sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 19

Poniedziałek(2 dni po wypadku)
Obudziłam się o 8:50.Hmm...Nie jest źle.Myślałam że będzie gorzej...Jutro są moje urodziny!!!Kończę 16-naście lat!!!Idę dzisiaj na spacer  Ian'em.Muszę się już szykować.Może zabiorę również Mandy?Ciekawe czy Ian zabierze Gabi?Gabi to jego suczka rasy Husky.
Gabi
Jest strasznie słodka...Szybko zadzwonie do niego i się zapytam.Podniosłam telefon z ziemi i wybrałam numer mojego skarba.
-Halo?-zapytał się.
-Cześć tu Lily!-powiedziałam wesoło.
-Cześć Słoneczko!Coś się stało że dzwonisz?-zapytał się zaniepokojony.
-Nie,nie.Wszystko w porządku.Dzwonie by się zapytać czy weźmiesz Gabi ze sobą na spacer?
-Tak.Jak chcesz mogę ją wziąć.A ty weźmiesz ze sobą Mandy?-Ian tak jak większość moich znajomych uwielbiał Mandy.Zaśmiałam się.
-Oczywiści że tak.To do zobaczenia!-powiedziałam.
-Pa.Kocham cię!
-Ja ciebie też!-powiedziałam i się rozłączyłam.Kolejny raz spojrzałam na zegarek.9:20.Tyle czasu mi to zajęło?OMG!Szybko wygramoliłam się z mojego tymczasowego łóżka i zbiegłam na dół do kuchni gdzie były już Mama i Anastazja robiące śniadanie oraz Mandy z Zuzią siedzące w salonie i oglądające Spongebob'a.
-Dzień Dobry!-powiedziałam,podeszłam do mamy i dałam jej całusa w policzek.
-Cześć Liluś!Idziesz dzisiaj na spacer z Ian'em?
-Tak-odpowiedziałam.
-To może weźmiesz ze sobą Mandy?Bo ja muszę iść do paru miejsc a nie chcę ciągnąć jej ze sobą.Tylko by się tam nudziła...-powiedziała zmieszana mama.
-Nie ma sprawy!Właśnie miałam się zapytać czy mogę ją ze sobą wziąć-powiedziałam z uśmiechem.Nagle poczułam jak coś leci mi z nosa,odruchowo podniosłam dłoń do nosa.Kiedy na nią spojrzałam zobaczyłam że leci mi krew,więc szybko pobiegłam do łazienki.Po 10 minutach krew przestała lecieć.Zeszłam z powrotem na dół gdzie dziewczyny podawały śniadanie.Usiadłam i zaczęłam jeść.Co prawda nie byłam głodna ale musiałam w siebie wciskać bo jak nie to wrócę do szpitala.A tego bym nie chciała.Zjadłyśmy spokojnie śniadanie.Anastazja razem z Zuzią jechały do mamy Anastazji.Więc nikogo nie będzie.
-No Mandy leć się ubrać!Za niedługo wychodzimy!-powiedziałam małej.
-A gdźie?-zapytała się.
-Idziemy na spacer z Ian'em i Gabi-powiedziałam jej.Zauważyłam że zaświeciły jej się oczy.Szybko pobiegła się ubierać,a ja zaraz za nią.Ubrałam się i skoczyłam po Mandy do pokoju obok.Mandy siedziała na łóżku i zapinała buciki.W rękę wzięła swojego króliczka i mogłyśmy już ruszać.Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę umówionego miejsca.Po 15 minutach byłyśmy już na miejscu.Zobaczyłam Ian'a biegającego za Gabi.Piesek machał ogonem u skakał na wszystkie strony.Mandy ucieszona pisnęła:
-GABI!!!-pobiegła w stronę pieska i go przytuliła.Gabi w rewanżu oblizała Mandy.Ian jak tylko mnie zobaczył podszedł do mnie i objął w talii.
-Witaj kochanie...-wymruczał mi do ucha.
-Witaj...
-To co dzisiaj robimy?-zapytałam się.Ian zrobił niezadowoloną minę i odsunął się ode mnie.Wiedziałam że chodziło mu o to że nie dostał całusa na powitanie.Chciałam się z nim trochę podroczyć.Dałam mu całusa w policzek.
