiedział Zayn.
Usiadłam na ławeczce a on koło mnie.Przez chwilę trwaliśmy w ciszy.Ja zastanawiałam się o czym o chce ze mną pogadać.
-Lily...
-Hmm?
-Chcę cię przeprosić!W tedy kiedy przyszliśmy co krzyczałem na ciebie z przypomniałem ci tamten wieczór kiedy ten ktoś cię...-nie dokończył-Jak go znajdę to go zabiję,jego i tego Conor'a!Jak oni mogli ci to zrobić?
-Wujku...To był tylko Conor w tedy również...-powiedziałam i wszystkie wspomnienia przyleciały.Staram się o tym nie myśleć,kiedy o tym pomyślę zaczynam się na nowo bać.Zayn spojrzał na mnie przerażony.Przytulił mnie.
-Boże...Tyle przeżyłaś...I nie miałaś nikogo żeby cię obronił...-Głos Zayn'a się załamał.
-Błagam tylko nie płacz...-powiedziałam doniego.
-Co?Bradford Bad Boi nie płacze!-powiedział ale zauważyłam jak szybko starł łzę.Posłałam mu znaczące spojrzenie.Uśmiechnął się.Wstałam.
-Idziemy do środka?Zimno się zrobiło...-powiedziałam.Weszliśmy do środka.Usiadłam na fotelu,ale zanim się ułożyłam Mandy była już na moich kolanach i zaczęła opowiadać mi "Małą Syrenkę"spojrzałam na chłopaków proszącym wzrokiem,zaśmiali się i udawali że niczego nie widzą.Oparłam głowę o oparcie fotela i przymknęłam oczy słuchając małej.
-Słychaś mnie ci nie?(słuchasz mnie czy nie)-zapytała się Mandy.
-Oczywiście że cię słucham,tylko podziwiałam moje powieki od spodu...-powiedziałam.Mandy właśnie miała coś powiedzieć ale wybawił mnie głos Danielle z jadalni.
-KOLACJA!-Szybko wzięłam Mandy na ręce i poszłam do kuchni.Posadziłam ją na krześle i wsadziłam kanapkę do ust.Byłam pierwsza w jadalni,nawet szybsza od Niall'a!!!Usiadłam kilka krzeseł dalej od Mandy.Nalałam sobie herbaty i w tym momencie do jadalni wszedł Niall i reszta.Usiedli i zaczęli jeść.Ja sama jakoś nie miałam apetytu wzięłam tylko jedną kanapkę.Ostatnio nie chcę mi się jeść.Ciekawe dlaczego?Dobra nie ważne...Spojrzałam na zegarek ścienny.Była godzina 20:36.Mama również spojrzała na zegarek.
-Musimy się już zbierać...-powiedziała mama.
-Już?Może zostaniecie na noc?Jestem pewien że reszta się zgodzi...-powiedział tata a reszta mu przytaknęła.
-To będę musiała jechać po piżamy do babci i dziadka po piżamy...-powiedziała.
-Ja mogę się przejść,wcale nie jest tak daleko...-powiedziałam.
-Nie Lily.Nie wiadomo co może się stać,a z twoim szczęściem na pewno coś się stanie...-zaprzeczyła mama.
-Ok.Spokojnie.Tylko rzuciłam pomysł!
-To jadę!-powiedziała mama i wyszła.Zobaczyłam że Mandy już skończyła jeść więc wzięłam jej i swój talerz i zaniosłam do kuchni.
-Już się najadłyście?-zapytała się zatroskana Danielle.
-Ja tak i mały gumochłon chyba też...-powiedziałam siadając na miejscu mamy koło Mandy.
-Wypijcie jeszcze herbaty...-poradził Liam.
-Chcesz herbatki?-zapytałam się Mandy.Mała pokiwała głową na tak.Nalałam jej herbaty i podałam-Uważaj.Nie poparz się!-zastrzegłam.
-Dobzię(Dobrze)-odpowiedziała.Wypiła herbatę i odstawiła kubek na stół.
-Idźcie do salonu!My tu posprzątamy-powiedziała Perrie.Skinęłam głową.Mandy wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do salonu.Usiadłyśmy na kanapie,a Mandy położyła mi głowę na kolanach.Chyba zasnęła...Również zamknęłam oczy i oddałam się w objęcia Morfeusza...
piątek, 19 kwietnia 2013
Rozdział 24
Rano obudziłam się w wyśmienitym humorze.Słońce grzało niesamowicie.Piękna Pogoda!Idę dzisiaj się po opalać!Trzeba trochę nabrać kolorków!Ubrałam na siebie bikini na to narzuciłam jakąś koszule i zbiegłam na dół.Na śniadanie zjadłam tylko jabłko.Wzięłam mój telefon,wodę i jakieś magazyny z domu i wyszłam na taras gdzie znajdował się basen i kilka leżaków.Położyłam się na jednym z nich.Po chwili dołączyła do mnie mama z Mandy.Mama po mimo upływu lat nadal miała fantastyczną figurę.One poszły do basenu i zaczęły się chlapać.
-Lily!Chodź pobaw się z Mandy!Ja chcę trochę odpocząć!-krzyknęła mama.
-Ok!Już idę!-podeszłam do basenu i delikatnie się do niego weszłam.Mama wyłożyła się na leżaku i zaczęła opalać.Bawiłyśmy się z Mandy w wodzie aż do obiadu.Było super!Na obiad zjedliśmy zupę pomidorową.Mmm...Pycha!!!Kiesy skończyłam pobiegłam na górę się przebrać.Weszłam na mojego McBook'a i odwiedziłam FB,TT i odpisałam na pytania fanów 1D.Włączyłam stronę naszej drużyny kiedy moją uwagę przyciągnęła pewna reklama.
"Członkowie One Direction zniknęli!!!Źródła donoszą że One Direction zakończyło swoją karierę!Czy aby na pewno?"
CO???!!!Jak to zniknęli?Kiedy to przeczytałam zbiegłam na dół i powiedziałam mamię co się stało.Zaczęłyśmy dzwonić do wszystkich członków 1D ale nikt nie odbierał.Spróbowałyśmy zadzwonić do Danielle,Perrie i Jade ale one też nie odbierały.Przeczuwałam że to ma coś wspólnego z Eleanor...Pobiegłam na górę i do mojej torby spakowałam telefon,klucze od domu i inne potrzebne rzeczy.Zbiegłam z powrotem na dół i powiedziałam mamie że jadę do Londynu.Ona też chciała ale musiała zostać z Mandy.Dała mi pieniądze i powiedziała że mam na siebie uważać.Wzięłam bluzę i wybiegłam z domu.Teraz została jedna kwestia...Czym ja pojadę do Londynu?Aha!Taxi!Siedziałam w taksówce i poprosiłam żeby mnie zawiózł do Londynu.Dzięki temu że znam się z Taksiarzem mam trochę taniej.To dobry starsy pan i jest w połowię Polakiem.O koło 18:00 zajechaliśmy pod dom mojej rodziny.Podziękowałam i zapłaciłam taksiarzowi i pobiegłam w stronę domu.Bramka była otwarta,podbiegłam do drzwi domu.Nacisnęłam klamkę i drzwi ustąpiły.Hmm...Dziwne.Ruszyłam w stronę salonu.Na stole zauważyłam kartkę.
"Jeśli chcecie zobaczyć swoją rodzinkę,niech Lily Tomlinson stawi się w starej fabryce za mostem.Pamiętajcie żadnych glin.!!!"
Nie wiele myśląc pobiegłam do garażu i wzięłam motor Zayn'a.Nie mam pozwolenia na prowadzenie ale cóż...Umiem jeździć bo wujek mnie uczył.Ruszyłam.Po 15 minutach zatrzymałam się przed mostem.Zeszłam z niego bo nie chciałam żeby mnie usłyszeli.Pobiegłam w stronę fabryki.Powoli weszłam do środka.Wszędzie było ciemno.Starałam się być cicho,gdy nagle usłyszałam głośne oddychanie i huk zamykanych drwi.Nagle zapaliło się światło.Na krzesłach ujrzałam 1D,Perrie,Jade i Danielle. Byli do nich przywiązani,i jak mogłam zauważyć byli trochę poobijani.Pobigłam do Perrie i zdjęłam jej taśmę z ust.Ciekawe jako jedyna miała taśmę reszta była chyba nie przytomna.
-Li...li co ty tu robisz?-wypowiedziała z wielkim trudem.
-Przyjechałam do Londynu kiedy zobaczyłam że zniknęliście.Dzwoniłam z mamą ale nikt z was nie odbierał...-urwałam bo zobaczyłam że Perrie patrzy się na coś przerażona.Podnosiłam się z klęczek bo odwiązywałam Perrie i odwróciłam się.Stała tam Eleanor.W ręce trzymała nóż a w drugiej pistolet.Na twarzy miała obłąkany uśmiech.
-Proszę,proszę,proszę...Kogo to moje piękne oczy widzą!Lily Tomlinson!Może obudzimy resztę żeby popatrzyła sobie na ciebie!?-strzeliła w sufit.Wszyscy obudzili się od huku wystrzału.Ja powoli zaczęłam okrążać Elenor.Chodziłyśmy w takim kółku.
-Lily...?
-Uciekaj!!!
-Co ty tutaj robisz?
-Czy ty jesteś normalna?
Posypały się pytania w moja stronę.Zignorowałam je.Patrzyłam Eleanor w oczy.
-Co ty próbujesz zrobić?Co ty chcesz przez to osiągnąć?-zapytałam się jej.
-Pfff...A jak myślisz?Przez to że się pojawiłaś na nowa w życiu swojego ojca on zaczął mnie olewać!Ty i twoja nic nie warta matka zniszczyłyście mi życie!!!-wykrzyczała.Podniosła Pistolet w moją stronę.
-NIE!!!-krzyknęli wszyscy.Oddała strzał.Ale chyba nie ma dobrego cela bo strzał przeleciał kawałek ode mnie.Mam plan.Złapałam się za miejsce gdzie mnie"postrzelono"i padłam na ziemię.Zamknęłam oczy i starałam się nie widocznie oddychać.
-HA!Zabiłam ją!-ale ona jest pusta!"postrzeliła" mnie tylko w ramię.Boże dzięki bogu że jest ładna po rozumem to ona nie grzeszy.
-Nie!Lily!Nie!!!-słyszałam krzyki mojej rodziny.Najgłośniej krzyczał tata.Poczułam jak Eleanor odchodzi ode mnie i idzie w stronę rodziny.Otworzyłam oczy w moją stronę patrzyli się wszyscy oprócz Eleanor która szła do nich odwrócona do mnie plecami.Pokazałam im że mają być cicho.Kawałek od siebie zauważyłam linę.Bingo!Już mam plan.Zaczęłam się skradać w stronę Eleanor.Stanęła przed tatą i się zapytała:
-I co teraz?Twoja kochana córeczka nie żyje!Ups!Teraz czas na tą małą smarkule i twoja niec nie wartą żonę...-zagotowało się we mnie.Jak ona się wyzywać Mandy i mamę?Podeszłam do niej i popukałam w ramię.Ona zaskoczona odwróciła się w moją stronę.W tedy ja uderzyłam ją z całej siły w twarz,upadła na ziemię trzymając się za bolące miejsce.Kopnęłam ją tak że przeturlała się bliżej liny.
-Nigdy!Ale to prze NIGDY!!!NIE NAZYWAJ CZŁONKÓW MOJEJ RODZINY BEZ WARTOŚCIOWYMI!!!JEDYNYM OSOBNIKIEM KTÓRY JEST NIC NE WARTY JESTEŚ TY!!!NAWET 1000000000 TAKICH JAK TY NIE BĘDZIE WIĘCEJ WARTA OD MOJEJ RODZINY!!!ROZUMIESZ???!!!-krzyczałam w jej stronę.Wszyscy byli cicho jak makiem zasiał.Korzystając z okazji szybko związałam Eleanor.Nagle do głowy wpadła mi myśl"Przecież ona sama by sobie nie poradziła porwaniem ósemki osób!"ktoś musi z nią pracować...Dobra nie ważne.
-Lily!Nic ci nie jest?-zapytała się Perrie.
-Nie.Mi nie!A wam?Nie macie żadnych większych obrażeń?-zapytałam się podchodząc do Perrie i dalej próbując ją rozwiązać.Pistolet i nóż kopnęłam dalej od Eleanor żeby się czasem nimi nie posłużyła.Więzy na nogach odpuściły,miałam już brać się za ręce kiedy poczułam straszny ból z tyłu głowy.Złapałam się za miejsce bólu i padłam na ziemię.Po chwili poczułam mocne uderzenie w brzuch.Poturlałam się po podłodze.Słyszałam jakieś krzyki ale nie mogłam zrozumieć co znaczą bo ból mi to uniemożliwiał.Otworzyłam powoli oczy i obaczyłam jakiś trzech kolesi.Jeden podszedł do mnie i brutalnie postawił na nogi.Uderzył mnie w brzuch zgięłam się.We troje się zaśmiali.
-Ale z ciebie ładna laleczka...-powiedział ten który mnie trzymał.Przycisnął mnie do siebie od tyłu(tak że plecy Lily dotykały jego klatki piersiowej :P przy.aut.)trzymał mnie mocno w tali unieruchamiając przy tym moje ręce.Jeden z tych gości wyglądał dość znajomo.
-Łapy precz od niej!!!-krzyknął tata.Za to dostał w twarz.
-Trzeba ją odwiązać...-powiedział pierwszy z nich wskazując na Eleanor.
-Daj spokój!Jeszcze jest czas!Zobacz jakie laleczki tu są do zabawy!-powiedział ten który mnie trzymał.
-Jednak ją obudzimy!Trzeba iść według planu!
-Dobra dobra!Spokojnie!Rób co chcesz!-ten pierwszy podszedł do Eleanor i ją odwiązał.
-Zawiozę ją w odpowiednie miejsce!Wy zajmijcie się tymi tu!-i wyszedł.Ten który mnie trzymał zaczął się o mnie pocierać.
-Możesz przestać!!!???-krzyknęłam na niego-Chcesz sobie popukać to do burdelu!!!
-Oj...Zobacz Conor jaka pyskata!-to ona!To on mnie zgwałcił!!!Spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach.To Conor McAdam.Fuck!Za co!?Olivier jeśli mnie słyszysz!Pomóż!
-O widzę że mnie pamiętasz!I co tam jak życie ci mija?
-Lepiej niż ci się wyobraża!Mam cudownego chłopaka którego kocham!-kiedy to powiedziałam to zaśmiał mi się w twarz.Podszedł do mnie i uderzył w twarz.Facet który mnie trzymał puścił mnie i upadłam na kolana przed tym wypłoszem.
-To chyba ten twój chłoptaś się nie ucieszy...-powiedział kucając przede mną.
-Z czego?-zapytałam się podnosząc głowę i patrząc mu twardo w oczy.Zobaczyłam jego diabelski uśmiech.Wiedziałam że to nic dobrego nie znaczy.Podniósł się z klęczek i zaczął iść w stronę reszty.Nie zbliżył się do nich za bardzo.Zaczął chodzić przed nimi w tą i z powrotem.Patrzyłam na niego uważnie.Jego telefon ogłosił że dostał sms.Spojrzał się na ekran i uśmiechnął się jeszcze szerzej.Kiwnął na kolesia.On zrozumiał co ma zrobić.Ruszył w stronę jakiś drzwi.Wrócił po jakimś czasie i kiwnął w stronę Conor'a.
-A więc tak piękna-powiedział kierując się w moją stronę-Zrobisz to co ci każe albo oni na tym ucierpią-wskazał na resztę.
-Lily!Nie rób nic!My wytrzymamy!-krzyknął Harry.
-Hahah!Naprawdę Liluś chcesz się przekonać co potrafimy?Nie?To rób co każe!-krzyknął Conor-Wstawaj!-zrobiłam tak jak kazał.Popchnął mnie w stronę tych drzwi.W pomieszczeniu znajdowało się łóżko.Bałam się.Boże daj mi siłę.
-Mała powtórka z tamtej nocy hmm?-zapytał się stojąc za mną-Pamiętaj nic się nie stanie twojej rodzinie...-nie miałam siły odpowiedzieć-Mówię coś do ciebie!-i uderzył mnie w głowę.Zemdlałam.
SCENA +18!!!CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!!
Gdy otworzyłam powieki widziałam tylko ciemność... Byłam do czegoś przywiązana. Najprawdopodobniej do łóżka. Nie miałam na sobie ubrań. Nagle usłyszałam skrzypienie podłogi. Ktoś do mnie podszedł. Poczułam silną woń męskich perfum oraz jego oddech na mojej szyi. Jego włosy łaskotały mnie w policzek. Jego masywni silne dłonie spoczęły na moich biodrach.
-Zostaw mnie zboczeńcu! Na pomoc!-krzyczałam ile tylko miałam siły.
-Przestań, nikt cię tu nie usłyszy-mogłabym przysiąc, że gdyby nie ciemność to zobaczyłabym złowieszczy uśmiech na jego twarzy-Ten pokój jest dźwiękoszczelny.-zaczęłam niespokojnie oddychać.
-Spokojnie, jeszcze nic ci nie zrobiłem...
-Jakie JESZCZE?! No chyba c...-urwałam bo zachłannie wpił się w moje usta. Gdyby nie fakt, że byłam przywiązana do leżącego łóżka już dawno dostałby po jajach. Próbowałam się wyrwać, ale nie miałam szans. Był zbyt silny. Zaczął całować mnie niżej, po dekolcie, piersiach i po brzuchu. Usiadł na mnie okrakiem a ja poczułam, że on też jest nagi. Jego kolega ocierał się o moje podbrzusze kiedy on masował moje piersi. Nie mogłam uwierzyć, że on mi to robił...
Nagle Conor wsadził we mnie swojego kutasa i zaczął gwałtownie się we mnie poruszać. Bolało. Bolało jak cholera. A najgorsze było to, że nie mogłam z tym nic zrobić. Przyspieszał i przyspieszał. Krzyczałam, błagałam, żeby przestał, żeby mnie puścił. Wszystko na próżno. Łzy lały mi się strumieniami. Już dawno miałam dość, ale on nie przestawał. Wiłam się z bólu. Nagle przestał. Po prostu wyszedł ze mnie. Nie wiedziałam, dlaczego, ale cieszyłam się, że to już koniec. A jednak się myliłam.
Chłopak wstał ze mnie, podszedł do czegoś, chyba do szafki i wrócił. Siłą obrócił mnie na brzuch. Teraz leżałam tyłkiem w jego stronę. Słyszałam chwilowe pocieranie dłonią o dłoń, a później jeden jego palec wylądował we mnie. Poruszał nim najpierw powoli a później coraz szybciej i szybciej. Po chwili dołączył do niego drugi palec a później trzeci. Szybko je ze mnie wyjął, a ich miejsce zastąpił jego gruby i długi penis. Dla dodatkowej satysfakcji wsadził mi palce w pizdę. Znów zajebiście mnie bolało, ale jego to nie obchodziło. Był brutalny i gwałtowny. Nie obchodziło go, co czuję. On chciał tylko swojej przyjemności. To jemu miało być dobrze, nie mi.
-Conor! Błagam! Przestań już! To boli!! Aaaa! Koniec!-błagałam go.
O dziwo wykonał kilka ostatnich, najmocniejszych pchnięć i spuścił się w moją ciasną dziurkę. Wyjął ze mnie penisa oraz palce, zszedł ze mnie i obrócił na plecy.
KONIEC SCENY +18!!!
-Ubierz się...-powiedział odwiązując mnie.Zrobiłam to co kazał a łzy nadal płynęły.Wyszliśmy z pokoju,ja ledwo stojąc na nogach.Nie miałam siły na nic.Kiedy nas zobaczyli moja rodzina miała przerażone miny a ten koleś uśmiech na twarzy.
-I jak było?-zapytał się głupkowato.
-Nie twój interes...Nie musisz jej związywać,ma ostrzeżenie na przyszłość.Teraz posłuchaj mnie zrobisz coś źle a to będzie twoja kara a moja nagroda-powiedział w moją stronę-I nie płacz-wytarł mi łzy z policzków-Nie lubię kiedy się zmusisz-dodał.Spojrzałam na niego z dziwnym grymasem na twarzy.
-Pamiętaj!Zawszę cię kochałem,kocham i kochać będę.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Gdybyś mnie kochał to byś mi tego nie zrobił...-wyszeptałam.Pogłaskał mnie po policzku i kiwnął na drugiego kolesia.
-Idziemy...Wrócimy jutro-powiedział Conor i wyszli z fabryki.Upadłam na ziemię i pozwoliłam łzą płynąć.Zapomniałam że oni tam wszyscy są.Otrząsnęłam się,wytarłam łzy i podniosłam się z ziemi.Podeszłam do Perrie i zaczęłam odwiązywać jej ręce.Moje dłonie tak się trzęsły że nie miałam szansy rozwiązać węzłów.Rozejrzałam się po hali.Ha idioci!Zostawili pistolet i nóż.Ruszyłam w stronę noża.Trochę było ciężko bo ból nie dawał o sobie zapomnieć.Wróciłam do Perrie.
-Teraz się nie ruszaj bo mogę zranić twoje dłonie...-wyszeptałam zachrypniętym głosem.Wszyscy patrzeli się na mnie.Już po chwili Perrie była wolna.
-Lily...-przytuliła mnie do siebie.Moja łza skapnęła na jej bluzkę.Odsunęłam się od niej i wytarłam łzy.Próbowałam się uśmiechnąć.
-Uwolnijmy resztę...-powiedziałam mim zachrypniętym głosem.Odkaszlnęłam.Z nożem uwolniłam wszystkich raz dwa.Potem bez żadnego słowa usiadłam pod ścianą.Oliver!Czemu mi to robisz?Wiem mówiłeś że będę musiała przejść wiele przeszkód itd.ale dlaczego mieszasz moją rodzinę w to?No dlaczego?Kiedy tak rozmyślałam usłyszałam piosenkę "We Found Love"po chwili zrozumiałam że to mój telefon.Rozejrzałam się po hali.Jest moja torba!Wysiliłam się na tyle ile potrafiłam i ruszyłam w stronę torby.Reszta patrzyła na mnie zdziwiona.Wyciągnęłam mój telefon i spojrzałam na ekran.Dziadek!
-Halo?
-Halo?Lily?To ty?
-Tak dziadku...-rozmawialiśmy po polsku.
-Gdzie ty jesteś?Nikt nie wie co się z tobą stało!Mama powiedziała że pojechałaś do Londynu a tak się składa że ja i babcia też tu jesteśmy!
-Dziadku spokojnie!A więc pojechałam do domu One Direction bo usłyszałam że zniknęli...-i opowiedziałam mu całą historię,gdzie się znajduje.
-Posłuchaj...Dzwonię na policję!
-Ale dziadku!W liście pisało że nie możemy!
-Ci bandyci są teraz w fabryce?
-Niee...
-A gdzieś na jej terenie?
-Tego nie wiem bo jestem w środku!
-Masz gdzieś możliwość spojrzenia na teren fabryki?-zapytał się.Zaczęłam się rozglądać po fabryce.Bingo!U sufitu fabryki były średniej wielkości okna.Z tej racji że po ścianie wspinały się belki miałam szanse po nich dojść do góry.
-Przy suficie są małe okienka.Chyba dam radę po nich wejść!
-Super tylko się nie rozłączaj!-powiedział.Spojrzałam na resztę.Po krótkim namyślę podałam telefon Perrie.
-Tylko się nie rozłączaj!-powiedziałam jej-Dziadku Perrie ma telefon!Idę!-i ruszyłam w stronę ściany.Zaczęłam powoli się wspinać.Słyszałam przerażone krzyki mojej rodziny.Doszłam!Hell Yeah!Spojrzałam pod siebie.Ja cię kręcę!Ale wysoko!Fuck!Dobra nie myśl o tym!Zaczęłam rozglądać się po podwórku fabryki.Nic żadnego samochodu!Nic!Ale za mostem widziała mój motor!
Zaczęłam schodzić na dół.Na ostatnich dwóch metrach skoczyłam.Uff...`Udało się.Nigdy więcej!Nie dość że wszystko mnie boli to jeszcze musiałam się wspinać!Podeszłam do Perrie i zabrałam jej telefon.
-Nie ma nikogo ani niczego!Pusto!-powiedziałam do dziadka.
-Ok!Bądźmy w kontakcie!Będę pisać wiadomości!Trzymajcie się!-i się rozłączył.O co mu chodziło z tymi wiadomościami?Jaki kontakt?Co on kombinuje?Dobra!Pożyjemy obaczymy!Spojrzałam na nich.Nie wyglądali tak źle...Ok.Dosyć!Włączyłam wibrację w telefonie w razie czego!Podeszłam do ściany i znowu przy niej usiadłam.Nic nikt nie mówił.Spojrzałam na zegarek na mojej ręce 20:45.Trochę czasu minęło.Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy.Oddychałam powoli i miarowo żeby się uspokoić i żeby złagodzić chociaż trochę ból.W głowie śpiewałam sobie moją kołysankę którą skomponował dla mnie tata kiedy byłam mała.Tak sobie nucąc w głowie poczułam jak ktoś siada obok mnie.Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę obok.Była to Danielle.Patrzyła na mnie z współczuciem,dumą i chyba miłością taką rodzinną oczywiście.Położyła mi dłoń na ramieniu.
-Dziękuje że byłaś na tyle odważna że przyjechałaś nas uratować...Jesteś taka odważna i dzielna...Tyle przeżyłaś i nadal się nie poddajesz tak jakby to zrobiła większość z nas...Nie wiem jak ci dziękować za przybycie...Szczerze mówiąc myślałam że...-nie dokończyła.
-Mimo wszystko jesteśmy rodziną,a ja rodziny nie ostawiam w potrzebie...-powiedziałam.Po twarzy Danielle zaczęły spływać łzy.
-Ale mówiłaś że cię skrzywdziliśmy!
-Wiele osób zdążyło mnie skrzywdziło...-kiedy skończyłam Danielle rzuciła się na mnie żeby mnie przytulić.Mimo wszystko brakowało mi ich wszystkich.Ku jej zdziwieniu oddałam uścisk.
-Tyle przez nas wycierpiałaś...Ale musisz wiedzieć że mieliśmy powód żeby to zrobić...
-Nie chcę teraz o tym rozmawiać...-wyszeptałam i położyłam jej głowę na ramieniu.
-Lily muszę się ciebie zapytać...Co się stało tak w pomieszczeniu?-zapytała się Danielle lekko skrępowana.Samo wspomnienie wywołało u mnie łzy.
-Nie chcę o tym mówić...-wyszeptałam przez łzy.Ona tylko mnie mocniej przytuliła.
-Czy on zgwałcił cię?-wyszeptała mi do ucha.Nie chciałam odpowiadać tylko pokiwałam głową na tak.Przytuliła mnie jeszcze mocniej.
-Wstawaj!Chodź usiądziesz na krześle...-powiedziała i pomogła mi wstać.Twarz zasłoniłam włosami żeby nikt nie widział moich łez.Usiadłam na krześle i patrzyłam na moje ręce.Były gdzie,nie gdzie podrapane.Poczułam jak ktoś mnie przytula po obu stronach.Były to Jade i Perrie.Oddałam uścisk.Ściskały mnie tak mocno że nie mogłam złapać oddechu.
-Dzie...wczyny nie...mogę odd...chać...-wysapałam.Zaśmiały się i mnie puściły.Uśmiechnęłam się.Spojrzałam na nie,kiedy zobaczyły że mam uśmiech na ustach zaczęły jeszcze bardziej się śmiać ale tym razem ze szczęścia.Kiedy skończyły się śmiać,przez chwilę była cisza.Nagle usłyszałam krzyk.
-LILY!!!-spojrzałam w stronę z skąd dochodził krzyk i zobaczyłam jak Niall biegnie na mnie z rozłożonymi ramionami i wielkim uśmiechem na ustach.Po chwili byłam w jego ramionach.Trochę zajęło mu zdanie sobie sprawy że tu jestem.Nie powiem szybki to on jest(czujecie ten sarkazm?)zaśmiałam się i też go przytuliłam.
-LILY!-dołączył do nas Harry,ale myślę że oni chcieli rozładować trochę atmosferę.
-LILUNIA!-Liam
-LILUŚ!-Zayn.Wszyscy rzucili się na mnie.Jednak tata stał dalej.Nie podszedł.Chłopcy w końcu mnie puścili.
-Myślałam że przez te 3 lata trochę zmądrzeliście ale jednak się myliłam...-powiedziałam.Zaśmiali się.
-I ty w cuda wierzysz?-zapytał się Liam.Pokręciłam głową.Spojrzałam na tatę.On na mnie również,patrzeliśmy sobie w oczy.W jego widziałam troskę,dumę,przerażenie,miłość i coś na kształt nadziei.Podszedł do krzesła na którym siedziałam.Usiadł na krześle obok,reszta udawała że są zajęci ale ja wiedziałam że nas uważnie słuchają.
-Lily mogę ci teraz wszystko wytłumaczyć?-zapytał się
-Jak chcesz...-i zaczął mi wszystko tłumaczyć.Że to ich menago(menadżer)kazał im wszystko zrobić.Miał powiedzieć nam wszystko ale nie miał czasu.Tata Eleanor jest jakimś wpływowym kolesiem który powiedział że jak tata nie będzie z Eleanor to on zniszczy One Direction.Zrozumiałam go ale nie chciałam mu tego jeszcze pokazywać.Chce najpierw opowiedzieć mamie.I w tedy zdecydujemy co się stanie.
-Rozumiem.Ale to nie zmienia faktu że mogłeś chociaż wysłać sms'a żeby nam wszytko wytłumaczyć...Każde z was mogło...-powiedziałam.
-Nie mogliśmy!Nasze telefony były pod ciągłą obserwacją...-powiedział.To już zmienia trochę sprawę.Miałam coś powiedzieć kiedy ma podjazd fabryki zajechało jakieś auto,szybko wstałam w krzesła podbiegłam do mojej torby,wzięłam ja i schowałam w cieniu.Telefon wsadziłam w stanik.Na wszelki wypadek.Nóż i pistolet schowałam do torby.Nagle drzwi się otworzyły i weszła dwójka osób.Byli to Eleanor i Conor.Co oni tu robią?Przecież mieli przyjechać jutro!
-O!Widzę że jednak miałaś siłę by ich uwolnić!-krzyknął Conor.Chłopaki stanęli po moich bokach.A dziewczyny za mną-O i masz obstawę!Cóż za piękny pokaz rodzinnej miłości!-zaśmiał się szyderczo.
-I tak tylko dwoje was przeżyje!Louis i Lily!Ale tylko pod warunkiem że będziecie z nami.Jak my nie możemy mieć was to nikt was nie będzie miał!!!-krzyknęła Eleanor.Jakaś dziwna siła dodała mi odwagi.
-Chyba kobieto cię coś boli!!!Idź się lecz!Razem z tym wypłoszem!!-Kiedy Conor to usłyszał zaczął iść w moją stronę.Ja wyszłam mu na przeciw.Nie zwracałam uwagi że chłopaki chcieli mnie powstrzymać.Kiedy staliśmy z Conor'em przed sobą spojrzałam mu w oczy.On powoli zaczął się pochylać do pocałunku.Ja korzystając z okazji kopnęłam go z kolanka w jego skarb!Musiało boleć bo zwijał się na ziemi.Haha!Brawo Lily!Za sobą usłyszałam pomruki podziwu.
-Nienormalna jesteś!-krzyknęła Eleanor.
-Czemu mówisz o sobie?-chciałam ją wkurzyć.
-Zamknij się!
-Znowu gadasz do siebie?
-Przestań!
-Ale co ja robię?
-PRZESTAŃ W TEJ CHWILI!!!!
-Oj...Trzymaj swoje konie!Keep Calm and Carry On!!!-to ją musiało ostro wkurzyć bo zaczęła biec w moją stronę ale niestety(dla niej)nie zauważyła swojego pomocnika i się o niego potknęła lądując na ziemi.Zaśmiałam się.Nagle usłyszeliśmy syreny policyjne!Uratowani jest!!!!
-Lily!Chodź pobaw się z Mandy!Ja chcę trochę odpocząć!-krzyknęła mama.
-Ok!Już idę!-podeszłam do basenu i delikatnie się do niego weszłam.Mama wyłożyła się na leżaku i zaczęła opalać.Bawiłyśmy się z Mandy w wodzie aż do obiadu.Było super!Na obiad zjedliśmy zupę pomidorową.Mmm...Pycha!!!Kiesy skończyłam pobiegłam na górę się przebrać.Weszłam na mojego McBook'a i odwiedziłam FB,TT i odpisałam na pytania fanów 1D.Włączyłam stronę naszej drużyny kiedy moją uwagę przyciągnęła pewna reklama.
"Członkowie One Direction zniknęli!!!Źródła donoszą że One Direction zakończyło swoją karierę!Czy aby na pewno?"
CO???!!!Jak to zniknęli?Kiedy to przeczytałam zbiegłam na dół i powiedziałam mamię co się stało.Zaczęłyśmy dzwonić do wszystkich członków 1D ale nikt nie odbierał.Spróbowałyśmy zadzwonić do Danielle,Perrie i Jade ale one też nie odbierały.Przeczuwałam że to ma coś wspólnego z Eleanor...Pobiegłam na górę i do mojej torby spakowałam telefon,klucze od domu i inne potrzebne rzeczy.Zbiegłam z powrotem na dół i powiedziałam mamie że jadę do Londynu.Ona też chciała ale musiała zostać z Mandy.Dała mi pieniądze i powiedziała że mam na siebie uważać.Wzięłam bluzę i wybiegłam z domu.Teraz została jedna kwestia...Czym ja pojadę do Londynu?Aha!Taxi!Siedziałam w taksówce i poprosiłam żeby mnie zawiózł do Londynu.Dzięki temu że znam się z Taksiarzem mam trochę taniej.To dobry starsy pan i jest w połowię Polakiem.O koło 18:00 zajechaliśmy pod dom mojej rodziny.Podziękowałam i zapłaciłam taksiarzowi i pobiegłam w stronę domu.Bramka była otwarta,podbiegłam do drzwi domu.Nacisnęłam klamkę i drzwi ustąpiły.Hmm...Dziwne.Ruszyłam w stronę salonu.Na stole zauważyłam kartkę.
"Jeśli chcecie zobaczyć swoją rodzinkę,niech Lily Tomlinson stawi się w starej fabryce za mostem.Pamiętajcie żadnych glin.!!!"
Nie wiele myśląc pobiegłam do garażu i wzięłam motor Zayn'a.Nie mam pozwolenia na prowadzenie ale cóż...Umiem jeździć bo wujek mnie uczył.Ruszyłam.Po 15 minutach zatrzymałam się przed mostem.Zeszłam z niego bo nie chciałam żeby mnie usłyszeli.Pobiegłam w stronę fabryki.Powoli weszłam do środka.Wszędzie było ciemno.Starałam się być cicho,gdy nagle usłyszałam głośne oddychanie i huk zamykanych drwi.Nagle zapaliło się światło.Na krzesłach ujrzałam 1D,Perrie,Jade i Danielle. Byli do nich przywiązani,i jak mogłam zauważyć byli trochę poobijani.Pobigłam do Perrie i zdjęłam jej taśmę z ust.Ciekawe jako jedyna miała taśmę reszta była chyba nie przytomna.
-Li...li co ty tu robisz?-wypowiedziała z wielkim trudem.
-Przyjechałam do Londynu kiedy zobaczyłam że zniknęliście.Dzwoniłam z mamą ale nikt z was nie odbierał...-urwałam bo zobaczyłam że Perrie patrzy się na coś przerażona.Podnosiłam się z klęczek bo odwiązywałam Perrie i odwróciłam się.Stała tam Eleanor.W ręce trzymała nóż a w drugiej pistolet.Na twarzy miała obłąkany uśmiech.
-Proszę,proszę,proszę...Kogo to moje piękne oczy widzą!Lily Tomlinson!Może obudzimy resztę żeby popatrzyła sobie na ciebie!?-strzeliła w sufit.Wszyscy obudzili się od huku wystrzału.Ja powoli zaczęłam okrążać Elenor.Chodziłyśmy w takim kółku.
-Lily...?
-Uciekaj!!!
-Co ty tutaj robisz?
-Czy ty jesteś normalna?
Posypały się pytania w moja stronę.Zignorowałam je.Patrzyłam Eleanor w oczy.
-Co ty próbujesz zrobić?Co ty chcesz przez to osiągnąć?-zapytałam się jej.
-Pfff...A jak myślisz?Przez to że się pojawiłaś na nowa w życiu swojego ojca on zaczął mnie olewać!Ty i twoja nic nie warta matka zniszczyłyście mi życie!!!-wykrzyczała.Podniosła Pistolet w moją stronę.
-NIE!!!-krzyknęli wszyscy.Oddała strzał.Ale chyba nie ma dobrego cela bo strzał przeleciał kawałek ode mnie.Mam plan.Złapałam się za miejsce gdzie mnie"postrzelono"i padłam na ziemię.Zamknęłam oczy i starałam się nie widocznie oddychać.
-HA!Zabiłam ją!-ale ona jest pusta!"postrzeliła" mnie tylko w ramię.Boże dzięki bogu że jest ładna po rozumem to ona nie grzeszy.