-Tylko jeden?-zapytał z udawanym oburzeniem.Zaśmiałam się i już zbliżałam się by dać mu całusa w policzek kiedy on się odwrócił tak że dałam mu buziaka w usta.Czułam jak przez pocałunek się uśmiecha.
-Tak lepiej...-powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy.Zaśmiałam się.Za rękę ruszyliśmy w stronę Mandy która słodko bawiła się z Gabi.Strasznie słodko wyglądały.Zaczęliśmy bawić się razem z nimi.Śmialiśmy się przy tym niemiłosiernie.Kiedy się zmęczyliśmy,Ian wpadł na pomysł żeby pójść na lody.Mandy i ja chętnie przystałyśmy na taką propozycje,więc zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę lodziarni.Ian wziął Mandy na plecy i tak szli śmiejąc się przy tym.Przechodnie patrzeli się na nas z uśmiechem.Po jakimś czasie doszliśmy do lodziarni.
-To jakie lody sobie panie życzą?-zapytał się Ian.
-Ja plosie czekoladowie!(Ja proszę czekoladowe)-powiedziała Mandy.
-Już się robi!A pani?-zwrócił się do mnie.
-Hmmm...Ja poproszę lody o smaku gumy do żucia!
-No to załatwione!-powiedział i poszedł zamówić naszą przekąskę.Wrócił po 5 minutach z naszymi lodami.Sam sobie zamówił lody Waniliowe.Ruszyliśmy w stronę jeziorka i ławek.Gabi próbowała łapać motyle.Szczekając i merdając ogonem na wszystkie strony.Doszliśmy do ławki i usiedliśmy.Mandy kiedy skończyła swojego loda pobiegła do Gabi i razem z nią starała się łapać motyle.Kiedy skończyliśmy z Ian'em nasze lody,on objął mnie ramieniem i przyciągnął bardziej do siebie.Razem oglądaliśmy jak pies i dziewczynka razem się bawią.W pewnym momencie odwróciłam głowę i w drugą stronę i zobaczyłam tą całą Eleanor z tatą!Boże!Za jakie grzechy???!!!Mam nadzieje że mnie nie zauważyli,pełno paparazzi wokół nich.Nie chcę mieć zdjęć z nimi.Mandy podbiegła do mnie i usiadła mi na kolanach mówiąc że jest zmęczona.Przytuliłam ją i pogłaskałam po głowię.Ian powiedział ze będziemy już wracać.Podniosłam się z ławki a mała oparła głowę na moim ramieniu i się mocniej przytuliła oplatając mnie nogami w pasie.Rzuciłam szybkie spojrzenie na ojca.Nagle spojrzał w naszą stronę,oczy wyszły mu na wierzch.Już chciał do nas podejść kiedy jego nowa partnerka pociągnęła go i pocałowała.Szybko odwróciłam się i spojrzałam na Ian'a który także patrzył w tamtą stronę.Objął mnie delikatnie żeby nie zbudzić Mandy,przypiął Gabi do smyczy i ruszyliśmy w stronę domu.Mieliśmy kawałek do przejścia,zajęło nam to 30 minut i już byliśmy przy domu Anastazji.Pocałowałam Ian'a na do widzenia i podziękowałam za udany dzień,i weszłam do domu.Położyłam Mandy w salonie na kanapie.Włączyłam Rodzinkę.pl i oglądałam sobie i tak czas zleciał mi do 16:30.Czas robić obiad!Weszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki.Nie mam pomysłu na obiad więc zadzwonię do "Autografu"to polska restauracja gdzie można zamówić polskie jedzenie na wynos.Powiedzieli mi że będzie za 15 minut.Hmm...Nawet szybko.Zgodnie z czasem przyjechało jedzenie.Nałożyłam mnie i Mandy na talerze,a mamie,Zuzi i Anastazji schowałam do lodówki.Postawiłam jedzenie na wysepce z której było widać TV i podeszłam obudzić Mandy.
-Halllo!!!Budzimy się śpioszku!!!Czas wstawać!!!Jedzenie gotowe!!!-powiedziałam szturchając ją przy okazji.Mała przetarła zaspane oczy i się do mnie uśmiechnęła.
-A cio jest?-zapytała się zaspanym głosem.
-Kotlet z kurczaka z ziemniakami i surówka.Z "Autografu"tak jak lubisz...-powiedziałam.Mała uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wstała z sofy.Podeszła do wysepki a ja za nią,chciała się wspiąc na krzesło ale było dla niej za wysokie.Pomogłam jej i sama usiadłam obok.Jadłyśmy w  ciszy tylko do czasu kiedy Mandy się nie rozbudziła.
-Lily!Psiełąć(Lily!Przełącz)-powiedziała Mandy.Przełączyłam na SpongeBob'a.Śmiałyśmy się razem,kiedy nagle zaczął dzwonić mój telefon.Wyjęłam go z kieszeni spodni i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
-Halo?
-Lily!-powiedziała mama.
-Tak mamo?-zapytałam się.
-Dzwonił do mnie Niall i powiedział że chciałby was odwiedzić z chłopakami...
-Ale nie chcę widzieć tak taty!!!-wykrzyknęłam.
-Nie będzie go tam!Będzie tylko Niall,Harry,Zayn i Liam.To wszyscy.-powiedziała.Uspokoiło mnie to.
-Ok.O której mają być?
-Mówili że 17:10 ale pewnie się spóźnią...-powiedziała i się zaśmiała a ja razem z nią.
-Ok.To Pa!-i rozłączyłam się.
-Mandy zaraz przyjdą wujkowie...-powiedziałam w stronę małej.
-Ok-powiedziała i dalej jadła.Kiedy skończyłam włożyłam talerz do zlewu.Poszłam do salonu złożyć tymczasowe legowisko Mandy na którym spała dzisiejszego popołudnia.Już miałam składać koc kiedy Mandy krzyknęła:
-Nie Lilo!!!Zostaw!!!
-Ale dlaczego?
-Bo ja póziniej pójdeł się połozić!-(Bo ja później pójdę się położyć)
-Okay...-powiedziałam i usiadłam na sofie.Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek.17:25.Mama miała rację że się spóźnią.
-Lilo!Skońciłam!!!(Skończyłam)-krzyknęła Mandy z kuchni.
-Już idę!-podeszłam do niej i zdjęłam ją ze stołka,potem chwyciłam talerz i  go umyłam razem z moim.Po skończonej pracy poszłam do salonu i oglądałam z Mandy pokemon'y.Spojrzałam na zegarek 17:47.Hmmm..."Trochę"się spóźniają.Mała chciała się już wykąpać więc poszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny.
-Mandy!Weź piżamę z pokoju i chodź do łazienki!-krzyknęłam
-Dobrze!!!-odkrzyknęła z powrotem i już słyszałam jak biegła w stronę pokoju.Zamknęłam kran i sprawdziłam temperaturę wody,czy nie jest czasem za gorąca lub zimna.Do łazienki weszła Mandy z piżamą pod pachą.
-Myjemy dzisiaj włoski?Spociłaś się więc chyba tak...-powiedziałam w jej stronę.
-Ok...-powiedziała.
-Jak będziesz myła włosy to mnie zawołaj...-powiedziałam i wyszłam z łazienki.Nie zdążyłam zejść na dół a już usłyszałam krzyk Mandy.
-LILO!!!
-Już idę!-po chwili byłam już w łazience.
-Co jest mała?-zapytałam się kucając przy wannie.Wszędzie było pełno piany.
-Nie chcie zośtać siama!Umyjmy włośki telaz i potem śibko się umyjie i będzie konieć!(Nie chcę zostać sama!Umyjmy włoski teraz i potem szybko się umyje i będzie koniec!)
-No dobra!Podasz mi szampon?-mała zrobiła to o co ją prosiłam.Zaczęłam myć jej włosy śpiewając przy tym piosenkę "Mydło lubi zabawę pod wodą"po polsku.Mała znała tą piosenkę ale słowa nie do końca.Śmiałyśmy się i bawiłyśmy się pianą.Kiedy skończyłyśmy wyjęłam Mandy z wanny,wytarłam i pomogłam ubrać piżamę.Z tej racji że Mandy łapię choroby dość często zawinęłam ją w koc i więzłam na ręce.Zaniosłam ją do salonu i posadziłam na kanapie.
-To co oglądamy?-zapytałam się małej.Spojrzałam na zegarek 18:05.Mała trochę pomyślała i spojrzała na mnie.
-Wlóźki!!!(Wróżki!)