-Nie!Lily!Nie!!!-słyszałam krzyki mojej rodziny.Najgłośniej krzyczał tata.Poczułam jak Eleanor odchodzi ode mnie i idzie w stronę rodziny.Otworzyłam oczy w moją stronę patrzyli się wszyscy oprócz Eleanor która szła do nich odwrócona do mnie plecami.Pokazałam im że mają być cicho.Kawałek od siebie zauważyłam linę.Bingo!Już mam plan.Zaczęłam się skradać w stronę Eleanor.Stanęła przed tatą i się zapytała:
-I co teraz?Twoja kochana córeczka nie żyje!Ups!Teraz czas na tą małą smarkule i twoja niec nie wartą żonę...-zagotowało się we mnie.Jak ona się wyzywać Mandy i mamę?Podeszłam do niej i popukałam w ramię.Ona zaskoczona odwróciła się w moją stronę.W tedy ja uderzyłam ją z całej siły w twarz,upadła na ziemię trzymając się za bolące miejsce.Kopnęłam ją tak że przeturlała się bliżej liny.
-Nigdy!Ale to prze NIGDY!!!NIE NAZYWAJ CZŁONKÓW MOJEJ RODZINY BEZ WARTOŚCIOWYMI!!!JEDYNYM OSOBNIKIEM KTÓRY JEST NIC NE WARTY JESTEŚ TY!!!NAWET 1000000000 TAKICH JAK TY NIE BĘDZIE WIĘCEJ WARTA OD MOJEJ RODZINY!!!ROZUMIESZ???!!!-krzyczałam w jej stronę.Wszyscy byli cicho jak makiem zasiał.Korzystając z okazji szybko związałam Eleanor.Nagle do głowy wpadła mi myśl"Przecież ona sama by sobie nie poradziła porwaniem ósemki osób!"ktoś musi z nią pracować...Dobra nie ważne.
-Lily!Nic ci nie jest?-zapytała się Perrie.
-Nie.Mi nie!A wam?Nie macie żadnych większych obrażeń?-zapytałam się podchodząc do Perrie i dalej próbując ją rozwiązać.Pistolet i nóż kopnęłam dalej od Eleanor żeby się czasem nimi nie posłużyła.Więzy na nogach odpuściły,miałam już brać się za ręce kiedy poczułam straszny ból z tyłu głowy.Złapałam się za miejsce bólu i padłam na ziemię.Po chwili poczułam mocne uderzenie w brzuch.Poturlałam się po podłodze.Słyszałam jakieś krzyki ale nie mogłam zrozumieć co znaczą bo ból mi to uniemożliwiał.Otworzyłam powoli oczy i obaczyłam jakiś trzech kolesi.Jeden podszedł do mnie i brutalnie postawił na nogi.Uderzył mnie w brzuch zgięłam się.We troje się zaśmiali.
-Ale z ciebie ładna laleczka...-powiedział ten który mnie trzymał.Przycisnął mnie do siebie od tyłu(tak że plecy Lily dotykały jego klatki piersiowej :P przy.aut.)trzymał mnie mocno w tali unieruchamiając przy tym moje ręce.Jeden z tych gości wyglądał dość znajomo.
-Łapy precz od niej!!!-krzyknął tata.Za to dostał w twarz.
-Trzeba ją odwiązać...-powiedział pierwszy z nich wskazując na Eleanor.
-Daj spokój!Jeszcze jest czas!Zobacz jakie laleczki tu są do zabawy!-powiedział ten który mnie trzymał.
-Jednak ją obudzimy!Trzeba iść według planu!
-Dobra dobra!Spokojnie!Rób co chcesz!-ten pierwszy podszedł do Eleanor i ją odwiązał.
-Zawiozę ją w odpowiednie miejsce!Wy zajmijcie się tymi tu!-i wyszedł.Ten który mnie trzymał zaczął się o mnie pocierać.
-Możesz przestać!!!???-krzyknęłam na niego-Chcesz sobie popukać to do burdelu!!!
-Oj...Zobacz Conor jaka pyskata!-to ona!To on mnie zgwałcił!!!Spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach.To Conor McAdam.Fuck!Za co!?Olivier jeśli mnie słyszysz!Pomóż!
-O widzę że mnie pamiętasz!I co tam jak życie ci mija?
-Lepiej niż ci się wyobraża!Mam cudownego chłopaka którego kocham!-kiedy to powiedziałam to zaśmiał mi się w twarz.Podszedł do mnie i uderzył w twarz.Facet który mnie trzymał puścił mnie i upadłam na kolana przed tym wypłoszem.
-To chyba ten twój chłoptaś się nie ucieszy...-powiedział kucając przede mną.
-Z czego?-zapytałam się podnosząc głowę i patrząc mu twardo w oczy.Zobaczyłam jego diabelski uśmiech.Wiedziałam że to nic dobrego nie znaczy.Podniósł się z klęczek i zaczął iść w stronę reszty.Nie zbliżył się do nich za bardzo.Zaczął chodzić przed nimi w tą i z powrotem.Patrzyłam na niego uważnie.Jego telefon ogłosił że dostał sms.Spojrzał się na ekran i uśmiechnął się jeszcze szerzej.Kiwnął na kolesia.On zrozumiał co ma zrobić.Ruszył w stronę jakiś drzwi.Wrócił po jakimś czasie i kiwnął w stronę Conor'a.
-A więc tak piękna-powiedział kierując się w moją stronę-Zrobisz to co ci każe albo oni na tym ucierpią-wskazał na resztę.
-Lily!Nie rób nic!My wytrzymamy!-krzyknął Harry.
-Hahah!Naprawdę Liluś chcesz się przekonać co potrafimy?Nie?To rób co każe!-krzyknął Conor-Wstawaj!-zrobiłam tak jak kazał.Popchnął mnie w stronę tych drzwi.W pomieszczeniu znajdowało się łóżko.Bałam się.Boże daj mi siłę.
-Mała powtórka z tamtej nocy hmm?-zapytał się stojąc za mną-Pamiętaj nic się nie stanie twojej rodzinie...-nie miałam siły odpowiedzieć-Mówię coś do ciebie!-i uderzył mnie w głowę.Zemdlałam.
SCENA +18!!!CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!!
Gdy otworzyłam powieki widziałam tylko ciemność... Byłam do czegoś przywiązana. Najprawdopodobniej do łóżka. Nie miałam na sobie ubrań. Nagle usłyszałam skrzypienie podłogi. Ktoś do mnie podszedł. Poczułam silną woń męskich perfum oraz jego oddech na mojej szyi. Jego włosy łaskotały mnie w policzek. Jego masywni silne dłonie spoczęły na moich biodrach.
-Zostaw mnie zboczeńcu! Na pomoc!-krzyczałam ile tylko miałam siły.
-Przestań, nikt cię tu nie usłyszy-mogłabym przysiąc, że gdyby nie ciemność to zobaczyłabym złowieszczy uśmiech na jego twarzy-Ten pokój jest dźwiękoszczelny.-zaczęłam niespokojnie oddychać.
-Spokojnie, jeszcze nic ci nie zrobiłem...
-Jakie JESZCZE?! No chyba c...-urwałam bo zachłannie wpił się w moje usta. Gdyby nie fakt, że byłam przywiązana do leżącego łóżka już dawno dostałby po jajach. Próbowałam się wyrwać, ale nie miałam szans. Był zbyt silny. Zaczął całować mnie niżej, po dekolcie, piersiach i po brzuchu. Usiadł na mnie okrakiem a ja poczułam, że on też jest nagi. Jego kolega ocierał się o moje podbrzusze kiedy on masował moje piersi. Nie mogłam uwierzyć, że on mi to robił...
Nagle Conor wsadził we mnie swojego kutasa i zaczął gwałtownie się we mnie poruszać. Bolało. Bolało jak cholera. A najgorsze było to, że nie mogłam z tym nic zrobić. Przyspieszał i przyspieszał. Krzyczałam, błagałam, żeby przestał, żeby mnie puścił. Wszystko na próżno. Łzy lały mi się strumieniami. Już dawno miałam dość, ale on nie przestawał. Wiłam się z bólu. Nagle przestał. Po prostu wyszedł ze mnie. Nie wiedziałam, dlaczego, ale cieszyłam się, że to już koniec. A jednak się myliłam.
Chłopak wstał ze mnie, podszedł do czegoś, chyba do szafki i wrócił. Siłą obrócił mnie na brzuch. Teraz leżałam tyłkiem w jego stronę. Słyszałam chwilowe pocieranie dłonią o dłoń, a później jeden jego palec wylądował we mnie. Poruszał nim najpierw powoli a później coraz szybciej i szybciej. Po chwili dołączył do niego drugi palec a później trzeci. Szybko je ze mnie wyjął, a ich miejsce zastąpił jego gruby i długi penis. Dla dodatkowej satysfakcji wsadził mi palce w pizdę. Znów zajebiście mnie bolało, ale jego to nie obchodziło. Był brutalny i gwałtowny. Nie obchodziło go, co czuję. On chciał tylko swojej przyjemności. To jemu miało być dobrze, nie mi.
-Conor! Błagam! Przestań już! To boli!! Aaaa! Koniec!-błagałam go.
O dziwo wykonał kilka ostatnich, najmocniejszych pchnięć i spuścił się w moją ciasną dziurkę. Wyjął ze mnie penisa oraz palce, zszedł ze mnie i obrócił na plecy.
KONIEC SCENY +18!!!
-Ubierz się...-powiedział odwiązując mnie.Zrobiłam to co kazał a łzy nadal płynęły.Wyszliśmy z pokoju,ja ledwo stojąc na nogach.Nie miałam siły na nic.Kiedy nas zobaczyli moja rodzina miała przerażone miny a ten koleś uśmiech na twarzy.
-I jak było?-zapytał się głupkowato.
-Nie twój interes...Nie musisz jej związywać,ma ostrzeżenie na przyszłość.Teraz posłuchaj mnie zrobisz coś źle a to będzie twoja kara a moja nagroda-powiedział w moją stronę-I nie płacz-wytarł mi łzy z policzków-Nie lubię kiedy się zmusisz-dodał.Spojrzałam na niego z dziwnym grymasem na twarzy.
-Pamiętaj!Zawszę cię kochałem,kocham i kochać będę.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Gdybyś mnie kochał to byś mi tego nie zrobił...-wyszeptałam.Pogłaskał mnie po policzku i kiwnął na drugiego kolesia.
-Idziemy...Wrócimy jutro-powiedział Conor i wyszli z fabryki.Upadłam na ziemię i pozwoliłam łzą płynąć.Zapomniałam że oni tam wszyscy są.Otrząsnęłam się,wytarłam łzy i podniosłam się z ziemi.Podeszłam do Perrie i zaczęłam odwiązywać jej ręce.Moje dłonie tak się trzęsły że nie miałam szansy rozwiązać węzłów.Rozejrzałam się po hali.Ha idioci!Zostawili pistolet i nóż.Ruszyłam w stronę noża.Trochę było ciężko bo ból nie dawał o sobie zapomnieć.Wróciłam do Perrie.
-Teraz się nie ruszaj bo mogę zranić twoje dłonie...-wyszeptałam zachrypniętym głosem.Wszyscy patrzeli się na mnie.Już po chwili Perrie była wolna.
-Lily...-przytuliła mnie do siebie.Moja łza skapnęła na jej bluzkę.Odsunęłam się od niej i wytarłam łzy.Próbowałam się uśmiechnąć.
-Uwolnijmy resztę...-powiedziałam mim zachrypniętym głosem.Odkaszlnęłam.Z nożem uwolniłam wszystkich raz dwa.Potem bez żadnego słowa usiadłam pod ścianą.Oliver!Czemu mi to robisz?Wiem mówiłeś że będę musiała przejść wiele przeszkód itd.ale dlaczego mieszasz moją rodzinę w to?No dlaczego?Kiedy tak rozmyślałam usłyszałam piosenkę "We Found Love"po chwili zrozumiałam że to mój telefon.Rozejrzałam się po hali.Jest moja torba!Wysiliłam się na tyle ile potrafiłam i ruszyłam w stronę torby.Reszta patrzyła na mnie zdziwiona.Wyciągnęłam mój telefon i spojrzałam na ekran.Dziadek!
-Halo?
-Halo?Lily?To ty?
-Tak dziadku...-rozmawialiśmy po polsku.
-Gdzie ty jesteś?Nikt nie wie co się z tobą stało!Mama powiedziała że pojechałaś do Londynu a tak się składa że ja i babcia też tu jesteśmy!
-Dziadku spokojnie!A więc pojechałam do domu One Direction bo usłyszałam że zniknęli...-i opowiedziałam mu całą historię,gdzie się znajduje.
-Posłuchaj...Dzwonię na policję!
-Ale dziadku!W liście pisało że nie możemy!
-Ci bandyci są teraz w fabryce?
-Niee...
-A gdzieś na jej terenie?
-Tego nie wiem bo jestem w środku!
-Masz gdzieś możliwość spojrzenia na teren fabryki?-zapytał się.Zaczęłam się rozglądać po fabryce.Bingo!U sufitu fabryki były średniej wielkości okna.Z tej racji że po ścianie wspinały się belki miałam szanse po nich dojść do góry.
-Przy suficie są małe okienka.Chyba dam radę po nich wejść!
-Super tylko się nie rozłączaj!-powiedział.Spojrzałam na resztę.Po krótkim namyślę podałam telefon Perrie.
-Tylko się nie rozłączaj!-powiedziałam jej-Dziadku Perrie ma telefon!Idę!-i ruszyłam w stronę ściany.Zaczęłam powoli się wspinać.Słyszałam przerażone krzyki mojej rodziny.Doszłam!Hell Yeah!Spojrzałam pod siebie.Ja cię kręcę!Ale wysoko!Fuck!Dobra nie myśl o tym!Zaczęłam rozglądać się po podwórku fabryki.Nic żadnego samochodu!Nic!Ale za mostem widziała mój motor!
Zaczęłam schodzić na dół.Na ostatnich dwóch metrach skoczyłam.Uff...`Udało się.Nigdy więcej!Nie dość że wszystko mnie boli to jeszcze musiałam się wspinać!Podeszłam do Perrie i zabrałam jej telefon.
-Nie ma nikogo ani niczego!Pusto!-powiedziałam do dziadka.
-Ok!Bądźmy w kontakcie!Będę pisać wiadomości!Trzymajcie się!-i się rozłączył.O co mu chodziło z tymi wiadomościami?Jaki kontakt?Co on kombinuje?Dobra!Pożyjemy obaczymy!Spojrzałam na nich.Nie wyglądali tak źle...Ok.Dosyć!Włączyłam wibrację w telefonie w razie czego!Podeszłam do ściany i znowu przy niej usiadłam.Nic nikt nie mówił.Spojrzałam na zegarek na mojej ręce 20:45.Trochę czasu minęło.Oparłam głowę o ścianę i zamknęłam oczy.Oddychałam powoli i miarowo żeby się uspokoić i żeby złagodzić chociaż trochę ból.W głowie śpiewałam sobie moją kołysankę którą skomponował dla mnie tata kiedy byłam mała.Tak sobie nucąc w głowie poczułam jak ktoś siada obok mnie.Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę obok.Była to Danielle.Patrzyła na mnie z współczuciem,dumą i chyba miłością taką rodzinną oczywiście.Położyła mi dłoń na ramieniu.
-Dziękuje że byłaś na tyle odważna że przyjechałaś nas uratować...Jesteś taka odważna i dzielna...Tyle przeżyłaś i nadal się nie poddajesz tak jakby to zrobiła większość z nas...Nie wiem jak ci dziękować za przybycie...Szczerze mówiąc myślałam że...-nie dokończyła.
-Mimo wszystko jesteśmy rodziną,a ja rodziny nie ostawiam w potrzebie...-powiedziałam.Po twarzy Danielle zaczęły spływać łzy.
-Ale mówiłaś że cię skrzywdziliśmy!
-Wiele osób zdążyło mnie skrzywdziło...-kiedy skończyłam Danielle rzuciła się na mnie żeby mnie przytulić.Mimo wszystko brakowało mi ich wszystkich.Ku jej zdziwieniu oddałam uścisk.
-Tyle przez nas wycierpiałaś...Ale musisz wiedzieć że mieliśmy powód żeby to zrobić...
-Nie chcę teraz o tym rozmawiać...-wyszeptałam i położyłam jej głowę na ramieniu.
-Lily muszę się ciebie zapytać...Co się stało tak w pomieszczeniu?-zapytała się Danielle lekko skrępowana.Samo wspomnienie wywołało u mnie łzy.
-Nie chcę o tym mówić...-wyszeptałam przez łzy.Ona tylko mnie mocniej przytuliła.
-Czy on zgwałcił cię?-wyszeptała mi do ucha.Nie chciałam odpowiadać tylko pokiwałam głową na tak.Przytuliła mnie jeszcze mocniej.
-Wstawaj!Chodź usiądziesz na krześle...-powiedziała i pomogła mi wstać.Twarz zasłoniłam włosami żeby nikt nie widział moich łez.Usiadłam na krześle i patrzyłam na moje ręce.Były gdzie,nie gdzie podrapane.Poczułam jak ktoś mnie przytula po obu stronach.Były to Jade i Perrie.Oddałam uścisk.Ściskały mnie tak mocno że nie mogłam złapać oddechu.
-Dzie...wczyny nie...mogę odd...chać...-wysapałam.Zaśmiały się i mnie puściły.Uśmiechnęłam się.Spojrzałam na nie,kiedy zobaczyły że mam uśmiech na ustach zaczęły jeszcze bardziej się śmiać ale tym razem ze szczęścia.Kiedy skończyły się śmiać,przez chwilę była cisza.Nagle usłyszałam krzyk.
-LILY!!!-spojrzałam w stronę z skąd dochodził krzyk i zobaczyłam jak Niall biegnie na mnie z rozłożonymi ramionami i wielkim uśmiechem na ustach.Po chwili byłam w jego ramionach.Trochę zajęło mu zdanie sobie sprawy że tu jestem.Nie powiem szybki to on jest(czujecie ten sarkazm?)zaśmiałam się i też go przytuliłam.
-LILY!-dołączył do nas Harry,ale myślę że oni chcieli rozładować trochę atmosferę.
-LILUNIA!-Liam
-LILUŚ!-Zayn.Wszyscy rzucili się na mnie.Jednak tata stał dalej.Nie podszedł.Chłopcy w końcu mnie puścili.
-Myślałam że przez te 3 lata trochę zmądrzeliście ale jednak się myliłam...-powiedziałam.Zaśmiali się.
-I ty w cuda wierzysz?-zapytał się Liam.Pokręciłam głową.Spojrzałam na tatę.On na mnie również,patrzeliśmy sobie w oczy.W jego widziałam troskę,dumę,przerażenie,miłość i coś na kształt nadziei.Podszedł do krzesła na którym siedziałam.Usiadł na krześle obok,reszta udawała że są zajęci ale ja wiedziałam że nas uważnie słuchają.
-Lily mogę ci teraz wszystko wytłumaczyć?-zapytał się
-Jak chcesz...-i zaczął mi wszystko tłumaczyć.Że to ich menago(menadżer)kazał im wszystko zrobić.Miał powiedzieć nam wszystko ale nie miał czasu.Tata Eleanor jest jakimś wpływowym kolesiem który powiedział że jak tata nie będzie z Eleanor to on zniszczy One Direction.Zrozumiałam go ale nie chciałam mu tego jeszcze pokazywać.Chce najpierw opowiedzieć mamie.I w tedy zdecydujemy co się stanie.
-Rozumiem.Ale to nie zmienia faktu że mogłeś chociaż wysłać sms'a żeby nam wszytko wytłumaczyć...Każde z was mogło...-powiedziałam.
-Nie mogliśmy!Nasze telefony były pod ciągłą obserwacją...-powiedział.To już zmienia trochę sprawę.Miałam coś powiedzieć kiedy ma podjazd fabryki zajechało jakieś auto,szybko wstałam w krzesła podbiegłam do mojej torby,wzięłam ja i schowałam w cieniu.Telefon wsadziłam w stanik.Na wszelki wypadek.Nóż i pistolet schowałam do torby.Nagle drzwi się otworzyły i weszła dwójka osób.Byli to Eleanor i Conor.Co oni tu robią?Przecież mieli przyjechać jutro!
-O!Widzę że jednak miałaś siłę by ich uwolnić!-krzyknął Conor.Chłopaki stanęli po moich bokach.A dziewczyny za mną-O i masz obstawę!Cóż za piękny pokaz rodzinnej miłości!-zaśmiał się szyderczo.
-I tak tylko dwoje was przeżyje!Louis i Lily!Ale tylko pod warunkiem że będziecie z nami.Jak my nie możemy mieć was to nikt was nie będzie miał!!!-krzyknęła Eleanor.Jakaś dziwna siła dodała mi odwagi.
-Chyba kobieto cię coś boli!!!Idź się lecz!Razem z tym wypłoszem!!-Kiedy Conor to usłyszał zaczął iść w moją stronę.Ja wyszłam mu na przeciw.Nie zwracałam uwagi że chłopaki chcieli mnie powstrzymać.Kiedy staliśmy z Conor'em przed sobą spojrzałam mu w oczy.On powoli zaczął się pochylać do pocałunku.Ja korzystając z okazji kopnęłam go z kolanka w jego skarb!Musiało boleć bo zwijał się na ziemi.Haha!Brawo Lily!Za sobą usłyszałam pomruki podziwu.
-Nienormalna jesteś!-krzyknęła Eleanor.
-Czemu mówisz o sobie?-chciałam ją wkurzyć.
-Zamknij się!
-Znowu gadasz do siebie?
-Przestań!
-Ale co ja robię?
-PRZESTAŃ W TEJ CHWILI!!!!
-Oj...Trzymaj swoje konie!Keep Calm and Carry On!!!-to ją musiało ostro wkurzyć bo zaczęła biec w moją stronę ale niestety(dla niej)nie zauważyła swojego pomocnika i się o niego potknęła lądując na ziemi.Zaśmiałam się.Nagle usłyszeliśmy syreny policyjne!Uratowani jest!!!!
sobota, 13 kwietnia 2013
Rozdział 23
Obudziłam się o 8:10.Poszłam do łazienki,umyłam zęby,twarz i zrobiłam inne poranne czynności.Przebrałam się i zbiegłam na dół razem z Aron'em który spał ze mną.Na dole była mama z Anastazją i Zuzią.
-Dzień Dobry!-krzyknęłam.
-Cześć słoneczko!Wyspałaś się?
-Tak!A gdzie podziała się Mandy?
-Jeszcze śpi,w sumie jak ci się chcę to możesz ją obudzić...-powiedziała mama.Z uśmiechem pobiegłam na górę.Mandy spała sobie w najlepsze.Podeszłam do jej łóżka i zaczęłam ją budzić.Mała przetarła oczka i ziewnęła.
-Dzień Dobry śpioszku!Wstajemy!Za oknem słońce dawno świeci!Myjemy ząbki,buźkę i przebieramy się!Potem na dół na śniadanko!-Mandy pobiegła do łazienki a ja w tym czasie przygotowałam jej ubranie.Mandy wyszła z łazienki a ja podałam jej ciuchy żeby się przebrała.Zeszłyśmy na dół i zjadłyśmy śniadanie.
-Dziewczynki...-odezwała się mama-Dzisiaj wracamy do domu...
-Fajnie!-powiedziałam-Muszę się tylko pożegnać z Ian'em i dziewczynami...
-Tylko wróć szybko!Musimy się jeszcze spakować!I odwiedzić babcię i dziadka przed wyjazdem...-powiedziała mama.Wzięłam Aron'a i wyszłam z domu.Po drodze zadzwoniłam do przyjaciół.Spotkaliśmy się w parku koło fontanny.Ian przyprowadził Gabi.Psiaki zaprzyjaźniły się szybko.Gadaliśmy,śmialiśmy się i wygłupialiśmy.Nadszedł czas pożegnania.Dziewczyny przytuliłam i pocałowałam w policzki.Widziałam jak oczy im się szklą,moje również.
-Ejjj...Nie rozklejamy się!Przecież nie długo będą Miedzy Narodowe!Spędzimy ze sobą parę miesięcy!-powiedziałam pocieszająco.Uśmiechnęły się i pogłaskały Aron'a.Potem odeszły mówiąc że nie chcą tego przedłużać.Zostałam sama z Ian'em.Spojrzeliśmy sobie w oczy.Potem basze usta złączyły się w pocałunku.Po chwili oderwaliśmy się od siebie z powodu braku powietrza.Przytuliliśmy się staliśmy tak przez chwilę.
-Kocham cię...-powiedział Ian.
-Ja ciebie też...
-Będę tak strasznie tęsknił...Ale mam to pocieszenie że za niedługo spędzimy ze sobą kilka miesięcy-powiedział z uśmiechem.
-Masz rację!Kocham cię i też będę tęsknić!-pocałowałam go.
-Nie przedłużajmy tego bo będzie jeszcze bardziej bolało-dodałam
-Masz rację!Kocham cię!Zadzwoń kiedy dojedziecie!Pa!!!-pokiwał mi,wziął Gabi i odszedł.Ja wzięłam Aron'a i również ruszyłam w stronę domu Anastazji.Kiedy szłam sobie tak z Aron'em przy nodz,zauważyłam jak w moją stronę zbliżają się Harry,Niall i Zayn.Chyba mnie nie zauważyli spuściłam głowę i modliłam się żeby mnie nie rozpoznali.Kiedy przechodziłam obok nich rzucili mi zaciekawione spojrzenia.Ale chyba mnie nie rozpoznali!Ufff...Już się bałam!Pobiegłam w stronę domu i zaczęłam się pakować.Po dwóch godzinach byłam gotowa.Pomogłam mamię spakować wszytko do auta.Pożegnaliśmy się z Anastazją i Zuzią i podziękowaliśmy za gościnę.Ruszyliśmy w stronę babci i dziadka.Tam przesiedzieliśmy tylko chwilę potem ruszyłyśmy w stronę domu.W połowię drogi Mandy zasnęła.Siedziałam z przodu więc było super.
-Lily...-zwróciła się do mnie mama.
-Tak?
-Jak się czujesz?
-A dobrze!
-A co myślisz o tej całej Eleanor?Wiem że ojciec nas strasznie skrzywdził ale ja już mu to wybaczyłam...-powiedziała.Mnie zatkało.Wybaczyła mu?Tak po prostu?Dobra to nie moja sprawa nie będę się wtrącać.
-O tej całej Eleanor szkoda gadać...Ona jest jakaś psychiczna!A tak by the way ciekawe o co jej chodziło wczoraj...Jakaś nie normalna!Zmuszać kogoś do kochania?Brak słów...Z skąd ojciec ją wytrzasnął?
-Nie mam pojęcia Lilcia...Boję się tej jej groźby...Co jeśli ona nam coś zrobi???
-Nic nie zrobi...Myślę że ona tylko tak walnęła...Ale nigdy nic nie wiadomo...-i na tym nasza rozmowa się skończyła.Po chwili rozmyślań zapadłam w sen.Obudziłam się jak już byłyśmy po domem.Sweet Home!Mama obudziła Mandy i zaniosła ją do domu.Pomogłam jej przynieść bagaże i jednocześnie zdecydowałyśmy że rozpakujemy je dopiero jutro ze względu na późną porę.Napisałam sms do Ian'a z informacją że już dojechałyśmy.Pobiegłam do mojego pokoju,wzięłam prysznic,przebrałam się w piżamę i zapadłam w głęboki sen...
-Dzień Dobry!-krzyknęłam.
-Cześć słoneczko!Wyspałaś się?
-Tak!A gdzie podziała się Mandy?
-Jeszcze śpi,w sumie jak ci się chcę to możesz ją obudzić...-powiedziała mama.Z uśmiechem pobiegłam na górę.Mandy spała sobie w najlepsze.Podeszłam do jej łóżka i zaczęłam ją budzić.Mała przetarła oczka i ziewnęła.
-Dzień Dobry śpioszku!Wstajemy!Za oknem słońce dawno świeci!Myjemy ząbki,buźkę i przebieramy się!Potem na dół na śniadanko!-Mandy pobiegła do łazienki a ja w tym czasie przygotowałam jej ubranie.Mandy wyszła z łazienki a ja podałam jej ciuchy żeby się przebrała.Zeszłyśmy na dół i zjadłyśmy śniadanie.
-Dziewczynki...-odezwała się mama-Dzisiaj wracamy do domu...
-Fajnie!-powiedziałam-Muszę się tylko pożegnać z Ian'em i dziewczynami...
-Tylko wróć szybko!Musimy się jeszcze spakować!I odwiedzić babcię i dziadka przed wyjazdem...-powiedziała mama.Wzięłam Aron'a i wyszłam z domu.Po drodze zadzwoniłam do przyjaciół.Spotkaliśmy się w parku koło fontanny.Ian przyprowadził Gabi.Psiaki zaprzyjaźniły się szybko.Gadaliśmy,śmialiśmy się i wygłupialiśmy.Nadszedł czas pożegnania.Dziewczyny przytuliłam i pocałowałam w policzki.Widziałam jak oczy im się szklą,moje również.
-Ejjj...Nie rozklejamy się!Przecież nie długo będą Miedzy Narodowe!Spędzimy ze sobą parę miesięcy!-powiedziałam pocieszająco.Uśmiechnęły się i pogłaskały Aron'a.Potem odeszły mówiąc że nie chcą tego przedłużać.Zostałam sama z Ian'em.Spojrzeliśmy sobie w oczy.Potem basze usta złączyły się w pocałunku.Po chwili oderwaliśmy się od siebie z powodu braku powietrza.Przytuliliśmy się staliśmy tak przez chwilę.
-Kocham cię...-powiedział Ian.
-Ja ciebie też...
-Będę tak strasznie tęsknił...Ale mam to pocieszenie że za niedługo spędzimy ze sobą kilka miesięcy-powiedział z uśmiechem.
-Masz rację!Kocham cię i też będę tęsknić!-pocałowałam go.
-Nie przedłużajmy tego bo będzie jeszcze bardziej bolało-dodałam
-Masz rację!Kocham cię!Zadzwoń kiedy dojedziecie!Pa!!!-pokiwał mi,wziął Gabi i odszedł.Ja wzięłam Aron'a i również ruszyłam w stronę domu Anastazji.Kiedy szłam sobie tak z Aron'em przy nodz,zauważyłam jak w moją stronę zbliżają się Harry,Niall i Zayn.Chyba mnie nie zauważyli spuściłam głowę i modliłam się żeby mnie nie rozpoznali.Kiedy przechodziłam obok nich rzucili mi zaciekawione spojrzenia.Ale chyba mnie nie rozpoznali!Ufff...Już się bałam!Pobiegłam w stronę domu i zaczęłam się pakować.Po dwóch godzinach byłam gotowa.Pomogłam mamię spakować wszytko do auta.Pożegnaliśmy się z Anastazją i Zuzią i podziękowaliśmy za gościnę.Ruszyliśmy w stronę babci i dziadka.Tam przesiedzieliśmy tylko chwilę potem ruszyłyśmy w stronę domu.W połowię drogi Mandy zasnęła.Siedziałam z przodu więc było super.
-Lily...-zwróciła się do mnie mama.
-Tak?
-Jak się czujesz?
-A dobrze!
-A co myślisz o tej całej Eleanor?Wiem że ojciec nas strasznie skrzywdził ale ja już mu to wybaczyłam...-powiedziała.Mnie zatkało.Wybaczyła mu?Tak po prostu?Dobra to nie moja sprawa nie będę się wtrącać.
-O tej całej Eleanor szkoda gadać...Ona jest jakaś psychiczna!A tak by the way ciekawe o co jej chodziło wczoraj...Jakaś nie normalna!Zmuszać kogoś do kochania?Brak słów...Z skąd ojciec ją wytrzasnął?
-Nie mam pojęcia Lilcia...Boję się tej jej groźby...Co jeśli ona nam coś zrobi???
-Nic nie zrobi...Myślę że ona tylko tak walnęła...Ale nigdy nic nie wiadomo...-i na tym nasza rozmowa się skończyła.Po chwili rozmyślań zapadłam w sen.Obudziłam się jak już byłyśmy po domem.Sweet Home!Mama obudziła Mandy i zaniosła ją do domu.Pomogłam jej przynieść bagaże i jednocześnie zdecydowałyśmy że rozpakujemy je dopiero jutro ze względu na późną porę.Napisałam sms do Ian'a z informacją że już dojechałyśmy.Pobiegłam do mojego pokoju,wzięłam prysznic,przebrałam się w piżamę i zapadłam w głęboki sen...
piątek, 12 kwietnia 2013
Rozdział 22
Tym ktosiem była Danielle.
-Cześć...-powiedziała.
-Dzień Dobry...-odpowiedziała mama.Jakoś nie widziałam tej konwersacji w zbyt dobrym świetle.
-Podeszłam by się przywitać o pogadać...-powiedziała-Z wami dwiema...-kiwnęłyśmy z mamą głową i ja podeszłam do reszty.
-Idźcie bez nas.Spotkamy się później...-powiedziałam.Ian podszedł do mnie i pocałował potem odszedł razem z resztą.Wzięłam Aron'a i podeszłam z powrotem do dziewczyn.
-O czym chciałaś pogadać?-zapytała się mama,kątem oka zobaczyłam jak One Direction+dziewczyny przyglądają się nam.
-Może usiądziemy?-zapytała się grzecznie Danielle.Przytaknęłyśmy i usiadłyśmy przy najbliższym stoliku.Przez chwilę trwała denerwująca cisza.
-Dobra koniec!O czym chciałaś pogadać?-nie wytrzymałam.
(Włączcie "Lily's Lullaby"przyp.aut.)
-Chciałam pogadać o tym wszystkim co się stało,i o twoim ojcu a twoim mężu...-powiedziała.Kiedy usłyszałam słowo "Ojciec"odwróciłam się w stronę okna kawiarni.Patrzył dokładnie na mnie i mamę.Nasze oczy się spotkały,ale tylko na chwilę bo odwróciłam wzrok.Spojrzałam z powrotem na Danielle.
Bo wczoraj chłopacy byli u was w domu i Lily powiedziała coś...co nas bardzo zaniepokoiło...-powiedziała lekko zmieszana.
-A co dokładnie?-zapytała się mama.
-Wczoraj zapytał się Lily gdzie się podziała jej godność a ona powiedziała tu cytuję "Została mi ona odebrana pewnej nocy w ciemnej uliczce!"co chciałaś przez to powiedzieć?-zapytała się-Masz na myśli...
-A nawet jeśli to co was to obchodzi?-zapytałam się dość wrednie.Widziałam zaskoczenie w jej oczach,tak zmieniłam się nie jestem już tą samą Lily w ich stosunku.
-Chcieliśmy tylko wiedzieć...Martwiliśmy się o was przez ten cały czas...-powiedziała.Mama spojrzała na nią i już widziałam w jej oczach że zaczęła się przełamywać.Nie mogłam pozwolić żeby znowu im zaufała...Nie mogę...
-Martwiliście się powiadasz?-powiedziałam bardzo spokojnym głosem można wręcz rzec groźnym-To dlaczego z nami się nie kontaktowaliście?Dlaczego po prostu o nas zapomnieliście?-z każdym zdaniem przechylałam się w jej stronę-Dlaczego zerwaliście z nami kontakt?Dlaczego nie próbowaliście nam wszystkiego wytłumaczyć kiedy nie było za późno?Dlaczego?-widziałam na twarzy Danielle zdziwienie i smutek.Stara Lily by się tym przejęła ale nowa Lily nie zrobiła by nic.Rzuciłam okiem w stronę okna.Wszyscy bez wyjątków przyglądali się nam.
-Daj nam szansę wytłumaczyć wszystko!Nie mieliśmy wyboru!Gdybyś nas tylko wysłuchała...-krzyczała Danielle.Wstała z krzesła i patrzała na mnie z góry.Też wstałam i spojrzałam jej w oczy.
-Już za późno na wyjaśnienia.Mieliście 3 lata na wytłumaczenie tego wszystkiego...Teraz jest za późno-powiedziałam.Widziałam że w jej oczach zebrały się łzy żeby po chwili już płynąć po jej policzkach.
- Dlaczego to nam robisz???!!!-wykrzyknęła nie spodziewanie.Zaczęła gestykulować rękami-Gdzie podziała się ta Lily która wszystkim wybaczała?Która zawszę dawała szansę na wyjaśnienia!Która nigdy nie rezygnowała z rodziny!-z lokalu wyszli One Direction i dziewczyny.Mama siedziała obok mnie i trzymała smycz Aron'a jednocześnie próbując mnie uspokoić.Po krótkiej chwili wszyscy stali koło nas,Liam przytulił Danielle i próbował tak samo ją uspokoić-Lily która nigdy by nie pozwoliła żeby ktoś zniszczył jej rodzinę!Lily która wiecznie się śmiała!Lily która nie pozwoliła skrzywdzić rodziny!Lily która kochała każdego człowieka na ziemi!Lily która nie mogła przeżyć dnia bez swoich wujków i cioć!Lily która kochała swoich rodziców jak nikogo innego na świecie!Lily która nie potrafiła przeżyć dnia bez swojego taty...-zakończyła patrząc mi w oczy.Wszyscy skupili swój wzrok na mnie.Nadal patrząc Danielle w oczy powiedziałam:
(Włączcie "Over Again"przyp.aut.)
-Tamta Lily już nie istnieje...Odeszła razem z wami...-usłyszałam jak ktoś wziął haust powietrza.Nie odwróciłam się żeby sprawdzić-Tamta Lily za dużo przeszła w życiu...Nowa Lily nie potrafi kochać tak jak stara Lily...Nie potrafi zaufać tak jak stara Lily...Nie potrafi dawać drugiej szansy jak stara Lily...Nie potrafi wybaczać tak jak stara Lily...-kątem oka spojrzałam na resztę.W oczach Harr'ego,Zayn'a i Niall'a widziałam smutek i łzy na policzkach.W oczach Perrie,Jade i Liam'a widziałam żal i smutek.W oczach Eleanor widziałam samo zadowolenie.
W oczach Louis'a widziałam strasznie cierpienie i ból.W oczach mamy widziałam troskę.Danielle płakała-Za to nowa Lily stała się silniejsza od starej Lily...Wytrzymalsza...Uważniejsza...I odporna na łzy...-powiedziałam choć ostatnie nie było do końca prawdą-Teraz będzie najlepiej jak ja się z wami pożegnam...Nie mówię że nie możecie spotykać się z Mandy jak mama wam na to pozwoli droga wolna ale ja nie chcę z wami rozmawiać...Za długo czekałam na wyjaśnienia...3 długie lata łudziłam się że przyjedziecie i mi to wszystko wytłumaczycie...Pamiętajcie tylko że czasu nie da się cofnąć...Dla mnie będzie lepiej jak każde z was zajmie się swoją karierą i zapomni o mnie.Że w ogóle ktoś taki jak ja żyję...A ty zapomnij że miałeś dwie córki.Od dzisiaj masz tylko jedną i jest nią Mandy...-powiedziałam w stronę Louis'a-Zapomnij.Ja zapomnę że kiedykolwiek miałam ojca...- te słowa raniły tak samo mnie jak i jego.Łzy zaczęły spływać po jego policzkach.Moje oczy zaczęły robić się wilgotne.
-Lily daj mi tylko 5 minut!O nic więcej nie proszę...-powiedział a głos mu się załamał.Zaprzeczyłam ruchem głowy-Proszę...-błagał-Odejdę jeśli będziesz chciała!Tylko daj mi wytłumaczyć...-dalej kiwałam przecząco głową.
-Zapomnijcie o mnie tak jak ja zapomnę o was.-powiedziałam już do wszystkich.
-Dziewczyno po co robisz z tego takie przedstawienie?-zapytała się Eleanor z kpiącym uśmiechem.
-ZAMKNIJ SIĘ DZIWKO!-krzyknął Zayn w jej stronę-PRZEDSTAWIENIE ROBISZ TYLKO TY NA KAŻDYM KROKU!ROZPIERDOLIŁAŚ NASZĄ RODZINĘ!!!CO TY JESZCZE CHCESZ!!!???-ona wielce obrażona zwróciła się do Louis'a.
-Czy ty słyszysz jak on się do mnie zwraca?Dlaczego ty nic nie robisz?-zapytała się.
-Bo on ma rację!Za długo cię znosiłem!Moja rodzina się rozpadła przez ciebie!Moja córka chce żebym o niej zapomniał...-i dalej się kłócili ale ja już na to uwagi nie zwracałam.Spojrzałam ostatni raz na każdego z nich.Harry i Niall płakali w swoich ramionach.Liam przytulał Danielle którzy również płakali.Perrie i Jade tak samo jak Harry i Niall płakały sobie w ramionach.Zayn stał i patrzył się na mnie z bólem w oczach.Łzy nadal ciurkiem płynęły mu po policzkach.
-Dlaczego?-wyszeptał w moją stronę głosem przepełnionym bólem.Paparazzi strzelali fotki i nagrywali ale nikt się tym nie przejmował bo stali dość daleko i nie byli w stanie usłyszeć o czym ten cały czas rozmawialiśmy.To z Zayn'em miałam najlepszy kontakt.W sumie był nawet silniejszy niż z Niall'em i Harry'm...Ale lepiej będzie jak o mnie zapomną...tak jak to zrobili 3 lata temu.
-Tak będzie lepiej...-powiedziałam.Patrzyliśmy sobie w oczy jeszcze przez chwilę.Potem odwróciłam się w stronę mamy sięgnęłam po smycz kiedy ona złapała mnie za dłoń.
-Jesteś pewna że chcesz to zrobić?-zapytała się na głos
-Nie.Nie chcę tego robić ale tak będzie lepiej dla nas wszystkich...
-Dla nas wszystkich czy dla ciebie?-i tu mnie mama złapała.Spojrzałam w jej oczy.Potem spojrzałam po wszystkich.Zayn i reszta chłopaków(bez taty)byli bliżej mnie.Łzy płynęły im po policzkach i nie chciały przestać.Jeszcze chwila i sama się poryczę.
-Lily nie rób tego...nie rób tego nam...błagam...-wyszeptał Liam.Nie mogłam.Odwróciłam się do nich plecami.
-Nie.Tak będzie lepiej...-powiedziałam hardo chociaż po policzku spłynęła mi pierwsza łza-Będzie lepiej jak zapomnicie...
-Powiedź nam to w oczy.-powiedział hardo Zayn.On rzadko kiedy się poddaje.Kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.Wiedziałam że teraz będzie ciężko im przestać płynąć.Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w ich stronę.Spojrzałam każdemu w oczy i zatrzymałam się na Zayn'ie.
-Tak będzie lepiej...-powiedziałam patrząc mu w oczy.Patrzeliśmy na siebie przez chwilę.Naszą uwagę odwrócił krzyk Eleanor
-Co ty sobie myślisz?Że kim ja jestem?Że możesz mnie sobie tak po prostu zostawić?Pamiętaj że to ja mam władzę!To ja decyduję o wszystkim!
-Już nie!Mam dosyć!Straciłem rodzinę!Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?-krzyczał zdenerwowany Louis.
-Ty kochasz tylko mnie!Nie masz prawa kochać kogoś innego!!!Jesteś tylko i wyłącznie mój!!!-krzyczała jak opętana i rzuciła się na Louis'a ale chłopaki szybko zareagowali.Odciągnęli ją od niego i kazali się wynosić!Na odchodne jeszcze krzyknęła:
-Pożałujesz tego Tomlinson!Ty i ta cała popaprana rodzina!!!
-Mamo chodźmy już!-powiedziałam w stronę mamy i złapałam smycz Aron'a.Ruszyłyśmy bez słowa w stronę domu Anastazji.Po chwili mój telefon zaczął dzwonić.Spojrzałam na ekran.Nie odebrałam nie chciałam z nimi dzisiaj gadać.Doszliśmy do domu gdzie była tylko Anastazja z Zuzią i Mandy.Po spytaniu się gdzie podziała się reszta odpowiedziała że Ian,Ally i Pigi poszli szykować się na trening a babcia i dziadek pojechali do domu.Trening!Pobiegłam na górę wzięłam prysznic i przebrałam się.Do torby spakowałam strój na trening i byłam gotowa.Zbiegłam na dół i powiedziałam mamię że idę na trening.Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę hali do ćwiczeń.Była godzina 17:45.Do hali miałam jakieś 15 minut więc akurat na czas.Trening jak trening.Robby dał nam niezły wycisk twierdząc że musimy szykować się na Między Narodowe zawody.OMG!!!Za co???No dobra nie ważne!Kiedy wróciłam do domu było grubo po 21:00 więc pobiegłam pod prysznic,przebrałam się w piżamę i od razu po położeniu się w łóżku zasnęłam...
-Cześć...-powiedziała.
-Dzień Dobry...-odpowiedziała mama.Jakoś nie widziałam tej konwersacji w zbyt dobrym świetle.
-Podeszłam by się przywitać o pogadać...-powiedziała-Z wami dwiema...-kiwnęłyśmy z mamą głową i ja podeszłam do reszty.
-Idźcie bez nas.Spotkamy się później...-powiedziałam.Ian podszedł do mnie i pocałował potem odszedł razem z resztą.Wzięłam Aron'a i podeszłam z powrotem do dziewczyn.
-O czym chciałaś pogadać?-zapytała się mama,kątem oka zobaczyłam jak One Direction+dziewczyny przyglądają się nam.
-Może usiądziemy?-zapytała się grzecznie Danielle.Przytaknęłyśmy i usiadłyśmy przy najbliższym stoliku.Przez chwilę trwała denerwująca cisza.
-Dobra koniec!O czym chciałaś pogadać?-nie wytrzymałam.
(Włączcie "Lily's Lullaby"przyp.aut.)
-Chciałam pogadać o tym wszystkim co się stało,i o twoim ojcu a twoim mężu...-powiedziała.Kiedy usłyszałam słowo "Ojciec"odwróciłam się w stronę okna kawiarni.Patrzył dokładnie na mnie i mamę.Nasze oczy się spotkały,ale tylko na chwilę bo odwróciłam wzrok.Spojrzałam z powrotem na Danielle.
Bo wczoraj chłopacy byli u was w domu i Lily powiedziała coś...co nas bardzo zaniepokoiło...-powiedziała lekko zmieszana.
-A co dokładnie?-zapytała się mama.
-Wczoraj zapytał się Lily gdzie się podziała jej godność a ona powiedziała tu cytuję "Została mi ona odebrana pewnej nocy w ciemnej uliczce!"co chciałaś przez to powiedzieć?-zapytała się-Masz na myśli...
-A nawet jeśli to co was to obchodzi?-zapytałam się dość wrednie.Widziałam zaskoczenie w jej oczach,tak zmieniłam się nie jestem już tą samą Lily w ich stosunku.
-Chcieliśmy tylko wiedzieć...Martwiliśmy się o was przez ten cały czas...-powiedziała.Mama spojrzała na nią i już widziałam w jej oczach że zaczęła się przełamywać.Nie mogłam pozwolić żeby znowu im zaufała...Nie mogę...
-Martwiliście się powiadasz?-powiedziałam bardzo spokojnym głosem można wręcz rzec groźnym-To dlaczego z nami się nie kontaktowaliście?Dlaczego po prostu o nas zapomnieliście?-z każdym zdaniem przechylałam się w jej stronę-Dlaczego zerwaliście z nami kontakt?Dlaczego nie próbowaliście nam wszystkiego wytłumaczyć kiedy nie było za późno?Dlaczego?-widziałam na twarzy Danielle zdziwienie i smutek.Stara Lily by się tym przejęła ale nowa Lily nie zrobiła by nic.Rzuciłam okiem w stronę okna.Wszyscy bez wyjątków przyglądali się nam.
-Daj nam szansę wytłumaczyć wszystko!Nie mieliśmy wyboru!Gdybyś nas tylko wysłuchała...-krzyczała Danielle.Wstała z krzesła i patrzała na mnie z góry.Też wstałam i spojrzałam jej w oczy.
-Już za późno na wyjaśnienia.Mieliście 3 lata na wytłumaczenie tego wszystkiego...Teraz jest za późno-powiedziałam.Widziałam że w jej oczach zebrały się łzy żeby po chwili już płynąć po jej policzkach.
- Dlaczego to nam robisz???!!!-wykrzyknęła nie spodziewanie.Zaczęła gestykulować rękami-Gdzie podziała się ta Lily która wszystkim wybaczała?Która zawszę dawała szansę na wyjaśnienia!Która nigdy nie rezygnowała z rodziny!-z lokalu wyszli One Direction i dziewczyny.Mama siedziała obok mnie i trzymała smycz Aron'a jednocześnie próbując mnie uspokoić.Po krótkiej chwili wszyscy stali koło nas,Liam przytulił Danielle i próbował tak samo ją uspokoić-Lily która nigdy by nie pozwoliła żeby ktoś zniszczył jej rodzinę!Lily która wiecznie się śmiała!Lily która nie pozwoliła skrzywdzić rodziny!Lily która kochała każdego człowieka na ziemi!Lily która nie mogła przeżyć dnia bez swoich wujków i cioć!Lily która kochała swoich rodziców jak nikogo innego na świecie!Lily która nie potrafiła przeżyć dnia bez swojego taty...-zakończyła patrząc mi w oczy.Wszyscy skupili swój wzrok na mnie.Nadal patrząc Danielle w oczy powiedziałam:
(Włączcie "Over Again"przyp.aut.)
-Tamta Lily już nie istnieje...Odeszła razem z wami...-usłyszałam jak ktoś wziął haust powietrza.Nie odwróciłam się żeby sprawdzić-Tamta Lily za dużo przeszła w życiu...Nowa Lily nie potrafi kochać tak jak stara Lily...Nie potrafi zaufać tak jak stara Lily...Nie potrafi dawać drugiej szansy jak stara Lily...Nie potrafi wybaczać tak jak stara Lily...-kątem oka spojrzałam na resztę.W oczach Harr'ego,Zayn'a i Niall'a widziałam smutek i łzy na policzkach.W oczach Perrie,Jade i Liam'a widziałam żal i smutek.W oczach Eleanor widziałam samo zadowolenie.
W oczach Louis'a widziałam strasznie cierpienie i ból.W oczach mamy widziałam troskę.Danielle płakała-Za to nowa Lily stała się silniejsza od starej Lily...Wytrzymalsza...Uważniejsza...I odporna na łzy...-powiedziałam choć ostatnie nie było do końca prawdą-Teraz będzie najlepiej jak ja się z wami pożegnam...Nie mówię że nie możecie spotykać się z Mandy jak mama wam na to pozwoli droga wolna ale ja nie chcę z wami rozmawiać...Za długo czekałam na wyjaśnienia...3 długie lata łudziłam się że przyjedziecie i mi to wszystko wytłumaczycie...Pamiętajcie tylko że czasu nie da się cofnąć...Dla mnie będzie lepiej jak każde z was zajmie się swoją karierą i zapomni o mnie.Że w ogóle ktoś taki jak ja żyję...A ty zapomnij że miałeś dwie córki.Od dzisiaj masz tylko jedną i jest nią Mandy...-powiedziałam w stronę Louis'a-Zapomnij.Ja zapomnę że kiedykolwiek miałam ojca...- te słowa raniły tak samo mnie jak i jego.Łzy zaczęły spływać po jego policzkach.Moje oczy zaczęły robić się wilgotne.
-Lily daj mi tylko 5 minut!O nic więcej nie proszę...-powiedział a głos mu się załamał.Zaprzeczyłam ruchem głowy-Proszę...-błagał-Odejdę jeśli będziesz chciała!Tylko daj mi wytłumaczyć...-dalej kiwałam przecząco głową.
-Zapomnijcie o mnie tak jak ja zapomnę o was.-powiedziałam już do wszystkich.
-Dziewczyno po co robisz z tego takie przedstawienie?-zapytała się Eleanor z kpiącym uśmiechem.
-ZAMKNIJ SIĘ DZIWKO!-krzyknął Zayn w jej stronę-PRZEDSTAWIENIE ROBISZ TYLKO TY NA KAŻDYM KROKU!ROZPIERDOLIŁAŚ NASZĄ RODZINĘ!!!CO TY JESZCZE CHCESZ!!!???-ona wielce obrażona zwróciła się do Louis'a.
-Czy ty słyszysz jak on się do mnie zwraca?Dlaczego ty nic nie robisz?-zapytała się.
-Bo on ma rację!Za długo cię znosiłem!Moja rodzina się rozpadła przez ciebie!Moja córka chce żebym o niej zapomniał...-i dalej się kłócili ale ja już na to uwagi nie zwracałam.Spojrzałam ostatni raz na każdego z nich.Harry i Niall płakali w swoich ramionach.Liam przytulał Danielle którzy również płakali.Perrie i Jade tak samo jak Harry i Niall płakały sobie w ramionach.Zayn stał i patrzył się na mnie z bólem w oczach.Łzy nadal ciurkiem płynęły mu po policzkach.
-Dlaczego?-wyszeptał w moją stronę głosem przepełnionym bólem.Paparazzi strzelali fotki i nagrywali ale nikt się tym nie przejmował bo stali dość daleko i nie byli w stanie usłyszeć o czym ten cały czas rozmawialiśmy.To z Zayn'em miałam najlepszy kontakt.W sumie był nawet silniejszy niż z Niall'em i Harry'm...Ale lepiej będzie jak o mnie zapomną...tak jak to zrobili 3 lata temu.
-Tak będzie lepiej...-powiedziałam.Patrzyliśmy sobie w oczy jeszcze przez chwilę.Potem odwróciłam się w stronę mamy sięgnęłam po smycz kiedy ona złapała mnie za dłoń.
-Jesteś pewna że chcesz to zrobić?-zapytała się na głos
-Nie.Nie chcę tego robić ale tak będzie lepiej dla nas wszystkich...
-Dla nas wszystkich czy dla ciebie?-i tu mnie mama złapała.Spojrzałam w jej oczy.Potem spojrzałam po wszystkich.Zayn i reszta chłopaków(bez taty)byli bliżej mnie.Łzy płynęły im po policzkach i nie chciały przestać.Jeszcze chwila i sama się poryczę.
-Lily nie rób tego...nie rób tego nam...błagam...-wyszeptał Liam.Nie mogłam.Odwróciłam się do nich plecami.
-Nie.Tak będzie lepiej...-powiedziałam hardo chociaż po policzku spłynęła mi pierwsza łza-Będzie lepiej jak zapomnicie...
-Powiedź nam to w oczy.-powiedział hardo Zayn.On rzadko kiedy się poddaje.Kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.Wiedziałam że teraz będzie ciężko im przestać płynąć.Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w ich stronę.Spojrzałam każdemu w oczy i zatrzymałam się na Zayn'ie.
-Tak będzie lepiej...-powiedziałam patrząc mu w oczy.Patrzeliśmy na siebie przez chwilę.Naszą uwagę odwrócił krzyk Eleanor
-Co ty sobie myślisz?Że kim ja jestem?Że możesz mnie sobie tak po prostu zostawić?Pamiętaj że to ja mam władzę!To ja decyduję o wszystkim!
-Już nie!Mam dosyć!Straciłem rodzinę!Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?-krzyczał zdenerwowany Louis.
-Ty kochasz tylko mnie!Nie masz prawa kochać kogoś innego!!!Jesteś tylko i wyłącznie mój!!!-krzyczała jak opętana i rzuciła się na Louis'a ale chłopaki szybko zareagowali.Odciągnęli ją od niego i kazali się wynosić!Na odchodne jeszcze krzyknęła:
-Pożałujesz tego Tomlinson!Ty i ta cała popaprana rodzina!!!
-Mamo chodźmy już!-powiedziałam w stronę mamy i złapałam smycz Aron'a.Ruszyłyśmy bez słowa w stronę domu Anastazji.Po chwili mój telefon zaczął dzwonić.Spojrzałam na ekran.Nie odebrałam nie chciałam z nimi dzisiaj gadać.Doszliśmy do domu gdzie była tylko Anastazja z Zuzią i Mandy.Po spytaniu się gdzie podziała się reszta odpowiedziała że Ian,Ally i Pigi poszli szykować się na trening a babcia i dziadek pojechali do domu.Trening!Pobiegłam na górę wzięłam prysznic i przebrałam się.Do torby spakowałam strój na trening i byłam gotowa.Zbiegłam na dół i powiedziałam mamię że idę na trening.Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę hali do ćwiczeń.Była godzina 17:45.Do hali miałam jakieś 15 minut więc akurat na czas.Trening jak trening.Robby dał nam niezły wycisk twierdząc że musimy szykować się na Między Narodowe zawody.OMG!!!Za co???No dobra nie ważne!Kiedy wróciłam do domu było grubo po 21:00 więc pobiegłam pod prysznic,przebrałam się w piżamę i od razu po położeniu się w łóżku zasnęłam...
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział 21
Następnego dnia obudziły mnie jakieś hałasy z dołu.Kiedy zeszłam na dół ujrzałam mamę,Anastazję,Zuzię,Mandy,Ian'a,Aurore,Alice,babcię i dziadka którzy staliw salonie pośród balonów,serpentyn i innych dekoracji.Na środku stał wielki urodzinowy tort.Kiedy mnie zauważyli zaśpiewali "Happy Birthday"oraz dodatkowo "Sto Lat"ale niektórym to nie wychodziło.Zgasiłam świeczki na torcie wcześniej myśląc o życzeniu.Zaśmiałam się i ich wszystkich przytuliłam.
-Dziękuje!Nie musieliście...-powiedziałam.
-A tam...A teraz leć się ubrać i schodź na dół!-powiedziała Ally.Zrobiłam tak jak mi kazała.Dzisiaj postanowiłam że zaszaleję i ubiorę coś ekstra.Ubiorę brzoskwiniową sukienkę z koturnami tego samego koloru.Włosy uczesałam w warkocza a tak dokładniej zwaną koronę.Paznokcie pomalowałam na brzoskwiniowo szybko schnącym lakierem.Wyglądałam okay.W takim ubiorze zeszłam na dół.Wszyscy patrzeli się na mnie oczarowani,no w końcu Lily w sukience i na koturnach to rzadkość.
-Ślicznie wyglądasz córciu...-powiedziała mama-nie mogę uwierzyć że tak szybko urosłaś...Ahh...Jak ten czas szybko leci...-łza sturlała się po jej policzku.
-Mamo!Tylko się nie rozklejaj...!-zaśmiałam się.Reszta mi zawtórowała.
-A teraz czas na PREZENTY!-krzyknęły Ally i Pigi razem.Były koło mnie pierwsze.Od Aurory dostałam:Basebolówkę,i kolejną,Skórzaną kurtkę oraz Nike.Od Ally dostałam:4 komplety.Nie dziwię się skoro pani Jennifer jest projektantką mody.Od Babci i Dziadka dostałam:T-shirt,sweter z Bambim oraz zielone Beats.Od Anastazji i Zuzi dostałam:Kolczyki,zegarek oraz bransoletkę.Od mamy i Mandy dostałam:Gitarę Akustyczną,Gitarę Elektryczną,kostkę do gry.
-Dziękuje wszystkim za prezenty!Są niesamowite!Nie musieliście jednak wydawać na mnie tak dużo pieniędzy...-powiedziałam.
-Aj...Już nie gadaj!Nie wydaliśmy wcale dużo pieniędzy!-powiedziała babcia.
-To co idziemy gdzieś?Do kawiarni?-zapytałam się.Wszyscy przytaknęli.Spojrzałam za okno.Strasznie słonce świeciło jak na Londyn.
-Dobra tylko skoczę się przebrać w coś wygodniejszego...-powiedziałam i pobiegłam w stronę mojego pokoju.Przebierałam się kiedy do pokoju wszedł Ian.Podszedł do mnie i przytulił od tyłu oraz pocałował w szyję.
-A prezentu urodzinowego ode mnie nie chcesz?-wymruczał mi do ucha.Przeszedł mnie dreszcz.
-Od ciebie nie muszę nic dostawać,wystarczy że tutaj jesteś i mnie kochasz...-powiedziałam ale on zatkał mi usta pocałunkiem.
-Ale...jednak...wolę...dać...ci...coś...-mówił pomiędzy pocałunkami.
-Jak chcesz...-powiedziałam.Uśmiechnął się zwycięsko.Wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z rękami schowanymi za plecami.
-Najpierw otwórz to!-powiedział i podał mi płaski pakunek ozdobiony papierem.Otworzyłam go a tam zobaczyłam McBook'a z myszką Minnie z boku.
-Dziękuje jest śliczny!-powiedziałam.
-Mam takiego samego tylko z myszką Miki-powiedział i pokazał mi zdjęcie w telefonie.
Aww...Jak słodko.Dałam mu całusa w usta.
-Cudowne!Jesteś słodki...-powiedziałam i dałam mu całuska w nosek.
-To nie wszystko...-powiedział i zza pleców wyciągnął pieska.HUSKY!!!O.Mój.Boże!
Zawszę chciałam takiego mieć!
-Boże Ian!Skąd ty go wziąłeś?-zapytałam się biorąc pieska na ręce.Mały spojrzał na mnie i polizał po twarzy.
-Jak go nazwiesz?-zapytał się Ian.
-Hmm...Aron!-powiedziałam.Ian uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuję jeszcze raz..-powiedziałam do Ian'a.
-Myślę że należy mi się coś...-powiedział układając usta w dzióbek.Pocałowałam go.Oderwaliśmy się od siebie i Ian zaczął bawić się z Aron'em ja za to dokończyłam ubieranie.Od Ian'a dostałam jeszcze różne potrzebne akcesoria dla psa.Przyczepiłam smycz do obroży i zeszliśmy na dół trzymając się za ręce.Na dole wszyscy byli już gotowi do wyjścia i nikt nie był szczególnie zaskoczony faktem że mam ze sobą psa.Musieli o tym wiedzieć.Wyszliśmy z domu i wszyscy razem spokojnym krokiem ruszyliśmy w stronę kawiarni.Aron był grzeczny i się mnie słuchał.Cudowne psisko.Zuzia i Mandy szły za rękę(jak małe dzieci)i rozmawiały o wróżkach.Dorośli wciągnęli się w jakąś rozmowę.A nasz czwórka gadała o treningu.Dzisiaj o 18:00 jest trening.Pierwszy po moim wypadku,zobaczymy jak sobie poradzę.Między Narodowe Zawody odbywają się za miesiąc.3 lata czekaliśmy na nie...I w końcu się doczekaliśmy.Będziemy jeździć po całej Anglii.Trzymam za nas kciuki.Tak na tej rozmowie doszliśmy do kawiarni.Z tej racji że ja miałam psa,Ian,Aurora,Ally i dziewczynki zostały z nami na dworze gdzie usiedliśmy przy wielkim stoliku.Po chili wrócili dorośli z lodami i sorbetami owocowymi.Jedliśmy,śmialiśmy i wygłupialiśmy się.Tak szybko zjedliśmy nasze słodkości że dorośli skoczyli po nowe.Jedliśmy wszyscy kolejną porcję kiedy nagle usłyszeliśmy krzyki typu"Spójrzcie Tutaj" albo"Tutaj"i inne.Spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zobaczyliśmy jak One Direction zbliża się do kawiarni.Ja to mam szczęście!Wyczuliście ten sarkazm?Miejmy nadzieję że nas nie zauważą.Po chwili zauważyłam że za nimi idą Perrie,Danielle,Jade i ta cała Eleanor(Nie mam nic do Eleanor :)To na potrzeby opowiadania :) przy.aut.)Boże!Za co?Wszyscy udawali że nic się nie dzieje i że jest tak jak przedtem.Śmialiśmy się tak jak przed chwilą nie zwracając uwagi na One Direction i dziewczyny.Kiedy skończyliśmy mama i dziadek poszli zapłacić rachunek.Mandy i Zuzia były całe ubrudzone lodami.Zrobiliśmy im zdjęcia.Mandy w pewnej chwili stwierdziła że jestem za czysta i dała mi buziaki w policzki przy tym brudząc mnie lodami.Ian stwierdził że to słodkie i zrobił mi i Mandy zdjęcie kiedy ona całuje mnie w policzek.
-No i jak ja teraz wyglądam?-zapytałam się
-Słodkio(Słodko)-powiedziała Mandy z diabelskim uśmiechem.
-Słodko powiadasz?To też jest słodkie!-i zaczęłam ją łaskotać.Aurora zaczęła łaskotać Zuzię.Wszyscy śmialiśmy się strasznie.One Direction i dziewczyny siedzieli w środku lokalu z uwagi na paparazzi jednak czułam jak nas się przypatrują przez okno.Mama z dziadkiem wrócili więc musieliśmy przestać.Razem z dziewczynkami się wytarłyśmy.Już mieliśmy iść kiedy ktoś nas zatrzymał...
-Dziękuje!Nie musieliście...-powiedziałam.
-A tam...A teraz leć się ubrać i schodź na dół!-powiedziała Ally.Zrobiłam tak jak mi kazała.Dzisiaj postanowiłam że zaszaleję i ubiorę coś ekstra.Ubiorę brzoskwiniową sukienkę z koturnami tego samego koloru.Włosy uczesałam w warkocza a tak dokładniej zwaną koronę.Paznokcie pomalowałam na brzoskwiniowo szybko schnącym lakierem.Wyglądałam okay.W takim ubiorze zeszłam na dół.Wszyscy patrzeli się na mnie oczarowani,no w końcu Lily w sukience i na koturnach to rzadkość.
-Ślicznie wyglądasz córciu...-powiedziała mama-nie mogę uwierzyć że tak szybko urosłaś...Ahh...Jak ten czas szybko leci...-łza sturlała się po jej policzku.
-Mamo!Tylko się nie rozklejaj...!-zaśmiałam się.Reszta mi zawtórowała.
-A teraz czas na PREZENTY!-krzyknęły Ally i Pigi razem.Były koło mnie pierwsze.Od Aurory dostałam:Basebolówkę,i kolejną,Skórzaną kurtkę oraz Nike.Od Ally dostałam:4 komplety.Nie dziwię się skoro pani Jennifer jest projektantką mody.Od Babci i Dziadka dostałam:T-shirt,sweter z Bambim oraz zielone Beats.Od Anastazji i Zuzi dostałam:Kolczyki,zegarek oraz bransoletkę.Od mamy i Mandy dostałam:Gitarę Akustyczną,Gitarę Elektryczną,kostkę do gry.
-Dziękuje wszystkim za prezenty!Są niesamowite!Nie musieliście jednak wydawać na mnie tak dużo pieniędzy...-powiedziałam.
-Aj...Już nie gadaj!Nie wydaliśmy wcale dużo pieniędzy!-powiedziała babcia.
-To co idziemy gdzieś?Do kawiarni?-zapytałam się.Wszyscy przytaknęli.Spojrzałam za okno.Strasznie słonce świeciło jak na Londyn.
-Dobra tylko skoczę się przebrać w coś wygodniejszego...-powiedziałam i pobiegłam w stronę mojego pokoju.Przebierałam się kiedy do pokoju wszedł Ian.Podszedł do mnie i przytulił od tyłu oraz pocałował w szyję.
-A prezentu urodzinowego ode mnie nie chcesz?-wymruczał mi do ucha.Przeszedł mnie dreszcz.
-Od ciebie nie muszę nic dostawać,wystarczy że tutaj jesteś i mnie kochasz...-powiedziałam ale on zatkał mi usta pocałunkiem.
-Ale...jednak...wolę...dać...ci...coś...-mówił pomiędzy pocałunkami.
-Jak chcesz...-powiedziałam.Uśmiechnął się zwycięsko.Wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z rękami schowanymi za plecami.
-Najpierw otwórz to!-powiedział i podał mi płaski pakunek ozdobiony papierem.Otworzyłam go a tam zobaczyłam McBook'a z myszką Minnie z boku.
-Dziękuje jest śliczny!-powiedziałam.
-Mam takiego samego tylko z myszką Miki-powiedział i pokazał mi zdjęcie w telefonie.
Aww...Jak słodko.Dałam mu całusa w usta.
-Cudowne!Jesteś słodki...-powiedziałam i dałam mu całuska w nosek.
-To nie wszystko...-powiedział i zza pleców wyciągnął pieska.HUSKY!!!O.Mój.Boże!
Zawszę chciałam takiego mieć!
-Boże Ian!Skąd ty go wziąłeś?-zapytałam się biorąc pieska na ręce.Mały spojrzał na mnie i polizał po twarzy.
-Jak go nazwiesz?-zapytał się Ian.
-Hmm...Aron!-powiedziałam.Ian uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuję jeszcze raz..-powiedziałam do Ian'a.
-Myślę że należy mi się coś...-powiedział układając usta w dzióbek.Pocałowałam go.Oderwaliśmy się od siebie i Ian zaczął bawić się z Aron'em ja za to dokończyłam ubieranie.Od Ian'a dostałam jeszcze różne potrzebne akcesoria dla psa.Przyczepiłam smycz do obroży i zeszliśmy na dół trzymając się za ręce.Na dole wszyscy byli już gotowi do wyjścia i nikt nie był szczególnie zaskoczony faktem że mam ze sobą psa.Musieli o tym wiedzieć.Wyszliśmy z domu i wszyscy razem spokojnym krokiem ruszyliśmy w stronę kawiarni.Aron był grzeczny i się mnie słuchał.Cudowne psisko.Zuzia i Mandy szły za rękę(jak małe dzieci)i rozmawiały o wróżkach.Dorośli wciągnęli się w jakąś rozmowę.A nasz czwórka gadała o treningu.Dzisiaj o 18:00 jest trening.Pierwszy po moim wypadku,zobaczymy jak sobie poradzę.Między Narodowe Zawody odbywają się za miesiąc.3 lata czekaliśmy na nie...I w końcu się doczekaliśmy.Będziemy jeździć po całej Anglii.Trzymam za nas kciuki.Tak na tej rozmowie doszliśmy do kawiarni.Z tej racji że ja miałam psa,Ian,Aurora,Ally i dziewczynki zostały z nami na dworze gdzie usiedliśmy przy wielkim stoliku.Po chili wrócili dorośli z lodami i sorbetami owocowymi.Jedliśmy,śmialiśmy i wygłupialiśmy się.Tak szybko zjedliśmy nasze słodkości że dorośli skoczyli po nowe.Jedliśmy wszyscy kolejną porcję kiedy nagle usłyszeliśmy krzyki typu"Spójrzcie Tutaj" albo"Tutaj"i inne.Spojrzeliśmy w tamtym kierunku i zobaczyliśmy jak One Direction zbliża się do kawiarni.Ja to mam szczęście!Wyczuliście ten sarkazm?Miejmy nadzieję że nas nie zauważą.Po chwili zauważyłam że za nimi idą Perrie,Danielle,Jade i ta cała Eleanor(Nie mam nic do Eleanor :)To na potrzeby opowiadania :) przy.aut.)Boże!Za co?Wszyscy udawali że nic się nie dzieje i że jest tak jak przedtem.Śmialiśmy się tak jak przed chwilą nie zwracając uwagi na One Direction i dziewczyny.Kiedy skończyliśmy mama i dziadek poszli zapłacić rachunek.Mandy i Zuzia były całe ubrudzone lodami.Zrobiliśmy im zdjęcia.Mandy w pewnej chwili stwierdziła że jestem za czysta i dała mi buziaki w policzki przy tym brudząc mnie lodami.Ian stwierdził że to słodkie i zrobił mi i Mandy zdjęcie kiedy ona całuje mnie w policzek.
-No i jak ja teraz wyglądam?-zapytałam się
-Słodkio(Słodko)-powiedziała Mandy z diabelskim uśmiechem.
-Słodko powiadasz?To też jest słodkie!-i zaczęłam ją łaskotać.Aurora zaczęła łaskotać Zuzię.Wszyscy śmialiśmy się strasznie.One Direction i dziewczyny siedzieli w środku lokalu z uwagi na paparazzi jednak czułam jak nas się przypatrują przez okno.Mama z dziadkiem wrócili więc musieliśmy przestać.Razem z dziewczynkami się wytarłyśmy.Już mieliśmy iść kiedy ktoś nas zatrzymał...
Rozdział 20
-Ponieważ,nie chce widzieć ojca.Zranił mnie i mamę.I zresztą nie chcę mu przypominać że jestem jego córką.On ma teraz one życie a my nie jesteśmy jego częścią...-powiedziałam spokojnym głosem chociaż w środku miałam istną burzę uczuć.
-Co ty mówisz...?-zapytał się Liam
-Jak to nie chcesz mu przypominać że jesteś jego córką?Sugerujesz że on o as zapomniał?!-krzyczał Zayn.Mandy wystraszona schowała się pod koc.
-Nie ja nie sugeruję,ja wiem że on o nas zapomniał!-krzyknęłam-On ma teraz nowe życie z tą całą Eleanor!I dla mnie,Mandy i mamy nie ma w nim miejsca!
-Zastanów się co mówisz!?Czy ty sama siebie słyszysz?!-krzyczał dalej Zayn.Harry i Liam próbowali go uspokoić ale szło im to dość marnie.Niall stał za nimi,wyglądał jakby zaraz miał się popłakać.Blondasek zawsze był wrażliwy.
-Wiem co mówię!I chcę wam przypomnieć że WY TEŻ O NAS ZAPOMNIELIŚCIE!!!-już nie panowałam nad sobą-NIE WIECIE JAK SIĘ CZUŁAM KIEDY ŻADEN Z WAS NIE ODBIERAŁO TELEFONU KIEDY POTRZEBOWAŁAM POMOCY!!!GDZIE BYLI MOI KOCHANI WUJKOWIE CO???NO GDZIE???
-Dziewczyno!Co się stało z twoją godnością?-zapytał się Zayn
-Została mi ona odebrana pewnej nocy w ciemnej uliczce!A teraz myślę że lepiej będzie jak już pójdziecie...-powiedziałam.Usiadłam na kanapie i przytuliłam przestraszoną Mandy.Chłopacy spojrzeli się na mnie przerażeni.Nikomu nie mówiłam o tym co się stało rok po przeprowadzce.Tylko ja i mama wiemy co się stało.
-Możesz sobie krzyczeć ile chcesz piękna.I tak nikt cię nie usłyszy-powiedział męski głos-A teraz dopiero się zabawimy...-nie muszę chyba mówić co się potem stało.Powiem tylko że bolało,bardzo bolało.Straciłam przytomność,obudziłam się dopiero w szpitalu.Koło mnie była mama i mi wszystko opowiedziała co się dokładnie stało.Uzgodniłyśmy że zostanie to między nami...
-Co ty mówisz...?-zapytał się Liam
-Jak to nie chcesz mu przypominać że jesteś jego córką?Sugerujesz że on o as zapomniał?!-krzyczał Zayn.Mandy wystraszona schowała się pod koc.
-Nie ja nie sugeruję,ja wiem że on o nas zapomniał!-krzyknęłam-On ma teraz nowe życie z tą całą Eleanor!I dla mnie,Mandy i mamy nie ma w nim miejsca!
-Zastanów się co mówisz!?Czy ty sama siebie słyszysz?!-krzyczał dalej Zayn.Harry i Liam próbowali go uspokoić ale szło im to dość marnie.Niall stał za nimi,wyglądał jakby zaraz miał się popłakać.Blondasek zawsze był wrażliwy.
-Wiem co mówię!I chcę wam przypomnieć że WY TEŻ O NAS ZAPOMNIELIŚCIE!!!-już nie panowałam nad sobą-NIE WIECIE JAK SIĘ CZUŁAM KIEDY ŻADEN Z WAS NIE ODBIERAŁO TELEFONU KIEDY POTRZEBOWAŁAM POMOCY!!!GDZIE BYLI MOI KOCHANI WUJKOWIE CO???NO GDZIE???
-Dziewczyno!Co się stało z twoją godnością?-zapytał się Zayn
-Została mi ona odebrana pewnej nocy w ciemnej uliczce!A teraz myślę że lepiej będzie jak już pójdziecie...-powiedziałam.Usiadłam na kanapie i przytuliłam przestraszoną Mandy.Chłopacy spojrzeli się na mnie przerażeni.Nikomu nie mówiłam o tym co się stało rok po przeprowadzce.Tylko ja i mama wiemy co się stało.
(Włączcie "Over Again)
Wspomnienie:
Wracałam właśnie ze sklepu.Była godzina 18:30 ale było już dość ciemno bo była zima.Szłam uliczkami miasteczka kiedy nagle poczułam że ktoś za mną idzie.Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś ciemną postać zbliżającą się w moim kierunku.Przyśpieszyłam.Postać za mną również przyśpieszyła.Zaczęłam biec.Postać za mną również.W pewnym momencie złapała mnie i zatkała usta żebym nie krzyczała.Postać zaciągnęła mnie w jakąś uliczkę i rzuciła na ziemię.Zaczęła mnie kopać i bić.Kiedy skończyła chciałam się podnieść ale nie miałam siły.Poczułam jak jakieś ręce dotykają mnie po całym ciele.Krzyczałam.Nikt nie przychodziła.Płakałam.-Możesz sobie krzyczeć ile chcesz piękna.I tak nikt cię nie usłyszy-powiedział męski głos-A teraz dopiero się zabawimy...-nie muszę chyba mówić co się potem stało.Powiem tylko że bolało,bardzo bolało.Straciłam przytomność,obudziłam się dopiero w szpitalu.Koło mnie była mama i mi wszystko opowiedziała co się dokładnie stało.Uzgodniłyśmy że zostanie to między nami...
Koniec Wspomnienia :
-Lily...-powiedział Zayn.
-Będzie lepiej jak wyjdziecie...-powiedziałam.Czułam jak oczy mi wilgotnieją,Oni spojrzeli na mnie smutnymi wzrokami ale wysłuchali mnie i poszli się ubrać.Ja przytuliłam Mandy jeszcze mocniej,poczułam jak łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.Szybkim ruchem je wytarłam,nie chciałam żeby Mandy widziała jak płaczę.Ona wstała z kanapy i pobiegła pożegnać się z chłopakami.Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają i zamykają,po tym Mandy wróciła do salonu i położyła głowę na moje kolana.Oglądałyśmy sobie wszystkie części "Wróżek"ale niestety Mandy zasnęła na dwójce.Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do jej tymczasowego pokoju.Przykryłam ją i ucałowałam ją w czoło.Potem sama poszłam się wykąpać.Przebrałam się w piżamę i również poszłam spać,jednak jeszcze przed zaśnięciem usłyszałam jak do domu wchodzą dziewczyny.
sobota, 6 kwietnia 2013
Rozdział 19
Poniedziałek(2 dni po wypadku)
Obudziłam się o 8:50.Hmm...Nie jest źle.Myślałam że będzie gorzej...Jutro są moje urodziny!!!Kończę 16-naście lat!!!Idę dzisiaj na spacer Ian'em.Muszę się już szykować.Może zabiorę również Mandy?Ciekawe czy Ian zabierze Gabi?Gabi to jego suczka rasy Husky.
Jest strasznie słodka...Szybko zadzwonie do niego i się zapytam.Podniosłam telefon z ziemi i wybrałam numer mojego skarba.
-Halo?-zapytał się.
-Cześć tu Lily!-powiedziałam wesoło.
-Cześć Słoneczko!Coś się stało że dzwonisz?-zapytał się zaniepokojony.
-Nie,nie.Wszystko w porządku.Dzwonie by się zapytać czy weźmiesz Gabi ze sobą na spacer?
-Tak.Jak chcesz mogę ją wziąć.A ty weźmiesz ze sobą Mandy?-Ian tak jak większość moich znajomych uwielbiał Mandy.Zaśmiałam się.
-Oczywiści że tak.To do zobaczenia!-powiedziałam.
-Pa.Kocham cię!
-Ja ciebie też!-powiedziałam i się rozłączyłam.Kolejny raz spojrzałam na zegarek.9:20.Tyle czasu mi to zajęło?OMG!Szybko wygramoliłam się z mojego tymczasowego łóżka i zbiegłam na dół do kuchni gdzie były już Mama i Anastazja robiące śniadanie oraz Mandy z Zuzią siedzące w salonie i oglądające Spongebob'a.
-Dzień Dobry!-powiedziałam,podeszłam do mamy i dałam jej całusa w policzek.
-Cześć Liluś!Idziesz dzisiaj na spacer z Ian'em?
-Tak-odpowiedziałam.
-To może weźmiesz ze sobą Mandy?Bo ja muszę iść do paru miejsc a nie chcę ciągnąć jej ze sobą.Tylko by się tam nudziła...-powiedziała zmieszana mama.
-Nie ma sprawy!Właśnie miałam się zapytać czy mogę ją ze sobą wziąć-powiedziałam z uśmiechem.Nagle poczułam jak coś leci mi z nosa,odruchowo podniosłam dłoń do nosa.Kiedy na nią spojrzałam zobaczyłam że leci mi krew,więc szybko pobiegłam do łazienki.Po 10 minutach krew przestała lecieć.Zeszłam z powrotem na dół gdzie dziewczyny podawały śniadanie.Usiadłam i zaczęłam jeść.Co prawda nie byłam głodna ale musiałam w siebie wciskać bo jak nie to wrócę do szpitala.A tego bym nie chciała.Zjadłyśmy spokojnie śniadanie.Anastazja razem z Zuzią jechały do mamy Anastazji.Więc nikogo nie będzie.
-No Mandy leć się ubrać!Za niedługo wychodzimy!-powiedziałam małej.
-A gdźie?-zapytała się.
-Idziemy na spacer z Ian'em i Gabi-powiedziałam jej.Zauważyłam że zaświeciły jej się oczy.Szybko pobiegła się ubierać,a ja zaraz za nią.Ubrałam się i skoczyłam po Mandy do pokoju obok.Mandy siedziała na łóżku i zapinała buciki.W rękę wzięła swojego króliczka i mogłyśmy już ruszać.Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę umówionego miejsca.Po 15 minutach byłyśmy już na miejscu.Zobaczyłam Ian'a biegającego za Gabi.Piesek machał ogonem u skakał na wszystkie strony.Mandy ucieszona pisnęła:
-GABI!!!-pobiegła w stronę pieska i go przytuliła.Gabi w rewanżu oblizała Mandy.Ian jak tylko mnie zobaczył podszedł do mnie i objął w talii.
-Witaj kochanie...-wymruczał mi do ucha.
-Witaj...
-To co dzisiaj robimy?-zapytałam się.Ian zrobił niezadowoloną minę i odsunął się ode mnie.Wiedziałam że chodziło mu o to że nie dostał całusa na powitanie.Chciałam się z nim trochę podroczyć.Dałam mu całusa w policzek.
-Tylko jeden?-zapytał z udawanym oburzeniem.Zaśmiałam się i już zbliżałam się by dać mu całusa w policzek kiedy on się odwrócił tak że dałam mu buziaka w usta.Czułam jak przez pocałunek się uśmiecha.
-Tak lepiej...-powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy.Zaśmiałam się.Za rękę ruszyliśmy w stronę Mandy która słodko bawiła się z Gabi.Strasznie słodko wyglądały.Zaczęliśmy bawić się razem z nimi.Śmialiśmy się przy tym niemiłosiernie.Kiedy się zmęczyliśmy,Ian wpadł na pomysł żeby pójść na lody.Mandy i ja chętnie przystałyśmy na taką propozycje,więc zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę lodziarni.Ian wziął Mandy na plecy i tak szli śmiejąc się przy tym.Przechodnie patrzeli się na nas z uśmiechem.Po jakimś czasie doszliśmy do lodziarni.
-To jakie lody sobie panie życzą?-zapytał się Ian.
-Ja plosie czekoladowie!(Ja proszę czekoladowe)-powiedziała Mandy.
-Już się robi!A pani?-zwrócił się do mnie.
-Hmmm...Ja poproszę lody o smaku gumy do żucia!
-No to załatwione!-powiedział i poszedł zamówić naszą przekąskę.Wrócił po 5 minutach z naszymi lodami.Sam sobie zamówił lody Waniliowe.Ruszyliśmy w stronę jeziorka i ławek.Gabi próbowała łapać motyle.Szczekając i merdając ogonem na wszystkie strony.Doszliśmy do ławki i usiedliśmy.Mandy kiedy skończyła swojego loda pobiegła do Gabi i razem z nią starała się łapać motyle.Kiedy skończyliśmy z Ian'em nasze lody,on objął mnie ramieniem i przyciągnął bardziej do siebie.Razem oglądaliśmy jak pies i dziewczynka razem się bawią.W pewnym momencie odwróciłam głowę i w drugą stronę i zobaczyłam tą całą Eleanor z tatą!Boże!Za jakie grzechy???!!!Mam nadzieje że mnie nie zauważyli,pełno paparazzi wokół nich.Nie chcę mieć zdjęć z nimi.Mandy podbiegła do mnie i usiadła mi na kolanach mówiąc że jest zmęczona.Przytuliłam ją i pogłaskałam po głowię.Ian powiedział ze będziemy już wracać.Podniosłam się z ławki a mała oparła głowę na moim ramieniu i się mocniej przytuliła oplatając mnie nogami w pasie.Rzuciłam szybkie spojrzenie na ojca.Nagle spojrzał w naszą stronę,oczy wyszły mu na wierzch.Już chciał do nas podejść kiedy jego nowa partnerka pociągnęła go i pocałowała.Szybko odwróciłam się i spojrzałam na Ian'a który także patrzył w tamtą stronę.Objął mnie delikatnie żeby nie zbudzić Mandy,przypiął Gabi do smyczy i ruszyliśmy w stronę domu.Mieliśmy kawałek do przejścia,zajęło nam to 30 minut i już byliśmy przy domu Anastazji.Pocałowałam Ian'a na do widzenia i podziękowałam za udany dzień,i weszłam do domu.Położyłam Mandy w salonie na kanapie.Włączyłam Rodzinkę.pl i oglądałam sobie i tak czas zleciał mi do 16:30.Czas robić obiad!Weszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki.Nie mam pomysłu na obiad więc zadzwonię do "Autografu"to polska restauracja gdzie można zamówić polskie jedzenie na wynos.Powiedzieli mi że będzie za 15 minut.Hmm...Nawet szybko.Zgodnie z czasem przyjechało jedzenie.Nałożyłam mnie i Mandy na talerze,a mamie,Zuzi i Anastazji schowałam do lodówki.Postawiłam jedzenie na wysepce z której było widać TV i podeszłam obudzić Mandy.
-Halllo!!!Budzimy się śpioszku!!!Czas wstawać!!!Jedzenie gotowe!!!-powiedziałam szturchając ją przy okazji.Mała przetarła zaspane oczy i się do mnie uśmiechnęła.
-A cio jest?-zapytała się zaspanym głosem.
-Kotlet z kurczaka z ziemniakami i surówka.Z "Autografu"tak jak lubisz...-powiedziałam.Mała uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wstała z sofy.Podeszła do wysepki a ja za nią,chciała się wspiąc na krzesło ale było dla niej za wysokie.Pomogłam jej i sama usiadłam obok.Jadłyśmy w ciszy tylko do czasu kiedy Mandy się nie rozbudziła.
-Lily!Psiełąć(Lily!Przełącz)-powiedziała Mandy.Przełączyłam na SpongeBob'a.Śmiałyśmy się razem,kiedy nagle zaczął dzwonić mój telefon.Wyjęłam go z kieszeni spodni i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
-Halo?
-Lily!-powiedziała mama.
-Tak mamo?-zapytałam się.
-Dzwonił do mnie Niall i powiedział że chciałby was odwiedzić z chłopakami...
-Ale nie chcę widzieć tak taty!!!-wykrzyknęłam.
-Nie będzie go tam!Będzie tylko Niall,Harry,Zayn i Liam.To wszyscy.-powiedziała.Uspokoiło mnie to.
-Ok.O której mają być?
-Mówili że 17:10 ale pewnie się spóźnią...-powiedziała i się zaśmiała a ja razem z nią.
-Ok.To Pa!-i rozłączyłam się.
-Mandy zaraz przyjdą wujkowie...-powiedziałam w stronę małej.
-Ok-powiedziała i dalej jadła.Kiedy skończyłam włożyłam talerz do zlewu.Poszłam do salonu złożyć tymczasowe legowisko Mandy na którym spała dzisiejszego popołudnia.Już miałam składać koc kiedy Mandy krzyknęła:
-Nie Lilo!!!Zostaw!!!
-Ale dlaczego?
-Bo ja póziniej pójdeł się połozić!-(Bo ja później pójdę się położyć)
-Okay...-powiedziałam i usiadłam na sofie.Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek.17:25.Mama miała rację że się spóźnią.
-Lilo!Skońciłam!!!(Skończyłam)-krzyknęła Mandy z kuchni.
-Już idę!-podeszłam do niej i zdjęłam ją ze stołka,potem chwyciłam talerz i go umyłam razem z moim.Po skończonej pracy poszłam do salonu i oglądałam z Mandy pokemon'y.Spojrzałam na zegarek 17:47.Hmmm..."Trochę"się spóźniają.Mała chciała się już wykąpać więc poszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny.
-Mandy!Weź piżamę z pokoju i chodź do łazienki!-krzyknęłam
-Dobrze!!!-odkrzyknęła z powrotem i już słyszałam jak biegła w stronę pokoju.Zamknęłam kran i sprawdziłam temperaturę wody,czy nie jest czasem za gorąca lub zimna.Do łazienki weszła Mandy z piżamą pod pachą.
-Myjemy dzisiaj włoski?Spociłaś się więc chyba tak...-powiedziałam w jej stronę.
-Ok...-powiedziała.
-Jak będziesz myła włosy to mnie zawołaj...-powiedziałam i wyszłam z łazienki.Nie zdążyłam zejść na dół a już usłyszałam krzyk Mandy.
-LILO!!!
-Już idę!-po chwili byłam już w łazience.
-Co jest mała?-zapytałam się kucając przy wannie.Wszędzie było pełno piany.
-Nie chcie zośtać siama!Umyjmy włośki telaz i potem śibko się umyjie i będzie konieć!(Nie chcę zostać sama!Umyjmy włoski teraz i potem szybko się umyje i będzie koniec!)
-No dobra!Podasz mi szampon?-mała zrobiła to o co ją prosiłam.Zaczęłam myć jej włosy śpiewając przy tym piosenkę "Mydło lubi zabawę pod wodą"po polsku.Mała znała tą piosenkę ale słowa nie do końca.Śmiałyśmy się i bawiłyśmy się pianą.Kiedy skończyłyśmy wyjęłam Mandy z wanny,wytarłam i pomogłam ubrać piżamę.Z tej racji że Mandy łapię choroby dość często zawinęłam ją w koc i więzłam na ręce.Zaniosłam ją do salonu i posadziłam na kanapie.
-To co oglądamy?-zapytałam się małej.Spojrzałam na zegarek 18:05.Mała trochę pomyślała i spojrzała na mnie.
-Wlóźki!!!(Wróżki!)
-Oki doki!!!-powiedziałam i podeszłam do odtwarzacza DVD.Dzięki bogu Zuzia miała Wróżki Disney'a!Wsadziłam płytę do odtwarzacz i z powrotem usiadłam na kanapie a Mandy się do mnie przytuliła.Oglądałyśmy sobie bajkę kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi.otworzyłam je i ujrzałam moich wujków szczerzących się jak nienormalni.Postanowiłam się trochę z nimi podroczyć.
-Przepraszam!Nic nie kupuję...-i chciałam zamknąć drzwi ale Liam mi to uniemożliwił.
-Taaak...?-dalej grałam.
-Nie udawaj Lily!-powiedział Harry.Zaśmiałam się.
-Wchodźcie!-powiedziałam-"Trochę"się spóźniliście...
-Przepraszamy ale to przez Harr'ego!Bo nie mógł znaleźć swojego drugiego buta.-powiedział Liam.
-Wow!Pierwszy raz ty wujku a nie wujek Zayn!-powiedziałam ze śmiechem.Zawtórował mi Liam i Niall.Zdjęli już buty i kurtki.
-Chodźcie do salonu!Tylko ostrzegam!Właśnie z Mandy oglądamy wróżki!A tak By The Way...Czy ona was pamięta?-zapytałam się.Wiem że widzieli się w szpitalu ale nie jestem przekonana czy mała ich rozpoznała.
-Nie chyba nie...-powiedział Liam i nagle wszyscy zrobili się smutni.Hmmm...A kogo to wina?Pana Tomlinsona!Brawo Lily!Nazywasz swojego ojca po nazwisku!
-Nie martwcie się!Wszystko się ułoży...-powiedziałam.Weszliśmy do salonu gdzie Mandy oglądała bajkę,jednak kiedy zobaczyła ze w pokoju są jacyś czterej mężczyźni szybko podbiegła do mnie i przytuliła się do mojej nogi.Wzięłam ją na ręce i przytuliłam.
-Wchodźcie i siadajcie!-powiedziałam do wujków.Mandy cały czas ukrywała twarz w mojej szyi.Chłopaki zrobili tak jak im kazałam.Usiadłam z Mandy na kanapie.Na fotelach siedzieli chłopacy.
-Lily!A kim są ci paniowie?(A kim są ci panowie?)-wyszeptała mi Mandy do ucha.
-Hmm...Może niech ci sami się przedstawią?-powiedziałam.Chłopcy jednak się nie ruszyli z miejsc.Westchnęłam.
-Mandy to są nasi wujkowie.To jest wujek Niall,To wujek Zayn,To wujek Liam i wujek Harry-powiedziałam pokazując na każdego z nich.Mandy patrzyła na każdego z nich z przekrzywioną główką.
-Liluś...A ja ich pamiętam!-powiedziała podekscytowana-Wujek Niall zawsie jadł,Wujek Liam zawsie był tym gźećnym,wujek Zayn ciągle pasiał się w lusterkio a wujek Harry zawsie kiedy zobacył kota kźyciał że ma źostać!
-No widzisz pamiętasz ich!-powiedziałam i spojrzałam na chłopaków. Pierwszy otrząsnął się Liam.Podszedł do nas i ukucnął przed nami,Mandy spojrzała na niego a on rozprostował ramiona z niepewną miną.Mandy chwilę pomyślała i już była w ramionach Liam'a.Potem podeszła reszta i ją również przytuliła.Mieli takiego group hug'a!Po chwili posadzili Mandy na kanapie i stanęli nade mną.
-Taak...?-zapytałam się nie pewnie.Oni pociągnęli mnie za ręce do góry i również przytulili.
-Tak bardzo za wami tęskniliśmy...-powiedział Niall i łza stoczyła mu się po policzku.Szybkim ruchem ją starłam.Nigdy nie lubiłam kiedy on płakał,straszny widok serce rozpada się na tysiące kawałków.Wg nigdy nie lubiłam kiedy ktokolwiek płakał.
-Ja za wami też...-powiedziałam.Oni tylko mocniej mnie przytulili.
-To nie wyjeżdżajcie z Londynu...-powiedział Harry.Odsunęłam się od nich.Spojrzeli na mnie zdezorientowani.
-Niestety ale nie możemy...-powiedziałam
-DLACZEGO!!!???-zapytali się wszyscy na raz.
-Ponieważ...
Obudziłam się o 8:50.Hmm...Nie jest źle.Myślałam że będzie gorzej...Jutro są moje urodziny!!!Kończę 16-naście lat!!!Idę dzisiaj na spacer Ian'em.Muszę się już szykować.Może zabiorę również Mandy?Ciekawe czy Ian zabierze Gabi?Gabi to jego suczka rasy Husky.
Gabi |
-Halo?-zapytał się.
-Cześć tu Lily!-powiedziałam wesoło.
-Cześć Słoneczko!Coś się stało że dzwonisz?-zapytał się zaniepokojony.
-Nie,nie.Wszystko w porządku.Dzwonie by się zapytać czy weźmiesz Gabi ze sobą na spacer?
-Tak.Jak chcesz mogę ją wziąć.A ty weźmiesz ze sobą Mandy?-Ian tak jak większość moich znajomych uwielbiał Mandy.Zaśmiałam się.
-Oczywiści że tak.To do zobaczenia!-powiedziałam.
-Pa.Kocham cię!
-Ja ciebie też!-powiedziałam i się rozłączyłam.Kolejny raz spojrzałam na zegarek.9:20.Tyle czasu mi to zajęło?OMG!Szybko wygramoliłam się z mojego tymczasowego łóżka i zbiegłam na dół do kuchni gdzie były już Mama i Anastazja robiące śniadanie oraz Mandy z Zuzią siedzące w salonie i oglądające Spongebob'a.
-Dzień Dobry!-powiedziałam,podeszłam do mamy i dałam jej całusa w policzek.
-Cześć Liluś!Idziesz dzisiaj na spacer z Ian'em?
-Tak-odpowiedziałam.
-To może weźmiesz ze sobą Mandy?Bo ja muszę iść do paru miejsc a nie chcę ciągnąć jej ze sobą.Tylko by się tam nudziła...-powiedziała zmieszana mama.
-Nie ma sprawy!Właśnie miałam się zapytać czy mogę ją ze sobą wziąć-powiedziałam z uśmiechem.Nagle poczułam jak coś leci mi z nosa,odruchowo podniosłam dłoń do nosa.Kiedy na nią spojrzałam zobaczyłam że leci mi krew,więc szybko pobiegłam do łazienki.Po 10 minutach krew przestała lecieć.Zeszłam z powrotem na dół gdzie dziewczyny podawały śniadanie.Usiadłam i zaczęłam jeść.Co prawda nie byłam głodna ale musiałam w siebie wciskać bo jak nie to wrócę do szpitala.A tego bym nie chciała.Zjadłyśmy spokojnie śniadanie.Anastazja razem z Zuzią jechały do mamy Anastazji.Więc nikogo nie będzie.
-No Mandy leć się ubrać!Za niedługo wychodzimy!-powiedziałam małej.
-A gdźie?-zapytała się.
-Idziemy na spacer z Ian'em i Gabi-powiedziałam jej.Zauważyłam że zaświeciły jej się oczy.Szybko pobiegła się ubierać,a ja zaraz za nią.Ubrałam się i skoczyłam po Mandy do pokoju obok.Mandy siedziała na łóżku i zapinała buciki.W rękę wzięła swojego króliczka i mogłyśmy już ruszać.Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę umówionego miejsca.Po 15 minutach byłyśmy już na miejscu.Zobaczyłam Ian'a biegającego za Gabi.Piesek machał ogonem u skakał na wszystkie strony.Mandy ucieszona pisnęła:
-GABI!!!-pobiegła w stronę pieska i go przytuliła.Gabi w rewanżu oblizała Mandy.Ian jak tylko mnie zobaczył podszedł do mnie i objął w talii.
-Witaj kochanie...-wymruczał mi do ucha.
-Witaj...
-To co dzisiaj robimy?-zapytałam się.Ian zrobił niezadowoloną minę i odsunął się ode mnie.Wiedziałam że chodziło mu o to że nie dostał całusa na powitanie.Chciałam się z nim trochę podroczyć.Dałam mu całusa w policzek.
-Tylko jeden?-zapytał z udawanym oburzeniem.Zaśmiałam się i już zbliżałam się by dać mu całusa w policzek kiedy on się odwrócił tak że dałam mu buziaka w usta.Czułam jak przez pocałunek się uśmiecha.
-Tak lepiej...-powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy.Zaśmiałam się.Za rękę ruszyliśmy w stronę Mandy która słodko bawiła się z Gabi.Strasznie słodko wyglądały.Zaczęliśmy bawić się razem z nimi.Śmialiśmy się przy tym niemiłosiernie.Kiedy się zmęczyliśmy,Ian wpadł na pomysł żeby pójść na lody.Mandy i ja chętnie przystałyśmy na taką propozycje,więc zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę lodziarni.Ian wziął Mandy na plecy i tak szli śmiejąc się przy tym.Przechodnie patrzeli się na nas z uśmiechem.Po jakimś czasie doszliśmy do lodziarni.
-To jakie lody sobie panie życzą?-zapytał się Ian.
-Ja plosie czekoladowie!(Ja proszę czekoladowe)-powiedziała Mandy.
-Już się robi!A pani?-zwrócił się do mnie.
-Hmmm...Ja poproszę lody o smaku gumy do żucia!
-No to załatwione!-powiedział i poszedł zamówić naszą przekąskę.Wrócił po 5 minutach z naszymi lodami.Sam sobie zamówił lody Waniliowe.Ruszyliśmy w stronę jeziorka i ławek.Gabi próbowała łapać motyle.Szczekając i merdając ogonem na wszystkie strony.Doszliśmy do ławki i usiedliśmy.Mandy kiedy skończyła swojego loda pobiegła do Gabi i razem z nią starała się łapać motyle.Kiedy skończyliśmy z Ian'em nasze lody,on objął mnie ramieniem i przyciągnął bardziej do siebie.Razem oglądaliśmy jak pies i dziewczynka razem się bawią.W pewnym momencie odwróciłam głowę i w drugą stronę i zobaczyłam tą całą Eleanor z tatą!Boże!Za jakie grzechy???!!!Mam nadzieje że mnie nie zauważyli,pełno paparazzi wokół nich.Nie chcę mieć zdjęć z nimi.Mandy podbiegła do mnie i usiadła mi na kolanach mówiąc że jest zmęczona.Przytuliłam ją i pogłaskałam po głowię.Ian powiedział ze będziemy już wracać.Podniosłam się z ławki a mała oparła głowę na moim ramieniu i się mocniej przytuliła oplatając mnie nogami w pasie.Rzuciłam szybkie spojrzenie na ojca.Nagle spojrzał w naszą stronę,oczy wyszły mu na wierzch.Już chciał do nas podejść kiedy jego nowa partnerka pociągnęła go i pocałowała.Szybko odwróciłam się i spojrzałam na Ian'a który także patrzył w tamtą stronę.Objął mnie delikatnie żeby nie zbudzić Mandy,przypiął Gabi do smyczy i ruszyliśmy w stronę domu.Mieliśmy kawałek do przejścia,zajęło nam to 30 minut i już byliśmy przy domu Anastazji.Pocałowałam Ian'a na do widzenia i podziękowałam za udany dzień,i weszłam do domu.Położyłam Mandy w salonie na kanapie.Włączyłam Rodzinkę.pl i oglądałam sobie i tak czas zleciał mi do 16:30.Czas robić obiad!Weszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki.Nie mam pomysłu na obiad więc zadzwonię do "Autografu"to polska restauracja gdzie można zamówić polskie jedzenie na wynos.Powiedzieli mi że będzie za 15 minut.Hmm...Nawet szybko.Zgodnie z czasem przyjechało jedzenie.Nałożyłam mnie i Mandy na talerze,a mamie,Zuzi i Anastazji schowałam do lodówki.Postawiłam jedzenie na wysepce z której było widać TV i podeszłam obudzić Mandy.
-Halllo!!!Budzimy się śpioszku!!!Czas wstawać!!!Jedzenie gotowe!!!-powiedziałam szturchając ją przy okazji.Mała przetarła zaspane oczy i się do mnie uśmiechnęła.
-A cio jest?-zapytała się zaspanym głosem.
-Kotlet z kurczaka z ziemniakami i surówka.Z "Autografu"tak jak lubisz...-powiedziałam.Mała uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wstała z sofy.Podeszła do wysepki a ja za nią,chciała się wspiąc na krzesło ale było dla niej za wysokie.Pomogłam jej i sama usiadłam obok.Jadłyśmy w ciszy tylko do czasu kiedy Mandy się nie rozbudziła.
-Lily!Psiełąć(Lily!Przełącz)-powiedziała Mandy.Przełączyłam na SpongeBob'a.Śmiałyśmy się razem,kiedy nagle zaczął dzwonić mój telefon.Wyjęłam go z kieszeni spodni i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
-Halo?
-Lily!-powiedziała mama.
-Tak mamo?-zapytałam się.
-Dzwonił do mnie Niall i powiedział że chciałby was odwiedzić z chłopakami...
-Ale nie chcę widzieć tak taty!!!-wykrzyknęłam.
-Nie będzie go tam!Będzie tylko Niall,Harry,Zayn i Liam.To wszyscy.-powiedziała.Uspokoiło mnie to.
-Ok.O której mają być?
-Mówili że 17:10 ale pewnie się spóźnią...-powiedziała i się zaśmiała a ja razem z nią.
-Ok.To Pa!-i rozłączyłam się.
-Mandy zaraz przyjdą wujkowie...-powiedziałam w stronę małej.
-Ok-powiedziała i dalej jadła.Kiedy skończyłam włożyłam talerz do zlewu.Poszłam do salonu złożyć tymczasowe legowisko Mandy na którym spała dzisiejszego popołudnia.Już miałam składać koc kiedy Mandy krzyknęła:
-Nie Lilo!!!Zostaw!!!
-Ale dlaczego?
-Bo ja póziniej pójdeł się połozić!-(Bo ja później pójdę się położyć)
-Okay...-powiedziałam i usiadłam na sofie.Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek.17:25.Mama miała rację że się spóźnią.
-Lilo!Skońciłam!!!(Skończyłam)-krzyknęła Mandy z kuchni.
-Już idę!-podeszłam do niej i zdjęłam ją ze stołka,potem chwyciłam talerz i go umyłam razem z moim.Po skończonej pracy poszłam do salonu i oglądałam z Mandy pokemon'y.Spojrzałam na zegarek 17:47.Hmmm..."Trochę"się spóźniają.Mała chciała się już wykąpać więc poszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny.
-Mandy!Weź piżamę z pokoju i chodź do łazienki!-krzyknęłam
-Dobrze!!!-odkrzyknęła z powrotem i już słyszałam jak biegła w stronę pokoju.Zamknęłam kran i sprawdziłam temperaturę wody,czy nie jest czasem za gorąca lub zimna.Do łazienki weszła Mandy z piżamą pod pachą.
-Myjemy dzisiaj włoski?Spociłaś się więc chyba tak...-powiedziałam w jej stronę.
-Ok...-powiedziała.
-Jak będziesz myła włosy to mnie zawołaj...-powiedziałam i wyszłam z łazienki.Nie zdążyłam zejść na dół a już usłyszałam krzyk Mandy.
-LILO!!!
-Już idę!-po chwili byłam już w łazience.
-Co jest mała?-zapytałam się kucając przy wannie.Wszędzie było pełno piany.
-Nie chcie zośtać siama!Umyjmy włośki telaz i potem śibko się umyjie i będzie konieć!(Nie chcę zostać sama!Umyjmy włoski teraz i potem szybko się umyje i będzie koniec!)
-No dobra!Podasz mi szampon?-mała zrobiła to o co ją prosiłam.Zaczęłam myć jej włosy śpiewając przy tym piosenkę "Mydło lubi zabawę pod wodą"po polsku.Mała znała tą piosenkę ale słowa nie do końca.Śmiałyśmy się i bawiłyśmy się pianą.Kiedy skończyłyśmy wyjęłam Mandy z wanny,wytarłam i pomogłam ubrać piżamę.Z tej racji że Mandy łapię choroby dość często zawinęłam ją w koc i więzłam na ręce.Zaniosłam ją do salonu i posadziłam na kanapie.
-To co oglądamy?-zapytałam się małej.Spojrzałam na zegarek 18:05.Mała trochę pomyślała i spojrzała na mnie.
-Wlóźki!!!(Wróżki!)
-Oki doki!!!-powiedziałam i podeszłam do odtwarzacza DVD.Dzięki bogu Zuzia miała Wróżki Disney'a!Wsadziłam płytę do odtwarzacz i z powrotem usiadłam na kanapie a Mandy się do mnie przytuliła.Oglądałyśmy sobie bajkę kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi.otworzyłam je i ujrzałam moich wujków szczerzących się jak nienormalni.Postanowiłam się trochę z nimi podroczyć.
-Przepraszam!Nic nie kupuję...-i chciałam zamknąć drzwi ale Liam mi to uniemożliwił.
-Taaak...?-dalej grałam.
-Nie udawaj Lily!-powiedział Harry.Zaśmiałam się.
-Wchodźcie!-powiedziałam-"Trochę"się spóźniliście...
-Przepraszamy ale to przez Harr'ego!Bo nie mógł znaleźć swojego drugiego buta.-powiedział Liam.
-Wow!Pierwszy raz ty wujku a nie wujek Zayn!-powiedziałam ze śmiechem.Zawtórował mi Liam i Niall.Zdjęli już buty i kurtki.
-Chodźcie do salonu!Tylko ostrzegam!Właśnie z Mandy oglądamy wróżki!A tak By The Way...Czy ona was pamięta?-zapytałam się.Wiem że widzieli się w szpitalu ale nie jestem przekonana czy mała ich rozpoznała.
-Nie chyba nie...-powiedział Liam i nagle wszyscy zrobili się smutni.Hmmm...A kogo to wina?Pana Tomlinsona!Brawo Lily!Nazywasz swojego ojca po nazwisku!
-Nie martwcie się!Wszystko się ułoży...-powiedziałam.Weszliśmy do salonu gdzie Mandy oglądała bajkę,jednak kiedy zobaczyła ze w pokoju są jacyś czterej mężczyźni szybko podbiegła do mnie i przytuliła się do mojej nogi.Wzięłam ją na ręce i przytuliłam.
-Wchodźcie i siadajcie!-powiedziałam do wujków.Mandy cały czas ukrywała twarz w mojej szyi.Chłopaki zrobili tak jak im kazałam.Usiadłam z Mandy na kanapie.Na fotelach siedzieli chłopacy.
-Lily!A kim są ci paniowie?(A kim są ci panowie?)-wyszeptała mi Mandy do ucha.
-Hmm...Może niech ci sami się przedstawią?-powiedziałam.Chłopcy jednak się nie ruszyli z miejsc.Westchnęłam.
-Mandy to są nasi wujkowie.To jest wujek Niall,To wujek Zayn,To wujek Liam i wujek Harry-powiedziałam pokazując na każdego z nich.Mandy patrzyła na każdego z nich z przekrzywioną główką.
-Liluś...A ja ich pamiętam!-powiedziała podekscytowana-Wujek Niall zawsie jadł,Wujek Liam zawsie był tym gźećnym,wujek Zayn ciągle pasiał się w lusterkio a wujek Harry zawsie kiedy zobacył kota kźyciał że ma źostać!
-No widzisz pamiętasz ich!-powiedziałam i spojrzałam na chłopaków. Pierwszy otrząsnął się Liam.Podszedł do nas i ukucnął przed nami,Mandy spojrzała na niego a on rozprostował ramiona z niepewną miną.Mandy chwilę pomyślała i już była w ramionach Liam'a.Potem podeszła reszta i ją również przytuliła.Mieli takiego group hug'a!Po chwili posadzili Mandy na kanapie i stanęli nade mną.
-Taak...?-zapytałam się nie pewnie.Oni pociągnęli mnie za ręce do góry i również przytulili.
-Tak bardzo za wami tęskniliśmy...-powiedział Niall i łza stoczyła mu się po policzku.Szybkim ruchem ją starłam.Nigdy nie lubiłam kiedy on płakał,straszny widok serce rozpada się na tysiące kawałków.Wg nigdy nie lubiłam kiedy ktokolwiek płakał.
-Ja za wami też...-powiedziałam.Oni tylko mocniej mnie przytulili.
-To nie wyjeżdżajcie z Londynu...-powiedział Harry.Odsunęłam się od nich.Spojrzeli na mnie zdezorientowani.
-Niestety ale nie możemy...-powiedziałam
-DLACZEGO!!!???-zapytali się wszyscy na raz.
-Ponieważ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)