-Oki doki!!!-powiedziałam i podeszłam do odtwarzacza DVD.Dzięki bogu Zuzia miała Wróżki Disney'a!Wsadziłam płytę do odtwarzacz i z powrotem usiadłam na kanapie a Mandy się do mnie przytuliła.Oglądałyśmy sobie bajkę kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi.otworzyłam je i ujrzałam moich wujków szczerzących się jak nienormalni.Postanowiłam się trochę z nimi podroczyć.
-Przepraszam!Nic nie kupuję...-i chciałam zamknąć drzwi ale Liam mi to uniemożliwił.
-Taaak...?-dalej grałam.
-Nie udawaj Lily!-powiedział Harry.Zaśmiałam się.
-Wchodźcie!-powiedziałam-"Trochę"się spóźniliście...
-Przepraszamy ale to przez Harr'ego!Bo nie mógł znaleźć swojego drugiego buta.-powiedział Liam.
-Wow!Pierwszy raz ty wujku a nie wujek Zayn!-powiedziałam ze śmiechem.Zawtórował mi Liam i Niall.Zdjęli już buty i kurtki.
-Chodźcie do salonu!Tylko ostrzegam!Właśnie z Mandy oglądamy wróżki!A tak By The Way...Czy ona was pamięta?-zapytałam się.Wiem że widzieli się w szpitalu ale nie jestem przekonana czy mała ich rozpoznała.
-Nie chyba nie...-powiedział Liam i nagle wszyscy zrobili się smutni.Hmmm...A kogo to wina?Pana Tomlinsona!Brawo Lily!Nazywasz swojego ojca po nazwisku!
-Nie martwcie się!Wszystko się ułoży...-powiedziałam.Weszliśmy do salonu gdzie Mandy oglądała bajkę,jednak kiedy zobaczyła ze w pokoju są jacyś czterej mężczyźni szybko podbiegła do mnie i przytuliła się do mojej nogi.Wzięłam ją na ręce i przytuliłam.
-Wchodźcie i siadajcie!-powiedziałam do wujków.Mandy cały czas ukrywała twarz w mojej szyi.Chłopaki zrobili tak jak im kazałam.Usiadłam z Mandy na kanapie.Na fotelach siedzieli chłopacy.
-Lily!A kim są ci paniowie?(A kim są ci panowie?)-wyszeptała mi Mandy do ucha.
-Hmm...Może niech ci sami się przedstawią?-powiedziałam.Chłopcy jednak się nie ruszyli z miejsc.Westchnęłam.
-Mandy to są nasi wujkowie.To jest wujek Niall,To wujek Zayn,To wujek Liam i wujek Harry-powiedziałam pokazując na każdego z nich.Mandy patrzyła na każdego z nich z przekrzywioną główką.
-Liluś...A ja ich pamiętam!-powiedziała podekscytowana-Wujek Niall zawsie jadł,Wujek Liam zawsie był tym gźećnym,wujek Zayn ciągle pasiał się w lusterkio a wujek Harry zawsie kiedy zobacył kota kźyciał że ma źostać!
-No widzisz pamiętasz ich!-powiedziałam i spojrzałam na chłopaków. Pierwszy otrząsnął się Liam.Podszedł do nas i ukucnął przed nami,Mandy spojrzała na niego a on rozprostował ramiona z niepewną miną.Mandy chwilę pomyślała i już była w ramionach Liam'a.Potem podeszła reszta i ją również przytuliła.Mieli takiego group hug'a!Po chwili posadzili Mandy na kanapie i stanęli nade mną.
-Taak...?-zapytałam się nie pewnie.Oni pociągnęli mnie za ręce do góry i również przytulili.
-Tak bardzo za wami tęskniliśmy...-powiedział Niall i łza stoczyła mu się po policzku.Szybkim ruchem ją starłam.Nigdy nie lubiłam kiedy on płakał,straszny widok serce rozpada się na tysiące kawałków.Wg nigdy nie lubiłam kiedy ktokolwiek płakał.
-Ja za wami też...-powiedziałam.Oni tylko mocniej mnie przytulili.
-To nie wyjeżdżajcie z Londynu...-powiedział Harry.Odsunęłam się od nich.Spojrzeli na mnie zdezorientowani.
-Niestety ale nie możemy...-powiedziałam
-DLACZEGO!!!???-zapytali się wszyscy na raz.
-Ponieważ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz